Advertisement
Menu
/ as.com

Varane: Na Barçę wolałbym trafić w finale

Francuski stoper w wywiadzie dla <i>El Larguero</i>

Raphaël Varane stawił się w nocy w radiu SER, aby w programie El Larguero udzielić obszernego wywiadu, w którym podsumował swoje siedem lat w Realu Madryt, odniósł się do obecnej formy zespołu, poruszył kwestię gwizdów na Benzemę i rywalizacji Cristiano z Messim oraz wypowiedział się na temat dzisiejszego losowania w Lidze Mistrzów. Poniżej zapis pełnego wywiadu.

Chciałbyś Barcelonę w ćwierćfinale Ligi Mistrzów?
Wolałbym ominąć hiszpańskie drużyny. Liga Mistrzów to rozgrywki, w których trzeba poznawać inne rodzaje futbolu, inne drużyny. Lepiej, żeby to nie była hiszpańska ekipa.

Nigdy nie było finału Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Barceloną.
Ciekawie by było, co?

Chciałbyś taki finał?
Tak. Czemu nie?

Czyli lepiej na nich trafić w finale niż dzisiaj?
Tak, wolałbym ich w finale.

Lubisz czytać gazety, być na bieżąco z tym, co się mówi o zespole?
Tak, ale coraz mniej. (Śmiech). To ważne, aby potrafić zachować pewien dystans do tego wszystkiego. Wraz z mijaniem lat masz coraz większe doświadczenie i wiesz, że jednego dnia jesteś wysoko, a drugiego nisko. Musisz umieć podchodzić do tego z dystansem, aby skupić się na tym, co jest najważniejsze – na boisku. Trzeba zachować spokój, bo inaczej oszalejesz.

ASa czytasz codziennie?
Rzucę okiem. Czytam też po to, aby ćwiczyć hiszpański.

Szybko nauczyłeś się hiszpańskiego?
W trzy miesiące.

Tak jak Bale...
(Śmiech). Prawie.

Czy Bale na co dzień lepiej mówi po hiszpańsku niż nam się wszystkim wydaje?
Tak. Wszystko rozumie i potrafi się wypowiedzieć. Niewiele mówi, ale dobrze mu idzie.

W Federacji wszyscy byli przekonani, że Lucas Hernández będzie grał dla Hiszpanii, ale Deschamps powołał go do reprezentacji Francji. Zaskoczyło cię to?
Nie, ponieważ to dobry piłkarz. Jest uniwersalny, dobrze sobie radzi zarówno na środku, jak i na boku obrony. W tym sezonie dostaje dużo więcej minut. Rozwija się i gra coraz lepiej.

Francja jest faworytem na Mundialu?
Na pewno jest wśród faworytów. Ciężko wskazać głównego kandydata do zwycięstwa. Jest wiele dobrych drużyn jak Brazylia, Niemcy, Hiszpania... Ale Francja też ma swoje argumenty. Mamy młodą drużynę, wielu utalentowanych zawodników, wszyscy się uzupełniamy. Każdy ma inne umiejętności, ale jesteśmy mieszanką doświadczenia i młodości.

Kto jest obecnie najlepszym francuskim piłkarzem?
Ciężko powiedzieć. Wielu zawodników jest w formie. Na pewno Griezmann przechodzi przez bardzo dobry moment. Lloris nie zawodzi. Mbappé jest młody, ma wielką jakość. Będzie coraz lepszy, bo ma talent i wielkie umiejętności. Jak na swój wiek, już w tym momencie prezentuje wysoki poziom.

Zaskakuje cię to, że Benzema wciąż jest poza kadrą?
Mając na uwadze to wszystko, co się wydarzyło, to już nie. Wiem, jak wyglądała sytuacja. Selekcjoner wyjaśnił, o co mu chodziło. Ma swoje racje. To on decyduje.

Wpływa to na Benzemę?
Tak. Reprezentacja to marzenie każdego piłkarza. W barwach Francji rozegrał wiele spotkań. Wie, że kariera piłkarza jest krótka, szybko przemija, a teraz zbliża się Mundial... Jest zawiedziony, ale teraz stara się skupić tylko na Realu Madryt.

Mbappé pasowałby do Realu Madryt?
Pasowałby do każdej drużyny na świecie. To crack. Ma niesamowitą technikę, jest szybki, silny, bramkostrzelny. Ma wielkie możliwości.

Jak rozwijał się Varane podczas swojej kariery w Madrycie?
Były pewne etapy. Pierwszy sezon to było szkolenie. Rozegrałem 15 meczów i poznałem świat Realu Madryt – wielcy piłkarze, wymagania na tym poziomie. W drugim sezonie zacząłem grać więcej, zwłaszcza w drugiej rundzie. Stałem się bardziej rozpoznawalny, zdobywając na przykład bramkę w meczu z Barçą. Później było wszystkiego po trochu – rywalizacja, ciągłe uczenie się. Wchodząc na taki poziom w wieku 18 lat, to normalne, że będą pojawiać się błędy. Zwłaszcza na pozycji stopera, która wymaga doświadczenia. Były momenty, że byłem zniecierpliwiony, ale to normalne – chciałem po prostu grać. Później tych minut było coraz więcej. Z każdym kolejnym sezonem gram więcej. Jestem bardzo zadowolony z mojego rozwoju, ponieważ teraz jestem dużo kompletniejszym piłkarzem niż wcześniej. I wciąż się rozwijam, wciąż się poprawiam, nigdy nie jestem w pełni zadowolony z siebie. Nie osiadam na laurach, wychodzę poza strefę komfortu.

W czym chciałbyś się poprawić?
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to zdobywanie większej liczby bramek. Ciężko będzie osiągać wyniki Cristiano. (Śmiech). Przy stałych fragmentach gry dochodzę do wielu piłek, ale rzadko strzelam bramki. Jestem wysoki, potrafię mocno się wybić, mam dobre wyczucie czasu, ale w tym sezonie nie chce wpaść.

Z którym napastnikiem miałeś najwięcej problemów?
To zależy od typu zawodnika. Najsilniejszy był Drogba. To bestia. Silny jest też Kane, Neymar bardzo szybko prowadzi piłkę, o umiejętnościach Messiego wiemy wszystko... Lewandowski również świetnie gra. Mierzyłem się z wieloma wielkimi piłkarzami. Każdy z nich ma coś innego, czym może cię zaskoczyć. Jako obrońca zawsze staram się uprzykrzać życie napastnikowi, staram się, aby nie miał czasu na zastanowienie.

Wolisz walczyć bark w bark z takimi jak Drogba, czy mierzyć się z Neymarem lub Messim?
Lepiej się czuję naprzeciwko szybkich napastników. Zawsze staram się kontrolować wolne przestrzenie i to, co mam za plecami. Mając na uwadze moje predyspozycje, wolę mierzyć się z tymi szybkimi. Przy silnych napastnikach muszę wyjść wyżej, starać się ich wyprzedzać. Tak było na przykład z Lukaku. To najsilniejszy napastnik na świecie. Czysta siła. Wtedy trzeba grać inaczej. Chcę być jednak na tyle uniwersalny, aby radzić sobie z każdym typem piłkarza.

Oglądałeś mecz Barça – Chelsea?
Tak, Barça wykazała się wielką skutecznością. Każdy błąd Chelsea kończył się bramką. To jest właśnie gra na najwyższym poziomie. Liga Mistrzów nie przebacza, nie możesz popełniać błędów.

Czy Messi jest obecnie na swoim najwyższym poziomie?
To tak jak z Cristiano. Zastanawiasz się, czy to już ich najwyższy poziom, a później znów biją rekordy i grają coraz lepiej. Ile już razy Cristiano miał się kończyć? A później wraca silniejszy i lepszy. Przyjaciele czasami mnie pytają: „To już koniec Cristiano?”. Odpowiadam im zawsze: „Spokojnie, spokojnie...”.

Kto jest lepszy? Messi czy Cristiano?
Nie da się odpowiedzieć. Cristiano oglądam codziennie i codziennie mi imponuje. Messiego oglądam dużo rzadziej... Niesamowite u Cristiano jest to, że zawsze chce więcej. Wygrał już wszystko, a wciąż się zastanawia, co może jeszcze poprawić. Na treningach bardzo się denerwuje, kiedy przegrywa, kiedy nie strzeli bramki... To jego największa siła, to kwestia mentalności. Nie rozumiem, jak można krytykować takiego gościa jak Cristiano. Widząc to, co osiągnął, co wciąż osiąga, jak możesz go skrytykować? Każdy piłkarz marzy, aby mieć taką karierę jak on. Nie można go krytykować. Oczywiście, może mieć gorszy dzień, może ci się nie podobać jego osobowość, ale na poziomie zawodowym... Nie mam słów.

Cristiano jest lepszym goleadorem niż Messi?
Cristiano z każdym kolejnym dniem coraz bardziej przypomina dziewiątkę. Zawsze szuka bramki, porusza się po polu karnym rywala... Jeśli dotrze do niego piłka, to już go nie powstrzymasz.

To możemy powiedzieć, że Cristiano lepiej wykańcza, a Messi lepiej kreuje?
Nie powiedziałbym tak. Każdy z nich ma swoje zalety. Cristiano jest najkompletniejszym piłkarzem na świecie. Jest wysoki, strzela lewą i prawą nogą, potrafi wszystko... Strzały z daleka, z główki... Messi? Wiemy, jaki jest. Też ciężko go zatrzymać.

Powiedziałeś już, że w ćwierćfinale nie chcesz trafić na Barcelonę. Ale która drużyna prezentuje teraz najwyższy poziom?
Jeśli chodzi o nas, to zwłaszcza w Lidze Mistrzów mamy się dobrze, jesteśmy pewni swego i damy z siebie wszystko. W lidze jest ciężko, ale w dalszym ciągu wierzę w tę drużynę. Wiem, że możemy bić kolejne rekordy i osiągnąć coś, czego nikt nigdy nie dokonał – wygrać Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu.

Co się z wami dzieje w lidze?
W poprzednim sezonie wiele meczów wygrywaliśmy w doliczonym czasie, w ostatniej chwili. W tym sezonie jest na odwrót. Przegrywaliśmy lub remisowaliśmy mecze, w których zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Graliśmy dobrze, piłka nie chciała wpaść, a rywal w ostatniej chwili nas dobijał. Taki jest futbol. Każda drużyna może mieć trochę słabsze momenty. Jednak jeśli jeszcze kilka lat temu ktoś by powiedział, że tyle wygramy, to nikt by nie narzekał.

Miał na was wpływ słaby początek Cristiano?
Jesteśmy grupą, kolektywem. Oczywiście, że Cristiano jest bardzo ważny, ale na poziomie zespołu rozgrywaliśmy mecze, w których naprawdę dobrze graliśmy, ale nie chciało nic wpaść. Kiedy zdarza ci się to pierwszy raz, drugi, trzeci... Pojawiły się wątpliwości, zastanawiasz się, czy trzeba coś zmienić, może coś robimy nie tak... Trener wtedy nas uspokajał i prosił, abyśmy skupili się na codziennej pracy. Nie odpuszczaliśmy. Na treningach dawaliśmy z siebie wszystko, mieliśmy odpowiednie podejście, ale później w meczu po prostu nam nie wychodziło. Wielu mówiło o kryzysie, że Real Madryt gra słabo... Nie było tak. W tym sezonie graliśmy dobrze, ale czasami nam po prostu nie wychodziło.

Bernabéu jest wymagające.
Bardzo wymagające. Ale to normalne.

Nigdy na ciebie nie gwizdali.
Nie, nie.

Jak widzisz, że gwiżdżą na twojego kolegę, co czujesz?
Przede wszystkim skupiam się na tym koledze, chcę mu pomóc. Później jednak myślę o tych wymaganiach. Rozumiem te wymagania, taki jest ten klub. Dzięki temu Real Madryt jest właśnie tu, gdzie jest. Nigdy nie ma pełnego zadowolenia. Wygrywamy Ligę Mistrzów, a kibice na ulicach już krzyczą: „To teraz idziemy po kolejną”.

Jakie gwizdy najbardziej cię zaskoczyły? Na Cristiano?
Tak, Cristiano. Poświęca się w stu procentach, zawsze daje z siebie wszystko. Czasami może zawieść.

Boli cię to, gdy Bernabéu gwiżdże na Cristiano czy Benzemę?
Boli mnie, gdy gwiżdże się na nas. Wolałbym, aby nam pomagali, aby nas wspierali. Ale to też normalne, że czasami mogą się zezłościć, wymagać od nas więcej. Trzeba zrozumieć dwie strony. Ale gdy zawodnik jest podłamany, to niezbędne jest wsparcie drużyny i kibiców. Musimy być zjednoczeni.

Masz wrażenie, że w tym sezonie niesprawiedliwie się obchodzono z Zidane'em?
Tak. Zwłaszcza mając na uwadze to, co osiągnął. Wygraliśmy z PSG i nagle wszystko się zmieniło. Nie, przed PSG też pracowaliśmy tak samo i wszyscy byliśmy z Zidane'em. Taki jest świat futbolu. Wielkie wymagania, mało cierpliwości i krótka pamięć. W szatni zachowujemy spokój.

To wszystko nie ma chyba wpływu na Zidane'a.
Na pewno dobrze potrafi ukrywać emocje. Ale każda krytyka w jakiś sposób wpływa na każdego z nas. Na niektórych bardziej, na innych mniej.

Czego się nauczyłeś od Zidane'a?
Pokory. To wszystko, czego dokonał jako piłkarz, jako trener... A w sumie zachowuje się tak, jakby tak naprawdę niczego wielkiego nie wygrał. Chce się ciągle poprawiać. Pod względem mentalności to przykład.

Powinien zostać?
Dla mnie to top wśród trenerów. Wszyscy wiele się od niego uczymy.

Mówiłeś o nauce w pierwszych sezonach. Ale naukę tę przerwała w pewnym momencie kontuzja. Jak twoje kolano?
Na ten temat mówiło się wiele rzeczy. To kolejny dowód na to, aby tyle nie czytać. (Śmiech). Czytałem niestworzone historie. Niektórzy się zastanawiali, czy przez przypadek nie zoperowano mi zdrowego kolana. Pod względem medycznym można było zachować lepszą komunikację. Zewnętrzna łąkotka w kolanie to dużo poważniejszy problem niż się na początku wydaje. Wycięto mi mniej więcej 72% łąkotki. A zewnętrzna potrzebuje dużo więcej czasu na dojście do siebie niż wewnętrzna. Aby wrócić na sto procent i grać bez bólu, potrzeba około roku. A mój powrót zapowiadano po trzech miesiącach. To też ma negatywny wpływ na ciebie. To normalne, że czujesz ból, masz opuchliznę, ale ludzie o tym nie wiedzieli. Może mój hiszpański nie był wtedy na tyle dobry, aby to właściwie wyjaśnić. Teraz z kolanem nie mam już żadnych problemów. Podczas wakacji muszę wykonywać dodatkowe ćwiczenia wzmacniające kolano, ale to nie jest mój słaby punkt, na punkcie którego miałbym obsesję.

Chciałbyś zostać kiedyś kapitanem Realu Madryt?
Nie stawiam sobie tego za cel, ale to byłoby coś niesamowitego. Nigdy o tym nie myślałem. Ale wraz z mijaniem lat to pytanie powróci. Mamy wielkiego kapitana, jakim jest Ramos. Przed Sergio jeszcze wiele lat gry.

To prawda, że gdy Zidane do ciebie zadzwonił w sprawie transferu, to się rozłączyłeś?
To bardziej złożony temat. (Śmiech). To był ciężki i intensywny etap mojego życia. W listopadzie zacząłem grać zawodowo w Lens. Byliśmy w trudnej sytuacji, walczyliśmy o uniknięcie spadku do drugiej ligi. Grałem regularnie, więc agenci często się ze mną kontaktowali. Ponadto na koniec sezonu miałem zaplanowany egzamin. Wiedziałem, że muszę odejść z Lens, bo klub był w ciężkiej sytuacji ekonomicznej. Miałem wiele na głowie... Pewnego popołudnia zadzwonił Zizou, ale wtedy nie wiedziałem, że to on. Poza tym ledwo go słyszałem. Pomyślałem sobie: „Kolejny, który mnie męczy”. (Śmiech). Ale po chwili rozpoznałem ten głos. Zgłupiałem, nie wiedziałem, co powiedzieć. Zestresowałem się. Powiedziałem mu: „Dobra, teraz jestem zajęty. Możesz zadzwonić kiedy indziej?”. I rozłączyłem się. Po tylu latach wciąż mi to wypomina...

Widzisz Neymara w najbliższej przyszłości w Realu Madryt? A jak postrzegasz przyszłość Benzemy i Zidane'a?
Mam nadzieję, że Benzema zostanie. Tak, myślę, że zostanie. Nie mogę niczego wyrokować, ale to świetny piłkarz. Niesamowicie się ustawia na boisku, ma świetne podanie, bardzo dobrze czyta grę... Robi rzeczy, których nigdy wcześniej u nikogo nie widziałem. Mam nadzieję, że zostanie w Realu Madryt. Zidane? To jest top, przykład dla wszystkich, liczę na to, że przed nim jeszcze wiele lat w Madrycie. O Neymarze nie będę się wypowiadał, bo nie chcę mówić o zawodnikach z innych zespołów. Nie wiem, co się wydarzy, to temat dla klubu. Wszyscy wiemy, że to piłkarz o niesamowitym talencie. Nie mogę powiedzieć nic więcej.

Jest najlepszy zaraz za Cristiano i Messim?
Na pewno jest w pierwszej piątce.

Ramos powiedział, że z radością powitałby Neymara w Realu Madryt. Ty również?
Zawodnik z takim talentem... Nie mogę powiedzieć, że jest słaby, że nie miałby miejsca w moim zespole. To byłoby kłamstwo. Wszyscy wiedzą, jaki to piłkarz.

Hiszpanie bardziej doceniają hiszpańskich zawodników niż zagranicznych?
Tak. W Hiszpanii bardzo się wspiera hiszpańskich zawodników i to jest dla mnie bardzo dobre. We Francji występuje to w mniejszym stopniu, w Hiszpanii dużo bardziej da się to odczuć.

Kibice bardziej doceniają Nacho niż ciebie?
Nie wiem. Wiem, że są dumni ze swoich wychowanków, że wspierają reprezentację. Po prostu kochają swoich zawodników.

Myślisz, że PSG było przez wielu przeceniane, a Real Madryt niedoceniany?
Czasami jesteś na górze, a czasami na dole. Tuż po losowaniu PSG było w niesamowitej formie, a my przechodziliśmy przez gorsze chwile. To normalne, że ludzie tak na to patrzą. Ale wiemy, jaki jest Real Madryt. Liga Mistrzów to zupełnie co innego. W tych rozgrywkach pojawia się niewytłumaczalna energia.

Odczuwasz, że w Lidze Mistrzów wy się wznosicie, a rywal maleje?
Aby grać w Realu Madryt, musisz lubić presję, dodatkową motywację. W Lidze Mistrzów da się to odczuć – kibice są pobudzeni, jest większa presja. My to lubimy.

I to jednocześnie sprawia, że presja spada, gdy jedziecie na jakieś inne boisko w Hiszpanii?
To ludzka rzecz. To normalne, że w wielkich meczach spala się energia na poziomie mentalnym. Musimy się lepiej przygotowywać do wszystkich meczów. Od tego też jest trener, który zawsze po zakończeniu spotkania nam powtarza: „Dzisiejszy mecz się skończył, teraz skupiamy się już tylko na kolejnym”.

Czy Mourinho zadzwonił do ciebie w sprawie transferu do United?
Nie, bezpośrednio nie. Były pewne kontakty, ale bezpośrednio nie było żadnej rozmowy.

Jakiej muzyki słuchasz?
Francuskiego i amerykańskiego rapu. Nie lubię rocka.

Plaża czy góry?
Plaża. Martynika.

Twoje ulubione miejsce w Madrycie?
Bernabéu. Bardzo lubię też madryckie restauracje.

Jaki serial oglądasz?
La Casa de Papel.

Po zakończeniu kariery zostaniesz trenerem?
Nie sądzę.

Za czym tęsknisz z Francji?
Za jedzeniem.

Paella czy tortilla?
Tortilla.

Kolejna Liga Mistrzów czy Mundial z Francją?
Trudne pytanie.

Nigdy nie odszedłbyś do Barcelony?
Nigdy.

Chcesz zakończyć karierę w Realu Madryt?
Jeśli będę mógł, to tak.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!