Advertisement
Menu
/ as.com

De Tomás: Benzema jest najlepszym napastnikiem na świecie

Wywiad z graczem Rayo

Napastnik wypożyczony do Rayo Vallecano udzielił wywiadu dziennikowi AS. Podsumowywał sezon w swoim wykonaniu i powiedział, jak podchodzi do powrotu do Realu Madryt.

Potwierdził się najgorszy możliwy scenariusz dla Rayo – spadek do Segunda División.
Jesteśmy smutni. Na początku sezonu byłem zbyt dużym optymistą, mówiąc, że jesteśmy w stanie zająć miejsce w pierwszej dziesiątce, ale naprawdę tak myślałem. Mieliśmy drużynę na osiągnięcie czegoś więcej, na wywalczenie utrzymania, chociaż czasami okoliczności ci na to nie pozwalają.

Jak to przeżyła drużyna?
Jak wszyscy. Jesteśmy odpowiedzialni i musimy prosić o wybaczenie. Daliśmy z siebie wszystko na murawie, w niektórych meczach zasługiwaliśmy na więcej i graliśmy lepiej niż wielu rywali z dolnej części tabeli.

Jak ty to zniosłeś?
Jestem typem zwycięzcy, więc boli mnie to. Przykro mi, ponieważ to mój drugi spadek w karierze… Wcześniej spadłem z Castillą (sezon 2013/14). Trzeba się z tym pogodzić i podziękować ludziom, którzy tutaj byli takim jak Míchel, który dał z siebie wszystko, czy Paco Jémez, który przyszedł do nas w skomplikowanej sytuacji. Nie udało się utrzymać, ale drużyna zmieniła wiele rzeczy.

Teraz będziesz musiał spakować walizkę. Jakie masz dobre i złe wspomnienia z pobytu w Rayo?
Mnóstwo dobrych i niewiele złych. To były intensywne dwa sezony. W poprzednim sezonie wywalczyliśmy awans, co jest czymś najlepszym, czego może doświadczyć piłkarz. Teraz spadliśmy, co z kolei jest doświadczeniem najgorszym. Pokazałem się z dobrej i złej strony przez te dwa lata, ale nie żałuję niczego, ponieważ wiele się nauczyłem. Mam nadzieję, że zdołamy awansować w przyszłym sezonie.

Którą bramkę najlepiej wspominasz?
Z sezonu 2018/19 na Camp Nou. Była wyjątkowa, bo zawsze marzyłem o strzeleniu gola na tym stadionie.

A który mecz?
Na poziomie osobistym jestem zadowolony, ponieważ byłem regularny, a to jest trudna rzecz. Wybrałbym mecz Rayo – Atlético. Nie strzeliłem wtedy gola, ale czułem się dosyć dobrze.

Który rywal wywarł na tobie wrażenie?
Powiedziałbym, że wszyscy. Zawsze powtarzałem, że Primera División ma w sobie coś wyjątkowego… Wszystkie drużyny są konkurencyjne.

Masz czternaście goli i brakuje ci jednego do tego, co sobie zakładałeś na początku.
Mógłbym być zadowolony, ale trzeba osiągać cele. Nie wiem, czy pojadę na Balaídos, ale jeśli tak będzie, spróbuję trafić do siatki, żeby osiągnąć 15.

Jaki był twój debiut w Primera División? Jakie jest twoje podsumowanie?
To było moje marzenie. Na początku zadajesz wiele pytań, ponieważ nie wiesz, jak będzie… To inna kategoria, z zawodnikami, których nie znasz. Niepewność istnieje, ale mam umiejętności i chęci do pracy, by rozwiązywać każdą sytuację. Czułem się dobrze w tym sezonie, chociaż chciałbym, żeby drużyna się utrzymała.

Spadek bardziej oznacza pożegnanie czy tylko „do zobaczenia”.
Nie potrafiłbym odpowiedzieć… Muszę wrócić do mojego klubu, podobnie jak rok temu, sytuacja była identyczna. Jestem zawodnikiem Realu Madryt. Chcę wyrazić wdzięczność Rayo za te dwa lata, ponieważ były wyjątkowe. Moim marzeniem było zagrać tutaj, bo jako dziecko przychodziłem oglądać Rayo. Udało mi się to, czułem się tutaj jak w domu i mam nadzieję, że w przyszłości znowu będzie mógł się tak poczuć.

Masz tatuaż z hasłem: „Goń swoje cele, spełniaj swoje marzenia, ale nie zapominaj kim jesteś, ani skąd pochodzisz”. O czym teraz marzysz?
O wakacjach na plaży z moją rodziną (śmiech). Potrzebuję teraz odpoczynku i odłączenia się po intensywnym sezonie. Kiedy rzeczy nie układają się po twojej myśli, głowa bardziej się męczy.

Po wakacjach wrócisz do Realu Madryt i do Zidane’a…
Podejdę do tego jak do każdego dnia. Znam Zizou, a on zna mnie z Castilli. Kiedy nadejdzie pretemporada, zobaczymy, co się wydarzy.

Zawsze mówiłeś, że Zidane był twoim idolem i że bolało cię to, że nie mogłeś zademonstrować przed nim pełni potencjału, który on w tobie widział…
Mam nadzieję, że uda mi się pozbyć tego bólu w tym roku. Niektóre rzeczy nie wychodziły mi przez presję, którą mogłem sobie narzucać, mając jego za trenera.

Na wypożyczeniu dużo grałeś, odgrywałeś kluczową rolę w innych drużynach. Wracasz z odrobionym zadaniem.
Z czasem uczysz się, dojrzewasz i poprawiasz się… W ciągu trzech lat poza Realem Madryt bardzo się zmieniłem. Nie jestem tym piłkarzem, który wychodził ze szkółki. W życiu ciągle się uczysz.

Chciałbyś odnieść sukces w Realu Madryt?
Oczywiście! Mówiłem to, będę mówił i mam nadzieję, że pewnego dnia to marzenie się spełni. Każdy piłkarz ma takie marzenie, a wyobraź sobie zawodnika, który trafił do szkółki w wielu ośmiu lat.

W poprzednim sezonie Lopetegui liczył na ciebie, ale chciałeś grać więcej i dalej się rozwijać. Gdyby taka sytuacja się powtórzyła, podjąłbyś taką samą decyzję?
Tak. Niedawno przeczytałem czy usłyszałem, że wymagałem minut. Chciałbym jasno powiedzieć, że w żadnym momencie tak nie było. Spaliłbym się ze wstydu, gdybym tego wymagał. Nie jestem taki i chcę tylko otrzymać szansę i wywalczyć sobie miejsce, tak jak robiłem w innych klubach. Nic więcej. Zobaczymy, jaka będzie przyszłość. Ja będę dawać z siebie wszystko. Jeśli trener zdecyduje, że zostaję, zostanę. Jeśli nie, będę musiał odejść w poszukiwaniu innej drogi.

Ten sezon bez trofeum może zaszkodzić najmłodszym graczom? Klub potrzebuje natychmiastowych rozwiązań i poszukuje takiego napastnika jak Jović…
Być może. Kiedy nie osiąga się celów, ludzie wymagają i tworzy się nerwowa atmosfera. Pracownicy Realu Madryt są bardzo inteligentni. Jeśli klub jest najlepszy na świecie, dzieje się tak dlatego, że jest prowadzony przez najlepszych fachowców w swoich dziedzinach. Real Madryt wie co robi i się nie pomyli.

W naszym ostatnim wywiadzie przepowiadałeś powrót Zidane’a.
Nie byłem jedynym, który to wiedział. Przez to jak odszedł i po tym, co osiągnął… Jednak nie spodziewałem się, że wróci tak szybko. Kiedy coś ci się nie układa, potrzebujesz ludzi, z którymi szło ci dobrze. Zidane był zmianą, której Real Madryt potrzebował. W tym sezonie nie miał szczęścia, ponieważ drużyna miała za sobą złe mecze, ale w przyszłym sezonie wróci do zdobywania trofeów. To się wiąże z powrotem Zidane’a.

Kto jest najlepszym napastnikiem na świecie?
Benzema. Nie ma innego z jego umiejętnościami. Ludzie zawsze oczekują goli od napastnika, ale on ma coś jeszcze. Inne „dziewiątki” bez bramek nie oferują nic więcej, a Benzema jak najbardziej. Jest najbardziej kompletnym napastnikiem.

Ludzie dosyć często go krytykują…
Od najlepszych zawsze wymaga się więcej.

Ile w roli napastnika jest instynktu, a ile pracy?
Potrzebne są obie te rzeczy, ale nie może zabraknąć pracy. To jest podstawa. Jeśli zawiedzie cię instynkt, możesz nadrobić to pracą, ale odwrotnie – nigdy. Nie sprawdzi się to. Gdybym miał wybierać… postawiłbym na pracę, ponieważ wtedy zbierasz, co sam zasiałeś.

W czym ci pomaga boks?
W wytrzymałości fizycznej… Poza tym robię to, żeby na chwilę zmienić dyscyplinę.

To jest hobby czy opcja na przyszłość?
Podobałoby mi się to, podobnie jak rola kierowcy rajdowego. Mam w domu dwa symulatory samochodów i w wolnym czasie w nich siedzę. Kiedy skończę karierę, zobaczymy…

Jak twoja rodzina przeżyła ten sezon, gdy twoje nazwisko pojawiało się nawet w kontekście reprezentacji?
Gorzej niż ja. Z zewnątrz przeżywają to intensywniej, musiałem ich uspokajać. Są zadowoleni z mojej postawy i smutni, podobnie jak ja, ze spadku.

Rodzina jest kluczowa, żeby twardo stąpać po ziemi…
Oczywiście. Oni mnie widzieli od samego początku i zawsze będą przy mnie.

Jak sobie radzisz z mediami społecznościowymi? Zarówno z krytyką, jak i z pochwałami?
Kiedy jesteś osobą publiczną, trzeba to zaakceptować. Jeśli cię obrażają na stadionie, przecież nie ich wyprosisz. Uciekam przed pochwałami, a tym bardziej przed krytyką. Mam konta w mediach społecznościowych, ponieważ wydaje się, że jeśli ich nie masz, to nie żyjesz (śmiech). Jestem profesjonalistą i pokazuję, jakim jestem człowiekiem.

Twój ojciec był pomocnikiem w Segunda División B. Rozmawiacie czasem o tym, jak zmienił się futbol?
Teraz docenia się zawodników doświadczonych. Wcześniej piłkarz mógł być legendą, ale najmłodsi go nie znali i łatwo było popaść w zapomnienie. Teraz są dobre inicjatywy, takie jak z ambasadorami La Ligi. Trzeba przypominać, co poszczególni zawodnicy osiągali. Futbol bardzo się zmienił i media społecznościowe również miały na to wpływ. Najmłodsi są bardziej skupieni na wysyłaniu wiadomości na Instagramie niż na graniu w piłkę. Widzę to nawet wśród profesjonalistów, więc tym bardziej u dzieciaków. Wcześniej tak nie było. Skupialiśmy się mocniej na wyjściu do parku, żeby pograć w piłkę z przyjaciółmi. Duże znaczenie ma wychowanie przez rodziców.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!