Advertisement
Menu
/ as.com

Daniel Levy – mur, który dzieli Real od Eriksena

Negocjacje z Tottenhamem będą bardzo trudne

Real Madryt osiągnął ustne porozumienie z Christianem Eriksenem, ale najtrudniejsze zadanie czeka Królewskich dopiero teraz − ustalić z Tottenhamem kwotę, za jaką Spurs zgodziliby się sprzedać pomocnika. Madrytczycy wiedzą z autopsji, że londyńczycy mają w swoim klubie prawdopodobnie najtrudniejszego negocjatora w Europie − Daniela Levy'ego. Prezes angielskiej drużyny wyciągnął już od Los Blancos ogromne pieniądze za Lukę Modricia i Garetha Bale'a. Pierwszego z nich Królewscy pozyskali za 35 milionów euro, co w 2013 roku było jeszcze wysoką sumą, a za drugiego z nich Real musiał zapłacić rok później aż 101 milionów, co oznaczało wówczas, że Walijczyk stał się najdroższym piłkarzem świata.

W obu przypadkach Levy wystawił Real na dużą próbę cierpliwości, ponieważ transfery pomocnika i atakującego domknięto dopiero pod koniec sierpnia. Chorwat stał się oficjalnie piłkarzem Los Blancos 27 sierpnia, a Walijczyk w ostatnim dniu okienka. Podczas tych trudnych negocjacji narodziła się jednak solidna przyjaźń między oboma prezesami. Florentino wielokrotnie widywał się z Levym, a przed rokiem odwiedził go w jego rezydencji na Florydzie, gdy Królewscy przebywali latem w Stanach Zjednoczonych. Po ostatnim finale Ligi Mistrzów żartował też, że Real wygrał go dzięki piłkarzom, których sprzedał Pérezowi.

Daniel Phillip Levy urodził się w 1962 roku w Essex. Z wyróżnieniem ukończył ekonomię na Uniwersytecie Cambridge, a na co dzień pełni rolę dyrektora ENIC Group, prestiżowego brytyjskiego funduszu inwestycyjnego. Jego udziały w Tottenhamie są niewielkie, choć oficjalnie jest prezesem klubu i prawą ręką Joe Lewisa, większościowego udziałowca Spurs i ENIC. Levy jest zaangażowany w odpowiedzialne i powściągliwe zarządzanie klubem i jak sam stwierdza: „Lepiej inwestować w młodych, niż ryzykować rentowność Tottenhamu”. Historia przyznaje mu rację, ponieważ najdroższym piłkarzem londyńczyków pozostaje do dziś Davinson Sánchez, za którego zapłacono 40 milionów euro. Spurs nigdy nie szaleją na transferowym rynku, ale udaje im się sprzedawać swoich zawodników za spore pieniądze, jak wspomnianych Modricia i Bale'a, a także Walkera (53 miliony), Berbatowa (38), Robbiego Keane'a (24) czy Carricka (27).

Levy trafił do Tottenhamu w 2001 roku, a jego ostatnie wysiłki skupiały się głównie wokół budowy nowego stadionu, który został już otwarty i może pomieścić ponad 60 000 widzów. Jego biznesowe spojrzenie skłoniło go do podpisania umowy z NFL, którego mecze coraz częściej rozgrywane są w Europie. Między październikiem a listopadem dojdzie do czterech takich spotkań − dwóch na Wembley i dwóch na Tottenham Hotspur Stadium. Nowy obiekt pozwala Spurs konkurować z pozostałymi angielskimi klubami z czołówki, które od lat mogły liczyć na duże stadiony.

Levy wykuł swój ogromny potencjał oporu w negocjacjach nawet na rozmowach z takimi klubami jak Glasgow Rangers, AEK czy Slavia Praga. Od zawsze chroni swoją prywatność, nie udziela wywiadów, ani nie rozmawia publicznie, ale jego twardość przy negocjacyjnych stołach przyniosła mu przydomek Kamikaze, a wszystko przez jego skłonność do przekraczania wszelkich granic, aby zmaksymalizować zyski. Sir Alex Ferguson, który swego czasu negocjował z nim choćby transfer Berbatowa, powiedział o nim po jednej z rozmów: „Boli mnie to bardziej, niż biodro po operacji”. Jean-Michel Aulas, prezes Lyonu, gdy sprzedawał mu Llorisa, podsumował go z kolei tak: „Nie widziałem czegoś podobnego przez 25 lat”.

Real będzie musiał zmierzyć się z Levym, jeśli chce pozyskać Eriksena. Florentino wie doskonale, co oznacza takie starcie. Zeszłego lata, po rezygnacji Zidane'a, pierwszym wyborem Królewskich był Pochettino. Sam Argentyńczyk chciał przenieść się do Madrytu, ale prezes Tottenhamu na to nie pozwolił. Teraz też nie będzie łatwo, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu Levy oczekiwał za Duńczyka 250 milionów euro. Los Blancos znowu może czekać długie lato…

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!