Advertisement
Menu
/ RealMadridTV

Benzema: Bez Cristiano gole spadają na mnie i jestem na to przygotowany

Wywiad z Francuzem, Xabi Alonso i Arbeloą

Karim Benzema wziął wczoraj udział w tradycyjnym programie RealMadridTV podsumowującym wydarzenia w klubie. Obok niego w studiu pojawili się także Xabi Alonso, który jest obecnie trenerem rocznika 2005 w szkółce Królewskich, oraz Álvaro Arbeloa, który pełni obecnie obowiązki ambasadora Los Blancos. Przedstawiamy zapis tego wywiadu z Francuzem z udziałem Hiszpanów, który poprowadził Álvaro de la Lama.

10 goli, rozegrane wszystkie 18 meczów, przekroczenie 200 bramek w Realu Madryt i obecnie spektakularna forma. Witamy, Karim. Świetny początek tego sezonu, prawda?
Tak, świetny. Czuję się dobrze w tym klubie i drużynie. Czuję się świetnie, by iść w taki sposób dalej.

Widać, że jesteś na murawie szczęśliwy.
Zawsze, na boisku zawsze jestem szczęśliwy, bo cieszę się, gdy mam piłkę przy nodze. Do tego kiedy gra ja piękna, a ja mogę strzelać i asystować, jestem najbardziej szczęśliwy.

Do tego jest z nami Xabi Alosno. Witamy, Xabi. Jak ty czujesz się na początku swojej przygody w roli trenera?
Xabi: Cóż, dobrze, naprawdę dobrze. To dla mnie nowy etap, nowa pozycja i na początku zawsze jest jakaś niepewność. Po tygodniu jednak czułem się już bardzo komfortowo, także dzięki otaczającym mnie ludziom. Zawodnicy też mają świetny poziom, widać, że są dobrze szkoleni, że się uczyli. Co do nauki czy przekazywania im czegoś, jesteśmy coraz lepsi.

Witamy także Álvaro Arbeloę, ambasadora Realu Madryt i komentatora naszej telewizji. Co u ciebie?
Arbeloa: Cieszę się, że jestem tu nie tylko z dwoma legendami Realu i całego futbolu, ale także moimi dwoma przyjaciółmi. Dzisiaj mamy tu naprawdę doskonałe towarzystwo.

Karim, 10 goli na początku tego sezonu i w tym momencie po prostu doskonała forma. Jak się czujesz?
Bardzo dobrze. Uważam, że pod tym względem wiele widać na boisku. Gram na dobrym poziomie, czuję się mocny, zmotywowany, z wielką ambicją na ten sezon, bo to bardzo ważny rok dla wszystkich. Teraz jest świetnie, gramy jako drużyna, wszyscy atakujemy, wszyscy bronimy i mamy to szczęście strzelania większej liczby goli niż wcześniej.

Co do goli, zawsze używano ich do krytykowania twojej gry, a dzisiaj jesteś 4. najlepszym strzelcem w historii Ligi Mistrzów i 7. najlepszym w historii Realu Madryt. W sumie w klubie masz już 202 trafienia. Ludzie jednak cały czas chcą więcej i wydaje się, że w tym roku im to dajesz.
Tak, ale zawsze prosi się mnie o więcej, bo Real to najlepszy klub na świecie. Dlatego tutaj ludzie proszą napastnika o więcej i więcej. Więcej goli, więcej akcji, więcej asyst, ale to jest normalne. To mnie motywuje do rozegrania wielkiego roku, szczególnie w tym sezonie.

Czujesz w tym sezonie tę dodatkową odpowiedzialność?
Zawsze jest ona trochę większa. Wcześniej mieliśmy Cristiano, teraz go nie ma, by strzelać gole, więc to spada na mnie. Ja jestem do tego zmotywowany i bardzo dobrze przygotowany.

Całkiem niedawno zdobyłeś 200. bramkę w Realu Madryt i po meczu z Viktorią otrzymałeś pamiątkową koszulkę z takim numerem.
Czuję dumę i wielkie szczęście, bo gdy patrzę za siebie, widzę wszystko, co zrobiłem w Realu Madryt. To wiele poświęcania się i różnych rzeczy, czasami smutnych, czasami radosnych. Najważniejsze to pozostawać zmotywowanym, nie poddawać się i robić swoje na boisku.

Jak wy oceniacie Karima w tym sezonie?
Xabi: Ja Karima zawsze oceniam dobrze, bo zawsze miałem słabość do takich napastników – do jego sposobu gry, do sposobu ustawiania się na boisku i rozumienia z kolegami. Mam słabość do napastnika, który nie tylko czeka w polu karnym, ale też potrafi zrobić coś więcej. W tym Karim jest dla mnie jednym z najlepszych w ostatniej dekadzie. Co do obecnego momentu, jeśli widzimy gole i dobre wyniki, to każdy wydaje się lepszy, ale dla mnie jego gra jest spektakularna i on ma profil, który zawsze mi się podobał. Podobało mi się, że mogę z nim grać i chciałbym mieć go w swoim składzie jako trener.
Arbeloa: Jak mówi Xabi, do słów którego się przyłączam, ja też byłem zawsze wielkim fanem Karima. Także dlatego, że cierpiałem przez niego na każdym treningu [śmiech]. Wiem, jak trudno jest go kryć. Widzisz, że stawiali na niego wszyscy trenerzy, ale też patrzysz na jego liczby i widzisz gole, asysty i mecze… Widzisz otaczające go nazwiska na tych wszystkich listach, na jakich się znajduje i zdajesz sobie sprawę, że to legendarny piłkarz nie tylko Realu, ale całego światowego futbolu. Mówimy o graczu, który według mnie wszystko robi na 6. Do tego jest prawdą, że w tym sezonie widzimy Karima, który przejmuje większą odpowiedzialność. Jasne jest, że odejście Cristiano burzy trochę nie tylko atak, ale całą grę Realu Madryt. Widzimy Karima, którego nie widzieliśmy wcześniej i który jest trochę bardziej egoistą, w dobrym znaczeniu tego słowa. Jest zdolny do wykańczania akcji, które ciągle rozpoczyna.

Przy odbieraniu tej koszulki w Pilźnie w krótkiej rozmowie powiedziałeś, że czujesz się jak Karim z Lyonu. Co to znaczy?
Karim z Lyonu? Wiele rzeczy, nie wiem… [śmiech] A, chodziło o to zejście z lewej strony, drybling i uderzenie. Myślę jednak, że moja gra zawsze jest taka sama. Dzisiaj strzelam więcej goli, bo częściej jestem w środku i mam więcej szans na zdobywanie bramek. Po prostu, co do gry, nic się nie zmienia.

Czy Karim porusza się teraz na boisku swobodniej? Jak to widzicie?
Xabi: On nie jest „9” pola karnego, „9” znajdującą się przy stoperach. To „9”, która ma więcej cech, która potrafi pograć na krótko, która potrafi wybiec na wolne pole. Dla mnie to po prostu wzbogaca grę. To nie jest czołg, który skupia się tylko na [gest uderzenia głową]. Nie, on ma więcej cech. Jego gra musi być swobodna, musisz widzieć go w wielu miejscach. Gdy widzisz, że jest wszędzie, to znaczy, że cieszy go gra. Kiedy z nim grałem i widziałem, że jest przy mnie, a zaraz pokazywał się gdzieś za obroną, to stwierdzałem, że dzisiaj Karim jest w formie.
Arbeloa: Doskonale to opisujesz. Na pewno Cristiano był bardzo ważny dla wszystkich, także dla niego. Cóż, na pewno w przeszłości zagrywał mnóstwo piłek do niego. Dostawał piłkę i gdzieś kątem oka patrzył, gdzie jest Cris, co jest normalne, bo to gracz tej epoki, który był dla nas bardzo ważny. W tym sezonie jednak go nie ma, na czym na pewno pod względem bramek skorzysta Karim. Widzimy na ekranach te gole z Vigo czy Pilzna, gdzie wybiega w tempo czy wychodzi na lewą stronę i schodzi do środka. Na końcu teraz to on wykańcza te akcje. Ma 10 goli, mógł mieć więcej, bo pechowo zaliczył trochę słupków [śmiech], ale podoba mi się, że bierze na siebie odpowiedzialność.

Gole. Twój rekord w Realu to 32 bramki z sezonu 2011/12. W tym sezonie ile?
W tym sezonie ile? Postaramy się strzelić więcej. Jak zawsze, jeśli strzelasz więcej, przychodzą tytuły.

Ale ustawiłeś sobie jakiś cel liczbowy?
Nie, po prostu chcę trafiać i asystować w każdym meczu. Gol czy asysta w każdym spotkaniu, nie mam żadnej ogólnej liczby.

32 gole to liczba do przebicia. Możesz to zrobić.
Mogę, na pewno [uśmiech].

Bo wiesz, wróbelki mi tu ćwierkają, że ustawiłeś sobie cel liczbowy. Tak wewnętrznie masz ponoć takie cele do motywowania samego siebie. Podoba ci się liczba 35?
[śmiech wszystkich] Jasne, jasne, ale to prywatne sprawy [śmiech]. W głowie mam coś takiego, ale po prostu w każdym meczu muszę pomagać kolegom golami.

Więc ustawiamy linię na 35?
Xabi: Karim na pewno będzie strzelać. Jeśli on będzie grać dobrze i drużyna będzie grać dobrze, to będzie trafiać. Najważniejsze, żeby zespół działał, a on czerpał radość. Czy 33, czy 42, zobaczymy, ale jeśli zanotuje dobry sezon i będzie cieszył się grą, to będzie trafiać.
Arbeloa: Ja myślę, że Karim to dobry termometr tego, jak gra drużyna [Xabi wyraźnie kiwa głową]. On nie tylko sprawia, że lepsi są koledzy, ale też potrzebuje ich wsparcia. Gdy widzisz, że gra mu nie idzie, to tego dnia czegoś brakuje zespołowi. Gdy drużyna gra dobrze i dostarcza mu piłki, a on je rozdaje, to na pewno w tym względzie jest najlepszym napastnikiem na świecie. Jeśli ekipa gra dobrze, on błyszczy jeszcze bardziej.
Xabi: Właśnie jest tak, jak mówi Álvaro. Karim jest inny od reszty. Często mówimy, że gdy środkowy pomocnik gra dobrze, drużyna gra dobrze. Tak jest z nim, że gdy on gra dobrze, zespół gra dobrze. Gdy on jest jakoś odłączony, coś zaczyna zawodzić. Na pozycji napastnika jego cechy są naprawdę wyjątkowe.

Czy na poziomie osobistym widzisz, że twoja gra poprawiła się? Nie rozmawiamy o golach.
Nie… Zawsze mam te same cechy. Chcę grać z kolegami, podawać im piłki. Czego jest więcej? Może strzałów, bo teraz jestem bardziej sam w ataku i gdy piłka wpada w pole karne, to ja pierwszy muszę do niej dojść na pierwszym czy drugim słupku. Zmieniło się to, ale reszta…

Co do odpowiedzialności, jesteś także trzecim kapitanem Realu Madryt. Co to dla ciebie znaczy?
Wiele rzeczy. Pierwszym jest Sergio, który jest świetny. My jesteśmy dla młodych, ale też dużo rozmawiamy z trenerem i kolegami. To dodaje mi pewności siebie. Ja czuję się bardziej takim kapitanem na murawie, gdzie ze wszystkimi rozmawiam. Futbol to moje sprawy, on mnie cieszy. Jeśli mogę komuś pomóc, robię to.

Co do bycia kapitanem, macie wielki wzór w postaci Sergio Ramosa.
To lider od długiego czasu. Jego przyjście było świetne dla drużyny i dla klubu.

Álvaro, ty wiesz, co znaczy bycie kapitanem Realu Madryt.
Arbeloa: To wielka odpowiedzialność i wcale nie jest to taka łatwa rola. Musisz być wzorem we wszystkim, także dla młodszych kolegów. Masz obowiązki na boisku i poza nim. Uważam, że widzimy dzisiaj już dojrzalszego Karima, co jest normalne, bo od jego przyjścia minęło 10 lat. Dzisiaj jest zdolny do doradzania młodym, którzy patrzą na niego – jak żyje futbolem, jak trenuje, jak o siebie dba. To przykład i dla Realu to duma, że jest w jego zespole.

Wasza rola to także kontakt z kibicami, których często uszczęśliwiacie zwykłymi gestami [pokazano dwa filmiki z Benzemą i jego spotkaniami z młodymi fanami].
Benzema: Te obrazki mnie cieszą, bo wiem, że dzieciaki lubią piłkarzy. Mam dużą rodzinę i widzę, jak to wygląda. To mnie motywuje do lepszej gry i tego, by kibice byli zadowoleni. Sam pamiętam moment spotkania z Ronaldo, moim idolem. Nie płakałem, ale byłem niesamowicie zdenerwowany [śmiech]. Po to gramy w piłkę, by wywoływać w ludziach radość. Gdy ją widzimy przed meczem, to wypełnia cię przed spotkaniem.
Xabi: Piłkarzem Realu jesteś 24 godziny na dobę i we wszystkim, co robisz na boisku czy poza nim, reprezentujesz klub. To wielka odpowiedzialność, bo musisz być wzorem, ale też wykazywać się bliskością wobec fanów. Przy tylu kibicach na całym świecie zawsze musisz okazać wdzięczność za wsparcie, a następnie podziękować za nie na boisku dalszą dobrą grą.
Arbeloa: To ważna sprawa. Teraz mam szansę na posiadanie kontaktów z Fundacją i widzę, że Real nie martwi się tylko tym, by mieć najlepszą sytuację na boisku, ale nawet szczególnie patrzy poza nie. To, w jaki sposób pomaga się tysiącom dzieci na świecie, sprawia, że jestem dumny z Realu Madryt, jako jego członek i jako zwykły kibic.

Rozmawiamy o golach, rozmawiamy o pomaganiu drużynie, o obowiązkach wobec klubu, ale jaki futbol podoba się tobie najbardziej?
Właśnie taki [wskazuje na ekran, gdzie leci akurat jego akcja z meczu Ligi Mistrzów na Calderón]. Myślę, że jak każdemu podoba mi się futbol na 1-2 kontakty, z ruchami, z szybkością, ale też uspokojeniem, zależy od sytuacji i scenerii. Pokazanie się, odegranie, zrobienie miejsca, wiele rzeczy… Tak patrzę na piłkę.

Bo futbol to także ruch i szukanie miejsca. Piłka to nie tylko gol.
Xabi: Jak mówi Karim, można grać szybko, spokojnie, na wolną przestrzeń, między liniami… Im bardziej kompletny jesteś i więcej z tych rzeczy potrafisz, tym jesteś lepszym piłkarzem. Dlatego on jest innym napastnikiem, bardziej kompletnym.
Arbeloa: Prawda jest taka, że w piłce jest tak, że ten sam mecz z golem i bez gola ma różne wartości. Wystarczy trafić i nagle wszyscy doceniają inne rzeczy, które robisz.

Oglądamy kolejną z pamiętnych bramek, na Riazor po asyście Gutiego. Taconazo Gutiego, to jest futbol.
Xabi: Niesamowity gol. Ja byłem z tyłu i nie wiedziałem, co tam się stało. Guti się potknął czy co? [śmiech wszystkich] Naprawdę myślę, że z całej kariery to był moment, w którym byłem najbardziej zaskoczony na boisku. Ale co on zrobił? Naprawdę? Niesamowite. Sam na sam i oddaje piłkę zewnętrzną piętą w perfekcyjnym miejscu Karimowi?
Arbeloa: Ja byłem daleko, bo to była nasza kontra i zostałem. Myślałem, że Guti strzelał i do Karima trafiła odbita piłka. Nawet nie pomyślałem, że tam stało się coś takiego.

A co myślałeś ty? Co pomyślałeś, jak nagle zobaczyłeś, że piłka nie zmierza do bramki, a leci do ciebie?
To jest futbol, który wszyscy chcą grać, ale to jest niemożliwe. Guti to dla mnie fenomen. W tej akcji od początku wie, co zrobi i bez patrzenia podaje do tyłu. Taki futbol mi się podoba.

Na końcu w piłce liczą się tylko liczby i gole, ale wiem, że dla was ważne są też takie momenty czy zagrania. Też dla trenerów.
Myślę, że to jest ważne dla wszystkich. Ludzie myślą o golach, ale jak pokazujesz coś takiego chłopakowi nielubiącemu piłki, to na pewno spodoba mu się futbol.

Kolejny filmik dotyczący przesądów. [pokazano kulisy przygotowań do sezonu 2016/17, gdy Benzema zakładał na trening nowe buty, a jeden z pomocników drużyny wykonał przed wyjściem Francuza z jego boksu specjalne gesty, które miały przynieść mu szczęście w nowym obuwiu]. Opowiadaj!
Nie no, to był żart przed kamerą [śmiech]. Nie, nie mam żadnych przesądów. Skupiam się w szatni po prostu na moim meczu. Żadnych gestów czy zachowań, jestem bardzo spokojny.

A wy?
Xabi: Nie, miałem jakąś rutynę, której się trzymałem, ale żadnych przesądów.
Arbeloa: Ja też nie miałem niczego takiego. Robiłem podobne rzeczy, ale nie było tak, że jak czegoś nie zrobię czy się pomylę, to będzie koniec świata.

Pamiętam, Xabi, że zawsze przed meczem chodziłeś po murawie z kawą.
Xabi: Tak, ale to był taki prosty rytuał. Brałem kawę i lubiłem zapoznać się z boiskiem, tworzyć jakieś pierwsze wizualizacje spotkania, porozmawiać z kolegami, na przykład Calletim. No dobra, może to był jakiś przesąd, bo jednak musiałem to zrobić [śmiech].
Arbeloa: On to robił trochę na pokaz [śmiech].

Porozmawiajmy o ostatnim golu w Vigo. Świetne podanie Modricia, ale w niesamowicie akrobatyczny sposób sprawiłeś, że mogła to być asysta. Wytłumacz nam, co tam się działo.
Jak mam to tłumaczyć? Tylko ja mogę to zrobić [śmiech]. Nie, żartuję, żartuję. Przed tą akcją rozmawiałem z nim i powiedziałem, że teraz zrobię taki ruch: najpierw wybiegnę do niego, a potem ucieknę za obrońcę. Dał mi dobrą piłkę, a ja zaliczyłem dobre przyjęcie. Bardzo lubię przyjęcia piłki, dużo nad nimi pracuję na treningach. Dla mnie dobre przyjęcie oznacza dobrą okazję bramkową. Miałem trochę szczęścia, ale wyszło.
Arbeloa: To przyjęcie sprawiło, że wszystko się tu udało.

Xabi, dla ciebie to pewnie świetny przykład do pokazania chłopakom, że dobre przyjęcie to czasami połowa gola.
Xabi: Tak, tak…
Arbeloa: Xabi powtarza, że przyjęcie określa akcję.
Xabi: Dokładnie. Mówię im, że muszą zwracać ogromną uwagę na przyjęcia, na to, jaką nogą je robią, a kiedy komuś zagrywają, żeby zwrócili na jaką nogę. Każde przyjęcie może całkowicie zmienić akcję. Kiedy Karim strzelił tego gola, przypomniało mi się trafienie Bergkampa z mundialu w 1998 roku, kiedy podobnym przyjęciem ograł obrońcę. Co do zaleceń dla chłopaków, mówię atakującym, żeby oglądali Karima, bo lubię, gdy wychodzą do gry, a nie tylko czekają. Mówię, żeby szukali takich ruchów.

Na razie macie na koncie komplet zwycięstw, więc świetnie wam idzie. Nad czym najbardziej pracujesz? Na czym się skupiasz w tym wieku?
Xabi: Słuchaj, próbuję doprowadzić do tego, żeby czytali grę i potrafili myśleć o zagraniu przed przyjęciem, żeby myśleli szybko. Chcę też, żeby wiedzieli, co robić, żeby grać dobrze, jakie są małe rzeczy sprawiające, że grasz dobrze. Chcę, żeby wiedzieli, kiedy muszą być razem, kiedy się rozbiec, kiedy można biegać mniej, bo czasami lepiej gdzieś stanąć i zająć daną przestrzeń. Do tego dochodzą połączenia między danymi pozycjami. Jest wiele rzeczy, dużo rozmawiamy, może czasami za dużo, ale na razie się słuchają i wygrywamy [śmiech].

Karim, a ty? Widzisz siebie jako trenera?
Dlaczego nie? Lubię futbol, ale to inna praca. Na razie nie wiem, ale mam to w głowie.

A ty, Álvaro?
Arbeloa: Nie wiem… Kiedy byłem zawodnikiem, jasno chciałem zostać trenerem, ale teraz mam więcej wątpliwości. Nigdy nie wiadomo, ciągle jestem młody.


Może kiedyś spotkamy się tu ponownie, ale tym razem będzie zaproszeni jako trenerzy Realu Madryt, a nie jego zawodnicy. Wszyscy przyszliście do klubu w 2009 roku i razem wygraliście La Décimę, w sumie zbierając 8 Pucharów Europy. Karim 4, Álvaro 2 i Xabi 2, w tym jeden z Liverpoolem. Karim, czym dla zawodnika jest wygranie Ligi Mistrzów?
Pff… Wieloma rzeczami. Gramy, by zdobywać tytuły. To maksymalny poziom, maksymalne wymagania i jest bardzo ciężko. Rywale są trudni, starcia są coraz trudniejsze i my codziennie ciężko pracujemy, by móc wygrywać Ligę Mistrzów i inne trofea. Puchar Europy jest jednak wyjątkowy.

Jakie masz wspomnienia z La Décimy?
Duma, szczęście… Finał był bardzo ciężki i widzimy tu gola Sergio. Popatrzcie na intensywność wszystkich w tej radości.

Wy też tam byliście.
Xabi: To było coś historycznego. Do tego wszyscy tutaj możemy powiedzieć, ile to nas kosztowało, ile kosztowało dojście do finału i jeszcze wygranie go w taki sposób. Cierpieliśmy, naprawdę cierpieliśmy… Dlatego to też tak smakowało. Wszystko, co było potem, jest imponujące.

Jest taki moment z finału, gdy ktoś z trybun podrywa się i biegnie świętować bramkę Sergio… [śmiech wszystkich] Widzimy najpierw, Xabi, jak wyskakujesz, a potem ten słynny sprint wzdłuż linii bocznej.
Xabi: Nie pomyślałem o konsekwencjach i zawieszeniu, ale po prostu poczułem, że muszę to świętować z ekipą, bo robiliśmy to wszystko razem. Musiałem być z chłopakami. Siedziałem tam z Jesé i Nacho. Wyskoczyłem pierwszy i Nacho zerwał się po mnie, ale zatrzymała go ochrona i wyprowadziła do szatni [śmiech]. Ten moment zawsze będzie wywoływał emocje. Zawsze gdy oglądam tę powtórkę, robię to „Uff”. Cały czas czuć tę ulgę, czuć te emocje do dzisiaj.
Arbeloa: Myślę, że wszystko w tym finale było ważne, od sytuacji po rywala. Uważam, że każdy madridista całkowicie identyfikuje się z tym sprintem Xabiego. Wszyscy biegliśmy tam jak szaleni i myślę, że wtedy w tamtej chwili wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że to był gol na wagę La Décimy. Trzeba było zagrać dogrywkę, ale widzieliśmy siebie jako mistrzów już wtedy z powodu tego, jak przebiegał mecz, jak graliśmy, jak czuliśmy się fizycznie. Widać było, że fizycznie jesteśmy lepsi. Może nawet w tamtym momencie bardziej niż remis świętowaliśmy nawet wygraną.
Xabi: Chodziło też o to, z jakiego miejsca tam dotarliśmy. Mieliśmy za sobą trzy przegrane półfinały. W uszach cały czas chodziło nam tylko La Décima i La Décima… Mieliśmy już dość, to był czas, by wygrać i iść dalej.

Popatrzmy teraz na obrazki w szatni, gdzie bohaterami jesteście wy dwaj [zawieszony Alonso i rezerwowy Arbeloa przemawiają do kolegów przed przemową Ancelottiego i wyjściem na boisko]. Ależ byli wtedy nakręceni, co?
Oni świetnie przemawiają. Zawsze czujesz się mocniejszy, gdy tacy zawodnicy zabierają głos w takim momencie. To dodaje ci pewności i motywacji do zrobienia wszystkiego, żeby wygrać.

Ty raczej skupiasz się na sobie niż tak przemawiasz przed meczem?
Zależy. Jak mówię, ja dużo rozmawiam na boisku. W szatni są inni, którzy robią to lepiej.

Jak podszedłeś do finału w Mediolanie z tym samym rywalem?
Myślę, że finały zawsze są takie same. Wygrywa ten, kto pokaże większy głód i lepsze przygotowanie. My świetnie znamy tego rywala, wiemy o nim wszystko, jak oni o nas. Trzeba pokazać większy głód i mieć trochę tego szczęścia, bo poziom jest największy.

Popatrzmy na obrazki z Mediolanu i to, jak bawił się tam Karim Benzema [ujęcia z kulis finału].
Cieszyłem się, po prostu. Nigdy nie zapomnę tych momentów. Liga Mistrzów jest ciężka, każdy mecz to finał i trzeba cały czas wygrywać, by dojść do najlepszego meczu. Poziom zawsze jest wysoki i potrzebujesz też trochę tego szczęścia.

Idziemy dalej, bo mamy jeszcze więcej Pucharów Europy. To jest Real Madryt, tu możemy cały dzień rozmawiać o wygranych w Lidze Mistrzów. La Decimotercera, ta ostatnia, zdobyłeś gola w finale.
Pamiętam nie tylko gola, bo uważam, że to był jeden z moich najlepszych meczów w Realu pod względem rozegrania, podania, dryblingu czy strzału. Co do bramki, nie była ona taka łatwa. Wielu mogło się tak wydawać w telewizji, ale tam też potrzeba było trochę antycypacji i pomyślenia nad sytuacją.

W piłce trzeba też patrzeć, co się dzieje i wykorzystywać sytuację.
Arbeloa: Trzeba żyć i być skupionym. Bramkarz widział, że Karim patrzy na linowego czy nie spalił i chciał szybko wznowić grę, ale Karim wtedy zrobił ten krok… Dla mnie to bardziej dobra decyzja Karima niż błąd bramkarza. Tak właśnie trzeba żyć finałem, trzeba być właśnie tak skupionym. To też coś ważnego. Należy też pamiętać, że do tamtego meczu doszliśmy również dzięki trafieniom Karima. Był jednym z wielkich autorów zdobycia La Decimotercery.
Xabi: Faktycznie to wygląda na łatwiejsze do zrobienia niż faktycznie jest. Prawda na końcu jest taka, że najwięksi piłkarze pojawiają się w tych chwilach na styku, w których rozstrzygają się najważniejsze mecze. Gdy ktoś rozgrywa wielki finał, wtedy mówisz z pełnym przekonaniem, że to wielki zawodnik. Trzeba jednak dodać, że ci piłkarze są już przyzwyczajeni do finałów [śmiech].

„Historyczne, historyczne, bracie”, powtarzasz w czasie filmiku z kulisami finału w Kijowie. Cztery Puchary Europy w pięć lat.
Coś wielkiego… Nie wiem, czy jakiś zespół to powtórzy. Futbol dzisiaj jest naprawdę bardzo trudny. Rywale są coraz lepsi i lepsi. Dojście do czegoś takiego, na taki szczyt wymaga wielkiego poświęcenia, codziennej pracy i nastawienia w głowach.

Wiemy, że jesteś bardzo rodzinny. Mamy ujęcia z Kijowa, gdy świętujesz z córką i Pucharem Europy kolejny triumf.
Jak wszyscy, każdy się tak cieszy, ale jak widzimy, moja córka była na stadionie i byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy, bo jesteśmy naprawdę bardzo blisko z moją córką i synem. Bliscy są tymi, którzy są z tobą zawsze, także w chwilach cierpienia. Kiedy rozgrywam taki mecz, chcę, żeby rodzice i bliscy byli ze mną.

Przejdźmy do aktualności. Solari, 4 mecze, 4 wygrane, 15 strzelonych goli, 2 stracone.
Spektakularny bilans. Ja oceniam go bardzo dobrze. Uważam, że jest podobnie jak z Zizou, on był wcześniej wielkim piłkarzem Realu. Dużo wie o piłce i widzi futbol jako granie futbolówką, szybkie atakowanie, ale także uspokojenie… To dla nas dobry trener. Czujemy się dobrze i idziemy dalej z takim samym nastawieniem.

Na koniec przejdźmy do pojedynczych nazwisk. Sergio Ramos, kapitan, co o nim powiesz?
To lider. To nasz kapitan. Wielki obrońca, który też strzela gole. Dla mnie to wzór dla wszystkich.

Strzela gole i strzela panenki. Jak to komentujecie w szatni?
[śmiech] Strzela bardzo dobrze i trafia, co jest dla nas dobre.

Stoper, który tyle trafia. Jak wy widzicie swojego byłego kolegę?
Xabi: Dobrze znamy Sergio, to nikogo nie zaskakuje. Jeszcze powtórzy panenkę. Nie wiem kiedy, ale na pewno to zrobi.
Benzema: Na pewno [uśmiech].

Álvaro, jak sami nawet komentowaliśmy w trakcie niektórych spotkań, te zachowania określają go też jako piłkarza i człowieka.
Arbeloa: Temat jest taki, że wiecie co się kryje za takimi karnymi jak te Sergio uderzane panenką? Jest za tym dużo więcej godzin treningów niż ludziom się wydaje. W tym strzale bardziej od zagrania chodzi o wytrzymanie do końca do ruchu bramkarza. To jest najtrudniejsze i on podcina piłkę, bo zauważa ruch golkipera. To wstrzymanie i podjęcie tej decyzji… Nie możesz wziąć piłki i przed strzałem stwierdzić sobie, że to będzie panenka. Nie, musisz zareagować na zachowanie bramkarza. To samo dotyczy jego wolnych. Niektórzy krzyczą z zaskoczeniem, że jak to stoper i wolne… Jeśli on uderza, to dlatego, że kryją się za tym godziny treningów, na których wykorzystuje wiele wolnych. To naprawdę ciężka praca.

Kolejne nazwisko: Bale.
Co mogę powiedzieć? Dla mnie to wspaniały gracz z niesamowitą szybkością i świetnym strzałem z lewej nogi. Kiedy fizycznie jest z nim dobrze, bardzo nam pomaga. Dla mnie to gwiazda. To inny zawodnik, jest świetny, gdy czuje pewność siebie.

Równowaga w środku pola. O kim mówię?
Casemiro?

No właśnie.
Ten to jest kluczowy dla zespołu.

Dlaczego wszyscy zawsze tak mówicie?
Bo to on zawsze pozostaje między atakiem i obroną. Świetnie się ustawia, jest bardzo silny i kiedy go nie ma, odczuwamy to.

Panie trenerze, jaką wartość w Realu ma Casemiro?
Xabi: [śmiech] Cóż, drużyna to zbiór połączonych elementów. Czasami jeden wypada, ale nie jest tak, że wstawiasz tam byle kogo i wszystko działa tak samo. Myślę, że w tym składzie wspaniałych zawodników Casemiro ma szczególną wagę. Gra dobrze, ale najważniejsze jest to, że z nim wszyscy grają lepiej. On potrafi poświęcić się dla reszty. Gdy go nie ma, mocno to widać. Jego liczby to nie przypadek, jego postawa to nie przypadek, pochwały od kolegów to nie przypadek. Ciężką pracą doszedł do statusu, jaki ma dzisiaj.

Przenieśmy się na prawą flankę, gdzie poza Danim Carvajalem współpracujesz teraz także z młodym Álvaro Odriozolą.
To gracz, który bardzo mi się podoba, bo jest bardzo szybki, świetnie atakuje i świetnie broni. Zawsze stara się też grać tak, jak się umawiamy. Ostatnio rozmawiałem z nim w meczu, że zrobię to i to. Widziałem, że szukał tych rozwiązań. Świetny zawodnik dla Realu.

Co o Odriozoli sądzi nasz specjalista od prawej obrony?
Arbeloa: Przemawia na boisku i naprawdę niesamowite jest, że w tym wieku z tak małym doświadczeniem, bo to praktycznie jest drugi sezon w La Lidze, pokazuje się z takiej strony. Jego kolejne świetne mecze nie dziwią i to wielki piłkarz. Dla mnie to jeden z najlepiej dorzucających piłkę w biegu zawodników na świecie. Dla bocznego obrońcy to coś ważnego.

Dalej, Vinícius. W pierwszym tygodniu dziękował ci na portalach społecznościowych za przyjęcie i pomoc w aklimatyzacji [pokazanie wpisu, że Brazylijczyka nazywa Benzemę crackiem].
On jest crackiem. Ciągle jest młody, ale jest już bardzo dobry. Gra na 1-2 kontakty i jest bardzo szybki. Wiadomo, że musi nabrać doświadczenia, ale dla mnie to już crack. Na pewno przed nim wielka przyszłość, bo już dużo wie o piłce.

Dziękuję za wizytę każdego z was. Do 35! Lat i goli!
Zgadza się, lat i goli [śmiech].

Słuchaj, to twoja kamera, poprosimy o przesłanie do fanów.
Przesłanie? Obyście dalej nas wspierali i obyśmy w tym sezonie dalej wygrywali. Zawsze was potrzebujemy, Hala Madrid!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!