Advertisement
Menu
/ MARCA

Mariano: To będzie mój rok

Wywiad z napastnikiem Królewskich

Mariano Díaz udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z Hiszpanem.

Dużo grasz na tym boisku? [wywiad miał miejsce w domu napastnika, którego częścią jest ogród z boiskiem]
Czasami organizuję jakąś gierkę z przyjaciółmi, ale rzadko, bo w Madrycie nie ma na to aż tylu szans.

Jest przystrojone symbolami Realu Madryt. Latem będzie musiało dojść do zmian?
Nie, nie, więcej tego nie zmienię. To jest moja drużyna.

Mariano zostaje.
Tak, do czasu aż zdobędziemy wiele tytułów.

Jesteś tego bardzo pewny.
Moim zamysłem jest dalsza gra w Realu, w mojej drużynie. Chcę pokazać, co przyszedłem tutaj zrobić.

Dlaczego doszedłeś do tego wniosku, że nie interesuje cię nic innego poza pozostaniem w Realu?
Dużo walczyłem, by dojść do Realu Madryt. Ciężko pracowałem i zawsze tego chciałem od małego, a teraz gdy już tutaj jestem, spróbuję zrobić maksimum, by grać w najlepszej drużynie na świecie.

Odcinasz się w tych dniach od plotek transferowych?
Nie patrzę na to za dużo, naprawdę. Jednak ten, kto przyjdzie, będzie dobrze przywitany.

Gdy widzisz swoje nazwisko na listach sprzedaży i tych z odejściami, to cię boli czy wszystko ci jedno?
To był trudny sezon dla wszystkich. I tak jest zawsze, media pod tym względem zawsze robią to samo i trzeba to zaakceptować.

Jakie są wnioski po tym sezonie? Jaka jest lekcja? Drużynowo i indywidualnie.
Rok był trudny, bo nie osiągnęliśmy celów, ale teraz trzeba patrzeć już na kolejny sezon, który jest teraz najważniejszy i spróbować wygrać wszystko, co będzie możliwe.

Dokonasz samokrytyki? W czym w tym sezonie zawiódł Mariano?
Przyznaję rację innym kolegom w temacie tego, że nie stanęliśmy na wysokości. Ale nie ma nic lepszego niż nowy sezon, by pokazać, ile możemy poprawić.

Jak bardzo chcesz już wrócić do pracy?
Bardzo czekam na rozpoczęcie przygotowań, na zawiązanie butów. Mam wielkie nadzieje.

Rok temu nawet nie wyobrażałeś sobie, gdzie będziesz dzisiaj. To dodatkowy powód, by się nie poddawać…
Byłem wtedy we Francji, podjąłem przygodę w Lyonie, a powrót do Realu był czymś niesamowitym. Jestem bardzo zadowolony.

Jak ważne są twoja determinacja czy ten charakter oparty na niepoddawaniu się nigdy w tym, że osiągnąłeś to, co masz dzisiaj?
Zawsze myślę o walce, o tym, że podstawą sukcesu jest praca i że to jest właśnie droga do celów, jakie sobie stawiasz.

Co znaczy dla ciebie bycie „7” Realu Madryt?
Dla mnie to powód do dumy, że noszę numer, który nosili wielcy piłkarze.

Czy ten spadek po Cristiano mógł ci trochę ciążyć?
Nie, nie… Nie ciąży mi ten numer, a daje mi siły, by dalej walczyć, jak walczyli oni wszyscy, w tym Juanito czy Cristiano, wszyscy, którzy nosili ten numer… On motywuje do wielkiej walki.

Twój początek nie mógł być lepszy. Zdobyłeś piękną bramkę w meczu z Romą.
Zawsze uważam, że jeden mecz niczego nie zmienia i że liczą się praca i codzienność. Po tamtym spotkaniu wszystko poszło inaczej, niż tego oczekiwałem.

Potem przyszła posucha bramkowa, która przesądziła o losie Lopeteguiego.
Było ciężko, bo nie mogliśmy osiągnąć odpowiednich wyników. Czas jednak skupić się na kolejnym sezonie.

W Klasyku doznałeś kontuzji i nie miałeś dobrego startu u Solariego…
W tamtym meczu forsowałem występ. Miałem problemy, ale chciałem pomóc zespołowi. Nie udało się i wypadłem na pewien czas, ale dzięki Bogu teraz czuję się dobrze.

Potem przyszły problemy z plecami. Możesz wytłumaczyć, o co dokładnie chodziło i jak przez to przeszedłeś?
Miałem kontuzję, która nie pozwalała mi grać na początku rok. Było trudno, zmieniłem materac i musiałem nawet przywieźć ten z Lyonu, by zobaczyć czy spanie na nim pozwoli mi zregenerować się szybciej.

Wróciłeś do pełnej dyspozycji, ale Solari pozostawił cię poza Klasykami i rewanżem z Ajaxem, czyli meczami, gdzie wyraźnie zabrakło skuteczności.
W tamtym tygodniu bolało mnie, że nie znajdowałem się na liście powołanych i że nie mogłem pomóc drużynie w tak ważnych momentach. To jednak przyszłość, trzeba myśleć o tym, co nadchodzi.

Na końcu wrócił Zidane. To dla ciebie dobra informacja?
Zidane był wszystkim w tym klubie i wygrał wszystko, jako zawodnik i jako trener. Mam z nim bliskie stosunki. Jestem w pierwszej drużynie dzięki niemu, on mnie awansował i dał kontrakt.

Więc jak podchodzisz do kolejnego sezonu?
Z wielką nadzieją. Chcę pokazać, co przyszedłem tutaj zrobić. To będzie mój rok.

A co musi zmienić drużyna, żeby wrócić do zdobywania tytułów?
Po prostu zmienić dynamikę. Trzeba zacząć pozytywnie i iść od meczu do meczu w kierunku celu.

Real nie może mieć kolejnego takiego roku. Wymagania będą większe niż kiedykolwiek wcześniej.
W Realu zawsze są maksymalne. Na każdym treningu i w każdym meczu musisz być na topie. Dlatego ten klub jest największy na świecie.

Jest Benzema, a ma przyjść Jović. Rywalizacja nie będzie za duża?
Rywalizacja zawsze jest dobra, dla mnie i dla nich.

Nie uważasz, że postawienie Jovicia na twojej pozycji to jednoznaczna deklaracja?
Wszyscy zawodnicy, jacy przyjdą na wszystkie pozycje, będą dobrze przyjęci. To będzie dobre dla drużyny i wzmocni nasz wszystkich.

Czy ty uważasz, że zabrakło szacunku dla tej ekipy? Mówili o tym niektórzy piłkarze i nawet Florentino.
To prawda, że ten Real i ci zawodnicy, moi koledzy, wygrali wszystko, podnosząc Puchar Europy trzy lata z rzędu, a tak trudno jest go zdobyć. Na końcu nie pamiętamy, jak trudno jest wygrywać i przypominamy o tym tylko wtedy, gdy przegrywamy.

Odszedłeś i wróciłeś do Realu. Dlatego jesteś tak pewny tego, że nie chcesz znowu odchodzić?
Tak, odszedłem, ale moją drużyną zawsze był Real i mogłem do niego wrócić. Teraz jestem przekonany na 100%, że chcę tu triumfować.

Jak wspominasz swój sierpniowy powrót? To musiały być szalone dni…
Pojawiło się zainteresowanie Sevilli, a potem Realu. Najpierw zadzwonił klub, a potem trener, przekonując mnie, żeby do nich dołączył. Jak powiedziałem, Realowi nie można odmówić. Jestem tutaj, gdzie chcę być. To było jako powrót do domu, gdzie byłem wychowankiem przez 6 lat. Odczucie było jednak też trochę dziwne, bo byłem już innym zawodnikiem.

Nigdy nie miałeś łatwo w szkółce, prawda?
Real jest bardzo trudnym klubem i gdy jesteś w szkółce, i gdy jesteś w pierwszym zespole. Zawsze musiałem rywalizować z wieloma dobrymi canteranos, którzy grają w pierwszych ligach w Hiszpanii i za granicą. Zawsze było ciężko, nie zawsze grałem w pierwszym składzie, ale zawsze kończyłem z wieloma bramkami i z miejscem w pierwszej jedenastce.

Byłeś bliski odejścia?
Nigdy nie było to moim celem, by odejść ze szkółki. Chciałem dojść do pierwszej drużyny Realu Madryt, a jak lepiej to zrobić niż ze szkółki.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!