Advertisement
Menu

Nie róbcie sobie dziś jaj

Zapowiedź meczu Real Madryt – Rayo

Ostatnia kolejka sezonu 2015/16, dla kilku klubów kluczowa w kontekście walki o utrzymanie w elicie. Konkretniej, w grze u uniknięcie spadku pozostają Getafe (miejsce 17., punktów 36), Sporting Gijón (miejsce 18., punktów 36) i Rayo Vallecano (miejsce 19., punktów 35). Pierwsi mierzyć się mieli z Betisem, drudzy z Villarrealem, ostatni zaś ze zdegradowanym już Levante. Możliwych rozstrzygnięć co najmniej kilka.

Nim arbitrzy na Vallecas, El Molinón i Benito Villamarín zdążyli po raz pierwszy dmuchnąć w gwizdki w Hiszpanii spore zamieszanie wywołały jednak słowa trenera Villarrealu, Marcelino. Przed potyczką z walczącym o życie Sportingiem na konferencji prasowej otwarcie przyznał on bowiem, że chciałby pozostania rywala w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Marcelino to rodowity Asturyjczyk oraz były piłkarz i trener Sportingu.

Po podobnych wypowiedziach można było szczerze zwątpić w to, czy kwestia utrzymania rozstrzygnie się w do końca sportowy sposób. Podejrzenia się sprawdziły – Marcelino przed spotkaniem dał swoim graczom parę dni wolnego, a następnie wystawił na El Molinón rezerwowy skład. Sporting bez kłopotu ograł Villarreal 2:0 i utrzymał się w La Lidze. I o ile Getafe mogło mieć żal wyłącznie do siebie, bo przegrało z Betisem 1:2, o tyle Rayo po zwycięstwie z Levante 3:1 nie mogło pogodzić się z tym, co wydarzyło się w Gijón. Rayistas czuli, że po prostu perfidnie ich przekręcono. W dostrzeżeniu w tym wszystkim sportowej rywalizacji nie pomógł zapewne także wpis żony trenera Los Amarillos, która na Facebooku opublikowała wpis mówiący o „powrocie do domu w poczuciu dobrze wykonanego zadania”.

„Było grać przez cały sezon!”, powie ktoś. I przynajmniej po części trudno będzie się z nim nie zgodzić. Tak czy inaczej, z ludzkiego punktu widzenia można było w pełni zrozumieć złość panującą na Vallecas. Choć akurat słowa prezesa Los Franjirrojos, Raúl Martina Presy, o tym, że „Marcelino jest jak pilot Lufthansy, który zabił 150 osób”, mogły wywołać spory niesmak. Sam Marcelino przed startem kolejnego sezonu został koniec końców wyrzucony z Villarrealu. Z początku mówiono, że powodem był konflikt z kilkoma zawodnikami. Media z czasem jednak zgodnie przyznawały, że prezes Żółtej Łodzi Podwodnej przemyślał pewne sprawy i pozbył się szkoleniowca właśnie z racji na opisane wyżej zajścia.

Rayistas musieli mimo wszystko pogodzić się ze spadkiem. Banicja trwała – jak miało się okazać – zaledwie dwa lata. Trzeba jednak przyznać, że raczej niewiele osób spodziewało się, że ekipa z Vallecas do Primera División wróci tak szybko. Tuż po degradacji Rayo zajęło 12. miejsce, co nie budziło zbyt wielkich nadziei na szybki powrót. W rozgrywkach 2017/18 Los Franjirrojos nieoczekiwanie wzięli się jednak w garść i gdy już złapali miejsce premiowane awansem, nie wypuścili go do samego końca. Duża w tym zasługa doskonale nam znanego Raúla De Tomása. Napastnik wypożyczony z Realu Madryt strzelił na zapleczu aż 24 gole, co dało mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelów (najlepszy był Jaime Mata z Valladolidu, który uzbierał 33 trafienia).

Po powrocie Rayo radzi sobie jednak jak na razie bardzo słabo. 10 punktów i zaledwie dwa zwycięstwa po 15 kolejkach to wynik wyjątkowo mizerny. Wystarczy napisać, że gorzej spisuje się tylko Huesca. Zespół Míchela miewa co prawda przebłyski dobrej gry – zwyciężył nawet z Eibarem tydzień po tym, jak Baskowie spuścili nam srogie manto – ale wciąż brakuje czegoś, co pozwalałoby na równorzędną walkę z większością zespołów w La Lidze. Przed konfrontacją na Santiago Bernabéu dodatkowym problemem jest z pewnością także liczba nieobecnych. Lista jest na tyle długa, że nawet fani Rayo mogliby mieć problemy z podaniem jej z pamięci. Przeciwko Królewskim wystąpić nie będą mogli (dajcie chwilę na przepisanie): Dorado, Amat, Bangoura, José León, Elustondo, Kakuta, Trejo, Guerra oraz rzecz jasna objęty klauzulą strachu wspomniany Raúl De Tomás.

Real Madryt natomiast przekonał się ostatnio, że mecze o nic pozostają meczami o nic tylko wtedy, kiedy je wygrywasz albo ewentualnie remisujesz. Królewscy w minioną środę doznali kompromitującej klęski u siebie z CSKA i choć spotkanie to nie miało żadnego wpływu na położenie Los Blancos, to jednak patrząc na postawę niektórych piłkarzy trudno było nie czuć zażenowania. Jeśli najjaśniejszym punktem zespołu jest 18-latek, który przeprowadził trzy dobre akcje, to nawet w potyczce pozbawionej stawki kibicom ma prawo zapalić się czerwona lampka. Cóż, pozostaje raz jeszcze uwierzyć zawodnikom i złotoustemu Sępowi, że dziś drużyna da z siebie wszystko, by naprawić moralne szkody. Dopóki nieustannie powtarzane stwierdzenie „pozostajemy w grze na wszystkich frontach” będzie pozostawać prawdą, dopóty nie będziemy pluć jadem. Przynajmniej nie aż tak, żeby komuś zrobić krzywdę.

Zatem, panowie, do roboty. Jakkolwiek patrzeć, starcie z Rayo to przecież derby...

Rayo od lat jest wygodnym rywalem dla Realu. Królewscy wygrali z nimi 13 meczów z rzędu, a ostatnio stracili punkty w 2002 roku. Każdy z nas najlepiej pamięta pewnie historyczne 10:2 z sezonu 2015/16.


Nic dziwnego, że kurs legalnego bukmachera TOTALbet na „jedynkę” – mimo wpadki z CSKA – wynosi zaledwie 1.15. Bardziej opłaca się zagrać handicap 0:2. W takim przypadku kurs to 1.87. Oby tym razem obyło się bez niespodzianki.

Początek spotkania o 18:30. Transmisję w Polsce przeprowadzi stacja CANAL+ dostępna na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!