Advertisement
Menu
/ abc.es

Ostatnia szansa

Julen wykorzystał już wszystkie koła ratunkowe

Łzy w piłce nożnej w większości przypadków pojawiają się z okazji wielkich zwycięstw lub porażek. Smutek czy szczęście spowodowane triumfem lub klęską to jedne z nielicznych okoliczności, które potrafią skłonić piłkarzy czy trenerów do publicznego okazywania uczuć. Niewiele jest sytuacji, w których zawodnicy decydowaliby się na płacz przed milionami telewidzów. Dlatego też uwagę przykuć musiały łzy, które pociekły z oczu Julena Lopeteguiego podczas jego prezentacji jako nowego szkoleniowca Realu Madryt. „Wczoraj przeżyłem najgorszy dzień od momentu śmierci mojej matki. Dziś jednak nadszedł najlepszy dzień mojego życia”, mówił podczas ceremonii baskijski szkoleniowiec.

48 godzin przed przejęciem Realu Madryt Lopetegui pracował spokojnie w Krasnodarze z 23 graczami powołanymi przez siebie na mistrzostwa świata w Rosji. Wówczas nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że właśnie wydaje swoim podopiecznym ostatnie polecenia jako selekcjoner reprezentacji Hiszpanii. Luis Rubiales po podpisaniu przez Baska kontraktu z Królewskimi postanowił bowiem w niewybredny sposób usunąć go z dotychczasowego stanowiska. Moment wybuchu emocjonalnej bomby nastąpił podczas prezentacji w loży honorowej Santiago Bernabéu. Wielu obecnym na sali sytuacja ta przypomniała wydarzenia sprzed trzech lat, gdy Rafa Benítez w tym samym miejscu i w podobnym czasie również przemawiał wśród łez, a z pracą marzeń żegnał się chwilę po noworocznych fajerwerkach. Czy historia właśnie zatacza koło? Wkrótce się okaże.

Podczas gdy wśród działaczy temat dalszej pracy Julena nie schodził z afisza, w szatni również nie siedzieli z założonymi rękoma. Mający najwięcej do powiedzenia piłkarze pokazali pazury i przekazali zarówno w prywatny, jak i publiczny sposób, że zwolnienie Lopeteguiego nie jest najlepszym pomysłem na polepszenie obecnej sytuacji. – Pozbycie się Julena byłoby szaleństwem. Tracimy do lidera dwa punkty – mówił po spotkaniu w Vitorii Sergio Ramos. To nie jedyny sygnał ze strony kapitana, który dzień po porażce w stolicy Kraju Buasków ponownie wyraził się w zdecydowany sposób. „Od mojego przyjścia w 2005 roku przeżyłem wiele sytuacji, ale w każdej z nich odpowiadaliśmy tym samym: zjednoczeniem i pracą. Będziemy walczyć do końca, a wyniki w końcu przyjdą. Ta drużyna nigdy się nie poddaje”, napisał na swoim Twitterze.

Plan Sergio jest wyjątkowo przejrzysty. Wiedząc, że Lopetegui przeżywa trudne chwile, jego obowiązkiem było zadziałać. To właśnie Ramos, wraz z innymi Hiszpanami, przekonywał Florentino, że Julen jest właściwym wyborem, a teraz wyraźnie daje do zrozumienia, że jego punkt widzenia nie uległ zmianie. Zresztą nie tylko jego. – Przeżywaliśmy już podobne sytuacje, a nawet gorsze. Zachowujemy więc spokój. Piłkarze stoją murem za trenerem – stwierdził przedwczoraj Nacho. „Nie zapominajcie, że w ciągu ostatnich trzech lat także przechodziliśmy przez trudne chwile... Stanięcie na nogi jest dla nas wielkim wyzwaniem!”, napisał z kolei Toni Kroos. „Całkowita wiara w drużynę” – to już natomiast twitterowe przesłanie Isco.

Więź z ważnymi graczami pomaga Julenowi zyskać czas. Po przerwie na reprezentacje nie będzie już jednak miejsca na następne wpadki. Były selekcjoner Hiszpanów na stanowisku pozostał w znacznej mierze dzięki równie słabej postawie Barcelony oraz z racji na to, że porażka w Moskwie jak na razie nie decyduje w żaden sposób o dalszych losach drużyny w Lidze Mistrzów. Ponadto na rynku brakuje na ten moment kandydata, który byłby w stanie przejąć zespół i z miejsca postawić go na nogi. Prawda jest jednak taka, że Lopetegui w ciągu ostatnich 20 dni wykorzystał już wszystkie koła ratunkowe. Albo nastąpi progres, albo przyjdzie mu podzielić los Rafy Beníteza. Klasyk na Camp Nou będzie miał decydujące znaczenie.

Warto pamiętać, że Julen nigdy nie był pierwszym wyborem Florentino. Przed nim w hierarchii znajdowali się Pochettino, Allegri, Löw, Klopp czy Conte. Z różnych powodów żaden z wymienionych nie objął jednak Los Blancos. Na dziś niewiele uległo zmianie – tylko ostatni z wymienionych byłby w zasięgu. Real najpierw zamierza jednak dać jeszcze ostatnią szansę Baskowi i widzieć szklankę do połowy pełną. Ani Florentino, ani José Ángel Sánchez nie potrafią znaleźć odpowiedzi na to, co stało się z zespołoem po fantastycznym spotkaniu z Romą. Nie wiedzą tego także piłkarze. Wiara pozostała, ale margines błędu został wyczerpany.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!