Advertisement
Menu
/ marthen

Real Madryt - Olympiacos CFP 2:1. Mało brakowało...

<p><img align=left src=http://www.realmadrid.com/addon/img/1aca665288rm-olympiacossoldadop.jpg>Oba zespoły miały w tym meczu wiele do...

Oba zespoły miały w tym meczu wiele do udowodnienia. Chodziło tu przede wszystkim o zatarcie złych wspomnień z pierwszych spotkań w Lidze Mistrzów. Kibice jak i piłkarze Realu, pomimo ostatnich wygranych meczów w lidze, na pewno nie zapomnieli jeszcze o porażce 0:3 z Lyonem. Olympiacos także nie zachwycił i dwa tygodnie temu przegrał 1:3 z Rosenborgiem. Dla piłkarzy Realu, walczących o awans z grupy, liczyło się tylko zwycięstwo. Olympiacos nie przyjeżdżał do Madrytu w roli faworyta, aczkolwiek Grecy zapowiadali walkę o punkty.

Trener Królewskich, Vanderlei Luxemburgo, nie mógł dziś skorzystać z usług, powracającego do zdrowia po kontuzji, Zinedine'a Zidane'a oraz z pauzującego za czerwoną kartkę, jeszcze z poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, Ronaldo. Tego pierwszego zastąpić miał, ostatnio spisujący się bardzo dobrze, Guti, natomiast brak Ronaldo miał zrekompensować napad złożony aż z trzech graczy: Raula oraz dwóch Brazylijczyków - Robinho i Baptisty.

Królewscy od początku ruszyli do przodu, już w pierwszej minucie na spalonym dał się złapać Roberto Carlos, kilkadziesiąt sekund później pierwszy strzał meczu oddał Raúl. I choć wtedy jeszcze Nikopolidis obronił, to siedem minut później był zupełnie bezradny. Perfekcyjnie wręcz dośrodkował Beckham, a piłkę do bramki piłkarzy z Hellady skierował Raúl. Jeden do zera dla Realu Madryt! To rekordowo-jubileuszowy, pięćdziesiąty gol Kapitana w Lidze Mistrzów, a zarazem czwarty w tym sezonie. Czyżbyśmy więc byli świadkami powolnego odradzania się legendy?

Po zdobyciu gola Real - o dziwo - nadal atakował, a grecki golkiper kilkakrotnie wybijał piłkę na korner. Ponadto mnożyły się faule, tak z jednej, jak i z drugiej strony. W naszej ekipie wybornie prezentował się Baptista, Robinho, nawet Helguera. Często przy piłce był też Beckham, choć to w dużej mierze dzięki częstemu wykonywaniu kornerów, ale przyznać trzeba, że i w polu spisywał się bardzo dobrze. U gości natomiast jedynym poprawne prezentującym się w akcjach ofensywnych zawodnikiem był były as Barcelony i reprezentacji Brazylii, Rivaldo, który był zresztą bardzo blisko wyrównania, ale jego wspaniale bity rzut wolny obronił Iker Casillas.

A trener Trond Sollied jeszcze w pierwszej połowie dokonał pierwszej zmiany w składzie, który Blancos zepchnęli do niemalże do rozpaczliwej niemalże defensywy.

W gruncie rzeczy nie da się wiele napisać o przebiegu pierwszej połowy. Real cały czas dominował, stwarzał okazje do podwyższenia wyniku, ale albo zawodziła celność, albo doskonałym refleksem popisywał się Antonios Nikopolidis. Niemniej jednak kibice Królewskich mieli prawo do zadowolenia, gdyż nasza dominacja nie podlegała dyskusji. Raúl i spółka rozgrywali bezapelacyjnie najlepszy mecz w tym sezonie, a tylko szczęścia i odrobiny precyzji zabrakło, by Robinho, Baptista lub Roberto Carlos (albo i oni wszyscy) nie dołożyli kolejnych bramek.

I jak zwykle, w nieskończoność powtarzany slogan o niewykorzystanych okazjach okazał się prawdziwy. Pierwsza prawdziwego zdarzenia akcja ofensywna drugiej połowy, Pantelis Kafes potężnym uderzeniem dobija strzał, piłka ociera się o słupek i... 1:1.

Wydaje się, że ktoś powinien popracować nad psychiką naszych zawodników (może psycholog Adama Małysza?), gdyż utrata gola i prowadzenia podziałała na nich strasznie. Oddali pole szybko i agresywnie grającym Grekom na długie kilkanaście minut. Dopiero w 61. minucie Robinho oddał strzał na bramkę Nikopolidisa i od tej chwili nasza gra zaczęła się jakby poprawiać.

Niestety nasze akcje ofensywne rozgrywane były w wyraźnym pośpiech i choć tak bardzo dziś aktywny (oraz równie nieskuteczny) Baptista, jak i (po raz drugi) Robinho mieli szanse, by z powrotem wyprowadzić Realna prowadzenie, to nie tylko ich nie wykorzystali ale też mało brakowało, by po błyskawicznych kontrach to Grecy zdobyli drugiego gola.

W nasze poczynania wkradała się coraz większa nerwowość, również kibice na Bernabéu byli coraz bardziej zaniepokojeni. Już tylko czterech minut brakowało do końca regulaminowego czasu gry, gdy wprowadzony chwilę wcześniej w miejsce Júlio Baptisty Roberto Soldado zdobył gola! Co prawda pierwszy jego strzał po dośrodkowaniu Beckhama został jeszcze zatrzymany przez świetnie dziś dysponowanego Nikopolidisa, ale przy dobitce goalie gości był bezradny. 2:1 dla Królewskich!

W końcówce Olympacos próbował jeszcze przycisnąć, ale skończyło się tylko (albo aż) na... czerwonej kartce dla Sergio Ramosa za faul na Okkasie. Chyba nazbyt pochopnej. Chyba.

W pierwszej połowie oglądaliśmy Real potężny i dominujący, niemal jak za najlepszych lat. Druga tymczasem przyprawiła zapewne Pereza i Luxemburgo o kilka nowych siwych włosów, gdyż ich zawodnicy grali, jakby przez piętnaście minut przerwy zapomnieli, że są piłkarzami Realu Madryt i potrafią grać, jak piłkarze Realu Madryt. Raziła już nie tyle ich nieskuteczność pod bramką, co nieporadność w konstruowaniu akcji zaczepnych. Przypominał się chwilami mecz z Lyonem i w tych momentach faktycznie można się było obawiać, czy aby zaraz to Grecy nie zaczną wpychać Królewskich do bramki, a wraz z nimi i piłki. Mieliśmy jednak sporo szczęścia i to raczej dlatego, że byliśmy lepsi, a nie głupsi, choć boiskową inteligencją nasi piłkarze dziś nie grzeszyli, popełniając kilka głupich błędów. Faktem jest zdobycie przez Real trzech punktów, ale w ogólnym rozrachunku tylko z tego możemy się dzisiejszego wieczora cieszyć.

SKłADY:
Real Madrid C.F.: Casillas; Míchel Salgado (Diogo 79´), Sergio Ramos, Helguera, Roberto Carlos; Pablo García (Gravesen 85´), Baptista (Soldado 78´), Beckham, Guti; Raúl, Robinho.
Olympiacos CFP: Nikopolidis; Mavrogenidis (Kapsis 39´), Anatolakis, Kostulas, Georgatos; Touré, Kafes, Stoltidis (Babangida 88´); Rivaldo, Kostantinou (Okkas 85´), Djordjevic.

STATYSTYKI
Strzały (celne): 24 - 11 (11 - 4)
Rzuty rożne: 16 - 5
Interwencje bramkarzy: 9 - 14
Spalone: 5 - 0
Faule: 19 - 20
Posiadanie piłki: 58% - 42%
Rzeczywisty czas gry: 50 minut, 26 sekund

GOLE
1:0 Raúl 9'
1:1 Kafes 48'
2:1 Soldado 86'

KARTKI
: Pablo García (70´), Guti (71´) - Stoltidis (53´), Rivaldo (60´), Okkas (86´), Kafes (89´)
: Sergio Ramos (90´)

Sędziował pan Markus Merk



Maylo przygotował już dla was klipy z golami. Możecie je pobrać, klikając na piłki przy nazwiskach strzelców.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!