Advertisement
Menu
/ elpais.com

Lizarazu: Real jest kruchy w obronie, ale tylko bez Ramosa

Wywiad z byłym obrońcą Bayernu Monachium

Bixente Lizarazu był jednym z tych zawodników, którzy tworzyli wielki Bayern Monachium określany swego czasu w Hiszpanii mianem Bestia Negra. Innymi słowy Bayern Kahna i spółki. Drużyna, która potrafiła zastraszyć każdego rywala. Nawet na Santiago Bernabéu. Poniżej prezentujemy wywiad, którego dla dziennika El País udzielił przyjaciel Zinédine'a Zidane'a, Lizarazu.

Surfowanie w egzotycznych miejscach, a nie sprawy związane z futbolem – można odnieść wrażenie, że właśnie tak ostatnimi czasy wygląda twoje życie. Czym się obecnie zajmujesz?
Ostatnio wydałem książkę. Zatytułowana jest „Mes Prolongations”. W tłumaczeniu coś w rodzaju doliczonego czasu gry, gdy upłynie już 90 minut meczu. To książka o ewolucji gry i o rynku finansowym w futbolu, ale przede wszystkim o tym, jak odnaleźć się w życiu po futbolu. To dla zawodowych piłkarzy zawsze jest bardzo trudne. Ja na przykład chciałbym zostać trenerem, ale jest pewna rzecz w życiu trenera, której nie mógłbym zaakceptować. Nie masz wolności! Nie możesz robić nic poza tym!

Jak wspominasz swoje starcia z Realem Madryt?
To niewiarygodne, jak często dochodzi do tych pojedynków w Lidze Mistrzów. To klasyk Europy. Ja zagrałem w dziesięciu takich meczach. Wygrałem sześć, trzy przegrałem i jeden zremisowałem. W obecnym Bayernie niewielu piłkarzy mogłoby się pochwalić podobną statystyką! Ja mam do tego klucz! (Śmiech).

Jaki?
W obecnych rozgrywkach Ligi Mistrzów wieje szalony wiatr. Zobacz, co się wydarzyło w Liverpoolu. Zobacz remontady Romy z Barçą, Juventusu na Bernabéu... Skoro martwe Juve było w stanie zdobyć trzy bramki, to Bayern spokojnie może zdobyć dwie. Gdy w grze są te największe zespoły, wszystko się może zdarzyć. Ale Bayern musi rozegrać wielki mecz. Twardo w defensywie i skutecznie na ostatnich metrach. Nie mogą popełniać w obronie takich błędów, jak w pierwszym spotkaniu. Ponadto Real Madryt musi mieć także słabszy dzień.

Beckenbauer powiedział, że ten Bayern ma kompleks Realu Madryt.
To prawda. Statystyki wskazują na to, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Trzeba to przełamać. Jeśli przyjeżdżasz do Madrytu i chcesz wygrać na Bernabéu, to musisz zagrać jak zwierzę. I to nie jak kotek, tylko jak tygrys. Jeśli się boisz, to lepiej nie wychodź na boisko.

Co się zmieniło?
Za moich czasów wygraliśmy Ligę Mistrzów w 2001 roku, a w 1999 roku dotarliśmy do finału. Mieliśmy twardą drużynę, niesamowicie silną pod względem fizycznym i gotową na każdą batalię. Byliśmy bardzo skuteczni. Nie byliśmy tak techniczni jak ten obecny Bayern, ale mieliśmy wielki charakter i byliśmy agresywni. W naszych szeregach mieliśmy takich ludzi jak Oliver Kahn, Stefan Effenberg, Jens Jeremies... Mieliśmy wielu piłkarzy, którzy naprawdę utrudniali życie rywalowi. Ten Bayern jest delikatniejszy, bardziej techniczny. Zachowali styl Guardioli. My byliśmy bezpośredni.

Jakie widzisz różnice między tak zwanym galaktycznym Realem Madryt z lat 2001 – 2004 a tym obecnym?
Wtedy po raz pierwszy mówiono o jakiejś drużynie w kontekście marketingowym. To połączenie Zidane'a, Figo i Ronaldo było czymś niecodziennym, niespotykanym wcześniej w świecie futbolu. Więcej się mówiło o indywidualnościach niż o drużynie. Teraz widzę zespół. Nie widzę samych jedynie indywidualnie utalentowanych zawodników, ale harmonijną ekipę. Są zrównoważeni w defensywie.

Wyobrażałeś sobie Zidane'a, który w roli trenera wygrywa dwie Ligi Mistrzów z rzędu?
Cóż, mogłem to sobie wyobrażać, ale nie w aż takiej skali! To człowiek, który wszystko robi z pasją, zaangażowaniem, charakterem i wielką dyscypliną. Nie każdy to w nim widział. Gdy był piłkarzem, wszyscy podziwiali tylko jego klasę, jego talent. Ja widziałem, jak przestrzega dietę, jak rygorystycznie podchodzi do przygotowania fizycznego... On nie wiedział, co będzie robił po zakończeniu kariery. Postanowił zostać trenerem, gdyż uzmysłowił sobie, że życie bez futbolu nie będzie mu sprawiało takiej przyjemności. Wygrał dwie Ligi Mistrzów i zdobył jedno mistrzostwo kraju, ale na mnie największe wrażenie zrobił ten sezon. Musiał utrzymać motywację w zespole. W tym sezonie miał gorsze chwile, ale zawsze podchodził do nich ze spokojem. Gdy musiał być twardy, to taki był, jak na przykład po rewanżu z Juve, gdy stanął w obronie zespołu. Podziwiam jego rozwój. Jako trener staje się lepszym człowiekiem. Gdy był na boisku, to zawsze był pewny siebie, ale poza tym był nieśmiały. Teraz się zmienił. Przemawia jak prawdziwy lider, który jest pewny siebie i wie, co ma robić. To nie ewolucja, to rewolucja.

Jak oceniasz jego Real Madryt?
To drużyna o pełnej równowadze pomiędzy atakiem a obroną. Mogą utrzymywać się przy piłce, wymieniać wiele podań, grać z kontry. Są elastyczni. Dostosowują się do rywala, jak to było w przypadku Lucasa Vázqueza, który na prawej obronie miał kryć Ribéry'ego. Pod względem psychologicznym Zizou przypomina mi dwóch moich wielkich trenerów – Aimé Jacquet i Ottmara Hitzfelda. Obaj dobrze wiedzieli, co się dzieje w głowie piłkarza. Gdy trenujesz wielką drużynę, to nie musisz tłumaczyć zawodnikom zasad futbolu. Nie musisz tłumaczyć Cristiano, jak ma grać. Przede wszystkim musisz sprawić, aby był zadowolony i wystawić go w tej części boiska, gdzie wyciągniesz z niego najwięcej. To na tym głównie polega ta praca. Przykładem jest właśnie Cristiano. Jest zadowolony, ponieważ Zizou daje mu środowisko, w którym może prezentować swój najlepszy futbol. To jedyny trener, który potrafił mu powiedzieć: ”Nie musisz grać we wszystkich meczach. Spokojnie. Najważniejsze, żebyś był w formie w tych najważniejszych meczach”. Niewielu potrafiło to wytłumaczyć Cristiano. To wielka zasługa zarówno samego zawodnika, jak i jego trenera, że w wieku 33 lat wciąż utrzymuje taki poziom. Tu widać, że Zizou również był wielkim piłkarzem. Wie, że nie musi swoich zawodników niczego uczyć. Stworzył system, który pozwala wyciągnąć maksimum z tej grupy.

Mają jakieś słabe punkty?
Jakie słabe punkty może mieć drużyna, która w ostatnich czterech latach wygrała trzy Ligi Mistrzów? Real Madryt jest jedynie kruchy w defensywie, ale tylko wtedy, gdy zabierzesz im Ramosa.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!