Isco i Asensio nie grywają razem

Trudne chwile dla Zinédine'a Zidane'a. Real Madryt nie przechodzi obecnie przez najlepszy czas. Brakuje rozwiązań, które pomogłyby drużyny wyjść z dołka. W klubowych biurach zastanawiają się, czy pomoże zimowe lub letnie okienko transferowe, ale remedium może być już w szatni.

Isco i Asensio wnoszą na murawę radość, grację, ale francuski trener niemal nigdy nie wystawia ich w składzie wspólnie. Szansę ku temu miał w 89 spotkaniach, jednak tylko 13 razy zdecydował się skorzystać z tej dwójki od początku. Innymi słowy w mniej niż 15 procent meczów. Czy dlatego że do siebie nie pasują?

Nic z tych rzeczy. Liczby zaprzeczają tej tezie, bo Real z Isco i Asensio wygrał w 11 z 13 wspomnianych spotkań, w dwóch pozostałych meczach zremisował. Dodajmy do tego, że Marco strzelił w nich 7 goli, a Francisco 6. 12 zdobytych bramek w 13 potyczkach. Cały zespół z kolei zaliczył wtedy 45 trafień, a 16 razy piłkę z siatki musiał wyjmować bramkarz Królewskich.

Część kibiców domaga się od Zizou obecności obu. Patrząc na statystyki, trudno nie przyznać im racji. Tak rzadkie stawianie na tych graczy dziwi, jest niezrozumiałe, tym bardziej że Isco i Asensio potrafią wspólnie wyprawiać na murawie cuda. Niewiele gra szczególnie młodszy z nich.

Choć na początku sezonu to właśnie Marco był bohaterem. Błyszczał, grał widowiskowo, strzelał piękne gole. Wówczas szansa na oglądanie obu wydawała się namacalna. Później to Isco się wyróżniał. Ostatecznie powroty Benzemy po kontuzji i Cristiano po zawieszeniu, sprawiły, że Asensio usiadł na ławce rezerwowych.

Teraz jednak panuje niecierpliwość. Wszystko jest potrzebne na teraz, a zespołowi brakuje siły. El Clásico zniweczyło sezonowe plany. Niektórzy piłkarze słyszeli więcej gwizdów niż może zarejestrować ucho. To chwila dla Isco i Asensio, którzy są gotowi, aby zwalczyć chorobę, z jaką boryka się drużyna.