Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Vinícius wie już, że szatnią rządzi Lopetegui, a nie Florentino

Trudna sytuacja dla wszystkich

Vinícius Júnior stał się w weekend najdroższym piłkarzem, który zagrał w Segunda División B. Brazylijczyk, za którego Królewscy zapłacili 45 milionów euro, zadebiutował oficjalnie w barwach Realu Madryt, jednak nie na Santiago Bernabéu i w otoczeniu gwiazd światowego formatu. Zrobił to przed tysiącem widzów w Valdebebas, gdzie Castilla mierzyła się z Las Palmas Atlético w meczu, w którym nie wyróżnił się niczym nadzwyczajnym i wyglądał na nieco speszonego sytuacją, w jakiej przyszło mu się znaleźć. Nawet ze względu na to, że główny bohater spotkania był inny, Franchu, którego bardzo ceni Lopetegui.

Brazylijczyk trafił do stolicy Hiszpanii z etykietką najdroższego piłkarza od 2014 roku, gdy Florentino Pérez wyciągnął z portfela 75 milionów euro na transfer James Rodrígueza. Vinícius kosztował nieco mniej, ale i tak były to bardzo duże pieniądze, jakie trzeba było wydać na tak młodego gracza. W okresie przedsezonowym występował w pierwszym zespole, ekscytując swoją grą kibiców, a madryckie media opisywały go już jako „gwiazdę światowego formatu”, „futbolowego diabła” czy nawet „Neymara 2.0”.

Rzeczywistość wygląda jednak na razie nieco inaczej. Julen Lopetegui wysłał już mu ostrzegawcze sygnały, gdy nie powołał go na mecze z Atlético i Getafe. Przed starciem z Giorną trener stwierdził natomiast, że Vinícius co prawda będzie trenował z pierwszym zespołem, ale czekają go także mecze dla Castilli. Szkoleniowiec przyznawał, że Brazylijczyk jest jeszcze bardzo młody i potrzebuje czasu, aby zaadoptować się do europejskiego futbolu.

Lopetegui znalazł się w niewygodnej sytuacji. Z jednej strony może czuć obawę przed działaczami, że nie pozwolił zadebiutować piłkarzowi w meczu z Getafe i nie zaprezentował przed kibicami nowego nabytku. Z drugiej zaś czuje na sobie wzrok pozostałych zawodników, którzy sceptycznie patrzą na Brazylijczyka. Trener poprosił o większy wysiłek kilku graczy, jak Asensio, Ceballos czy Lucas, by ci mogli korzystać z wolnego miejsca, jakie zostawił po sobie Cristiano. Danie miejsca Viníciusowi ich kosztem, mogłoby zaburzyć hierarchię w szatni i Lopetegui stara się to uszanować.

Bez wątpienia decyzja o zesłaniu Viníciusa do Castilli wywołała niesmak wśród klubowych działaczy. Nie do końca rozumieją, czym kieruje się trener, by spychać Brazylijczyka do rezerw, gdzie ma niewiele do zyskania, a może tylko stracić na wartości i zaburzyć jego stan emocjonalny. Teraz piłka jest po stronie Lopeteguiego. Mógłby jawić się jako posłuszny trener, który daje minuty młodzianowi, a jeśli tego nie zrobi, może ponieść odpowiedzialność za zahamowanie rozwoju Viníciusa, po którym spodziewano się bardzo wiele, nim zdążył jeszcze zostać zaprezentowany na Santiago Bernabéu.

Za sprowadzenie Viníciusa stoi Juni Calafat, który jest odpowiedzialny za przeczesywanie międzynarodowego rynku i wynajdowanie nowych talentów. To on nalegał na podpisanie kontraktu z Lucasem Silvą, ale także on naciskał, by klub pozyskał Mbappé, zanim ten zdążył jeszcze zadebiutować w pierwszym zespole Monaco. Calafata łączą bardzo bliskie relacje z Florentino, którego namówił także na kupno innej brazylijskiej gwiazdy – Rodrygo. Real również wydał na niego 45 milionów euro.

Podczas gdy część fanów obawia się, że Vinícius może podzielić los Ødegaarda, który również trenował z pierwszym zespołem i grywał dla Castilli, w obronę Brazylijczyka biorą jego rodacy. Jednym z nich był ostatnio Rivaldo. „Jeśli Viníciusa włączyli do pierwszej drużyny, to dlatego, że ma warunki, by w niej grać. Powinien jednak już zadebiutować. Początek sezonu to najlepszy moment, żeby dawać szanse nowym zawodnikom. Później przychodzą ważniejsze mecze i starcia z większymi rywalami, a wtedy jest bardzo trudno dać komuś zadebiutować. Jeśli nie zagrał do tej pory, to dlatego, że taka była decyzja trenera, a nie dlatego, by go chronić”, mówił były zawodnik Barcelony.

Szatnia spogląda z obojętnością na to, co dzieje się wokół Brazylijczyka i jest bardziej skupiona na zazębianiu gry zespołowej po odejściu Cristiano, który miał zbyt duży wpływ na postawę całego zespołu. Ale Florentino patrzy z niepokojem na to, jak Lopetegui uczynił Brazylijczyka najdroższym piłkarzem w historii Segunda B, a nie nowym crackiem Realu Madryt. Nerwowości nie zimniejsza też na pewno fakt, że wczoraj ponownie na ławce zasiadł Courtois, ale pokazuje też, że trener podejmuje decyzje autonomicznie i bez wpływu prezesa.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!