Advertisement
Menu
/ marca.com

Vinícius puka do drzwi

Echa wczorajszego występu Brazylijczyka

„Niech reszta dzieje się jak ma się dziać, ja przyszedłem robić tu swoje. Robię to, co mam robić, co odpowiada moim obowiązkom, to co inni uznali za najlepsze dla rozwoju mojej kariery i adaptacji”. W głowie Viníciusa musiało kłębić się wiele myśli, nim wybiegł wczoraj na murawę Cerro del Espino. „Wyjść i rozstrzygnąć”. Słowa, która słyszał tak wiele razy na ławce, przyswaja teraz od pierwszych minut. A ponieważ Lopetegui zasiadł na trybunach… Obserwował, robił notatki i podziwiał. Wiedział, że gdy Brazylijczyk będzie brylował, debata nad idealnym planem wyszlifowania młodej perły momentalnie się odrodzi.

W Realu Madryt minut są cenniejsze niż kiedykolwiek. Baskijski trener miał okazję zobaczyć na żywo popisy Viníciusa. Chociaż w trzeciej lidze trudno o rozwinięcie skrzydeł, o odważną i wręcz obraźliwą grę, do której przyzwyczaił wszystkich Brazylijczyk, to i tak udało mu się rozbić defensywę Colchoneros, by wykorzystać puste przestrzenie, co jest jego specjalnością.

Zanim został ugryziony w głowę, strzelił dwa gole. Dwa piękne gole. Szczęśliwy, uśmiechnięty, z miną kogoś, kto wie, że może zrobić jeszcze dużo więcej, ale też z satysfakcją, że wykonał swój obowiązek. Nie przestawał prosić o piłkę, był nieustannie faulowany. Brał udział w grze, podłączał się do akcji. Wiedząc, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, jego docelowe miejsce gry jedynie się przybliży. Był obojętny na liczne obelgi, które leciały w jego kierunku z trybun. Pewnie nie potrafili mu wybaczyć, że kosztował 45 milionów euro, podczas gdy wszyscy z drużyny, w której występuje, nie przekraczają nawet połowy tej kwoty. Jeszcze jedna trudność, którą stara nie zawracać sobie głowy.

Jest skoncentrowany na grze, cieszeniu się kolejnymi występami, pokazywaniu swojego futbolu i wykorzystywaniu szans. Strzela, raduje się i adoptuje do nowej rzeczywistości. Niespodziewane? W otoczeniu kolegów z zespołu opuszczał stadion, a towarzyszyły mu telewizyjne kamery i mnóstwo młodych kibiców Atleti. Maluchy zawsze rozpoznają prawdziwy talent. „Zmień klub”, prosili i krzyczeli: „Vinícius, Vinícius!”, co wyraźnie go ucieszyło. Chętnie do nich podchodził i robił sobie z nimi zdjęcia, ale nie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Woli przemawiać na boisku.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!