Advertisement
Menu

Kovačić – pomocnik jutra

Tekst o chorwackim pomocniku

Tekst jest wyłącznie opinią autora. Nie jest stanowiskiem całej redakcji RealMadryt.pl.

Real Madryt w ostatnich latach dokonywał wielu świetnych transferów, choć nie obyło się również bez mniej udanych ruchów kadrowych. Co ciekawe, jedna z najgorszych decyzji Florentino Péreza wiąże się bezpośrednio z jedną z tych najlepszych. Mowa o zakontraktowaniu Rafaela Beníteza – to oczywiście ten błędny ruch. Jaki był pozytyw? Hiszpański trener sięgnął po Mateo Kovačicia z Interu, sprawiając, że za rozsądne pieniądze Królewscy pozyskali pomocnika o wielkim potencjale, czołówce pod tym kątem na swojej pozycji na świecie.

Jak to się stało, że Inter odpuścił Mateo za około 30 milionów euro? Bezpośrednią przyczyną sprzedaży były zasady Finansowego Fair-Play. Włosi szukali wzmocnień, stąd odpuścili młodego Chorwata, co błyskawicznie wykorzystał Real i Benítez. Dzisiaj, w dwa lata po tym transferze, można śmiało powiedzieć, że w Lombardii popełnili poważny błąd, bo sprzedali gracza z najwyższym potencjale w kadrze za stosunkowo niewielkie pieniądze.

Nie jest tak, że w Mediolanie nie widziano jego możliwości, wręcz odwrotnie. Z jakiegoś powodu postanowiono ściągnąć Mateo z Dynama Zagrzeb, płacąc przy tym Chorwatom niemałe pieniądze, bo aż 15 milionów euro. Pamiętajmy, to rok 2013, a Mateo liczył sobie 19 wiosen. Problem pojawił się później. Kovačić we Włoszech zawodził, ale sporo w tym także winy trenerów. Ani Walter Mazzarri, ani Roberto Mancini nie mieli na niego pomysłu, co przeradzało się w szarpane, chimeryczne występy.

W sezonie 2014/15 Mateo występował na różnych pozycjach. Mancini wystawiał go na skrzydle, na ofensywnej i na defensywnej pomocy. Słowem – wszędzie. Brakowało stałości w zestawieniu i pomysłu na jego rolę. Uznano, że skoro Chorwat dobrze drybluje i jest szybki, może grać wysoko. To, a także częste zmiany taktyki przez Manciniego, powodowało zagubienie, częste i niepotrzebne wchodzenie w dryblingi, holowanie piłki i straty. Dopiero w końcówce tamtego sezonu Kovačić zaczął grać na pozycji centralnego lub delikatnie cofniętego gracza środka i od razu przyniosło to rezultaty.

Sam Mancini, prawdopodobnie to dostrzegł i z tego powodu, nie był zwolennikiem sprzedaży Mateo, powiedział nawet: „Są zasady, których trzeba przestrzegać. Nie sądzę, żeby ktokolwiek tego chciał, ale musimy wypełniać przepisy Finansowego Fair-Play. Jest nam z tego powodu przykro, to znaczy mnie, prezesowi, zarządowi i samym zawodnikom”. Jednak padło właśnie na młodego Chorwata, być może z wyboru dyrekcji.

Transfer Kovačicia do Realu kibice przyjęli chłodno. Uważano, że zapłacono na niego zbyt wiele, a sam gracz ma być tylko tańszym zamiennikiem dla kupna Paula Pogby lub Marco Verrattiego. W istocie pierwszy sezon Chorwata nie należał do najlepszych, trudno jednak nie wziąć pod uwagę niefortunnych okoliczności tamtego okresu. Za Beníteza wszyscy gracze wyglądali tak, jakby byli pod formą, a Zidane musiał siłą rzeczy korzystać z rozwiązań wypracowanych jeszcze za Carlo Ancelottiego. To nie było środowisko, które pozwoliłoby młodemu graczowi ściągniętemu latem zabłysnąć w klubie, a przecież trzeba też wziąć pod uwagę, z kim konkurował Mateo.

Skalę talentu, a przede wszystkim siłę charakteru, Kovačić pokazał w Madrycie dopiero w ostatnich rozgrywkach. Szacunek budziło już to, że zdecydował się na skrócenie wakacji, aby przybyć na okres przygotowawczy wcześniej i lepiej go przepracować. To dało rezultaty. W czasie sezonu, gdy przyszło mu grać zamiast Modricia, Casemiro lub Kroosa, brak nominalnie podstawowego zawodnika był niewidoczny. Ba! Wydawało się nawet, że właśnie z młodym Chorwatem drużyna grała lepiej, jak choćby w wygranym 3:0 meczu derbowym z Atlético.

Mateo uparcie czekał na swą szansę. Nie podejmował heroicznych prób, nie wchodził w niepotrzebne dryblingi, za to grał swoje, z czasem podwyższając poprzeczkę. Wreszcie doszedł do punktu, w którym mógł zaprezentować wszystkie swoje atuty – szybkość, prostopadłe podanie, znakomitą kontrolę piłki. Dzisiaj bardziej adekwatne wydają się być porównania do Kaki niż do Modricia, bo przy prowadzeniu piłki Kovačić przypomina raczej Brazylijczyka niż swego rodaka.

Również defensywnie Mateo prezentuje przynajmniej przyzwoity poziom. Kilkukrotnie zastępował Casemiro i robił to z niezłym skutkiem. Sam zresztą przyznaje, że lubi pozycję à la Pirlo, czyli tę, którą we Włoszech określa się mianem registy – reżysera gry ustawionego na końcu pomocy. Teraz Zidane może mieć szansę, aby częściej testować go w tej roli. Powód? Marcos Llorente, który czuje się dobrze także troszkę wyżej, to znaczy właśnie tam, gdzie mógłby osłaniać Chorwata. W tym względzie może to troszeczkę przypominać to, jak Mourinho ustawiał Xabiego Alonso i Samiego Khedirę.

Mateo doskonale radzi sobie jednak w ścisłym środku pola. Dzięki niemu zespół może grać bez klasycznej „dziesiątki”, ale we właściwych momentach mieć zawodnika o podobnej charakterystyce, pewien substytut. Pozwala na to elitarny drybling Chorwata, a także umiejętność szybkiego przejścia pod pole karne przeciwnika. Kovačić zabiera się z piłką na tyle żwawo, że brak gracza zawieszonego za napastnikami przestaje być widoczny.

Chorwat nie jest jednak pozbawiony defektów. Niemal nie korzysta z lewej nogi, a miewa też problemy z nonszalancją na własnej połowie. Można też odnieść wrażenie, że zbyt rzadko decyduje się na uderzenie z dystansu. Niemniej ma charakter, dzięki któremu wie nad czym i jak pracować, więc powinien poprawić te elementy. Wspomniałem, że we Włoszech Mateo częściej wchodził w zbyt pochopne dryblingi i było to spowodowane niewłaściwym ustawieniem go na boisku – to prawda, ale od tego czasu sporo pracował nad tym elementem. Innymi słowy, gra rozważniej nie tylko dlatego, że występuje we właściwym na placu gry miejscu.

Nie sposób spodziewać się po nim czegoś innego, bo to jeden z najbardziej inteligentnych piłkarzy Realu Madryt i to nie tylko na boisku. Kiedy na niego popatrzymy, niektórym może się wydać, że jest zupełnie odwrotnie, ale Kova to bardzo łebski gość. W wieku zaledwie 23 lat opanował kilka języków obcych, w tym angielski, niemiecki, włoski i oczywiście hiszpański. Zaznaczmy – przy znacznie krótszym pobycie w klubie od na przykład Garetha Bale’a czy Luki Modricia, poziom jego wypowiedzi jest dużo wyższy. Rozwaga wypływa także z treści jego wypowiedzi, tego co mówi i jak formułuje myśli.

W ostatnim czasie pojawiło się na jego temat trochę plotek, ale trudno zakładać, żeby rzeczywiście myślał o odejściu. Musi zdawać sobie sprawę z tego, że Modrić nie będzie już młodszy, a różnica między nimi w zeszłych rozgrywkach była niemal niezauważalna. Zresztą sezon jest długi, a Luka i Kroos pewnie nie obędą się bez mniejszych urazów. To będzie szansa Mateo, po której może nie wypuścić już miejsca w pierwszej jedenastce z rąk. Nic dziwnego, to pomocnik przyszłości, który wnosi na boisko odrobinę magii, a jego największe atuty są nie do wypracowania dla innych piłkarzy – z takim dryblingiem i podaniem trzeba się po prostu urodzić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!