Advertisement
Menu
/ lanación.com

Redondo: Nie grałem u Passarelli, bo kazał mi ściąć włosy

Trzecia część wywiadu z legendarnym pomocnikiem

Dziś prezentujemy ostatnią część gigantycznego wywiadu, którego Fernando Redondo udzielił dziennikarzom La Nación. Były pomocnik opowiada między innymi o swoich perypetiach w reprezentacji Argentyny, konflikcie z Danielem Passarellą, obecnej sytuacji Realu Madryt i ogólnych trendach w dzisiejszej piłce.

Poniżej odnośniki do poprzednich części rozmowy:
„Gdy trener ma wątpliwości, piłkarz sam przestaje wierzyć”

„Myślałem, że zakończę karierę w Realu Madryt”

67. Co sądzisz o prezesurze Florentino?
Trzeba przyznać, że unowocześnił klub. Miasteczko sportowe jest stawiane za przykład na całym świecie. Za jego rządów Real również odzyskał aspiracje posiadania w swoich szeregach najlepszych piłkarzy. Wygranie czterech Lig Mistrzów w pięć lat nie jest łatwe. Zasługa leży całkowicie po stronie Florentino.

68. Wydaje ci się w porządku, że negocjował z Lopeteguim w przeddzień mundialu czy że pozwolił odejść Cristiano?
Są pewne rzeczy, których bym nie zrobił, ale nie jestem odpowiednią osobą, by krytykować te decyzje i kogokolwiek sądzić. Nie mogę wydawać osądów na temat tego, co siedzi w głowie prezesa. Nie jestem nim. Nie chcę też się wypowiadać z perspektywy piłkarza, który musiał odejść za czasów jego prezesury. Nie interesuje mnie to, nie żywię żadnej urazy. Co do odejścia Cristiano, nie wiem, co działo się wewnątrz. Z jednej strony byłem zaskoczony, ale z drugiej pamiętam też jego słowa z murawy po finale. To było dziwne.

69. Jak oceniasz Sergio Ramosa? Ma mentalność zwycięzcy i temperament czy też gra brudno i wbrew zasadom fair play?
Kiedy grasz, dajesz z siebie wszystko. Zawsze też jednak są rzeczy, które można poprawić. Sergio jest niesamowity. To urodzony zwycięzca, ma niebywałą osobowość. Zawsze chciałbym mieć kogoś takiego w zespole. Jako kolega doradziłbym mu jednak, by w niektórych sytuacjach miał większą samokontrolę. Chodzi jednak o pojedyncze sytuacje, nic więcej.

70. Łatwo wyprowadzić cię z równowagi? Za czasów gry w Tenerifie przestawiłeś na treningu nos swojemu koledze z zespołu, Antonio Pinilli. Byłeś za to mocno potępiany.
Zawsze łatwo się grzałem i trudno było mi się powstrzymać w niektórych sytuacjach. Nie cieszę się z tego, że dochodziło do takich incydentów, naprawdę wolałbym ich uniknąć. No ale stało się. Wtedy się pokłóciliśmy i doszło do rękoczynów. Klub ukarał mnie finansowo i odsunął na parę dni od treningów z drużyną. Sprawą zainteresował się nawet prokurator.

71. „Żryj trawę, ośle”, powiedziałeś kiedyś jednemu z graczy Osasuny. Prawda czy fałsz?
Prawda. Grałem wówczas w Tenerife. Sędziowie nie za bardzo o nas dbali w tamtym spotkaniu. Przeciwnicy mnie wyzywali, wykonywali ostre wejścia. W pewnym momencie się schyliłem, wyrwałem kawałek murawy, rzuciłem go jednemu z nich w twarz i krzyknąłem „żryj, ośle!”. Wydawało mi się to mądrzejsze niż odpowiedź kopniakiem albo łokciem. Potem on jednak opowiadał w mediach, że to ja go prowokowałem.

72. Trudna była dla ciebie rozmowa z Maradoną przed barażami z Australią?
Była dużo łatwiejsza niż można sobie wyobrazić. Zaraz po przybyciu do Australii od razu podszedłem do Diego, by powiedzieć mu, że chcę z nim porozmawiać. Spotkaliśmy się w jego pokoju i wszystko trwało bardzo krótko. Powiedziałem mu, jak wyglądały moje stosunki z Bilardo, a Diego natychmiast odpowiedział, że cieszy się z mojej obecności. Stwierdził, że musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za sytuację i iść razem do przodu. Tyle, załatwione.

73. Redondo wybierał sobie trenerów, żeby grać w reprezentacji. Prawda czy fałsz?
Oczywiście fałsz. Jedną ze spraw, które w mojej karierze nie potoczyły się tak, jakbym chciał, to częstsza gra w kadrze narodowej. Nie udało się uniknąć niektórych rzeczy. Musiałem podejmować trudne dla mnie decyzje. W klubie miałem szczęście grać na najwyższym poziomie i zdobyć wszystkie możliwe trofea. W reprezentacji jednak nie grałem tyle, ile bym marzył.

74. Nauka była wymówką, by nie mieć do czynienia z metodami Bilardo?
Ani trochę. Wcale nie było jasne, że będę grał, wszystko było na etapie preselekcji. Nie byłbym ważnym elementem zespołu. To kłamstwo, że Menotti nakład mi jakichś rzeczy do głowy. Po prostu myślałem o tym, co dla mnie najlepsze. Nie mogłem grać w Argentinos, reprezentacji i jeszcze studiować.

75. Ostatecznie nie ukończyłeś tych studiów.
Kiedy sprzedano mnie do Tenerife, nie mogłem kontynuować nauki, to logiczne.

76. Jakie były prawdziwe motywy niezgody z Passarellą?
Zadzwonił do mnie i spotkaliśmy się w hotelu Palace w Madrycie. Poprosił mnie, żebym ściął włosy, a ja odparłem, że tego nie zrobię. Odparł, pamiętam dokładnie, że reprezentacja jest ponad jednostki i nazwiska, więc jeśli przedtem mnie potrzebował, to teraz przemyśli sprawę. W prasie opowiadał, że kwestia fryzury była drugoplanowa. Stwierdził, że mnie nie powołał, ponieważ nie chciałem grać po lewej stronie, co było wierutnym kłamstwem. Od tamtej chwili nie było odwrotu.

77. Nie było lepiej poświęcić się dla reprezentacji i ściąć włosy? Batistuta też został o to poproszony, nie mogłeś być wyjątkiem.
Uważasz, że piłkarze powinien mieć określoną fryzurę, by móc występować w jakimś zespole? Rozumiem, że dyscyplina i odpowiedzialność są ważne, trzeba budować odpowiedni wizerunek. Włosy jednak będę miał takie, jakie mi się podoba. Powiedziałem od razu, że nie spełnię tej prośby. Nie możesz też pracować z kimś, kto potem publicznie kłamie, tak jak Passarella. Po czasie zastanawiałem się, czy to nie wynikało to z obowiązku. Może potrzebował gracza o innym profilu na tę pozycję? Tak czy owak czuł presję otoczenia i do mnie zadzwonił. Szukał zatem powodu i znalazł: fryzurę. Miał prawo przypuszczać, że ich nie zetnę.

78. Co zrobisz, jeśli spotkasz Passarellę na ulicy?
Nie wiem, ale też nie żywię wielkiej urazy. Minęło już dużo czasu. Straciłem szansę na swój drugi mundial tuż po wygraniu Ligi Mistrzów z Realem i bardzo mnie to bolało. Tak czy inaczej, nie mam zamiaru robić niczego za wszelką cenę. Rodzice mnie tego nauczyli.

79. Czy obraziłeś się na Bielsę, kiedy prosiłeś, by cię więcej nie powoływał?
Nie, wręcz przeciwnie. Bardzo szanuję Marcelo, choć spędziliśmy wspólnie mało czasu. Sprawił na mnie wrażenie kompletnej osoby, takiej, która publicznie powie to samo, co w cztery oczy. Miałem problemy z lewym kolanem, zagrałem w sparingach z Holandią i Brazylią, po czym zdałem sobie sprawę, że nie dam rady. W klubie wygląda to nieco inaczej. „Prawda jest taka, że nie jestem w stanie grać dla reprezentacji”, powiedziałem mu wprost. Marcelo poprosił, bym się nie spieszył i byśmy niczego definitywnie nie urywali. Starał się o mnie zatroszczyć, ale trzeba było być odpowiedzialnym. Jeśli nie czuję się dobrze, niech gra ktoś, kto się czuje na siłach.

Renondo w reprezentacji

80. Dlaczego mówisz, że „w klubie wygląda to trochę inaczej”?
Bo w klubie możesz liczyć na tydzień odpoczynku. W kadrze narodowej natężenie jest inne. Grasz w niedzielę, potem lecisz 12 godzin i czeka cię kolejny mecz w środę. A kolano spuchnięte, wyobraź to sobie. Nie chcę zresztą się jakoś specjalnie rozwodzić na ten temat, ponieważ gra dla Argentyny zawsze była dla mnie powodem do dumy. To kraj mój, moich rodziców, rodzeństwa, przyjaciół i wszystkich, którzy mnie oglądają w koszulce Albicelestes. Bardzo bolało mnie podjęcie takiej decyzji. Wziąłem na siebie wszystkie zarzuty o fałszywy patriotyzm, ale najbardziej bolało mnie to z racji na moich bliskich, którzy cierpieli razem ze mną.

81. Najlepszy i najgorszy trener, jakiego miałeś?
Niesprawiedliwym byłoby wybrać tylko jednego. Na pewno Del Bosque, Basile, Capello, Valdano, Cappa i Heynckes. Najgorszy był jeden z tych, z którymi spotkałem się w Realu. Wolę jednak nie dawać nazwiska.

82. Najszczęśliwszy i najsmutniejszy dzień w karierze?
Szczęśliwe: Pierwszy mecz w dorosłej reprezentacji, w potyczce z Australią na Stadionie River. Wygrana w Copa América w Ekwadorze w 1993 roku. Także La Séptima zdobyta z Realem, choć tutaj bardziej niż z samego trofeum czułem szczęście płynące z tego, że wszedłem do szatni i czułem, iż pokazałem swój futbol. Pamiętam tamto 0:0 z Borussią na ich stadionie, które dało nam awans do finału. Najsmutniejszy dzień to ten, w którym odpadliśmy z mundialu w 1994 roku. Niezwykle bolesny cios.

83. Czy granie dwójką pivotów zabija „piątki” pokroju Redondo?
Wydaje się, że takie ustawienie daje pewność w defensywie, taka jest tendencja. Podam ci przykład z mojej kariery: na „piątce” grałem jedynie w Tenerife i Realu. W reprezentacji na mundialu w 1994 roku razem z Cholo byliśmy środkowymi pomocnikami, ponieważ z przodu byli Caniggia, Maradona, Balbo i Batistuta. My zaś zabezpieczaliśmy tyły. W Realu Capello był jeszcze Seedorf. Broniliśmy wówczas czwórką w linii, ale w ataku ustawialiśmy się w romb, gdzie ja byłem najbardziej cofniętym z elementów. Granie z jedną „piątką” tworzy więcej miejsca i daje większą wygodę innym.

84. Jak myślisz, skąd brało się u ciebie aż tyle kontuzji?
Prawie nigdy nie miałem problemów mięśniowych, ale ze stawami już tak. Łącznie przeszedłem pięć operacji, trzy na więzadłach krzyżowych w obu kolanach. Myślę, że miało to wiele wspólnego z moją budową ciała. Jestem bardzo wiotki i w sytuacjach stresowych przez to cierpiały moje kolana. Starałem się łączyć to jakoś ze sferą mentalną, zwłaszcza w Milanie. We Włoszech brakowało mi stopniowego przestawienia się na specyfikę tamtejszych treningów. Być może myślami byłem wciąż w Madrycie.

85. Najsilniejszy kopniak, jakiego dostałeś?
Ten, którego otrzymałem od jednego z brazylijskich obrońców podczas meczu o Trofeo Ramón de Carranza w La Coruńii. Jego korki przebiły mi ochraniacze. Okropnie podziurawił mi nogę. Nie pamiętam, jak on się nazywał.

86. Naprawdę czujesz większą przyjemność z założenia przeciwnikowi siatki niż ze strzelenia gola? Tak stwierdziłeś któregoś razu.
Zawsze bardziej cieszyłem się z dobrego podania niż kopnięcia na bramkę. Może był to błąd, bo gdybym do tego dorzucił strzał, stałbym się bardziej kompletny. Ale tak, faktycznie czerpałem większą radość z dobrego podania.

87. Byłeś w stanie sobie wyobrazić, że Copa América z 1993 roku to do teraz ostatnie trofeum zdobyte przez dorosłą reprezentację?
Nie. Jak mogłem tak myśleć przy takiej liczbie wielkich piłkarzy, którzy przewinęli się przez kadrę w tych latach? Widzisz jednak, jaki jest futbol. Czasami nie zna on litości, dlatego jest sportem jedynym w swoim rodzaju: nigdy nie wiesz, co może się wydarzy. Liczą się nie tylko zasoby.

88. Dlaczego twoim zdaniem od 26 lat nie jesteśmy w stanie zdobyć żadnego trofeum?
Jest w tym jakiś pierwiastek przypadku, ponieważ nieraz zasługiwaliśmy na triumf, nieraz przegrywaliśmy w karnych. Tak, jak mówiłem: czasami futbol nie zna litości, a czasami po prostu robisz niektóre rzeczy źle, potknięcia się kumulują.

89. Kogo poznałeś najpierw: Jorge Solariego czy jego córkę, Natalię?
(śmiech). Wydaje mi się, że przed odejściem do Tenerife spotkałem się w Mar del Plata z całą rodziną Solarich, w jednym z sanatoriów. Tam zobaczyłem Natalię po raz pierwszy. Później, kiedy Jorge trafił już na Teneryfę, zaręczyliśmy się. Najpierw potajemnie, moja teściowa Esther brała udział w spisku, bardzo dobrze wywiązała się z zadania (śmiech).

90. Kto wygadał się Jorge?
Myślę, że tak naprawdę wiedział od samego początku i udawał głupka (śmiech). W końcu jednak już nie mogliśmy się ukrywać, bo wyspa jest mała. Zaprosił mnie pewnego razu do siebie na kolację. Był wtedy jeszcze moim trenerem w Tenerife.

91. Zdarzyło ci się kiedyś wyjść na ulicę rozczochranym albo z nieestetycznie ułożoną fryzurą?
Nie gadaj takich głupstw (śmiech). Zawsze starałem się dbać o wizerunek, ponieważ zwyczajnie to lubię.

92. „Nie palę i nie piję alkoholu. Moim jedynym nałogiem jest Coca Cola”, powiedziałeś w 1993 roku. Wciąż jest tak samo?
Tak, z tą różnicą, że teraz jest to Coca Cola Zero. Nie palę i nie piję, czasami może pół kieliszka wina przy jakiejś szczególnej okazji.

93. Ile razy udałeś się na pielgrzymkę do Luján (argentyńskie miasto znane z kultu maryjnego – przyp. red)?
Ufff, wiele razy, koło dziesięciu. Pierwszy raz poszedłem tam z ojcem w intencji udanej operacji przepukliny dyskowej. Potem albo chodziłem sam, albo z kimś jeszcze. Nigdy jednak w procesji, zawsze na własną rękę. Zaznaczam też, że ani razu nie szedłem prosić o coś, co związane byłoby z piłką czy też dobrami materialnymi. Po raz ostatni byłem w Luján w zeszłym roku. To nie są łatwe wyprawy, ruszam wcześnie rano z Morón, skąd trzeba pokonać blisko 60 kilometrów.

94. Jakie odczucia wzbudził w tobie mecz River – Boca na Bernabéu?
Oglądałem go w telewizji, będąc w Buenos. Z jednej strony to wstyd dla naszej piłki, że trzeba było grać ten mecz w Madrycie. Czuło się pewną bezsilność. Z drugiej strony jednak taki klasyk grany na podobnym obiekcie, moim zdaniem najlepszym na świecie i to nie tylko ze względu na to, że czuję się madridistą, miało swój urok, nie można temu zaprzeczyć.

95. Jacy są twoi ulubieni trenerzy w dzisiejszej piłce?
Oczywiście nie wymienię tylko jednego (śmiech). Lubię Guardiolę, Zidane’a, Pochettino i bardziej lokalnie – Gallardo.

96. Miałeś okazję poznać Gallardo?
Spotkałem się z nim podczas mojego końcowego etapu w reprezentacji, za czasów Bielsy. Nie zdążyliśmy się jednak poznać zbyt dobrze. O wiele dłużej mogłem z nim porozmawiać parę lat później, kiedy przypadkiem trafiliśmy na siebie na treningu naszych dzieci: jego Matíasa i mojego Federico, obaj z rocznika 2003. Pogadaliśmy trochę. Podoba mi się nie tylko jego spojrzenie na piłkę, dlatego cieszę się, że dobrze mu idzie. Przypada mi do gustu również to, co przekazuje jego osobowość.

97. Nie zdziwiło cię, że Zidane z rękami w kieszeni i niemal bez doświadczenia zdobył trzy Ligi Mistrzów?
Zizou przypomina mi trochę Del Bosque. Choć nie graliśmy razem, potem kilka razy wystąpiliśmy w meczu weteranów. Ma niezwykle silną osobowość. Jego milczenie już coś przekazuje. Spojrzenie także. Jestem z tych, którzy uważają, że istnieją trenerzy zdolni prowadzić określone zespoły. Nie ma w tym raczej żadnej magii.

Renondo w Realu

98. Wydaje się, że w Madrycie lepiej idzie trenerom, którzy nie mówią zbyt wiele.
Nie wiem, ile mówi Zidane, ponieważ nigdy nie byłem z nim w szatni. Tym niemniej jego ręka jest ważna. To akurat wiem, bo mówił mi o tym Del Bosque. Opowiadał, że samo spojrzenie Zizou było wstanie zmienić sytuację na boisku. Sądzę, że jako trener ta cecha mogła się u niego jeszcze bardziej uwypuklić. Moim zdaniem Zidane ma też dar do łagodzenia trudnych sytuacji.

99. Jako madridista odczuwałeś zazdrość względem Barcelony Guardioli?
Nie, bardziej cieszyłem ich grą oczy. Niezależnie od tego, jak wielkim jestem madridistą, nigdy nie było we mnie myślenia „anty”. Chcę, by wygrywał Real, ale nie życzę źle Barcelonie. Jako miłośnik futbolu nie mogę nie przyznać, że to była wspaniała drużyna.

100. Gdzie częściej cię proszą o autografy: w Buenos Aires czy Madrycie?
Czuję się mile widziany i w Argentynie, i w Hiszpanii. Prawda jest jednak taka, że mój etap w Madrycie był wyjątkowy. Bardziej niż o miejsca chodzi o sprawy pokoleniowe. Częściej to rodzice proszą mnie, żebym zrobił sobie zdjęcie z ich dziećmi. Myślę, że te dzieciaki nawet nie wiedzą, kim w ogóle jestem (śmiech).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!