Advertisement
Menu

Autentyczna kropka nad i

Królewscy w półfinale

Bez zbędnej ironii, bez żartowania o drużynach gorszego sortu, bez wyśmiewania postawy zawodników. Bo dziś Królewskich można i wypada po prostu chwalić. Ostatecznie nie musieli wygrać, choć grali z zespołem znacznie słabszym na papierze. Nie musieli za wiele strzelać, choć Gironie wystarczyły dwa gole, byśmy zaczęli obawiać się o kolejną rundę. Królewscy nie powtórzyli błędów sprzed dwóch tygodni, pokonali Gironę 3:1 i awansowali do półfinału Pucharu Króla.

Od początku spotkania było całkiem dobrze. Co prawda już w pierwszych minutach Girona wyraźnie atakowała Królewskich swoją prawą flanką, na której Marcelo i Kroos niezbyt pewnie grali w defensywie, to dość szybko goście opanowali sytuację. Nie atakowali ze zbyt dużym animuszem, ale trudno było tego od nich oczekiwać. Na pewno grali za to lepiej niż z Leganés, choć to akurat było dość oczywiste, ponieważ powtarzalność w takiej formie potrafiliby zachować jedynie polscy kabareciarze (bez urazy dla fanów).

Za poważne rzeczy w ataku wziął się Karim Benzema. Najpierw rozegrał z Carvajalem i zdobył bramkę. Później rozegrał z Vinim i zdobył drugą. Potwierdził znakomitą formę i to, że jest liderem tej ekipy. A co najważniejsze – zaskakuje taką dyspozycją coraz mniej osób. Wypada tylko się cieszyć i liczyć na to, że Francuz ciągle będzie ciągnął Królewskich. Pod koniec pierwszej połowy Los Blancos trochę odpuścili środek pola, przez co defensywa niejednokrotnie była w tarapatach. Dobre ustawianie się Keylora Navasa i spory zapas szczęścia ratowały Real, który w przerwie mógł być zadowolony. A Girona musiała liczyć na cud.

Cudu nie było. Nie było też w drugiej połowie zbyt dużych emocji, choć Girona na chwilkę postraszyła Real. Dziury w obronie sprawiły, że Keylor został pokonany, ale już pięć minut po bramce dla gospodarzy Królewscy odpowiedzieli w dobrym stylu. Llorente dostał piłkę od Ceballosa, poszukał uderzenia i pokonał Iraizoza, który chwilę później musiał wyjmować piłkę z siatki. Podopieczni Santiago Solariego rozegrali bardzo poważny mecz, który zakończył się zasłużoną wygraną. Królewscy są w półfinale i tym razem jest to awans, po którym zwyczajnie nie warto mówić o negatywach. Dobra passa trwa.

Girona FC – Real Madryt 1:3 (0:2)
0:1 Benzema 27' (asysta: Carvajal)
0:2 Benzema 43' (asysta: Vinícius)
1:2 Porro 71' (asysta: Pachón)
1:3 Llorente 76' (asysta: Ceballos)

Pierwszy mecz: 2:4.
Awans: Real Madryt.

Girona FC: Iraizoz; Porro, Ramalho, Bernardo, Muniesa (46' Juanpe), Carnero; Granell, Douglas Luiz, Paik (68' Pachón); Stuani (59' Valery), Lozano.
Real Madryt: Keylor; Carvajal, Varane, Ramos (63' Nacho), Marcelo; Ceballos, Llorente, Kroos; Lucas Vázquez, Benzema (58' Asensio), Vinícius (67' Bale).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!