Advertisement
Menu
/ wlasne

Camp Nou...

Po wielu dniach rozlaki opisuje wrazenia ze stadionu Camp Nou. Calkiem obiektywnie...

Pare dni temu postanowilem razem z kolegami Polakami wybrac sie na Camp Nou. Bilet kosztowal mnie 4,60 euro, a wiec nie tak wiele (w cenie bylo zwiedzanie muzeum i wejscie na stadion w okreslonym sektorze. Jesli chcialbym zejsc na murawe musialbym zaplacic 9,99 euro. Dla porownania w Madrycie Tour kosztowal bodajze 8,99 i mozna bylo obejrzec stadion z niemal kazdego miejsca).

To co rzucilo mi sie w oczy to trudnosc w odnalezieniu wejscia. Obeszlismy stadion dookola, az w koncu mily Katalonczyk poinformowal nas, gdzie trzeba wejsc. Po uzyskaniu biletu znow trzeba bylo zapytac ktoredy wejsc do muzeum (od tej strony bowiem zaczyna sie tour po stadionie, odwrotnie niz w Madrycie). W koncu moglismy obejrzec muzeum. W sumie rozni sie od tego madryckiego nieznacznie. Abstrahujac od tego, ze blaugrana ma inne trofea w swej galerii, to wszystko wyglada podobnie. Razi w oczy, pelno tego wszedzie, a jak z niego wychodzisz to przez piec minut nie widzisz nic :). Jedyna rzecz jaka mi sie nie podobala, to ze bylo mnostwo ludzi (no a Polakow ktorzy robili obore to juz w szczegolnosci). No coz, czas bylo pojsc na stadion. Oczekiwalem olsnienia, jakiegos wielkiego wrazenia a tu... nic. Wszedlem mniej wiecej w polowie wysokosci CN i nie doznalem jakiegos oszalamiajacego wrazenia. Ot, calkiem duzy stadion, ale zupelnie nie czulem, ze moze sie tam zmiescic ponad 100 000 ludzi. Koledzy zreszta byli zgodni (zeby rozwiac watpliwosci, zaden z nich nie byl madridista, malo tego dwoch z nich kibicuje Barçy wiec uwazam swoja opinie za obiektywna). Uwazam, ze to tez wina miejsca. Z pewnoscia z korony stadionu poczulbym jego wielkosc, bo takie wrazenie mialem zwiedzajac Santiago Bernabeu. Moze patrzac kilkanascie metrow w dol moje serce zabiloby szybciej, ale tak sie nie stalo.

Potem przyszedl czas na sklepik. Sklepik to moze przesada, toz to byl Sklepuch przez duze S. Zdecydowanie lepszy od madryckiego. Sporo gadzetow, koszulek co niemiara (takze tych z poprzednich sezonow, tu plus dla blaugrany). Ogolnie gdybym byl kibicem FCB, to chyba kupilbym wszystko co bylo do kupienia. Sklepu trzeba im zazdroscic, bo jest czego.

Teraz z innej beczki. Innego dnia przechadzajac sie La Rambla z kolezankami z Francji i Wloch zobaczylem czlowieka ubranego w ciuchy Realu Madryt i numerem 10 z napisem Figo na plecach, ktory spiewal w rytm hymnu Realu. Rozsmieszylo mnie to niezmiernie, bowiem wokol niego stalo pieciu kolesi ubranych w stroj Barçy (wokol zebral sie pokazny tlum ktory reagowal podobnie jak ja - smiechem). Gdy skonczyl sie hymn zabral odtwarzacz pod pache i poszedl razem z... barcelonistami. Nie omieszkalem zapytac, czy faktycznie jest madridista i tak jak sie spodziewalem, odpowiedzial ze tylko sie bawi w ten sposob. Jednak fakt faktem, ze bylo to ciekawe doswiadczenie...

No i to tyle z tego meldunku z Katalonii. Nastepny juz niedlugo, czekajcie cierpliwie! Adeu!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!