Advertisement
Menu

27 lat od śmierci Juanito

Piłkarz zginął 2 kwietnia 1992 roku

Są tacy ludzie, których nigdy nie przyszło nam poznać, ani nawet zobaczyć, ale i tak potrafimy odczuć ich obecność. To czuje całe Bernabéu, gdy zbliża się siódma minuta. Jedni pamiętają go jeszcze z boiska, a inni znają jedynie z opowieści, ale gdy nadchodzi ten moment, wszyscy czują ducha Juanito, ducha legendy, ducha, który niejednokrotnie pomógł w dokonywaniu cudów. Dzisiaj mija dwadzieścia siedem od śmierci jednego z największych piłkarzy, którzy kiedykolwiek zakładali koszulkę Realu Madryt. Człowieka, który sam mówił o sobie: „Zawsze czułem się wielkim madridistą. Nie wiem, czy byłem symbolem, to niech rozstrzygną inni, jednak czuję się madridistą do szpiku kości”. I nie było w tych słowach krzty kurtuazji, bo dowodem na miłość do Realu była każda minuta, w której Juanito sprawiał wrażenie oszalałego faceta, który jest gotów oddać życie za ten herb.

Juana Gómeza Gonzáleza, bo tak brzmiało jego pełne imię i nazwisko, bronił barw Realu Madryt przez dekadę w latach 1977–1987 i w niezapomniany sposób zapisał się na kartach historii klubu. Do stolicy Hiszpanii trafił z Burgos, ale swoją karierę zawodową rozpoczynał u rywala Królewskich zza miedzy, czyli Atlético. Jednak barwy Rojiblancos reprezentował jedynie w sezonie 1972/73.

Juanito przyszedł na świat 10 listopada 1954 roku w Fuengiroli w Andaluzji. Dla Los Merengues rozegrał aż 401 oficjalnych spotkań, w których zdobył 121 bramek, wygrał dwa Puchary UEFA, pięć mistrzostw Hiszpanii, dwa Puchary Króla i jeden Puchar Ligi Hiszpańskiej. W sezonie 1983/84 na wespół z Jorge da Silvą zdobył tytuł Pichichi, obaj piłkarze strzelili wtedy po siedemnaście goli. Juanito wielokrotnie występował także w reprezentacji Hiszpanii, dla La Rojy wybiegł na boisko w trzydziestu czterech spotkaniach, wziął z nią także udział w mistrzostwach świata w 1978 i 1982 roku.

Swoją zawodową piłkarską karierę zakończył w Máladze w sezonie 1988/89. Później służył temu klubowi jako dyrektor sportowy. W sezonie 1991/92 został trenerem Méridy, ale nigdy nie zapominał o Królewskich. 2 kwietnia 1992 roku zjawił się na meczu Realu Madryt z Torino, który był ostatnim, jaki przyszło mu zobaczyć. Zginął w wypadku drogowym w Calzada de Oropesa w prowincji Toledo, kiedy wracał do domu po mecz. Kibice na Bernabéu nigdy jednak o nie nie zapomnieli. Nie zapomniało całe madridmos. I nigdy o nim nie zapomni.

Zachęcamy do zapoznania się z filmem dokumentalnym traktującym o tragicznie zmarłym legendarnym piłkarzu Los Blancos:





Jeśli nie widać napisów, naciśnijcie na ikonkę „kartki” na pasku odtwarzania. Jeśli nie ma takiego przycisku na pasku, to odpalcie filmik na stronie YT. Żeby wszystko działało poprawnie trzeba mieć zaktualizowanego FlashPlayera, YouTube'a i przeglądarkę internetową. Napisy na pewno są wgrane.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!