Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Wywiad z Sergio Ramosem

Długi i o wszystkim

Cóż tu dodawać? Jakie wstępy robić? Po prostu trzeba przeczytać, jak Sergio Ramos opowiada o początkach swojej przygody z piłką, o reprezentacji, o transferze do Realu i nie tylko!

Czy trafienie do najlepszej drużyny świata przyprawiło cię o zawroty głowy?
Byłem dumny i szczęśliwy, bo wykonałem bardzo ważny krok, który wpłynie na mnie, na moją rodzinę, na karierę. Chcę osiągnąć coś wielkiego w tym klubie.

Wydajesz się być bardzo spokojnym i zrównoważonym człowiekiem, który nie wzrusza się łatwo i dobrze znosi presję. Jak podziałało na ciebie tak szalone, na ostatnią chwilę, przeprowadzenie transferu?
Po tylu dniach tak wielkiego napięcia zżywasz się z ludźmi, którzy są przy tobie i pomagają ci. Teraz przyszedł spokój.

W twoim kontrakcie z Sevillą zapisana była klauzula odstępnego. Udało się zapewnić Sevilli przedłużenie okienka transferowego, by mogła kupić kogoś na twoje miejsce. Wciąż jednak są w Sewilli ludze, którzy nie rozumieją, że Sergio Ramos odszedł z klubu. Co byś im powiedział?
Poprosiłbym, aby wyobrazili sobie siebie na moim miejscu i spróbowali rozumować, jak ja. Kto mnie zna, wie, że jestem sevillistą i zawsze nim będę, ale okazja, by zyskać tyle jako piłkarz i człowiek, była nie do odrzucenia. Myślę też, że klub na tym zyskał i mam nadzieję, iż luka po moim odejściu zostanie zapełniona.

Jesteś szczęśliwy w Madrycie, ale w Sewilli też nie narzekałeś.
Tak. W Sevilla FC spędziłem jedenaście lat i jestem temu klubowi bardzo wdzięczny, dał mi wszystko, czego tylko mogłem chcieć. Gdy byłem mały, marzyłem, a wraz ze mną cała rodzina, że zagram kiedyś w tej drużynie. Wszystkim, którzy się do tego przyczynili i pomagali mi później, przesyłam pozdrowienia i uściski. Jestem wdzięczny im i Sevilli i wszystkim moim bliskim.

Więc nie tylko dla madryckich fanów, ale także dla swoich najbliższych musisz się sprawdzić w Realu, a każdy sukces będziesz dzielił z nimi. Ludzie w Camas (tam urodził się Sergio – przyp. A.) muszą być szczęśliwi, że tu jesteś.
Ludzie z mojego miasta są bardzo zadowoleni, rozumieją moją sytuację i dzielą ze mną moją radość. To dla mnie ważne i świadomość tego bardzo mi pomaga.

Wyobrażasz sobie, że mógłbyś teraz przespacerować się ulicami Camas? Że przyjeżdża tam Sergio Ramos, ten który dotarł na sam szczyt, i wysiada z samochodu?
Stałem się znany już grając w Sevilla FC, ale ostatnie dni i transfer do Realu sprawiły, że raczej ciężko by mi było zrobić dwa kroki w moim mieście.

Tam, w Camas, często grałeś w piłkę?
Tak.

Dowiedziałem się od ludzi, którzy dobrze cię znają, że od małego nie rozstawałeś się z piłką, grałeś cały dzień, kopiąc o drzwi garażu, po polach, na ulicach…
To prawda. Z lat mojego dzieciństwa wywodzi się wiele trwających do dziś znajomości. Wciąż wspominam nasze wspólne sjesty i inne spędzone razem chwile. Nigdy ich nie zapomnę.

To oni stwierdzili, że przypominasz Schustera?
Tak. Zawsze nosiłem długie włosy i to one przywiodły im na myśl tego wielkiego piłkarza. To dla mnie powód do dumy, że tak mnie nazwali. Zresztą wciąż mnie tak nazywają.

Jesteś niezwykle utalentowanym piłkarzem, do tego bardzo pracowitym. Jest jednak ktoś, kto szczególnie ci pomógł stać się takim piłkarzem, jakim jesteś. Mam na myśli Eloya Gonzalo, byłego piłkarza Valencii.
Zgadza się. Eloy bardzo mi pomógł, dał mi cel do osiągnięcia i pomógł tego dokonać. Wiele mu zawdzięczam i wciąż utrzymuję z nim kontakt. Przez wiele wspólnie spędzonych godzin dużo mnie nauczył. To bardzo ważna postać w moim życiu i nigdy mu nie zapomnę, ile dla mnie zrobił.

Zdarzyło się, że twój brat, René, grał w jednej drużynie, a ty w przeciwnej. Podobno bardzo ostro go zaatakowałeś.
Człowieku, to była zwykła braterska zabawa, nic więcej. Faktycznie, on grał jako napastnik, ja jako obrońca i podczas walki o górną piłkę uderzyłem go łokciem. Ale to przecież mój brat, nie chciałem zrobić mu krzywdy. To było przypadkowe zagranie, a mojemu bratu nic się nie stało.

Jak powiedział prezes podczas twojej prezentacji, ciężko jest być obrońcą w Realu Madryt. Myślisz, że będzie trudniej, niż było w Sevilli?
Ciężko mi to ocenić w tej chwili, ale z pewnością dam z siebie wszystko i zrobię, co w mojej mocy, by pomóc drużynie. Mam nadzieję, że mi się uda i że dostarczę wiele radości kibicom Realu Madryt.

Od pierwszego dnia w Madrycie mówiłeś, że marzysz o wyjściu na murawę z numerem 4 na koszulce, bo jesteś świadom tego, co on znaczy i kto z nim grał.
Oczywiście. Fernando Hierro jest i zawsze będzie legendą Realu Madryt. To dla mnie powód do olbrzymiej dumy, że odziedziczyłem numer po tak ważnym dla klubu zawodniku. Miejmy nadzieję, że też taki będę. Taki, jak Fernando Hierro.

Ten właśnie Fernando Hierro kilka dni po twoim transferze powiedział o tobie, że jeśli będziesz grał tutaj tak, jak w Sevilli, sprawdzisz się jako piłkarz Realu.
Wydaje mi się, że po to właśnie tu jestem, aby robić dla mojego nowego klubu to, co robiłem dla poprzedniego. Muszę utrzymać swój dotychczasowy poziom, by kibice zadowoleni, a klub osiągnął sukcesy.

Czujesz się lepiej na boku obrony, gdzie każe ci grać Luis Aragonés, czy na środku?
Nie ma to dla mnie znaczenia. Kto chce sobie wybierać pozycję na boisku, najpewniej wyleci z podstawowej jedenastki. Mnie nie obchodzi pozycja, na jakiej zostanę wystawiony. Chcę po prostu grać najlepiej, jak potrafię.

Gdybyś miał wybrać obrońcę, który jest dla ciebie wzorem, kogo byś wskazał? Maldini, Thuram, Hierro, Puyol…
Puyol, z którym mam zaszczyt grać w reprezentacji. To wspaniały człowiek i – co każdy widzi – niesamowity piłkarz. Często się mnie z nim porównuje, a ja wciąż chcę być taki, jak on.

Transferu dokonano w ostatniej chwili, gdy byłeś na zgrupowaniu reprezentacji. Co po tym wszystkim mówili ci koledzy z drużyny narodowej?
Zachowali się wspaniale, wspierali mnie w tych trudnych godzinach, służyli mi swoim doświadczeniem, bo wielu z nich przeżywało podobne chwile i wiedzieli, co wtedy czułem.

Joaquín również? Czy może zazdrościł ci…
Joaquín to ważny piłkarz dla naszej reprezentacji, a jako człowiek również jest bez zarzutu, pomógł mi się wprowadzić do drużyny narodowej.

A kapitan, Raúl?
Brak mi słów, by o nim mówić. Jest bardzo niewielu takich piłkarzy, jak on. Tak w reprezentacji, jak i w Realu Madryt to kluczowa postać. On również bardzo mi pomógł i wciąż mi pomaga.

W meczu z Serbią i Czarnogórą Raúl błysnął formą. Hiszpania zaś ma wielkie kłopoty w walce o awans do Mistrzostw Świata. Uda się nam awansować?
Oby. Marzę o wystąpieniu na niemieckich Mistrzostwach. Sprawa awansu mocno się skomplikowała, ale – mając taką drużynę – znów zagramy w Mistrzostwach Świata i być może wreszcie coś osiągniemy.

Z Blegią powinniśmy łatwo zwyciężyć, prawda?
Z Belgami już raz udało się nam wygrać (2:0, 9 października zeszłego roku – przyp. A.). W ostatnim meczu też zagraliśmy nieźle, zabrakło tylko szczęścia, a wraz z nim goli. A to o nie przecież chodzi.

Jakie były nastroje w drużynie po tym spotkaniu?
Pozostał nam po nim słodko-gorzki smak w ustach. Kiedy wychodzisz na murawę, nie myślisz o niczym, poza zwycięstwem. Kiedy mecz się kończy, masz bolesną świadomość, że nic więcej nie możesz już zrobić, a dwa punkty, które tak mogły nas przybliżyć do awansu do Mistrzostw Świata, bezpowrotnie uciekły.

Niedługo po raz pierwszy w karierze będziesz mógł na murawie wysłuchać Hymnu Ligi Mistrzów i przystąpić w barwach Realu do walki o Puchar Mistrzów. Jakie masz w związku z tym oczekiwania?
Nie znam jeszcze tych rozgrywek. Moja poprzednia drużyna niestety nigdy w nich nie występowała. Dopiero teraz Real Madryt dał mi okazję w nich grać. Zobaczymy, jak będzie.

Co sądzisz o grupie F, gdzie Real zmierzy się z Olympique Lyon, Rosenborgiem i Olympiakosem?
To znane w Europie drużyny, które nie będą łatwymy przeciwnikami. Mamy jednak taką drużynę, jaką mamy i – mam nadzieję – nie zawiedziemy.

Jesteś pierwszym wielkim i „hiszpańskimâ€? transferem Florentino Pereza. Czy w związku z tym czujesz, że spoczywa na tobie dodatkowa odpowiedzialność?
Cieszy mnie fakt, o którym wspomniałeś. Teraz jednak chcę po prostu pracować, walczyć, a swoją wartość udowadniać na murawie. Tam wszystko się rozstrzygnie.

To prawda, że mały Sergio Ramos prosił swoich przyszłych kolegów o autografy?
Tak. Gdy byłem mały, a do miasta przyjeżdżał Real, lub inny wielki klub, stawałem pod Hotelem Colón i prosiłem o autografy. To byli moi idole. W moim mieszkaniu w Sewilli wciąż mam ich plakaty. Grać z tymi piłkarzami w jednej drużynie to coś niezwykłego, a fakt, iż w kilka dni zżyłem się z nimi bardzo mnie cieszy.

Czyje autografy udało ci się zdobyć?
Ronaldo. Dał mi go, gdy jeszcze grał w Barcelonie. Teraz jest tutaj, a ja razem z nim, więc będę mógł go poprosić o więcej, niż tylko autograf.

Znów jesteś w jednej drużynie z Júlio Baptistą.
Jesteśmy kolegami od roku i dobrze się już znamy. Cieszę się, że tu jest. Będzie nam łatwiej.

Rozmawiałeś z nim w czasie między jego a twoim transferem do Realu?
Tak. Nasze relacje są bardzo dobre od chwili, gdy Júlio przybył do Sevilli. Rozmawiam z nim tak często, jak z krewnymi.

Czy w ostatnich dniach on również udzielał ci rad? I czy go słuchałeś?
Słucham wszystkich ludzi, w gruncie rzeczy. Wszystkich, którzy chcą mi coś przekazać. Dopiero później rozważam, do których rad warto się stosować, a do których nie.

Rodzina jest dla ciebie bardzo ważna. Przybyli z tobą do Madrytu?
Tak. Moja rodzina jest wspaniała. Nie dlatego, że jest moja, ale dlatego, że są wspaniałymi ludźmi. Rodzina jest ważna w życiu każdego piłkarza. Wszyscy moi najbliżsi przyjechali do Madrytu.

Co o tym wszystkim myśli twoja mama?
Jest oszołomiona. To dla niej nowe doświadczenie. Ale razem wszyscy szybciej się zaaklimatyzujemy.

A więc jesteś już w Madrycie, grasz w barwach Realu. Spełniłeś jedno ze swoich marzeń. Jakie chciałbyś, by było spełnione za rok?
Najpierw chcę wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. W Realu nawet, gdy kosztowało się, ile się kosztowało, nikt nikomu nie da tego miejsca w prezencie. Trzeba na nie zasłużyć. Jeśli wywalczyłbym sobie pewną pozycję, byłoby to spełnienie jednego, małego marzenia. Później przyszedłby czas na sukcesy w poszczególnych rozgrywkach.

Mówi się, że Real Madryt musi walczyć o mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla i Puchar Mistrzów. Czy Sergio Ramosowi zależy szczególnie na którymś z tych tytułów, czy też pragnie trzech triumfów jednocześnie?
Oczywistym jest, że w takiej drużynie cale stawiane przed piłkarzami są ambitne. Ja zrobię, co w mojej mocy i zobaczymy, co uda nam się wygrać.

W tym sezonie Real ma bardzo silny skład. Klasowi piłkarze na każdej pozycji, długa ławka rezerowywch, piłkarze o wielkich umiejętnościach technicznych, a nawet prawdziwi magicy, tacy jak Robinho. Co o tym właśnie piłkarzu myślisz?
Jest niesamowity. To, co potrafi zrobić z piłką, jest niewiarygodne. To zaszczyt i przyjemność, mieć w nim kolegę.

Pablo García powiedział o tobie: „To obrońca, w którym drzemie ziarenko galaktycznościâ€?. Co o tym myślisz?
Na pewno jestem obrońcą. Ale czy jest we mnie coś galaktycznego, nie wiem. Za jakiś czas będziemy wszyscy mogli się o tym przekonać.

Jak się czujesz, jako dziewiętnastolatek, którego życie płynie w takim tempie? Nie boisz się, że stracisz nad sobą kontrolę?
Oczywiście, mało który mój rówieśnik przeżywa to, co ja, ale zachowuję spokój i twardo stąpam po ziemi, całkowicie poświęcając się futbolowi.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!