Advertisement
Menu
/ marca.com

Zidane coraz mocniej wypycha Bale'a z klubu

Odejście Walijczyka jest kwestią czasu

Finał z Liverpoolem był ostatnim spotkaniem przed odejściem Zinédine'a Zidane'a. W spotkaniu w Kijowie Gareth Bale zasiadł na ławce rezerwowych, ale Królewscy sięgnęli po trzynasty Pucharu Europy dzięki jego dwóm trafieniom. Dobrze zapamiętać tę datę, 26 maja 2018 roku, bo właśnie wtedy relacje między trenerem a piłkarzem zostały kompletnie zerwane. Zizou stracił wiarę i zaufanie do Walijczyka, który różnymi gestami nie krył swojego zadowolenia, gdy tylko mijał szkoleniowca.

Zidane był wówczas pewien, że cykl Bale'a w stolicy Hiszpanii dobiegł końca. „Być może zostanę Realu Madryt, być może nie. Usiądziemy do rozmów latem, by wyjaśnić sytuację”, mówił tuż po zakończeniu kijowskiego finału zawodnik. Walijczyk zagroził przeprowadzką, ale w końcu to Zizou odszedł z klubu, a Bale został w nim na kolejny sezon. Atakujący musiał myśleć, że wyszedł zwycięsko z tego starcia, choć dziś jasne wydaje się już, że tak nie jest.

11 marca 2019 roku Florentino Pérez ogłosił, że Francuz wraca na ławkę trenerską Realu Madryt, co zostało przyjęte z entuzjazmem przez wszystkich fanów Królewskich i niemal całą szatnię. Bale nie mógł być zadowolony z takiego obrotu wydarzeń, a oliwy do ognia dolewał regularnie Jonathan Barnett, który na każdym kroku atakował Zidane'a i krytykował go za to, że ten posadził Walijczyka na ławce w Kijowie. Zła taktyka obrana przez agenta, który był jednym z głównych odpowiedzialnych za relacje między graczem a trenerem, zakończyła się pogorszeniem sytuacji do tego stopnia, że Zizou stwierdził dziś wprost, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli Gareth odejdzie choćby jutro.

Gdy Zidane wrócił tylko do klubu, jasno dał wszystkim do zrozumienia, że nie zamierza stawiać na Bale'a. Powiedział o tym zarówno Florentino, jak i samemu zawodnikowi. Najpierw prywatnie, a później podczas konferencji prasowej po porażce w Vallecas, gdy Zizou zakwestionował to, czy piłkarz jest skoncentrowany na grze w Realu, gdy ten nie wrócił z drużną, a wsiadł do prywatnego samolotu. Tamten mecz z Rayo był ostatnim spotkaniem Garetha w barwach Realu Madryt.

Zidane nie miał już wtedy żadnych wątpliwości. Nie powołał go na kolejne dwa mecze przeciwko Villarrealowi i Realowi Sociedad, a w ostatnim spotkaniu sezonu z Betisem zostawił go na ławce. Bale również postanowił jednak grać w swoją grę i zapowiedział, że nie zamierza się nigdzie ruszać, ponieważ jego obecny kontrakt wygasa dopiero za trzy lata. Jego przedstawiciel za każdym razem podkreślał, że piłkarz nie planuje żadnej przeprowadzki. Gracz pojawił się więc 8 lipca w Valdebebas i rozpoczął okresy przygotowawczy z drużyną, choć Zizou nie chciał dopuścić do takiej sytuacji, ale Bale i jego agent postawili na swoim.

Trener wciąż nie ma jednak żadnych wątpliwości. Ani groźby ze strony piłkarza, ani wątpliwości klubu wobec braku dobrych ofert nie sprawiły, że Zidane miałby się choćby zawahać. Gdyby jego działania z końcówki ostatniego sezonu nie były zbyt klarowne, to dzisiaj szkoleniowiec postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości. „Nie został powołany, bo klub pracuje nad jego odejściem i dlatego nie zagrał. Zobaczymy, co się wydarzy, ale taki jest powód. Nie będę o tym rozmawiać. Zobaczymy, czy wydarzy się to jutro, czy później. Jeśli jutro, tym lepiej. Oby doszło do niego natychmiastowo, bo wtedy będzie lepiej, także dla niego. Klub rozmawia z innym klubem, gdzie ma odejść grać i na tym stoimy”, powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej.

Zidane zamierza twardo optować przy swoim, aż Bale opuści w końcu klub. Jego decyzja jest nieuchronna i w dalszym ciągu zamierza popychać Walijczyka w kierunku drzwi wyjściowych. Tottenham lub Chiny to dwa najbardziej prawdopodobne kierunki, w których może udać się Gareth. Angielski klub jest lepszym wyborem dla Królewskich, ponieważ będą mogli otrzymać za niego nieco pieniędzy. Drugi kierunek jest zaś korzystniejszy dla samego piłkarza, który mógłby otrzymywać podobną gażę do tej, jaką zagwarantowaną ma w Madrycie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!