Advertisement
Menu

Atlético pokonuje Gironę, show Barcelony z Villarrealem

Królewscy pozostaną na trzecim miejscu

Kolejka w środku tygodnia przyniosła nieco niespodziane i z pewnością największą z nich jest wpadka Barcelony na Estadio de la Cerámica. Oprócz tego swój mecz z Gironą wygrało Atlético, utrzymując dystans nad Królewskimi. Z kolei Getafe zremisowało na wyjeździe z Espanyolem, co w połączeniu z ostatnią porażką z Leganés sprawia, że kwestia awansu do Ligi Mistrzów może się skomplikować.

Pierwsze spotkanie w mijającym dniu to właśnie to między Atlético, a Gironą. Z pewnością mało kto myślał, że będą to łatwe trzy punkty dla podopiecznych Simeone, bo ostatnio nie prezentowali się oni za dobrze. Jeśli natomiast dorzucimy do tego statystykę o tym, że w pięciu ostatnich meczach z Gironą nie wygrali ani razu, można było mieć wątpliwości. Taka też okazała się rzeczywistość, bo naprawdę bardzo długo gospodarze męczyli się z Katalończykami i dopiero w ostatnim kwadransie Diego Godín dał swojej ekipie prowadzenie. Ta akcja, wraz z całym spotkaniem na Metropolitano, przywodziła na myśl Atlético z „najlepszych” czasów. Wynik podwyższył w doliczonym czasie gry Griezmann, potańczył sobie i można było przenieść się do Barcelony.

Tu z kolei nikogo chyba nie zdziwił fakt, że Getafe łapie lekką zadyszkę. Z Espanyolem tylko zremisowali, a i tak musieli gonić wynik. Jeśli natomiast dorzucimy do tego weekendową porażkę z Leganés na własnym stadionie, to Los Azulones naprawdę muszą zacząć oglądać się za plecy, bo Sevilla i Valencia wciąż mają apetyt na usłyszenie jesienią hymnu Ligi Mistrzów.

Na Estadio de la Cerámica zaś Barcelona mierzyła się z miejscowym Villarrealem. Ekipa gospodarzy, to trzeba jej oddać, po dość dramatycznym momencie sezonu, w którym znajdowała się nawet w strefie spadkowej, zaczęła powoli wychodzić na prostą. Punkty zdobyte z liderem tabeli bardzo by w tym pomogło. Jednak już po kwadransie mało kto w to wierzył przy wyniku 2:0 dla Dumy Katalonii, a Messiego nawet nie było na boisku. Wtedy jednak fantastyczną remontadę przeprowadzili Cazorla i spółka, wykorzystując rozkojarzenie i spokój swoich przeciwników. Carlos Bacca w 80. minucie trafił na 4:2 i wydawało się, że nic już Żółtej Łodzi Podwodnej nie wyrwie zwycięstwa. Jednak po raz drugi tego dnia okazało się, że dwubramkowa przewaga jest najgorszym wynikiem, parafrazując znany cytat Czesława Michniewicza. W doliczonym czasie gry najpierw trafił Messi, następnie Suárez i kibice na stadionie zostali z minami dziecka, któremu właśnie zabrano lizaka. Katalończycy mają obecnie 8 punktów przewagi nad Atlético i 13 nad Realem Madryt, ale Królewskich czeka jeszcze jutro trudny mecz na Mestalla.

Górna część tabeli La Ligi 2018/19
Lp. DrużynaMeczeBramkiPunkty
1. FC Barcelona 30 79:31 70
2. Atlético Madryt 30 45:19 62
3. Real Madryt 29 52:34 57
4. Getafe CF 30 37:27 47
5. Deportivo Alavés 29 31:35 44
6. Valencia CF 29 31:23 43

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!