Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Pérez w SER#2: Pieniądze z nowych źródeł są w piłce mile widziane

Druga część zapisu rozmowy z prezesem

Florentino Pérez w nocy z czwartku na piątek był gościem programu El Larguero w radiu SER. Pierwszą część zapisu tej rozmowy z prezesem zamieściliśmy tutaj. Druga część zaczyna się zaraz po ostatnich słowach Hiszpana. Wywiad poprowadził Manu Carreńo.

[Część 1.]

[prowadzący Manu Carreńo] Antón, poczekaj moment, w Barcelonie słucha nas Jordi Martí, który ma najnowsze informacje dotyczące spotkania Bartomeu z Iniestą, ale także Sandro Rosella i jego sytuacji.

[Jordi Martí] Witam. Przedłuża się w czasie tymczasowy zatrzymanie Rosella. Wiemy, że sędzia poprosił o pewne dokumenty i dowody w tej sprawie z Andory i dopóki one nie dojdą, to Rosell nie opuści aresztu. Inny problem byłego prezesa jest taki, że gdy był zatrzymywany, to znajdował się w trakcie procesu niszczenia dowodów. To nie spodobało się wymiarowi sprawiedliwości. Przypomnijmy, że były prezes brazylijskiej federacji otworzył Rosellowi brazylijski rynek piłkarski, ale w zamian pobierał od niego milionowe prowizje. Ricardo Teixeira na razie przebywa spokojnie w Brazylii poza zasięgiem nakazów ekstradycji, jakie wysyła w jego sprawie Hiszpania, bo porozumienie między krajami nie obejmuje oszustw podatkowych. Takie są najnowsze doniesienia w tej sprawie.

[pMC] Ależ rzeczy dzieją się wokół futbolu…
Nie wiem… Ja mogę mówić tylko dobrze o Rosellu i Bartomeu. Zawsze mieliśmy serdeczne stosunki z tą dwójką. Teraz mogę czekać tylko na wyrok sądu w tej sprawie.

Jordi Martí, masz tu prezesa Realu Madryt. Zawsze przy takich wywiadach pytania zadają dziennikarze z Madrytu. Proszę, wykorzystaj szansę i zadaj swoje pytania Florentino.

[JM] Witam, panie Florentino, dobry wieczór.
Witam.

[pMC] Popytaj o te sprawy, na które zawsze skarżysz się nam. Odważysz się przy Florentino? [śmiech wszystkich]

[JM] Nie, nie, panie prezesie, niech pan posłucha, słucham tego wywiadu i czasami mówi pan o Anglii. Mam taką refleksję, że mamy teraz skandale podatkowe w piłce i wszystko dotyczy Hiszpanii. Messi, Di María, Mascherano, Coentrão, Alonso, samego Cristiano, który ostatecznie pobił rekord kradzieży, ale ja nie o tym. Piłkarze utrzymują cały ten biznes wokół futbolu. Czy nie uważa pan, że zawodnicy płacą za duże podatki? Szczególnie w porównaniu z takimi krajami jak właśnie Anglia. Czy rząd mógłby tu coś zrobić z jakimiś odpisami czy samą stawką? Co pan sądzi?
Cóż, mnie wydaje się, że każdy kraj ma swoje przepisy i piłkarz jak każdy mieszkaniec musi zapłacić swoje podatki. To na początek. Jednak to prawda, że w Anglii stawka jest dużo mniejsza niż u nas w Hiszpanii. Ten temat mogą podjąć jedynie La Liga czy Federacja, rozmawiając z rządem i ludźmi odpowiedzialnymi za podatki. Nie mogę powiedzieć więcej. Pan wymienił Xabiego Alonso. Wydaje się, że Xabi nie jest w tej grupie. Pan go wymienił, zgadzam się z resztą, ale nie mam informacji, że Xabi ma czy miał takie same problemy jak oni.

Jeszcze jedno. Rozumiem, że siedzicie w muzeum czy macie przy sobie wszystkie puchary. Panie Florentino, w ostatnich 20 latach, żeby wziąć okrągłą liczbę, jeśli nie policzyłem źle, Barcelona wygrała ligę 10 razy, a Real 6.

[pMC] Tak sobie wybrałeś 20 lat…

[JM] To okrągła liczba, ukazująca generację, świetny okres do badań. Więc Barcelona zdobyła teraz 10 tytułów. Ja pochodzę z generacji, która widziała 2 mistrzostwa w ciągu 30 lat. Jeśli przyleciałby do nas Marsjanin, jakby pan mu wytłumaczył tę zmianę, że w latach 60. czy 70. Barcelona zdobyła tylko 2 tytuły, a w ostatnich 20 latach ma 10 mistrzostw? Jak to wytłumaczyć istocie pozaziemskiej?
Wytłumaczyłbym to i by ci się to nie spodobało, więc wolę… [śmiech wszystkich]

Pytam i chciałbym, żeby pan mnie oświecił.
Wolę tego nie tłumaczyć. Mogę powiedzieć, że my mamy 33 mistrzostwa, gdyby ktoś zapomniał.

Mi chodzi o ten skok, nie było tu żadnej złośliwości.

[pMC] A skąd!
Nie, nie, nie wziąłem tego za żadną złośliwość, ale nie liczmy tego jak nam wygodnie. Real to lider pod względem wygranych lig w historii, także w historii Pucharu Europy. Sądzę, że to jest dobrze znane. Co więcej, przyznaję, że od przyjścia Cruyffa Barcelona zanotowała poważny skok jakościowy. Świetnie, to luksus, że mamy w Hiszpanii takie dwie ekipy, na który mecz dosłownie staje świat. Musimy o to dbać.

[pMC] Dziękujemy, Jordi, do jutra.

[Jesus Gallego] Wiemy chyba wszyscy, że chodzi panu o sędziów. Nie chce pan o tym mówić?
Popatrzmy, od 2000 roku nie mówiłem o nikim źle, ani o sędziach, ani o graczach, ani o prezesie. Nie mówiłem i nie będę mówić źle o nikim. Od tego jesteś ty.

Mówię niewiele, ale na przykład swego czasu Mourinho wyciągał listy z błędami.
Mourinho miał listę, a ja nie robię nic takiego. Mam wystarczająco dużo pracy. Szczerze wierzę, że temat sędziowski można poprawić w ogólnym zakresie. Mówię to po prostu ogólnie. Uważam też, że powinniśmy nad tym pracować.

[pMC] Więc pan uważa, że nie są dobrzy, ale że specjalnie nie szkodzą Realowi?
Chcę powiedzieć, że trzeba stworzyć regulamin, w którym sprawca czegoś zabronionego jest karany. Ok? Bo tutaj mamy sytuację, że piłkarz oszukuje sędziego i nic nie dzieje się ani z graczem, ani z arbitrem. Ok? A obaj się mylą. Moim zdaniem trzeba to zmienić, po prostu, to mówię.

[JG] Odnosi się pan do Superpucharu i tych sytuacji z pierwszego meczu.
Nie, mówię ogólnie. Moim zdaniem trzeba karać tych, którzy się mylą, dla dobra futbolu.

[pMC] Także sędziów?
Także sędziów. Nie jest normalne, że w jednym meczu myli się piłkarz, który oszukuje sędziego, myli się podejmujący decyzję arbiter oraz myli się inny piłkarz, który zachowuje się źle, a karany jest tylko ten ostatni na 5 meczów, a reszcie nie robi się nic. Nie ma znaczenia kto, sędzia czy zawodnik. Do tego myślę, że sprawy sędziowskie powinny być otwarte. Jak sędziowie awansują do wyższej ligi? Jak wyznacza się arbitrów? Jak ocenia się sędziów? Co robi się, gdy się mylą? Dla mnie to normalne. A tutaj wiele rzeczy się ukrywa i uznaję, że to dobry moment na poprawę tematu sędziowskiego.

Rozumiemy, że trzeba poprawić sędziowanie i jasne są pana pomysły. Ale czy uważa pan, że straciliście jakieś mistrzostwo przez arbitrów?
Nie powiedziałem tego [śmiech wszystkich].

Dlatego pytam. Jasne jest, że chce pan poprawy, ale nie oskarża pan też nikogo o nic.
Wszedłem do klubu w 2000 roku i nigdy nie powiedziałem nic złego na sędziów. Jedynie proszę o poprawę. Nie powiedziałem nic takiego, o czym mówisz, ale jeśli twój kolega z Barcelony pyta o zdanie dla istoty pozaziemskiej, to tej istocie trzeba powiedzieć, iż należy poprawić temat sędziowski w Hiszpanii [śmiech wszystkich]. Kluczowy jest temat VAR. On pomógłby zamknąć etap tych sekretów czy zamieszania wokół sędziów.

Jest pan za technologią w futbolu?
Bez żadnej wątpliwości.

I dlaczego ciągle jej nie mamy?
Cóż, to jeden z tych tematów. Nie mówię, że wszystko jest źle i nie chcę atakować Villara, bo nie mieliśmy złych stosunków, ale moim zdaniem nadszedł teraz ten moment, żeby wykonać zmiany, szczególnie w przejrzystości futbolu. Nic więcej. Tak jest w firmach, tak jest w normalnym życiu. Przejrzystość jest dobra dla wszystkich, także technologia. Róbmy to teraz, kształtujmy dobrze sędziów, wyznaczajmy poważnych arbitrów do poważnych meczów, a nie takich bez doświadczenia. Wszyscy o tym wiemy, rozmawiamy między sobą. Mamy takie rozgrywki, mamy dwie najlepsze ekipy na świecie i musimy równać do tego także pod innymi względami.

Mała przerwa i będziemy kontynuować tę rozmowę. Na razie jest dobrze?
Doskonale.

Przeczytałem tego lata pańską wypowiedź, że wszyscy są za Realem, ale połowa jeszcze o tym nie wie.

[Mario Torrejón] W Stanach Zjednoczonych, telewizja Fox.

[pMC] Wszyscy są za Realem?
To taka forma wypowiedzi, że ci, którzy wiedzą, że są za Realem, to o tym wiedzą, a są pozostali, którzy całe dnie rozmawiają o Realu. Krytykują go, bo jeszcze nie wiedzą, że są za Realem i nie potrafią bez niego żyć. Powoli zdają sobie z tego sprawę. Jak tutaj mamy przykład Mario [śmiech wszystkich].

[MT] To nie jest mój przypadek!

[pMC] Więc wszyscy jesteśmy za Realem?
To taki żart.

[pMC] Krótka przerwa i kontynuuje ten wywiad z prezesem Realu Madryt. Trzydzieści minut po północy, zostańcie z nami.

[…]

Jesteśmy tu z prezesem Realu w sali zarządu na Bernabéu. Godzina wywiadu za nami, ale będziemy tu siedzieć mniej więcej do godziny 3? Pan się nie śpieszy?
[macha rękami, że wszystko jest w porządku]

Florentino potwierdził między innymi zaawansowany etap w sprawie kontraktu Isco i skomentował inne aktualności dotyczące klubu. Ten wywiad możecie oglądać też na różnych portalach społecznościowych.
Czyli już jest zaawansowany etap w sprawie Isco?

No chyba nie powie nam, jak powiedział Iniesta po słowach Bartomeu, że nic się nie dzieje?
To może lepiej go nie pytajcie [śmiech].

[Jesus Gallego] Ale na poważnie, kontrakt jest już podpisany?
Za dużo chcesz wiedzieć!

[Julio Pulido] Wygląda, że jest!

[Javier Herraez] Manu, przerwę tylko na moment. Zidane powiedział dzisiaj w rozmowie z Bein Sports, że gdyby nie był w sporcie, był kierowcą dostawczaka. Przypuszczam, że robiłby to ze swoim słynnym uśmiechem, bo on zawsze kocha to, co robi. Ale nie, wyobraża pan sobie Zizou jako kierowcę?
Na pewno pracowałby z wielkim profesjonalizmem, z wielką sprawiedliwością i wielką równowagą. Taki właśnie jest.

Czy on był jedynym graczem za pana rządów, którzy zrzekł się pensji za zaległe lata kontraktu? W jego przypadku był to ten jeden sezon.
Cóż, tak zrzekł się poważnej pensji, bo uważał, że nie powinien dostać tych pieniędzy. Czuł wręcz wstyd. Poprosił o odejście rok wcześniej i tyle.

Został przy tym z kontraktem Adidasa i telewizji, z którą współpracował.
Nie wiem, tego nie wiem, ale u nas zrezygnował z rocznej pensji, bo uważał, że nie było podstaw, by ją pobrał. To pokazuje jego zasady. Poważnie, gracze Realu widzą, że on jest sprawiedliwy, że tu liczy się praca i wysiłek. Wszyscy znają taką sprawiedliwość Zidane'a i to sprawia, że ten Real ma taką powagę i spokój.

On zawsze powtarza przy tym, że to długa droga, długi sezon. Daje ten spokój, że to jest Real Madryt i Real zawsze tu będzie, nawet po złym momencie. Dodatkowo wręcz pewne jest to, że gdy odejdzie, na dzisiaj nastąpi to za wiele lat, to nadal będzie szczęśliwy.
Cóż, popatrzmy, on doskonale wie, czym jest Real Madryt, ale on tak mówi, żeby nie męczyć go transferami i tymi sprawami.

[MT] Kontrakt Zidane'a też został przedłużony. Zostaje mu ten sezon i dwa kolejne.
Sam to potwierdził.

Czy on kiedykolwiek poprosił o podwyżkę czy jakąś poprawę warunków?
Nigdy. Opowiem wam historię. Przy jego transferze doszedłem do porozumienia z każdą ze stron i ostatecznie podpisaliśmy umowę. I już w Madrycie pytam go: „Ile płacili ci w Juventusie?”. Dał kwotę, a ja odpowiedziałem, że tu dostanie trochę więcej. Poza tym nigdy nie rozmawialiśmy już o pieniądzach, naprawdę, mówię to szczerze.

[JP] Prezesie, mówiłem, że przeżywacie doskonały okres, ale ciągle na ten stadion przychodzą kibice i gwiżdżą na Bale'a, gwiżdżą na Benzemę. Co pan sądzi o gwizdach?
Tu gwizdali na wszystkich. Zawodnicy na pewno tego nie lubią. Mnie wydaje się to czymś złym, także te ostatnie na Piqué w tak ważnym dla nas meczu eliminacji, w którym graliśmy praktycznie o awans. Wszyscy w kadrze walczą o to, by Hiszpania odzyskała na kolejnym mundialu odpowiednie dla niej miejsce. Ale ok, to był jeden mecz reprezentacji. Tu co dwie niedziele czy częściej gra Real Madryt. Dla mnie to coś bardzo złego i naprawdę nie wiem, co zrobić, żeby ludzie tego nie robili. Po prostu proszę kibiców, żeby nie gwizdali i żeby mówili gwiżdżącym, by nie gwizdali. To jak rzucać cegłami we własny dach [śmiech]. Jeśli twoje dziecko robi coś źle czy ma z czymś problem, nie obrażasz go, a mu pomagasz. Tu trzeba robić to samo. Jak piłkarz ma gorsze popołudnie, spróbuj oklaskiwać, zmotywować, wesprzeć.

[pMC] Więc nie lubi pan, gdy gwiżdżą.
Nie. Przy tym dobrze rozumiem tych, którzy mówią, że Real jest wymagający, bo taki jest. Nie może tu zabraknąć wymagań, są potrzebne, ale piłkarze odchodzili stąd przez tę presję, bo jej nie wytrzymywali. Sam się o tym przekonywałem.

Najciekawsze, że chyba nikt się od tego nie uchronił. Tu gwizdano nawet na Cristiano, nawet na pana.
Także na mnie, na wszystkich z tej ekipy i z tych wcześniejszych. Dobrze, wielu fanów oklaskuje, dużo mniej gwiżdże, ale gwizdy zawsze będzie słychać głośniej. To mała grupka, ale przywołuję ich do odpowiedzialności. Trzeba mieć to poczucie przynależności do Realu i obowiązku pomocy jego elementom. Jeśli należę do Realu Madryt, muszę pomagać mu we wszystkim. Ja szczerze nie rozumiem tego gwizdania.

Wszyscy mówią, że kibice mają prawo do wszystkiego, ale panu jednak te gwizdy się nie podobają. Pamiętamy doskonale, jak gwizdano na pana i nawoływano do dymisji, a popatrzmy, jaką opinią cieszy się pan i pańskie działania dzisiaj. Zaraz zapytamy madridistę Jaboisa, jak widzi dzisiaj swój klub.
Wiecie, ja mam otwartych wiele frontów, walczę z wieloma problemami. Walczyłem z chuliganami, teraz walczę z odsprzedawaniem biletów. Jest wiele frontów i te gwizdy można do tego zaliczyć. Będę walczyć ze wszystkim, co moim zdaniem jest złe dla instytucji. Mogą gwizdać na mnie, nie ma problemu, ale nie na piłkarzy, którzy przyjeżdżają tu wykonywać swoją pracę. Byliśmy na przykład w Turcji i przy 0:6 fani Galatasarayu dalej oklaskiwali swoich piłkarzy. Tyle samo goli strzelonych Schalke, a ich fani dalej ich tam maksymalnie wspierali. Nie można mieć tego zamkniętego przeświadczenia, że każde spotkanie jest idealne i że zawsze koniecznie trzeba wygrać. Każdy może mieć gorszy mecz czy wieczór, trzeba im pomagać. Musimy mieć poczucie przynależności do jednej rodziny i pomagać sobie nawzajem.

Manuel Jabois, pisarz, znany madridista, oglądający i komentujący spotkania Królewskich w gazetach. Manu, jak madridistas i ty sam widzicie dzisiaj Florentino?

[MJ] Zrzucasz na mnie ciężką pracę z reprezentowaniem madridistas i ich rodzin, całej tej wielkiej rodziny skupionej wokół Realu Madryt. Mam kilka zamysłów czy teorii na temat klubu, jedną z nich teraz przedstawię. Wczoraj spotkałem się z wielkim madridistą, przeprowadziłem z nim wywiad, z Estebanem Granero. Opowiedział mi między innymi, że Cristiano ma swoją typową odzywkę, gdy ktoś zarzuca mu coś na treningach czy wskazuje jakiś problem. Mówi wtedy: „Statystyki, statystyki!”. Ja też lubię liczby, one do mnie przemawiają. To takie hasło w stylu Realu Madryt: „Zostaw mnie w spokoju i popatrz na liczby”. Te liczby wszyscy znają, nikomu nie trzeba ich przedstawiać. To o tyle ciekawe, że liczby i statystyki w wyborach w 2000 roku jasno wskazywały na Lorenzo Sanza, który wygrał dwa Puchary Europy. Florentino Pérez wprowadził jednak pewne emocje przez obietnicę, że odzyska coś, czego nie dało się odzyskać nawet przez tytuły. Chodziło o to, że Real miał znowu zacząć budzić strach. Obietnica odebrania Barcelonie Figo była jednocześnie obietnicę ponownego terroryzowania Europy za pomocą Realu, który miał każdego cracka z największej ekipy. Było w tym dużo więcej emocji niż suchych liczb. Ostatecznie posprowadzano tych cracków i stworzono ekipę, którą nazwano Galaktycznymi. Nawet jednak zdobyty Puchar Europy i ten gol Zidane'a nie zapobiegł temu, że to wszystko stało się koszmarem. Sukcesem Realu w tym drugim etapie Florentino moim zdaniem była cierpliwość. Czasami cierpliwość w piłce jednak działa, działa nawet częściej, niż możemy o tym pomyśleć. Słynne statystyki Cristiano Ronaldo dobrze podsumowują miarę sukcesu Realu Madryt. Nie chodzi w tym o liczby, ale bez tych liczb nie ma niczego. Przeciwnie do reszty klubów, tu wszystko buduje się na podstawie zwycięstwa. Najpierw wygramy, a potem będziemy budować emocje, jakie chcemy budować. Teraz zamiast tworzenia luksusowego filmu jak na początku wieku stworzono trailer. Trailer zawierał piłkarzy grających już razem 8 lat, kręgosłup tego zespołu jest razem od roku 2009. Moim zdaniem drużyna jest tym lepsza, im bardziej przypomina szkolną klasę, która po 8 latach na wfie gra sobie już na pamięć. Tak stworzono Barcelonę Guardioli, tak tworzy się Real Zidane'a. W ten sposób nie tylko wygrywasz, ale naznaczasz też epokę, co obecnie robi Real Madryt. Wcześniej Manu przypomniałeś, że niektórzy chcieli dymisji prezesa. W poprzednim sezonie zwolniono trenera i żądano głowy Florentino, a Real zbliżał się po raz kolejny do tego szczęśliwego okresu rozkładania się, który w tym momencie wydaje się jedyną rzeczą, która jednoczy Hiszpanię, w której panuje antimadridismo. Nie wiem, dlaczego nawet politycznie tak często korzysta się z antimadridismo do jednoczenia kraju, ale my bez problemu i z uśmiechem możemy wypożyczać je w każdym celu. W Lizbonie prezes jechał z lotniska do hotelu przez drogę, przy której po obu stronach stali kibice. Powtarzał praktycznie jak w diabelskim transie: „To jest Real Madryt, to jest Real Madryt!”. To było kolejne odwołanie się do uczuć, ale jeśli nie przyszłaby statystyka z 93. minutą, to ten wywiad zapewne przeprowadzalibyśmy z innym człowiekiem.

[pMC] Bardzo możliwe, być może.
Może i tak, może i tak.

[MJ] Uważam, że Florentino ma jedną wielką wadę i jedną wielką zaletę, o czym nie raz mu opowiadałem. Wada jest taka, że jest za dużym madridistą na takie stanowisko. Zaleta jest taka, że dokształcił swoje madridismo do tego stopnia, że przestał patrzeć na wszystko jako kibic, a zaczął działać jak prezes. Takie jest moje wrażenie. Nie jest ona wrażeniem madridismo, to moja teoria [uśmiech].

[pMC] Ile ma pan w sobie z kibica, a ile z prezesa?
Bardzo trudno jest odłączyć siebie od bycia kibicem, ale przyznaję tu rację. Z upływem lat jestem coraz bardziej prezesem niż kibicem.

Zaczynał pan bardziej jako kibic?
Cóż, tak, także, ale przyszedłem zmienić model klubu i to się udało. Real potrzebował pieniędzy i tego szukaliśmy. Zapytałem siebie, co zrobiłby w tym momencie Bernabéu?

On zawsze był pańską inspiracją?
Zawsze, zawsze.

W tym modelu, o którym opowiadał Jabois, że najpierw wygrana, a potem sobie zobaczymy, zaszły pewne zmiany, że teraz wygrywacie i kupujecie określonych piłkarzy. Zawodników do gry w stylu przypominającym Barcelonę i których także chciała Barcelona. Isco, Ceballos, Modrić… Czy walczyliście o tych graczy i wygraliście, dzięki czemu jesteście dzisiaj tutaj? Ceballosa chciały tego lata oba kluby.
Ceballos był w tym roku, ale nic takiego nie wiem o Modriciu. Myślę, że Modrić zawsze szedł do Realu. Nie mam innych wiadomości.

Isco?
Isco też, zawsze do Realu. Nie mam innych wiadomości. Musieliśmy walczyć o Ceballosa, to takm napotkaliśmy taką sytuację.

Asensio?
Myślę, że Asensio nie. Asensio był madridistą od małego.

Jego matka powiedziała panu, że jej syn musi zagrać w Realu.
Tak było. Potem pisano różne rzeczy, że ten z Realu był za Barceloną czy ten z Barcelony za Realem…

A czy teraz Real gra lepiej od Barcelony?
Cóż, to są serie. Sądzę, że my jesteśmy teraz w dobrym okresie.

Ale grając lepiej od Barcelony?
Słuchaj, być może w ostatnich latach tak, może i tak.

Zawsze jednak opowiadano, że jak to nie gra Barcelona, a ten Real to wygrywa, ale byle jak. Teraz to Real gra lepiej?
Nie wiem, mi zawsze podobała się gra Realu. Te hasła o tym, jak to nie gra Barcelona, muszą wychodzić od tych, którzy nie lubią Realu.

[Antón Meana] Prezesie, wydaje się, jakby to pan osobiście kupił Bale'a. Chodzi mi o to, że Bale niby gra, bo kupił go prezes. Ale pan przecież kupił też Asensio. Kupił też Isco
Kupiłem wszystkich poza Marcelo, tak szczerze mówiąc.

Chodzi mi o to, że gdy popatrzy się na podsumowania w prasie, to największy ból zawsze jest o złą grę Bale'a.
Co mam ci powiedzieć? Ja w tym jestem weteranem. Real jest ogromny, więc media, które nie lubią Realu, wykorzystują każdy możliwy moment, by zaatakować Real lub mnie. Ale cóż, mnie to nie dotyka.

Ale czuje pan, że krytyka i gwizdy na Bale'a to krytyka i gwizdy na pana?
Nie, słuchaj, nie. Nie uważam, że to wszystko kierowane jest na mnie.

[JG] Pan jest ponad tym.
Nie ponad tym, a po prostu jestem przyzwyczajony. To jednak prawda, że są ludzie, którzy wmawiają, że Bale jest bardziej mój niż Isco. A on jest tak samo mój jak Isco. Niektórzy myślą, że tworzą rany przez mówienie, że trzeba sprzedać Bale'a.

Ja tak twierdzę, ale mówię to czysto piłkarsko.
[śmiech] Kupowałem wszystkich i powiem, wysiłek przy operacjach związanych z Isco czy Asensio był większy niż przy tej z Bale'em.

[pMC] A Cristiano?
Cristiano był bardzo łatwy, miał klauzulę odejścia. Nie trzeba było niczego robić, zapłaciliśmy i tyle. Ale przy innych trzeba było wykonać wysiłek, na przykład przy Asensio. Cóż, pewnie więcej kosztował mnie transfer Asensio niż Bale'a i jestem tak samo zadowolony z Asensio jak z Bale'a. Obaj są wielkimi zawodnikami w tej kadrze, w której grać będą wszyscy, jak mówi Zidane. Wszyscy są szczęśliwi, bo jak też mawia Zidane, rozgrywa się teraz dużo więcej meczów na dużo większej intensywności. Dzisiaj nie potrzeba tylko 13-14 piłkarzy. On potrzebuje wszystkich i dowód jest taki, że ostatni sezon kończyliśmy w wielkiej formie z wielkimi nadziejami, bo dał grać wszystkim.

[JG] Znamy się od długiego czasu i 10 lat gorzej radził sobie pan z krytyką. W tym bardzo się pan poprawił.
Ty też poprawiłeś się jako dziennikarz [śmiech wszystkich]. Nie mówiąc o Pulido!

[pMC] Jak pan liczy, ile tu jest antimadridistas?
Myślę, że tutaj… nie ma żadnego madridisty. Już żadnego! [śmiech wszystkich]

[JG] Dobrze, a co stało się z faksem od bramkarzy? Bo ten transfer wydawał się koniecznością, a w klubie w lutym czy marcu jasno mówiono, że transfer bramkarza to oczywistość, czy to będzie De Gea, czy ktoś inny. Na koniec został Keylor Navas i nikt nie przyszedł. Co się stało?
W określonym momencie, jak wszyscy wiedzą, chcieliśmy sprowadzić De Geę. Zły los, powiedzmy…

I technika…
Niech będzie i technika… Powiedziano mi, że w tym roku ktoś spóźnił się o 16 sekund. Kiedy się nie udało, wyszło, że pozostajemy ze świetnym bramkarzem, którego też kupiliśmy, Keylorem Navasem, który wypełnia swoje zadania, który jest zintegrowany z zespołem i trenerem. Teraz nie mamy tej potrzeby, jaką mieliśmy.

[MT] Ale dalej podoba się panu De Gea?
De Gea to wielki bramkarz, ale taki sam jest Keylor. W tym momencie zapewne jest jakiś lepszy piłkarz czy coś, ale nie mamy potrzeby zmienienia, bo obecna atmosfera z Keylorem i resztą tej kadry jest świetna.

[pMC] Zidane powiedział panu, że nie chce innego bramkarza i że Keylor to jego jedynka?
Zidane powiedział nam, że nie chce wymieniać nikogo.

Ale mówił to o każdej pozycji?
O każdej. Powiedzmy, że to, kogo sprowadzaliśmy, były bardziej uzupełnienia niż cokolwiek innego.

Mówi się, że piłkarze słuchają Zidane'a bardziej niż jakiegokolwiek trenera przedtem i pan tak samo, słucha go bardziej niż jakiegokolwiek swojego trenera.
Cóż, ja nie słucham bardziej Zidane'a, a po prostu on rządzi [śmiech]. W tematach sportowych on rządzi. Nie w transferach, ale dowodzi całą pozostałą strefą sportową.

I powiedział jasno, że nie chce żadnego innego bramkarza?
Powiedział, że nie chce żadnego bramkarza i napastnika, że nie chce zmian. On najchętniej pozostałby z tą samą kadrą, którą miał w poprzednim roku. To prawda, że na przykład Morata wykazał chęć odejścia, ale to były minimalne zmiany. Sprowadziliśmy graczy na te pozycje i to młodych zawodników, jak Theo czy Ceballosa.

Theo też chciała Barcelona.
Nie wiem. Theo też zawsze chciał przejść do Realu. Ceballos też. Nie wiem, Barcelona nie mogła chcieć ich wszystkich.

Theo chcieli, Ceballosa też.

[JH] Chcę zapytać o Sergio Ramosa. Sprowadził go pan w czasie pierwszego etapu. Niedawno był moment, w którym chciał odejść, ale ostatecznie przedłużył umowę i dzisiaj jest kapitanem, a nawet więcej niż kapitanem poza boiskiem. Kim dla klubu i Zidane'a jest Sergio Ramos?
Sergio Ramos ma już 31 lat i jest już tutaj 12 lat. On wiele reprezentuje. To kapitan Realu, ale taki z wielką osobowością. Martwi się tym, żeby wszyscy gracze byli zadowoleni, żeby byli szczęśliwi, żeby atmosfera w Valdebebas była jak najmilsza. Muszę powiedzieć, że poza swoją pracą na boisku i golami w 93. minutach wykonuje pracę jako kapitan i lider. Jesteśmy mu za to wdzięczni.

[pMC] Brakuje większej liczby Ramosów w kadrze?
Cieszymy się, że jest jeden. Nie ma dla niego znaczenia narodowość, on tworzy odpowiedni klimat dla wszystkich, a to mocno ułatwia pracę Zidane'owi.

[Antonio Romero] Najgorszym momentem w tych latach był niewątpliwie 2006 rok i pańska dymisja. Czy widzi pan odzwierciedlenie tamtych wydarzeń w tym, co dzieje się teraz wokół Bartomeu? Pan przyznał, że nie radził sobie z szatnią. Widzi pan podobieństwo do tego, co teraz przeżywa Bartomeu z szatnią Barcelony?
Nie, nie sądzę. Popatrz, odszedłem w 2006 roku, bo to, co zacząłem, skończyło się. Przyszedłem po to, by Real pozostał własnością socios i pozostał tym, czym był wcześniej. Chciałem zwiększyć przychody i zbudować ośrodek sportowy. Uznałem, że ten etap się zamknął. Muszę przypomnieć, że mam też wielką firmę i mam wiele pracy, a czasami jeden człowiek nie radzi sobie ze wszystkim.

Zapytam inaczej: czy widzi pan szansę, że Bartomeu pogodzi się z szatnią na tym etapie, gdy wydaje się, że jest to wręcz niemożliwe? Czy to jego koniec?
Ale ja nigdy nie miałem takiego problemu z szatnią. Powiedziałem, że tu trzeba pracować, że trzeba wymienić ten zespół Galaktycznych i że trzeba poświęcić temu wiele wysiłku, czego nie mogłem zaoferować w tamtym okresie. Byłem poza klubem 3 lata, a na ulicach ludzie mówili mi, że wszystko, co się potem stało, było moją winą, bo odszedłem. Poczułem odpowiedzialność powrotu i naprawienia tego, ale cóż, nie wiem, co będzie z Bartomeu. Życzę mu jak najlepiej, bo muszę powiedzieć, że mamy świetne stosunki, przeciwnie do tego, co mogą myśleć ludzie. Życzę mu jak najlepiej i żeby jego Barcelonie szło dobrze. Nie jest tak, że życzę innym źle. Wierzę w to samo w mojej firmie, że im lepiej idzie nam wszystkim, tym lepiej dla wszystkich, a nie, że tylko mi i moim powinno iść dobrze. Po prostu wolę, żeby gdy idzie nam wszystkim dobrze, to aby mi szło jeszcze lepiej [śmiech]. Uważam, że to dobry prezes, ale futbol jest, jaki jest. To ciągła presja, was, telewizji, mediów, kibiców, wszystkich. Kiedy ktoś uznaje, że coś idzie nie tak, to ktoś jest uznany za winnego.

[pMC] Ale szło im dużo lepiej pod każdym względem.
Nie zawsze się wygrywa.

[JG] A co z Atleti? Mieliście tarcia przez Theo?
Nie. Posłuchajcie, dowiedzieliśmy się, że Theo odchodzi do zagranicznej ekipy. Mówimy, jak może odejść zagranicę, może też przyjść do Realu. To się stało.

[AM] A dlaczego Real zapłacił kwotę ponad klauzulą Theo?
Bo nie chcieliśmy wpłacać klauzuli, tym bardziej przyjacielskiemu i sąsiedzkiemu klubowi. To wydawało nam się dobrym rozwiązaniem, im też. Myślę, że to podtrzymuje nasze dobre stosunki. Też życzę im jak najlepiej, bo w ostatnich latach dokonali zmian na dużo lepsze, co jest świetne dla futbolu.

[pMC] Co pan sądzi o ich nowym stadionie? Był pan tam?
Jak zaproszą, to chętnie ich odwiedzę.

[JP] Wspominał pan o Jamiesie i Pepe, ale nie mówi o innym dużym odejście, Pepego. To było dla was bolesne?
Mówiłem o tych, którzy mieli kontrakt, a Pepe go nie miał. Skończył 33 lata, zaproponowaliśmy mu kolejny sezon, a on wolał poczekać i zobaczyć, czy znajdzie lepsze opcje. Znalazł ją i odszedł, tyle. Jemu kończył się kontrakt, a Moracie i Jamesowi nie. Zrozumieliśmy Moratę i życzę mu szczęścia. Będziemy oglądać Chelsea i patrzeć, czy coś strzeli [uśmiech].

[pMC] Ogląda pan dużo meczów?
Cóż, coś oglądam i cieszę się z każdego gola Moraty, cieszę się też z trafień Higuaína. To ludzie, którzy tworzyli część tego klubu. Morata to madridista i wszyscy o tym wiedzą.

Zabolało pana jego odejście?
Wolałbym, żeby nie odchodził, to tak. Ale też rozumiem, że jeśli ma ofertę, jeśli dostaje lepsze warunki finansowe i jego zdaniem lepsze warunki sportowe, to…

Odszedł raz, ale wrócił. Odszedł drugi… Powrót chyba jest niemożliwy?
Cóż, niemożliwy… To jego dom, nie będzie żadnego problemu.

Jeśli będzie taka możliwość, znowu sprowadzi pan Moratę?
Słuchaj, cieszyłbym się. On do tego jest młody i jest bliskim przyjacielem tej grupy złożonej z Carvajala, Nacho, Lucasa, Isco. Razem grali w kadrze młodzieżowej. To bardzo ważna grupa, tak jak ta następna z tego zespołu narodowego, czyli Vallejo, Llorente czy Ceballos.

[MT] Czy ta decyzja na ten sezon, że BBC przestaje być nietykalne, była konsultowana przez Zidane'a z przełożonymi, czyli panem, José Ángelem Sánchezem czy Ramónem Martínezem?
On z nikim się nie konsultuje.

Ta decyzja zmienia nawet politykę transferową, ma wielki wpływ na klub.
Nie zmienia niczego. On ma tych graczy i czasami gra z BBC, a czasami nie. Widziałem tu ostatnio mecz z Barcelonę, w którym nie było ani Cristiano, ani Bale'a, ani Isco, ani Casemiro, a graliśmy świetnie.

Ale ma pan to odczucie, że Real przeszedł na system 4-4-2 z 4-3-3? Że to koniec 4-3-3?
Nie, nie. Gramy wszystko, często gramy też 4-3-2-1.

[pMC] Zamknął pan wszystkie drzwi i wyminął wszystkie ciosy.
Dałem radę.

Kolejny wywiad za 4 lata?
Mniej więcej.

Następne wybory, następny wywiad, tak to działa?
Powiem wam tak: ja nie ma nic do powiedzenia.

No tak, pan nic nie wie i nic nie mówi.
Mówić musi Zidane i mówi w każdym tygodniu po 4 razy przy 2 meczach.

Krótka przerwa i już w loży honorowej pożegnamy Florentino Péreza, który ma jeszcze kilka rzeczy do opowiedzenia.

[… ]

[w przerwie podano najnowsze wiadomości z Katalonii, gdzie tamtejszy parlament uchwalił tak zwane „drugie prawo odłączeniowe”, które jest swoistą podstawą działania dla całego kraju w jego pierwszych miesiącach po uzyskaniu niepodległości]

Florentino, jako mieszkańca Hiszpanii i przedsiębiorcę, martwi pana to, co dzieje się w Katalonii?
Cóż, oczywiście, wszystkich martwi sytuacja Katalonii. Oby wszystko wyszło tam dobrze.

Oby tak było. Czy chciałby pan, żeby ten stadion był gospodarzem meczów reprezentacji Hiszpanii?
Uważam, że to duży stadion, który jest odpowiedni dla wielkich meczów. Myślę, że może to nie jest obiekt na mecze z mniejszymi zespołami. Wtedy nie wypełniałby się, ale można go rezerwować na wielkie starcia jak to ostatnie z Włochami, które było czymś spektakularnym.

Real to zaproponował czy zgłosiła się Federacja?
Nie, Federacja zapytała mnie, czy byłaby szansa na rozegranie tutaj meczu z Włochami i oczywiście się zgodziłem. Nikt nie prosił o więcej.

Ale czy Real może zaoferować się tak, jak zrobiło to Atleti z Wanda Metropolitano?
To Federacja ocenia, co jest najlepsze dla kadry. Ja wygłaszam tylko moją opinię, że to jest odpowiedni stadion na wielkie mecze.

Wcześniej rozmawialiśmy o transferze Neymara, o klauzuli Messiego, o nowych fortunach z Kataru czy Abu Zabi, o nowym futbolu. Czy pana martwi to, że są kluby, które mogą nie przestrzegać Finansowego Fair Play?
Myślę, że trzeba mieć przepisy, które UEFA właśnie uchwaliła z klubami i że trzeba je przestrzegać, nic więcej. Sądzę, że trzeba zgłębiać ten temat, bo to będzie dobre dla wszystkich.

Ale teraz to chyba nie istnieje albo nie wszyscy biorą to na poważnie.
Nie, nie, istnieją i powiedzmy, że dobrze będzie je skonkretyzować. Nie widzę jednak nic złego, że do futbolu mogą spływać pieniądze z nowych źródeł. Trzeba po prostu zarządzić, w jaki sposób je sprowadzać, ale pieniądze w piłce są mile widziane. To one będą pozwalać klubom na posiadanie coraz lepszych graczy i rywalizację jednych z drugimi. Im więcej lepszych klubów, tym lepsza rywalizacja i tym lepiej dla futbolu.

Więc może pan zapewnić socios, że Real jest gotowy na walkę z fortunami z Kataru czy Abu Zabi?
Na razie tak. My też rośniemy. Wcześniej mieliśmy przychody na poziomie 100 milionów euro, w ostatnim sezonie byliśmy blisko 700 milionów. Uważam, że to wszystko dzieje się także dzięki temu naszemu modelowi z przeszłości i dzisiaj dochodzimy do świetnego poziomu rywalizacji. Sądzę, że to coś dobrego dla wielkich klubów. Co dalej? Na przyszłość musimy to uporządkować, żeby mieć wszystko pod kontrolą i wydawać mniej niż się ma, nie przekraczając granic. Przychody jednak rosną i będą cały czas rosnąć, więc trzeba znaleźć dobre dla wszystkich przepisy.

Kończymy ten wywiad. O co Florentino prosi na ten sezon?
Proszę o przede wszystkim zdrowie dla wszystkich i żeby zawodnicy nie mieli kontuzji. Niech pracują. Ja wierzę w pracę. Uważam, że nie ma niczego bez pracy i ta mentalność, jaką Zidane zaszczepił w zawodnikach, niech będzie utrzymana, a przy tej jakości jestem przekonany, że przyjdą tytuły.

A czy marzy pan szczególnie o jakimś tytule?
O wszystkich. Jak zawsze mówię, Liga Mistrzów czy Puchar Europy jest w DNA madridismo. To historia miłości od 1955 do dzisiaj. Tutaj wieczór Ligi Mistrzów to święto. Bez wątpienia chcielibyśmy wygrać w tym sezonie La Decimotercerę. Będzie trudno, bo trudno wygrać tyle tych pucharów z rzędu, ale sądzę, że piłkarze są na to mocno nastawieni, podobnie trener.

Na koniec jeszcze koszykówka, bo w ogóle o niej nie rozmawialiśmy. Spotykacie się z Barceloną, Baskonią, Unicają, Malagą i Valencią, grożąc stworzeniem swoich rozgrywek ligowych. Albo liga ACB się zmniejszy, albo odchodzicie. To poważna groźba?
Chodzi o to, że niemożliwym jest rozgrywaniem 90 meczów w roku. To całkowicie niemożliwe. Euroliga stała się ligą, w której każda z 16 ekipa gra ze sobą. W ACB masz kolejnych 18 zespołów, każdy z każdym. Dlatego poszliśmy do Ministerstwa Sportu z prośbą o zmniejszenie rozgrywek. Doszliśmy do wstępnego porozumienia, ale zostało zaskarżone w sądach. Na pewno nie możemy rozgrywać tylu meczów. Zobaczymy, czy będziemy w stanie dojść do nowego porozumienia, a jeśli nie, będziemy musieli stworzyć prywatną ligę hiszpańską. O tym rozmawiamy, ale moim zdaniem jeśli wszyscy wykażą dobrą wolę, nie będzie takiej potrzeby.

Będziecie mieć ekipę kobiet?
Na pewno.

Kiedy?
Kiedy będzie to możliwe. Pracujemy nad tym, ale zaczynamy z podstaw szkolenia, a nie stworzenia zespołu z najlepszych piłkarek z Niemiec i Brazylii. Nie, trzeba zacząć od kształcenia.

W tym roku zdążycie?
Nie, w tym już za późno, ale zobaczymy, co będzie w kolejnym. Będziemy nad tym pracować. Jesteśmy w stanie zrobić to dobrze i tego chcemy.

Florentino poprosił o zdrowie, brak kontuzji u zawodników i pracę na rzecz tytułów. A o to w sondzie ulicznej proszą prezesa kibice Realu Madryt:

O co prosisz Florentino Péreza?
„Niech przedłuży kontrakt z Zidane'em, bo to najlepszy trener Realu od lat”.
„Niech przeprosi Pepego za to, jak odszedł z Realu po tym, co zrobił dla klubu”.
„Niech wygra wszystko”.
„Niech sprowadzi z powrotem Moratę”.
„Niech zarejestruje zmienników jako drużynę, bo wydaje mi się, że mogliby grać w Primerze”.
„Niech sprzeda Bale'a i niech sprowadzi młodego piłkarza… Cóż, nie tak młodego, ale dobrze radzącego sobie w kadrze, czyli Iago Aspasa [30 lat!]”.
„Niech sprowadzi Mbappé”.
„Jak prezes małego klubu prezesowi dużego powiem, żeby zbliżył się do fanklubów i kibiców”.
„Niech sprzeda Bale'a, żeby grał Asensio”.
„Niech wyrzuci Benzemę i sprowadzi z powrotem Moratę”.
„Niech przeprosi Casillasa, którego zdradził. Ten chłopaczyna oddał wszystko Realowi, urodził się w szkółce, a wyrzucono go tylnym wyjściem”.
„Niech trzyma u nas Asensio do końca kariery. To najlepszy Hiszpan od dawna”.
„Jestem z Atleti, ale proszę, żeby Florentino nie zabierał nam Griezmanna. Proszę!”.


Ależ prośby, prawda? Nie wszystko można jednak spełnić?
Cóż, zgadzam się co Zidane'a czy Asensio.

Sprzedać Bale'a, sprowadzić Moratę z powrotem, nie tykać Griezmanna…
Jak zawsze, niektórzy są z Atleti i tutaj nawet jeden się przyznał [śmiech].

Jedna osoba wspomniała o Casillasie. Gdyby mógł pan cofnąć czas, chciałby pan, żeby Iker odszedł i pożegnał się inaczej?
Popatrzmy, Casillas odszedł, bo tego chciał.

To jest jasne.
On tego chciał. Nikt go nie wyrzucał. Kiedy jednak ktoś odchodzi z Realu, to zawsze winny jestem ja.

A kto był winny tej katastrofie z jego odejściem?
Może niech oceni to ta pani, która o tym mówiła.

Ale chciałby pan, żeby to odbyło się inaczej?
Nie… Słuchaj, on uznał, że najlepiej będzie odczytać tekst z kartki, co było katastrofą. Zadzwoniłem do niego wieczorem i powiedziałem, żeby jutro przyjechał, że pokażemy jego tytuły, porozmawiamy i tak dalej. Mamy też zaległy mecz, który mieliśmy rozegrać w tym roku przy okazji Trofeo Santiago Bernabéu, ale on osobiście stwierdził, że woli to zrobić po zakończeniu kariery. Mamy dobre stosunki.

Więc będzie mecz dla Ikera, gdy zakończy karierę?
Oczywiście. Mieliśmy to zaplanowane z Porto, nawet podpisane, ale Iker podpisał umowę na kolejny sezon i nie chce tego rozgrywać do czasu zakończenia kariery.

Może kiedyś zostanie ambasadorem jak wiele waszych gwiazd?
Cieszyłbym się. To jest dom Ikera, tak jak Raúla i wszystkich, którzy przynieśli chwałę Realowi Madryt. Iker to jedna z osób, który jest sercu madridismo.

Florentino, bardzo dziękujemy za otworzenie drzwi Santiago Bernabéu naszej redakcji. Pan bywa tu o takich porach? Przechadza się pan sam po stadionie?
Nie, ale pewnie jakiś ochroniarz by mnie wpuścił.

Nie ma pan chęci na samotny spacer po stadionie i murawie?
Zawsze i tak wychodzę ostatni po meczach.

Ale nie ma pan takich chęci? Na takie nocne refleksje?
Nie, mam za dużo pracy, a jestem człowiekiem. Mam ogromną firmą, Real jest ogromny, wszystko jest ogromne. Czasami człowiek myśli, że trzeba coś odpuścić i odpocząć.

O której pan jutro wstanie?
Godzina 7, może 7:15.

Weźmie pan łuk, strzały i do dalszej walki.
Dokładnie. Walczę każdego dnia, szczególnie z dziennikarzami [uśmiech].

Uściski, Florentino.
Bardzo dziękuję.

My też będziemy dalej walczyć.
[śmiech]

A właśnie, nie dokończyliśmy tej rozmowy o spalonym Neymara [prawdopodobnie chodzi o kluczową bramkę w ostatnim finale Pucharu Króla; potem udowodniono, że Brazylijczyk znajdował się na 42-centymetrowym spalonym].
[śmiech]

Debatowaliśmy o tym w Cardiff i nie skończyliśmy tej sprawy.
Obiektywizm to trudna sprawa.

Bardzo trudna [śmiech obu]. Bardzo dziękuję, uściski.
Dziękuję.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!