Advertisement
Menu
/ mundodeportivo.com

Toshack: Uważam, że Bale nadal jest lewym obrońcą

Wywiad z byłym trenerem Realu

Były trener Realu Madryt, John Toshack, udzielił wywiadu dla El Mundo Deportivo. Brytyjczyk wypowiadał się na temat obecnej sytuacji w zespole Królewskich, Zinédine'a Zidane'a czy Garetha Bale'a. Warto zauważyć, że jego zdaniem walijski skrzydłowy powinien wrócić na lewą obronę.

Jak pan sądzi, kto wygra La Ligę?
Przypominam sobie, jak Barça dwa razy wygrała ligę w końcówce. Kiedy prowadziłem Real Sociedad, graliśmy na Camp Nou, a Real przegrał tytuł na Teneryfie. Widziało się takie rzeczy, które można wspominać, więc jak mówicie w Hiszpanii – byk aż po ogon pozostaje bykiem. Aż do 90. lub 92. minuty może paść gol. Rozmawiamy teraz o drużynach, które są przyzwyczajone do strzelania bramek na ostatnim tchnieniu. Tak więc trudno jest powiedzieć, kto wygra. To normalne, że Barcelona zwycięża w swoich potyczkach, a Królewscy w swoich, bo istnieje duża różnica między nimi a resztą. Spotkanie Blancos przeciwko Granadzie, ze zmiennikami w wyjściowym składzie, pozwala to zrozumieć. Zidane wystawił jedenastkę bez Bale'a, Ronaldo czy Benzemy, a skończyło się goleadą.

Klasyk również wpłynął na ligę dzięki wejściu Sergio Ramosa…
Ramos to piłkarz z największą liczbą kartek w Realu. Wyprzedził Hierro i resztę. Przypominam sobie również finał klubowych mistrzostw świata, w którym przed 1:1 powinien opuścić boisko, ale sędzia bał się wykluczyć piłkarza Realu Madryt. I w kolejnym meczu znowu powinien zejść z placu gry. Będzie trudno o to, aby pojawił się ktoś, kto przewyższy liczbę kartek Sergio Ramosa.

Co do klubowych mistrzostw świata, co pan sądzi o systemie VAR? Jest pan jego zwolennikiem?
Mam nadzieję, że VAR nie wydłuży meczów do dwóch i pół godziny. Wszyscy się mylimy. Moim zdaniem niedawno przy bramce Cristiano Ronaldo przeciwko Atlético, Portugalczyk był na spalonym. Nie sądzę, żebym był jedynym, który nie rozumie jeszcze norm po tylu zmianach. Każdego tygodnia są przykłady dyskusji na temat spalonych. Mówią, że gdy zawodnik jest na pozycji spalonej albo gdy nie bierze udział w akcji… Cóż, jeśli nie bierze w niej udziału, to nie powinien być tam, gdzie jest. Jeśli byłbym stoperem i zobaczyłbym „dziewiątkę” na metrowym spalonym, to nie podszedłbym do niego, aby go kryć. Zostałbym, bo tamten jest na spalonym. Później jednak strzela i nie ma gwizdka. Trudno jest w to trafić, ale to część życia w futbolu. W tym sensie jestem raczej przedstawicielem starej szkoły. Wielokrotnie proszą o powtórkę, ale i tak nie są pewni. Tak więc ja tego nie widzę.

Jak ocenia pan występy Bale'a w Realu?
Największym problemem, z jakim boryka się Gareth, a znam go dobrze, bo zadebiutował w prowadzonej przeze mnie Walii w wieku 17 lat, jest to, że zaczynał na lewej obronie. Dla mnie nadal jest lewym obrońcą. Ludzie mówią, że nie możesz być najlepszym graczem na świecie jako lewy obrońca, a ja przypomnę im o Maldinim, Roberto Carlosie czy Camacho, który też wcale nie był żadną kłodą. Dla mnie to jego najlepsza pozycja. Bale jest lewonożny, ale gra na prawej stronie. Nigdy nie widziałem, aby Roberto Carlos albo ktoś inny tam występował. Co więcej, Bale doznał poważnej kontuzji, kiedy był jeszcze bardzo młody. Sądzę, że to wpłynęło na jego rozwój. Rehabilitacja nie przebiegła najlepiej, było wiele powikłań, a potem znów miał podobny uraz. Szkoda, że gdy byłem selekcjonerem, stracił około trzydziestu procent spotkań.

Zidane pana zaskoczył?
Pamiętam, jak trener Liverpoolu, Bill Shankly, powiedział, że jedyną niespodzianką, jaką spotyka w futbolu, jest to, że ludzie są zaskoczeni, bo w piłce może stać się wszystko. Oglądałem ostatnio Real i pomyślałem, co by było, gdybyśmy stworzyli zespół z najlepszych w historii klubu? Ilu z nich by się do niego dostało? Uważam, że prawie żaden. Prawdopodobnie tylko Ronaldo. Zacząłbym więc od spojrzenia w stronę Hierro, Ruggeriego, Gordillo, Sanchísa, Butragueńo, Hugo, Martína Vázquez… Zaś z mojego drugiego okresu byliby to Redondo i Raúl, a z innych czasów Puskás, Gento, Di Stéfano. Jednak to zaskakujące, że znowu zagrają w finale Ligi Mistrzów. Tutaj pojawia się pytanie o Zidane'a. Bywali trenerzy, którzy mieli znacznie lepszą kadrę w Realu Madryt od tej, jaką dysponuje w tym sezonie Francuz. To wszystko zależy trochę od tego, czy wiesz jak robić coś dobrze i czy tak robisz. Z pewnością wiele drużyn gra teraz tym, co wcześniej nazywano „systemem Toshacka”, z jednym libero, dwoma środkowymi obrońcami i dwoma bocznymi. Zacząłem go stosować, gdy byłem grającym trenerem w Walii. W Madrycie wszyscy mówili mi: „ta strategia jest defensywna, nie sprawdzi się w Realu”. Zagraliśmy z Mallorcą i w Castellón, zremisowaliśmy oba spotkania po zero. Potem wygraliśmy u siebie 4:0 z Valencią i skończyliśmy sezon z rekordem bramkowym, grając w ten sposób. Ruggeri, Sanchis, Hierro, Gordillo, Chendo, Schuster, Martín Vázquez, Míchel, Hugo i Butragueńo – z nimi mogłem grać każdym systemem. W piłce nie chodzi więc o systemy, powiedziałbym, że chodzi o piłkarzy. Sociedad, z którym wygrałem Puchar Króla w Saragossie i Real, który wygrał ligę, stosowały tę taktykę, o której mówi się obecnie „rewelacja”. Pamiętam, że gdy zaczynaliśmy, prezes Mendoza miał wobec niej wątpliwości. Kiedy świętowaliśmy mistrzostwo stał z cygarem i śmiejąc się, mówił: „System defensywny? 107 goli! Rekord!”.

Rozumie pan gwizdy na Cristiano na Bernabéu?
Tak, ale on nie (śmiech). Jest jedynym, który tego nie pojmuje. Tu chodzi także o wypłatę. Nikt nie lubi, gdy się na niego gwiżdże, ale jeśli nie będą gwizdać na ciebie, to na kogoś innego.

Widzi pan w Realu faworyta w meczu w Cardiff przeciwko Juventusowi?
Real wygrał już z Sevillą w Cardiff, choć na małym stadionie. Myślę, że liga włoska obniżyła poziom w ostatnich latach, ale i tak oglądasz taki zespół jak Juve, który jest trudno pokonać. Higuaín będzie mieć wielkie chęci, tak jak Alves… Gdy zespoły docierają do finału Ligi Mistrzów po tak długiej drodze, bardzo trudno jest wskazać, kto jest w lepszej formie. Wydaje się, że obie ekipy zostaną mistrzami w swoich ligach w tym sezonie, więc niech nie zaskoczy nas nic, co się stanie.

Transfer szesnastoletniego Viníciusa Júniora do Realu za 60 milionów euro – co pan o tym sądzi?
Gdy debiutowałem w Cardiff, zarabiałem 12 euro na tydzień, do tego 8 za grę w pierwszym zespole, 4 za wygraną i 2 za remis. Wtedy w dobrym tygodniu mogłem zarobić 24 euro. Odszedłem do Liverpoolu i cztery lata później zarabiałem 60 euro na tydzień. Szkoleniowiec w Cardiff powiedział mi, że jeśli chcę, porozmawia z trenerem Liverpoolu, abym dostawał 100 euro, ale ja odpowiedziałem, żeby nic nie mówił, bo jeśliby tamten by się o tym dowiedział, byłoby źle. W Liverpoolu zarabiałem później 80 euro na tydzień. Stadion miał pojemność na 54 tysiące ludzi, płacono nam po dwa euro za każdy tysiąc osób powyżej 46 tysięcy. Tak więc, gdy stadion się zapełniał, dostawaliśmy po 16 euro więcej. W tamtym czasie myśleliśmy: „cholera, jesteśmy na derbach przeciwko Evertonowi, a jeśli wygramy dostaniemy 4 euro, jeżeli stadion się zapełni to 16, do tego 80 euro i mamy 100 na tydzień. Z taką kasą, możemy pojechać do Benidorm na 3 albo 4 dni!” (śmiech). Pieniądze, o jakich mówi się teraz, są ponad moje pojęcie, nie mogę tego zrozumieć. Jestem w stanie powiedzieć tylko, że w moich czasach wiedzieliśmy, iż nie każdy z nas zostanie trenerem, wiec dobrze było mieć mały sklep albo biznes, a teraz piłkarze w wieku 21 lub 22 lat mają już pieniądze na całe życie. Więc gdzie jest motywacja? To bardzo trudne. Praca trenera jest obecnie o wiele trudniejsza niż wcześniej.

Jeżeli chodzi o motywację?
Jeżeli chodzi o wszystko. Mój drugi etap w Realu nie był zbyt podobny do pierwszego. Było to dziesięć lat potem. W klubie byli wówczas „Ferrari Boys” i nie byli mili. Skończyli, wygrywając Ligę Mistrzów przeciwko Juventosowi po bramce Mijatovicia, myślano, że to szczyt. Przyszedł Hiddink za Heynckesa, ale wytrwał tylko sześć miesięcy. Było bardzo trudno.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!