Advertisement
Menu

Historia wielkich romansów

Zapowiedź meczu z Juventusem

Starsza kobieta o siwych włosach usiadła głęboko w bujanym fotelu na tarasie swojego domu z widokiem na Apeniny. Ubrana była w matową i nieco już znoszoną biało-czarną sukienkę. W głębokiej zadumie podniosła leżący na stoliku obok album ze zdjęciami, aby znów powspominać to, co już było. Bardzo odległe czasy. Można śmiało powiedzieć, że w młodości była obiektem westchnień wielu i wielokrotnie przeżywała wielkie romanse. Jednak szczęśliwie zakończyły się one tylko dwukrotnie. Z uśmiechem popatrzyła na dwie fotografie – podpisy pod nimi mówiły „1985” i „1996”. Natomiast wielki żal pojawił się na twarzy Starej Damy po zobaczeniu innych siedmiu dat.

Historia Juventusu i Ligi Mistrzów z pewnością zasługuje na spisanie i wymienianie jednym tchem wśród największych romansów w historii. Tyle razy ten wymarzony, uszaty puchar, La Orejona, kusił zawodników i kibiców Bianconerich i jedynie dwukrotnie wpadł w ich objęcia. Z każdym kolejnym rokiem ambicje największego klubu we Włoszech rosną, niemalże równomiernie z ambicjami ich sympatyków. Apetyty rozbudzają zresztą dwa finały, nieszczęśliwie przegrane, w ostatnich kilku latach.

Dziś Stara Dama staje przed wyzwaniem tak trudnym, jak niechcianym. Koszmar z ubiegłego sezonu w postaci Realu Madryt wraca i w tych rozgrywkach, niszcząc nadzieję na znalezienie spełnienia w miłości. Po historycznym meczu na Allianz Stadium mistrzowie Italii z pewnością mają świadomość, że aby swe marzenia przedłużyć, muszą wspiąć się na szczyty dużo wyższe niż Apeniny, a i to może nie wystarczyć. Osłabieni będą też nieobecnością Paulo Dybali i Rodrigo Bentancura, ale pozytywów można szukać w powrotach Pjanicia i Benatii. Czy jednak pozwoli to bianconerim napisać kolejny rozdział tego romansu, tym razem szczęśliwy?

Jeśli natomiast relację Juventusu z Ligą Mistrzów nazywamy romansem, to tę Realu Madryt trzeba określić mianem niemalże małżeństwa. Dwanaście pięknych historii i wiele magicznych nocy to coś, o czym myśli każdy z nas na hasło „Champions League”. Ostatnią z nich przeżywaliśmy tydzień temu, milknąc z niedowierzania po przewrotce Cristiano. Takie wydarzenia jak na Allianz Stadium i Parc des Princes wlewają w nas od nowa wiarę w ten sezon i w drużynę, którą trzy miesiące temu każdy spisywał na straty.

Wiele może się dziś wydarzyć, ale jedno jest pewne – nie będzie to zwyczajny wieczór. To nigdy nie są zwyczajne wieczory, gdy w uszach zawodników Realu Madryt rozbrzmiewa hymn Ligi Mistrzów. Zupełnie jakby dodawał im jakiejś niesamowitej, niespotykanej siły. Wiele łączy Los Blancos z La Orejoną. W tym sezonie więcej, niż kiedykolwiek. Cała nadzieja na kampanię 2017/18 została skoncentrowana w najważniejszych rozgrywkach na Starym Kontynencie i to drżenie, które każdy z nas czuje, czekając na dzisiejsze spotkanie, jest czymś absolutnie normalnym. Normalnym, a jednocześnie niezwykłym. Dlatego wszystkich Was zapraszamy, by razem cieszyć się dzisiejszym wieczorem na Santiago Bernabéu. Real Madryt i Liga Mistrzów to historia wielkiej miłości. Dziś przed nami kolejny rozdział.

Mecz rozpocznie się o 20:45. Będzie można go obejrzeć na kanale nSport+.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!