Advertisement
Menu

Na Wandzie wygrywa futbol

Zwycięstwo Realu w derbach Madrytu

Real Madryt grał w piłkę, był dojrzalszy, nie dawał ponieść się emocjom i ostatecznie po prostu był lepszy. W ostatnich latach ligowe derby stolicy Hiszpanii nie były dla Królewskich najmilsze, dlatego dziś trudno było w nich nawet upatrywać faworyta, mimo całkiem udanej passy. Sergio Ramos i spółka stanęli jednak na wysokości zadania. Wygrali z Atlético 3:1 i awansowali w tabeli Primera División na drugie miejsce.

Już w 16. minucie na listę strzelców wpisał się Casemiro po tym jak Sergio Ramos walczył w powietrzu z czterema (!) zawodnikami Atlético. Piłka trafiła do Brazylijczyka, który nożycami pokonał wychodzącego z bramki Jana Oblaka. Radość Los Blancos trwała jednak bardzo krótko. W 25. minucie Correa przejął piłkę po fatalnym przyjęciu Viníciusa, podał do Griezmanna, a ten wyrównał stan meczu. Obiór skrzydłowego Colchoneros mógł budzić pewne wątpliwości, jednak sędzia uznał, że nie doszło tam do przewinienia. Estrada Fernández zauważył za to faul nieco później, ponieważ w polu karnym gospodarzy nieprzepisowo zatrzymany był Vinícius. Do jedenastki podszedł Sergio Ramos i – tym razem nie panenką – dał swojej ekipie prowadzenie.

W drugiej połowie nie oglądaliśmy ofensywnego i ładnego futbolu. Były kontrowersje, sporo brzydkich fauli i brak jakiejkolwiek kontroli nad zawodnikami ze strony arbitra. W ciągu 30 minut drugiej połowy aż sześciu zawodników otrzymało żółte kartki, ale w końcu pojawił się dobrze znany duet Modrić–Bale. Pierwszy podał, drugi wykończył, a Atlético było na kolanach. Mogło robić to, co lubi najbardziej – dalej polować na nogi i liczyć na pobłażliwość sędziego. Na tym przejechał się Thomas, który próbował okaleczyć Toniego Kroosa. Na szczęście Niemiec na boisku został, a gracz z Ghany udał się pod prysznic.

Chwalić można prawie wszystkich zawodników Królewskich. Solari postawił na optymalne ustawienie, a nawet kiepsko grający w pierwszej połowie Vinícius wywalczył rzut karny. Jego zmiennik też zresztą dał radę. Los Blancos byli lepsi niemal w każdym aspekcie, choć trzeba też zwrócić uwagę na łut szczęścia, jakie uśmiechnęło się do nas przy nieuznanym golu Moraty po minimalnym spalonym. Niezbyt chętnie będziemy za to wspominać o sędzim oraz zawodnikach Atlético. Ten pierwszy nie stanął na wysokości zadania pod żadnym względem, piłkarze Diego Simeone pokazali natomiast wszystkie negatywne aspekty słynnej „intensywności” i Cholismo. Futbol nie polega na tym. Na szczęście dziś mieli naprzeciwko drużynę, która pokazała im, z czym to się je.

Atlético Madryt – Real Madryt 1:3 (1:2)
0:1 Casemiro 16'
1:1 Griezmann 25' (asysta: Correa)
1:2 Ramos 41' (rzut karny)
1:3 Bale 74' (asysta: Modrić)

Atlético: Oblak; Arias, Giménez, Godín, Lucas Hernández; Lemar (59' Vitolo), Saúl, Thomas, Correa (65' Rodrigo); Griezmann, Morata (71' Kalinić).
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos, Reguilón; Modrić, Casemiro, Kroos (84' Ceballos); Lucas Vázquez, Benzema (89' Mariano), Vinícius (57' Bale).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!