Advertisement
Menu

Przed meczem z Racingiem

Środa, 21 grudnia 2005; 17. kolejka Primera División, Estadio Santiago Bernabéu, 20.00

Środa, 21 grudnia 2005; 17. kolejka Primera División, Estadio Santiago Bernabéu, 20.00

Nadchodzi koniec roku, czas podsumowań, bilansów, refleksji. Dla Realu Madryt koniec sportowego roku odległy jest o jedno spotkanie ligowe, w którym na własnym obiekcie przeciwnikiem Królewskich będzie Racing Santander, ale już teraz powiedzieć można, że pracownicy Florentino Pereza zafundowali swoim fanom prawdziwy maraton filmowy.

Najpierw były „Gwiezdne Wojny – Nowa Nadzieja”, gdy pod batutą dopiero co zatrudnionego Vanderleia Luxemburgo Blancos wygrali w siedmiominutowym meczu z Realem Sociedad, a że później rozpoczęła się passa, śmiało można było powiedzieć, że „Życie jest piękne”, a jedyną, choć aż nadto widoczną skazą na tym sielankowym obrazie było wyeliminowanie Królewskich najpierw z Copa del Rey przez Valladolid, następnie zaś z Ligi Mistrzów przez Juventus, przeciw któremu nie pomógł nawet „Szybki i wściekły” Ronaldo. Aż wreszcie nadzszedł kwiecień i Gran Derby, w którym nasi „Gladiatorzy” pokonali Barcelonę 4:2 i zaczął się „Forrest Gump” („Run, Forrest, run!”), czyli nieudana pogoń za Dumą Katalonii i tytułem mistrzowskim. Sezon okazał się stracony, ale wszyscy z nadzieją spoglądaliśmy na nowy sezon, gdyż „Leonem Zawodowcem” na rynku transferowym okazał się Florentino Pérez, któremu ściągnąć udało się utalentowanych Robinho i Sergio Ramosa, wszechstronnego Júlio Baptistę i walecznego Pablo Garcię.

Radość okazała się jednak przedwczesna, brazylijscy „Czterej bracia” – Ronaldo, Roberto Carlos, Baptista i Robinho – na ogół nawet nie zbliżali się do poziomu, jakiego po nich oczekiwano. Zresztą nie tylko oni, ale w ogóle niejeden z naszych piłkarzy, tak nowych jak i starych (stażem i wiekiem zarazem) niejednokrotnie był na boisku całkowicie „Niewidzialny”. Z pewnością w pewnym stopniu było to konsekwencją postrzegania piłkarzy przez prezesa jako „Ludzi z żelaza” i wysyłania ich na drugi koniec kontynentu, by promowali klub na Dalekim Wschodzie, ale też nie sposób nie przyznać, że aż nadto często patologiczna niechęć piłkarzy do grania na sto procent przeplatała się z widocznym brakiem u trenera pomysłu na skuteczne ustawienie ekipy. I choć czasem niemoc naszych ulubieńców przywoływać mogła na usta złośliwy uśmieszek, w klęsce zadanej przez Barcelonę na Bernabéu nie było „Nic śmiesznego”. Od tego momentu Królewscy zapadli w jakieś dziwne odrętwienie, które przerwał dopiero „Dzień świra” – cudem zremisowany mecz z Realem Sociedad – i fakt, że Luxemburgo mógł sam sobie powiedzieć „Nie lubię poniedziałku (bo to mój pierwszy dzień bez pracy)”.

Nadszedł czas tymczasowego, a od niedawna zatrudnionego do końca sezonu byłego trenera Realu Castilla, Juana Ramona Lopeza Caro. Ten zaczął od porażki w Grecji, później nasze „Waleczne serca” względnie gładko pokonały Malagę na jej obiekcie i wreszcie obejrzeliśmy „Historię przemocy” w spotkaniu z Osasuną, która obnażyła bezsilność Realu Madryt jako drużyny, dając zarazem fatalny prognostyk przed nadchodzącym pojedynkiem ligowym z Racingiem.

„Jaki znowu fatalny prognostyk?”, oburzyć się może wierny kibic. „Przecież Racing jest na czternastym miejscu w tabeli, trzynaście punktów za Królewskimi, a gramy z nimi na własnym terenie”. Ale wartość takich argumentów w obecnej sytuacji jest znikoma, niestety. Jakże może być inna, gdy trener najwyraźniej wciąż nie wbił piłkarzom do głów, czego po nich oczekuje, ci zaś nie chcą lub nie potrafią zagrać na takim poziomie, na jakim czołowi zawodnicy najbardziej utytułowanego klubu w historii piłki nożnej grać powinni.

Zidane choćby, najwybitniejszy piłkarz przełomu dziesięcioleci, co jest faktem równie oczywistym, jak wyższość Casillasa nad Victorem Valdesem czy Puyola nad Pavonem. W meczu z Osasuną pokazał, że wciąż potrafi wkręcić w ziemię przeciwnika, a koledze otworzyć drogę do bramki centymetrowo mierzonym podaniem, ale cóż z tego, skoro jego organizm, w wieku najlepszym ponoć dla mężczyzny, ale emerytalnym już dla piłkarza, nie jest w stanie wytrzymać trudów całego meczu i wydaje się, że faktycznie jedynym korzystnym dla drużyny sposobem wykorzystania umiejętności wielkiego ZZ jest wpuszczanie go na murawę między 50. a 60. minutą, świeżego przeciw zmęczonym już rywalom. Tymczasem, jeśli wierzyć hiszpańskim mediom, jutro wystąpi w podstawowym składzie. Trudno się w gruncie rzeczy dziwić, jeżeli alternatywą dla Francuza był fatalnie grający Baptista.

Pewne wątpliwości budzi też para delanteros: Robinho i Ronaldo. O ile pierwszy przynajmniej się stara, z lepszym lub gorszym skutkiem, o tyle drugi od chwili powrotu po kontuzji znów tylko spaceruje przez cały mecz, marnując te nieliczne nadarzające się mu okazje, a czasem sprawiając nawet wrażenie, jakby tych okazji celowo unikał. Może więc warto by było jeśli nie od pierwszej to chociaż od 45. minuty wymienić króla strzelców World Cup 2002 na perspektywicznego, dynamicznego i ambitnego Roberto Soldado, który zdążył nam uratować już dwa mecze?

Prawdziwy kłopot kadrowy uwidacznia się jednak trochę bardziej z tyłu – tam zabraknie zawieszonych za kartki Michela Salgado i Gutiego. Pierwszego z powodzeniem zastąpić może Diogo, absencja drugiego okazać się może jednak dotkliwą stratą. Blondwłosy José María po tragicznych wręcz meczach w początkowej fazie sezonu, niedawno, powróciwszy na pozycję defensywnego pomocnika, odżył i stał się jednym z ważniejszych zawodników Królewskich. Teraz zaś go zabraknie i nie ma żądnej gwarancji, że Pablo García godnie go zastąpi.

Oby tak jednak było, bo być może czeka nas nadspodziewanie trudny mecz. Real Racing Club tymczasem, jak już wspomniano, jest jednym z ligowych outsiderów, ale niestety Real Madryt nie znajduje się w sytuacji na tyle komfortowej by ot tak ignorować teoretycznych czy faktycznych słabeuszy, nawet jeśli ci – jak nasz środowy rywal – znacząco się osłabili podczas ostatniego okna transferowego (odszedł m.in. Regueiro). Bo przecież czy Dudu Aouate i spółka mogą się bać drużyny, która pozwoliła strzelić sobie gola na 0:1, grając w przewadze jednego zawodnika, a potem ledwie wyrównała?

Pozostaje do rozważenia ostatnia kwestia – co zadziała na naszą korzyść? Nie klasa piłkarzy przecież, skoro ci ją niwelują własnym lenistwem bądź niedoskonałościami organizmu. Liczyć można chyba tylko na kibiców na Bernabéu i na to, że ci jakimkolwiek sposobem – ogłuszającym dopingiem albo takimiż gwizdami (ze wskazaniem na to drugie) – sprawią cud i zmuszą kolegów Ikera Casillasa do… właściwie nie wiadomo, do czego takich ludzi można zmusić.

Ale niech sprawią swoim fanom świąteczny prezent i wygrają z Racingiem jeśli nie wysoko, to przynajmniej bez narażania kibicowskich nerwów. Niech ten ostatni w 2005 roku mecz zasłuży na tytuł „Real Madryt: Reaktywacja”, a nie „Real Madryt – Mroczne Widmo Klęski”.

Przewidywane składy
Real Madryt:
Casillas – Diogo, Iván Helguera, Pavón, Roberto Carlos – Sergio Ramos, Pablo García, Beckham, Zidane – Robinho, Ronaldo
Racing: Aouate – Mora, Neru, Regragui, Oriol – Matabuena, Antonio Tomás, Melo, Raúl, Óscar Serrano, Antońito

Sędziował będzie pan Javier Turienzo Álvarez urodzony 39 lat temu w baskijskim Baracado, mający sześcioletnie doświadczenie w Primera División.

W trakcie meczu tradycyjnie zapraszamy na relację live oraz na kanał irc #realmadrid w sieci Polnet. Przypominamy również o Typowaniu oraz naszej relacji WAP - wap.realmadrid.pl



Mecz będzie transmitowany w internecie przez stację Guangdong Sports:

PPLIVE: (nowy)
Guangdong Sports

W przypadku jakichkolwiek problemów tradycyjnie zapraszam do zapoznania się ze stosownymi poradnikami w dziale Teksty (#1, #2, #3)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!