Advertisement
Menu

Espanyol - Real 1:0. Płacz i zgrzytanie zębów...

O podtekstach quasi-historycznych związanych z tym meczem przypominano przy każdej...

O podtekstach quasi-historycznych związanych z tym meczem przypominano przy każdej możliwej okazji. Przypomnijmy więc raz jeszcze  rok temu Real Madryt grał z Espanyolem na wyjeździe, trzy dni po przegranym 0:3 meczu Ligi Mistrzów. Wypisz, wymaluj sytuacja dnia dzisiejszego. Wtedy przegraliśmy 0:1 a ze stanowiska entrenadora odszedł José Antonio Camacho. Luxemburgo zwolnienia raczej obawiać się nie musiał, ale groziło mu coś w pewnym sensie jeszcze gorszego  wściekła furia kibiców, przed którą nasz trener nie miałby się jak bronić, bo przecież szkoleniowca bronią dobre wyniki, których jakoś ostatnio nie było. Nie było też ewentualnej okoliczności łagodzącej  przekonywującego stylu, w którym brakowałoby tylko skuteczności.

Przed meczem trener Realu nie miał zbyt wielu powodów do optymizmu  w ekipie Espanyolu zabraknąć co prawda miało Pochettino i Raula Tamudo (a także, z powodów finansowych, naszego Juanfrana), ale i sam nie mógł skorzystać z usług Zidanea, a forma pozostałych piłkarzy& cóż, była, jaka była. Ciężko więc było spodziewać się korzystnego wyniku.

Początek spotkania był jednak bardzo obiecujący dla Królewskich. Wyśmienite niby wedlowskie ptasie mleczko okazje bramkowe zmarnowali Ronaldo i Robinho. Również Raúl i Sergio Ramos nie dali rady pokonać Kameniego. Tymczasem powoli gospodarze zaczęli wyprowadzać własne akcje ofensywne i obraz meczu zaczął się wyrównywać, coraz więcej było pojedynków w środku pola. Ale mimo wszystko przeważał Real. Dość powiedzieć, że między 25. a 35. minutą sam Ronaldo oddał trzy strzały, z których jeden trafił w słupek. Strzelali na bramkę Kameniego także Baptista i Beckham, ale i oni nie potrafili umieścić piłki w siatce.

Nie potrafili tego dokonać także zawodnicy gospodarzy, wśród których szczególnie wyróżniał się Iván De la Peńa, były piłkarz Barcelony (i tak dobrze, że nie Realu). Do przerwy wynik jednakże nie zmienił się. Niemniej jednak mogliśmy być zadowoleni z gry Królewskich, stwarzających podbramkowe sytuacje, zażarcie walczących w środku pola (nadmienić też trzeba, że czysto; w pierwszych 45 minutach sędzia nie pokazał ani jednej kartki), konstruujących kombinacyjne akcje. Brakowało nawet nie gry skrzydłami, a tylko skuteczności.

Obraz gry z początku drugiej połowy nie różnił się od tego, co widzieliśmy w ostatnich minutach przed przerwą. Gra toczyła się na zasadzie akcja za akcję i tylko pierwsze żółte kartki czyniły różnicę. Wciąż świetnie grał De la Peńa, po którego akcji żółtkiem ukarany został Pablo García, a podyktowany przy okazji rzut wolny o mało nie został przez samego poszkodowanego zamieniony na gola. Odpowiedź Realu była ostra  piękna akcja Júlio Baptisty i Robinho, podanie do Ronaldo, a ten strzela... w poprzeczkę.

Kolejne akcje Realu (pomiędzy którymi sędzia pokazał kolejne żółte kartki, między innymi Sergio Ramosowi) nie były już choćby tak bliskie zakończenia się golem. Niemniej jednak były to niewykorzystane okazje, a te...

De la Peńa wykonywał rzut wolny, posłał piłkę w pole karne, a tam głową wbił piłkę do bramki Jarque. I niby nie pozostawało nic poza wścieknięciem się na wcześniejszą nieporadność naszych napastników, gdyby nie fakt, iż zanim padł gol, sędziujący w tym meczu pan Rodríguez Santiago odgwizdał... w sumie nie wiadomo, czy spalony, czy rzut karny, a dopiero po chwili zmienił zdanie. Nic więc dziwnego, że piłkarze Realu dobre półtorej minuty ostro protestowali. Nic jednak nie wskórali. Bramka Jarque została zaliczona. Czy słusznie? Raczej tak. Niemniej jednak, pozostaje pewien niesmak, iż po arbitrze, który nie zna przepisów, teraz trafiamy na takiego, który zmienia decyzje, niby modnisia rękawiczki. Z drugiej strony patrząc, jest to jakiś postęp.

Po utracie gola Real przycisnął, ostro walcząc o wyrównanie. Starania te nie przynosiły jednak żadnego skutku, a klika razy mało brakowało, byśmy nadziali się na kontry Espanyolu. Można jednakże było mieć nadzieję na zdobycie przez Real gola. Można było aż do 87 minuty. Wtedy to drugą żółtą kartką ukarany został Sergio Ramos i wszystkie nadzieje uleciały w niebyt. Trzy minuty później, żegnany burzliwymi oklaskami, będącymi nagrodą za fantastyczny występ  asysta, strzał w poprzeczkę, absolutnie dominująca rola w zespole gospodarzy, murawę opuścił De la Peńa (zastąpił go Yagüe). Po kolejnych czterech minutach za brutalny faul (jeżeli chcecie go zobaczyć, możecie ściągnąć klip, klikając tutaj) bezpośrednią czerwoną kartką ukarano Júlio Baptistę i było po meczu.

Czy Real w tym spotkaniu grał źle? Nie, wręcz w przeciwnie. W całej pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą, stwarzaliśmy liczne okazje do zdobycia gola i tylko pech sprawił, że nasi piłkarze nie zeszli na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem. Zdecydowanie gorzej wyglądała nasza gra w drugiej połowie, ale też ani przez chwilę, nawet po zdobyciu gola, Espanyol nie był stroną dominującą. Brakowało niestety skuteczności, a co gorsza, im dalej w drugą połowę, tym mniej widać było pomysłu na grę. Chwilowo ożywienie wniósł Guti, ale i on dość szybko dostosował się do poziomu kolegów. Dobrze, choć tradycyjnie zanadto egoistycznie grał Robinho, niezwykle aktywny był Ronaldo, starali się Baptista (choć jego faul z ostatniej minuty nie nadaje się do komentowania) i Roberto Carlos. Raúl po raz n-ty przekonał nas jednak, że nie nadaje się na lewego pomocnika, a Sergio Ramos  że brak mu jeszcze przychodzącego z wiekiem, a tak niezbędnego defensorowi opanowania.

Innym możliwym tytułem tej relacji była Powtórka z rozrywki. Czy Luxemburgo odejdzie jak Camacho? Jeśli tak, kto go zastąpi? Jeśli nie, jak będzie grał Real w następnych meczach?

SKÅ?ADY
ESPANYOL:
Kameni; Jarque, Lopo, David García, Domi; Ito, Costa, Armando Sá, De la Peńa (Yagüe 90); Corominas (Jonathan 58), Luis García (Fredson 79).
REAL MADRYT: Casillas, Salgado, Sergio Ramos, Helguera, Roberto Carlos, Pablo García (Guti 57), Beckham, Baptista; Raúl, Robinho, Ronaldo.

STATYSTYKI
Strzały (celne, w słupek/poprzeczkę): 13  30 (2  5, 1  2)
Rzuty rożne: 4  8
Interwencje bramkarzy: 11  3
Spalone: 1  1
Posiadanie piłki: 40%  60%
Rzeczywisty czas gry: 59 minut, 21 sekund

GOL
1-0 Jarque, 67'

KARTKI
: Ramos 87', Baptista 90'+4'
: Pablo García (45), I. Helguera (62), Sergio Ramos (61, 87)  David García (48), Jonathan (77)

Sędziował pan Rodríguez Santiago.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!