Advertisement
Menu

Ostatnia bitwa przed piekielnym kwietniem

Przed meczem z Athletikiem

W ostatnich meczach Real Madryt radził sobie różnie. Po starciu z Betisem znacznie więcej – i słusznie – mówiło się o powietrznych zdolnościach Sergio Ramosa niż o drużynie, która po raz kolejny zawodziła przez bardzo długo. Problemów Los Blancos nie potrafiło uwypuklić Napoli. Udało się natomiast nieco Królewskich nastraszyć. Nie da się ukryć, że gra podopiecznych Zinédine'a Zidane'a nie zachwyca. Biorąc pod uwagę domową formę Athleticu, zwycięstwo na San Mamés wcale nie jest formalnością.

Nigdy nim zresztą nie było. Real Madryt w ciągu ostatniej dekady poległ w Bilbao dwukrotnie, potrafił też trzy razy z rzędu zwyciężyć 3:0. Jedna z tych wygranych pozwoliła Królewskim postawić kropkę nad i. W 2012 roku po golach Higuaína, Özila i Ronaldo ekipa Mourinho rozbiła gospodarzy, sięgnęła po trofeum i skończyła sezon ze 100 punktami na koncie. Nie trzeba jednak daleko szukać, by przypomnieć sobie także te gorsze chwile. W marcu 2015 roku zagubiona drużyna Carlo Ancelottiego poległa 0:1, a jak skończył się drugi sezon Włocha w Madrycie, pamiętają chyba wszyscy.

Zinédine Zidane dysponuje jednak mocniejszą kadrą niż Carletto. Francuz może żałować, że może wystawić tylko jedenastu zawodników. Isco, James, Morata czy Asensio potrafią i mogą być warci nie mniej niż ci w teorii najlepsi gracze. Część z nich pokazała swoje świetne oblicze choćby w wyjazdowym meczu z Eibarem. Dziś rzecz jasna nowe San Mamés w niczym nie przypomina skromnego stadionu w miasteczku oddalonym o 50 kilometrów od Bilbao. Zizou ma jednak jeden problem kadrowy – środek obrony. Raphaël Varane nie wyleczył kontuzji, problemy zdrowotne zgłasza też Pepe, dlatego do dyspozycji pozostaje tylko dwóch stoperów.

Gdybyśmy chcieli stworzyć tabelę, w której umieszczono by wyłącznie wyniki meczów domowych, Real Madryt biłby się o mistrzostwo Hiszpanii między innymi z Athletikiem. Baskowie w tym sezonie zanotowali u siebie 10 zwycięstw, trzy remisy i zaledwie raz przegrali. Na wyjazdach zmieniają się w drużynę, która bardziej przypomina ekipy ze strefy spadkowej, ale na San Mamés zasługują na maksymalny szacunek. Kibice na nowym stadionie być może nie tworzą już takiej atmosfery, jednak najważniejsze dla nich jest to, że na obiekcie pojawia się jakość piłkarska.

Ernesto Valverde stworzył bardzo dobry zespół, którego w Bilbao nikt nie może się wstydzić. Nie tak dawno Athletic wygrał na wyjeździe w derbach Kraju Basków, dzięki czemu zbliżył się do czołówki. Poza względami czysto historycznymi czy honorowymi, na szali dziś są oczywiście trzy oczka. I nie da się stwierdzić, kto bardziej ich potrzebuje.

W kwietniu Real Madryt nie ma trudnego terminarza. Kalendarz na przyszły miesiąc jest po prostu piekielny. Wyjście z tego bez szwanku to coś z gatunku mission impossible. Historia jednak uczy, że wypada w to uwierzyć. Mimo że wczoraj na parę godzin Liga Mistrzów i Bayern Monachium zawładnęły głowami madridistas, dziś wracamy na ziemię. W ostatnim meczu przed zgrupowaniami reprezentacji i najtrudniejszym miesiącem w sezonie Królewskich czeka wcale nie łatwiejsze zadanie. Podbicie San Mamés udawało się jednak nie raz i to we wcale nie łatwiejszych okolicznościach. Do dzieła.

Początek meczu o 16:15. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!