Advertisement
Menu
/ marca.com

Prezenty i zmiany, które budzą wątpliwości

Czy na Bernabèu trafią nowi piłkarze?

Są wakacje, sierpień, dni, by myśleć o wielu innych rzeczach, ale na Santiago Bernabéu jest praca, którą trzeba wykonać, a teraz pojawi się jej jeszcze więcej, bo na kwadrans przed końcem wczorajszego meczu nikt nie mógł spodziewać się, że sprawy potoczą się tak, a nie inaczej. Niepotrzebny prezent od Marcelo zasiał ziarno wątpliwości w Realu Madryt i dał radość Atlético, które pozostało wierne swojej filozofii, ale mając w składzie lepszych zawodników niż wcześniej. Coś, czego Królewscy nie mogą powiedzieć o sobie.

Do pomyłki Marcelo drużyna wydawała się mieć wszystko pod kontrolą i niewielu mówiło o tych, których już nie ma lub tych, którzy mieli tu przyjść. Ale tylko do tego momentu. Kolejne gole dla Atlético wzbudziły jedynie dodatkowy niepokój i wszyscy zaczęli rozglądać się za piłkarzem, który nie pojawił się na Bernabéu. Za środkowym obrońcą, za napastnikiem, za lewym defensorem… Prawdą jest, że Superpuchar był sprawdzianem, a ponieważ piłka nożna to wyniki i wrażenia, Królewscy go oblali i pokazali, że przed nimi jeszcze sporo pracy, nie tylko wśród włodarzy, ale także i trenerów, którzy nie potrafili znaleźć odpowiedniego klucza do zwycięstwa.

Gareth Bale szalał na skrzydle i wzbudzał strach. Czuł się komfortowo przy Marco Asensio, który tworzył mu wolne przestrzenie i razem z nim szarpał na boku. Pomagał też Isco, który rozciągał obronę rywali. Lopetegui zdecydował jednak, że jeden i drugi zejdzie z boiska, szczególnie dziwna wydawała się zmiana Asensio tuż po starcie drugiej połowy. Hiszpan zostawił osamotnionego Bale'a, który gasł z każdą minutą i nie był w stanie stwarzać już zagrożenia, co pozwoliło Simeone na zdjęcie Lemara.

Faktem jest, że Real Madryt przez wiele minut wyglądał jak zespół. Wszyscy naciskali, piłka krążyła od jednego piłkarza do drugiego, ale fatalne błędy indywidualne i zmiany Lopeteguiego sprawiły, że wszystko posypało się na kilkanaście minut przed końcem meczu. Po stracie drugiego gola zespół nie potrafił zareagować i przypierać Atleti do muru.

Nie ma wątpliwości, że od teraz, aż do zamknięcia okienka transferowego, spekulacje na temat nowych zawodników odżyją na nowo. Choć sam wynik i końcowe minuty spotkania osłabiają morale zespołu, to prawdą jest też, że przez godzinę drużyna wyglądała naprawdę dobrze. Jednak odczucia nie mogą być najlepsze, gdy przegrywa się pierwszy oficjalny mecz, a zawodnicy rozprężają się w kluczowych momentach.

Superpuchar miał pokazać, czy zespół potrzebuje wzmocnień, o które prosił Lopetegui. Chciał napastnika i środkowego obrońcę, ale włodarze nie wydawali się być zbyt zdeterminowani, by dać mu tę przyjemność i sprowadzić większą liczbę piłkarzy. Nawet jeśli scenariusz zmieni się w meczu z Getafe, to w pamięci wciąż pozostanie to, że nowa historia Realu Madryt, ta po odejściu Cristiano Ronaldo, nie zaczęła się najlepiej, bo od porażki w finale z odwiecznym rywalem. A Florentino Pérez nienawidzi przegrywać, co pozwala wierzyć, że na ostatniej prostej klub ruszy do transferowej ofensywy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!