Advertisement
Menu
/ realmadrid.com / terra.es

Panathinaikos Ateny - Real Madryt 87:71

Koszykarska Euroliga

Koszykarska drużyna Realu Madryt poniosła kolejną porażkę. Wczoraj Królewscy musieli uznać wyższość Panathinaikosu Ateny, nowego samodzielnego lidera grupy.

Mimo znaczących osłabień w szeregach obu teamów, mecz zapowiadał się naprawdę ciekawie. Nieobecność Dejana Tomasevica, Patricka Femerlinga, a także charyzmatycznego przywódcy zespołu Koniczynek, Fragiskosa Alvertisa równoważyła absencje kontuzjowanych graczy Galacticos - doskonałego strzelca, Igora Rakocevica oraz wszechstronnego kapitana, Felipe Reyesa. Stawką meczu było objęcie pierwszego miejsca w grupie, więc nastroje wśród kibiców żądnych pięknego spektaklu wydawały się być mocno uargumentowane.

Pierwsza kwarta rozpoczęła się wyrównaną ofensywną obu stron. Pierwsze (i - co się potem okazało - ostatnie) prowadzenie Królewskim przyniósł celny rzut Louisa Bullocka. Gdy tablica wyników rozświetliła się rezultatem 4:5 na korzyść Galacticos, Panathinaikos postanowił zagrać agresywnie. Strategia opłaciła się. Gospodarze przejęli inicjatywę, osiągając pięciopunktowe prowadzenie, które utrzymało się do końca kwarty (20:15).

Sceny druga i trzecia prezentowały się wyjątkowo bliźniaczo. Panathinaikos wyraźnie przeważał w pierwszych minutach obu kwart, aby następnie dwukrotnie poddać się atakom Królewskich. Także ostatnie chwile obu odsłon wyglądały niemalże identycznie: kwartę drugą zakończył skuteczny rzut zza linii trzech punktów Bullocka, a tuż przed ostateczną syreną kwarty trzeciej wyczyn amerykańskiego strzelca powtórzył francuski skrzydłowy, Moustapha Sonko. Przed ostatnią częścią wynik brzmiał 59:57. Królewscy wiedzieli, że muszą zagrać na sto procent...

Czwarta kwarta oznaczała potężną dominację zespołu gospodarzy. Akcja za akcją i kosz za koszem regularnie zwiększały wyrok rozświetlający się na telebimie nad głowami widzów. Mimo wielu starań Marko Tomasa i przede wszystkim Louisa Bullocka, który wczoraj swą świetną postawą nakazał zapomnieć o fatalnym występie przeciwko Barcelonie, Królewscy nie potrafili nic zrobić. Koszykarze Panathinaikosu wygrali tę kwartę 28:14, zwyciężając całe spotkanie 87:71.

Zgodnie ze słowami szkoleniowca Królewskich, Boży Maljkovica, należy podkreślić, że "wygrana uciekła w ostatnich 10 minutach". Real Madryt rozegrał trzy dobre kwarty, na część ostatnią zabrakło sił i motywacji. Porażka Królewskich sprawia, że Panathinaikos zostaje samodzielnym liderem grupy C koszykarskiego turnieju Euroligi. Real Madryt spada na trzecie miejsce.

87 - Panathinaikos (20+17+22+28): Lakovic (18), Diamantidis (16), Hatzivretas (16), Tsartsaris (4) i Batiste (17) oraz Kalaitzis (-), Papanikolau (5), Spanulis (11) i Sakota (-).
71 - Real Madryt (15+21+21+14): Bullock (27), Sonko (9), Tomas (13), Hervelle (3) i Hamilton (5) oraz Hernández Sonseca (-), Sinanovic (6), Gelabale (8), González (-) i García (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!