Advertisement
Menu
/ abc.es

Droga krzyżowa Bale'a i Benzemy

Obaj nie są już niepodważalnymi piłkarzami

Trudno być podstawowym graczem i punktem odniesienia w Realu Madryt przy niesamowitych sukcesach Cristiano i znajdowaniu się w cieniu ławki rezerwowych. BBC daje jeszcze tylko znaki życia w niektórych meczach na Bernabéu, zawsze przeciwko teoretycznie słabszym rywalom. Gdy nadchodzi jednak chwila prawdy, jak w konfrontacjach z PSG, Juventusem lub nadciągającym z Bayernem, tridente rozpada się w pył. Bale i Benzema nie dzielą już jedenastki z Ronaldo. Francuz rozpoczął mecz w Turynie, gdzie Walijczyk nie zagrał nawet przez sekundę. W rewanżu zamienili się rolami, choć Gareth nie wybiegł już na murawę w drugiej połowie, a Karim w ogóle się na niej nie pojawił. Zejście Bale'a przy wyniku 0:2 mówi bardzo wiele. Isco, Asensio i Lucas burzą dziś dwa dawne bastiony, które miały niepodważalne miejsce w składzie.

Obaj stracili status graczy nie do zastąpienia, ale ich przypadki są bardzo różne. Bale regularnie okazuje bezwstydny brak przywiązania do zespołu. Gołym okiem widać jego niezadowolenie i brak feelingu z resztą drużyny. Korzystają na tym inni piłkarze, przede wszystkim Lucas. Liczby Walijczyka nie są najgorsze, gdyż strzelił 14 goli i zanotował 6 asyst, ale nie są to też osiągnięcia, których wymaga się od zawodnika, za jakiego zapłacono 100 milionów euro. Wszystko mogłoby wyglądać o wiele lepiej, gdyby Bale był zjednoczony z zespołem i sztabem trenerskim, ale dziś wydaje się już to coraz mniej prawdopodobne.

Z Benzemą jest zupełnie odwrotnie. Jest zintegrowany z drużyną, czuje się wspierany, kochany i broniony na każdym kroku. Stara się, jak może, ale jego brak sukcesu wynika z fatalnych statystyk i dziewięciu zdobytych bramek. Zdaje sobie sprawę, że „dziewiątka” Realu Madryt nie może mieć takich liczb i to wszystko blokuje go psychicznie. Widzi to też trener – Karim chce, ale nie może. Znalazł się w tym psychicznym dołku, w którym wydaje mu się, że czego by nie zrobił, i tak wszystko pójdzie źle. Przywrócenie pewności siebie, by znów mógł wypełnić głowę pozytywnymi myślami, to praca, którą Zidane wykonuje od miesięcy, ale wciąż nie widać jej efektów.

W tym momencie forma Isco, Lucasa i Asensio jest najzwyczajniej w świecie wyższa. Dla szkoleniowca i kibiców jest to oczywiste. Benzema i Bale otrzymywali na przestrzeni całego sezonu wiele szans, ale w kluczowych starciach w Lidze Mistrzów Zidane nie może pozwolić sobie na ustępstwa.

Fakty mówią same za siebie. Lucas strzelił osiem goli i jest najlepszym asystentem w zespole – ma na koncie 12 ostatnich podań. Wyróżnia się również pracą w defensywie, czyli czymś, co obu panom z nazwiskiem na literę B jest obce. Vázquez ze skrzydłowego stał się poniekąd również czwartym środkowym pomocnikiem. Isco z kolei w trwającym sezonie do siatki trafiał ośmiokrotnie oraz zgromadził tyle samo asyst. Jego talent niejednokrotnie stanowił klucz do rozmontowania defensywy rywala. Asensio z dziesięcioma bramkami i pięcioma asystami pełnił natomiast rolę czarodzieja, który ratował Real w najtrudniejszych chwilach, jak przeciwko PSG na Bernabéu. Rola całej trójki jest nie do podważenia.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!