Advertisement
Menu

Czas wyciągnąć drzazgę z oka

Zapowiedź meczu Real Madryt – Valencia

Drzazga w oku. Ość w gardle. Sól posypana na ranę. Kamyk w bucie. Dziura w zębie. Rysa na lakierze. Smuga na szybie. Kij w szprychach. Kłoda pod nogami. Gdybyśmy mieli w obrazowy sposób przedstawić, czym w ostatnim czasie dla Realu Madryt jest Valencia, podobnych określeń moglibyśmy wynaleźć jeszcze co najmniej setkę. Nietoperze mogą bowiem trapić wszelkiej maści plagi, stadion stać w płomieniach, singapurski właściciel najadać się kolejnymi serwowanymi mu przez kibiców wyzwiskami, a gdy koniec końców naszemu dzisiejszemu rywalowi przychodzi do starcia z Królewskimi, zespół ten nagle przechodzi metamorfozę niczym w „Domu nie do poznania”.

Choć w opinii wielu obecnie starcia Los Blancos z Los Che stanowią mocno wyblakły hit niemogący przyrównywać się rangą do potyczek obu drużyn kilka lat temu, gdy Valencii musiał obawiać się dosłownie każdy, to jednak wystarczy szybki rzut okiem, by stwierdzić, że dziś przyjdzie nam się mierzyć z przeciwnikiem ostatnimi czasy szalenie dla nas niewygodnym. Najnowsza historia konfrontacji Królewskich z Nietoperzami prezentuje się następująco:

Sezon 2016/17:
– Porażka 1:2 na Estadio Mestalla w pierwszym z zaległych spotkań

Sezon 2015/16:
– Wygrana 3:2 na dwie kolejki przed końcem
– Remis 2:2 przesądzający o zwolnieniu Rafy Beníteza

Sezon 2014/15:
– Remis 2:2 na Santiago Bernabéu grzebiący matematyczne szanse na tytuł
– Porażka 1:2 przerywająca niesamowitą passę 22 kolejnych wygranych meczów

Sezon 2013/14:
– Wyszarpane zwycięstwo 3:2
– Remis 2:2 na trzy kolejki przed końcem, zabijający nadzieje na mistrzostwo

Cóż, nie będzie więc zbytnią przesadą stwierdzenie, że Valencia w minionych kilku latach była jedną z ekip, która – niezależnie od tego, czy była w gazie (rzadziej) czy też bardziej niż dobrze naoliwioną machinę przypominała rozklekotanego składaka (zdecydowanie częściej) – na ligowym poletku najmocniej dawała nam się we znaki.

Mając na uwadze to, co w ostatnim czasie dzieje się na Mestalla, wyniki meczów z Realem w najbardziej dobitny sposób pokazują, że jeśli gdzieś mamy doszukiwać się żelaznej logiki, to na pewno nie w futbolu. O problemach Valencii – szczególnie w trakcie minionych kilkunastu miesięcy – można by bowiem napisać kilkutomową, wielowątkową i trzymającą w nieustannym napięciu powieść. Ściąganie za grube miliony znajomków Jorge Mendesa, katastrofalne wyniki, zażarty konflikt fanów z właścicielem, kolejne trenerskie niewypały, Cesare Prandelli publicznie rugający swoich zawodników za brak zaangażowania, a następnie tańczący w rytm obelg pod jego adresem zalany w trupa Dani Parejo...

Jednym słowem – cyrk na kółkach. Cyrk na kółkach, w którym popisowym numerem jest dogryzienie Realowi Madryt, później zaś szybki powrót do szarej, straszno-śmiesznej rzeczywistości.

Upatrywanie nadziei na łatwe zwycięstwo w oparciu o tragiczne wyniki Nietoperzy (11 zwycięstw, 7 remisów i 16 porażek w trwającym sezonie ligowym) byłoby w tym przypadku wyjątkowo naiwne. Podopiecznych Zinédine'a Zidane'a czeka dziś bowiem jeden z tych meczów, w których miejsce w tabeli czy przekrojowe spojrzenie na formę przeciwnika nie będą miały absolutnie żadnego znaczenia. Poza wypisaną wyżej historią spotkań należy też przecież zaznaczyć, że Valencia w ostatnich pięciu meczach na Santiago Bernabéu czterokrotnie wywoziła ze stolicy Hiszpanii remis. Jeśli Los Blancos wciąż więc widzą siebie w roli przyszłego mistrza kraju – a zakładamy, że tak właśnie jest – na ekipę Voro wyjść muszą maksymalnie skoncentrowani i zdeterminowani.

Sytuacja jest jednak o tyle niewdzięczna, że już za moment Realowi przyjdzie się mierzyć w Lidze Mistrzów z Atlético. W obliczu zbliżającego się wielkimi krokami boju z rywalem zza miedzy, Zinédine Zidane po raz kolejny będzie zmuszony do odpowiedniego szafowania siłami swoich piłkarzy. Z jednej strony więc nie może pozwolić sobie na kunktatorstwo, z drugiej – zapewne nie odważy się też na wystawienie rezerw, jak w meczu z Deportivo. Z drobnymi wyjątkami w akcji powinniśmy zatem ujrzeć dziś teoretycznie najmocniejszy skład, z Cristiano Ronaldo na czele. Zdaniem hiszpańskich mediów, z ważniejszych ogniw na murawie zabraknąć ma jedynie Marcelo. Odwieczną wątpliwość stanowi natomiast to, kto będzie pełnił rolę trzeciego napastnika. Nasza sugestia? Proszę bardzo:

Może i nie odkryjemy tajników sztuki teleportacji czy istnienia nieznanego pierwiastka chemicznego, jednak trudno ująć to inaczej – dziś trzeba po prostu wygrać. Lepszego momentu na przełamanie się w potyczkach z Valencią najzwyczajniej świecie nie ma. To właśnie takie spotkania oddzielają chłopców od mężczyzn i pokazują w najlepszy sposób, kto nadaje się na mistrza, a kto pozostaje wiecznym aspirantem.

Początek meczu o 16:15. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!