Advertisement
Menu
/ as.com

Pięć miesięcy bez pełnego meczu Bale'a

Walijczyk wciąż nie jest w stanie wytrwać 90 minut

Gareth Bale wrócił wczoraj do wyjściowej jedenastki Realu Madryt. Walijczyk nie grał od początku w meczach z Realem Sociedad i PSG, co wywołało spore zdziwienie wśród kibiców i ekspertów. Przeciwko Betisowi wszystko wróciło jednak do normy i atakujący wybiegł na murawę od pierwszej minuty, lecz kolejny raz nie udało mu się rozegrać pełnych 90 minut. Zinédine Zidane postanowił, że zdejmie go w 72. minucie i obrazek ten nie mógł być dla nikogo zaskoczeniem, ponieważ Bale nie wytrzymał całego meczu od 20 sierpnia ubiegłego roku, gdy Los Blancos przegrali z Béticos na własnym boisku. Od tamtego czasu Gareth ośmiokrotnie zaczynał spotkanie od początku i ośmiokrotnie też Zizou zmieniał go przed ostatnim gwizdkiem arbitra. Sześciokrotnie przyszło mu z kolei pojawić się na murawie po przerwie.

„Co dzieje się z Bale'em?”, to pytanie nieustannie zadają sobie wszyscy madridistas. Gareth nie tylko nie jest w stanie rozegrać pełnych 90 minut, a na dodatek wszystko wskazuje na to, że przestał być pierwszoplanową postacią dla francuskiego szkoleniowca. Zidane po meczu z paryżanami przyznał, że wolał zestawić zespół w ustawieniu 4-4-2 i grać w rombie, zamiast stawiać na BBC. Przeciwko Betisowi również odszedł od grania trójką klasycznych atakujących, ale tym razem postawił na Bale'a kosztem Benzemy. Walijczyk nie rozegrał wielkich zawodów, a na domiar złego zepsuł dwie bardzo klarowne sytuacje. Oczywiście Zizou nie skrytykował go po spotkaniu, ale Gareth nie usłyszał też ze strony trenera nadmiernych pochwał.

Bez wątpienia ogromny wpływ na obecną sytuację Bale'a ma kontuzja łydki, której nabawił się 26 sierpnia w meczu z Borussią Dortmund. Od tamtego czasu miał problemy z szybkim powrotem do gry, odnalezieniem pewności siebie i odpowiedniego rytmu. Wielokrotnie dało się zauważyć, że ma obawy przed wykonywaniem gwałtownych zrywów czy sprintów, gdy po chwili spoglądał na swoje łydki i sprawdzał, czy wszystko z nimi w porządku. Pomimo tej niepewności udało mu się zaliczyć dwie asysty z Fuenlabradą, rozstrzygnąć losy półfinału Klubowych Mistrzostw Świata i ustrzelić dublety z Celtą oraz Deportivo. Ani razu nie rozegrał jednak pełnych 90 minut, co wciąż może wynikać z ostrożności o jego wątłe zdrowie, choć w środę nie krył swojego rozczarowania, gdy przyszło usiąść mu na ławce w starciu z PSG i wejść na murawę tylko na końcowe minuty. Tuż po ostatnim gwizdku sędziego ruszył prosto do szatni, bez żegnania się z kibicami czy przeciwnikami i na jego twarzy nie dało się dostrzec uśmiechu.

Od powrotu po kontuzji rozegrał raptem 51% możliwych minut, ale otoczenie piłkarza nadal dodaj mu otuchy. Jego agent, Jonathan Barnett, stwierdził w zeszłym tygodniu, że Bale jest co najmniej na poziomie Neymara. Akcje atakujące lecą jednak regularnie łeb na szyję i gdyby znajdował się na giełdzie, jego kreska byłaby czerwona. Cristiano trzyma się dzięki golom, Benzema jest ulubieńcem Zidane'a, a Bale powoli wypada za burtę białego statku, na którym coraz istotniejszą rolę zaczynają odgrywać Marco Asensio, Isco, a nawet Lucas Vázquez.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!