Advertisement
Menu
/ elmundo.es, abola.pt

Dlaczego Coentrão znów rozpłakał się na ławce?

Portugalczyk kolejny raz nie wytrzymał napięcia

Był czas, gdy lewa strona Realu Madryt należała do Fábio Coentrão. Tak było nawet w finale Ligi Mistrzów w Lizbonie, gdy zagrał kosztem Marcelo. Od tamtego czasu minęły lata, a Portugalczyk przebywa obecnie na drugim wypożyczeniu z madryckiego klubu, tym razem w Sportingu, gdzie regularnie gra w wyjściowej jedenastce, lecz ostatnio przechodzi przez złe chwile. W czwartek, podczas pierwszej rundy 1/16 finału Ligi Mistrzów i meczu w Astanie, obrońca usiadł na ławce po niecałej godzinie gry, gdy jego klub prowadził już 3:1.

Sporting miał dobry wynik, ale na ławce rezerwowych doszło do dość zaskakującej sytuacji. Coentrão usiadł i zaczął płakać, a pocieszać musiał go nawet prezes klubu, Bruno de Carvalho. Podobna sytuacja miała miejsce kilka tygodni wcześniej, gdy Sporting mierzył się na wyjeździe z Vitórią Setúbal i stracił jednobramkowe prowadzenie w doliczonym czasie gry, gdy z rzutu karnego bramkę zdobył Edinho. Kilka sekund później Coentrão został zdjęty z boiska i po dojściu do ławki rezerwowych zaczął kilkukrotnie uderzać pięściami w plastikowe obramowanie, a po chwili rozpłakał się zakrył twarz w dłoniach.

„Nasza lewa strona źle się ustawiała. Nie tylko Fábio, lecz wszyscy”, powiedział po tamtym meczu Jorge Jesus. Kilka dni później Portugalska Federacja zawiesiła Coentrão na jedno spotkanie za rzekome plucie w kierunku fanów Porto na Estádio do Dragão podczas półfinału Pucharu Portugalii. To jednak nie jedyne zachowanie, które wywołało wokół niego zamieszanie. Ostatnio obraził sędziego, ale upiekło mu się i nie obejrzał żadnej kartki. Z kolei pod koniec grudnia zaatakował na boisku swojego kolegę z drużyny, Marcosa Acuńę, którego wytargał za uszy.

W Valdebebas zawsze uchodził za jednego z najdziwniejszych ludzi, którzy byli piłkarzami klubu. Miał swoje wielkie chwile za czasów José Mourinho, ale u Zinédine'a Zidane'a nie było mu już tak dobrze. Francuz zawsze usprawiedliwiał jego nieobecność problemami fizycznymi, ale sam wyczuwał, że problem Portugalczyka nie leży w nogach, lecz w głowie. Już za czasów gry w Realgu Saragossa, gdy miał tylko 20 lat, dał się poznać jako dziwna osoba, która spędziła w tamtym klubie tylko pół roku i zagrała w sumie przez sześć minut.

Jego wizyty w salonach gier i zamiłowanie do tytoniu jest dobrze znane wszystkim, a raz w Madrycie przyłapano go nawet z papierosem w ustach. Hiszpańskie media cały czas informują, że przyjdzie mu jeszcze wróćić do stolicy, ponieważ jego umowa z Realem wygasa dopiero w czerwcu 2019 roku. Mało kto wierzy jednak w to, by Coentrão zaliczył jeszcze jakiś oficjalny występ w barwach Królewskich.

Dokładny powód, przez który Portugalczyk rozpłakał się w Astanie, wciąż nie jest znany, choć wcześniej wytłumaczył już, czemu zachował się tak, a nie inaczej, gdy usiadł na ławce w meczu z Vitórią Setúbal. W portalach społecznościowych uzasadniał swój gniew w ten sposób: „Chcę być mistrzem z moim Sportingiem. Czułem się sfrustrowany i zareagowałem tak jak zwykłem to robić, bo jestem autentyczny i prawdziwy. Jestem człowiekiem, a nie maszyną”. Tym razem trudno jednak zrozumieć łzy piłkarza, ponieważ schodził z boiska przy bardzo dobrym wyniku dla Sportingu.

Aktualizacja: Coentrão zamieścił na swoim Facebooku długi wpis, w którym tłumaczył, że jest tylko człowiekiem i ma prawo poczuć się oburzony, gdy kibice rzucają w niego zapalniczkami, obrażają, rywale wkładają palce do oczu i nikt nie ponosi za to żadnej kary. Z kolei on jest zawieszany za każde najmniejsze przewinienie, ale wciąż zamierza walczyć ze wszystkich sił, by wygrać ze Sportingiem jak najwięcej.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!