Advertisement
Menu

Mecz w Warszawie przy pustych trybunach?

Legia czeka na raport UEFA


Legia Warszawa może znaleźć się w ogromnych tarapatach przed najbliższym meczem domowym Ligi Mistrzów, czyli potyczką z Realem Madryt, którą zaplanowano na 2 listopada. Wszystko nie przez kompromitującą grę piłkarzy, lecz przez jeszcze bardziej kompromitujące zachowanie kibiców stołecznego klubu. Wojskowi na pewno nie unikną kar finansowych, ale sytuacja może okazać się jeszcze bardziej dramatyczna i skończyć nawet grą przy pustych trybunach. Nie tylko uderzyłoby to mocno w finanse klubu, ale przede wszystkim w jego wizerunek, który już wczoraj został mocno nadszarpnięty, bo obrazki z Łazienkowskiej szybko obiegły cały świat.

Już przed pierwszym gwizdkiem fani zasiadający na Żylecie odpalili dziesiątki rac, na które UEFA nie zwykła patrzeć przychylnym okiem i niejednokrotnie karała już za nie finansowo warszawski klub. W kuluarach mówi się jednak, że w Legii panuje ciche przyzwolenie na korzystanie z pirotechniki przy okazji opraw. Dopóki race nie lądują na murawie i nie zagrażają w żaden sposób piłkarzom, klub nie ma problemu z opłaceniem ewentualnych kar. Wczoraj obeszło się bez takich incydentów i prawdopodobnie Legia będzie musiała jedynie sięgnąć głębiej do kieszeni. Podobny problem może mieć też Borussia Dortmund, ponieważ w sektorze gości również odpalano race. Większe kłopoty mogą jednak dotyczyć tego, co działo się już w trakcie meczu i z nimi borykała się będzie już tylko Legia.

Kibice Legii kilkukrotnie intonowali znaną z niemieckich boisk przyśpiewkę: „Nutte, Nutte, Borussia”, co polsku oznacza po prostu: „Dziwka, dziwka, Borussia”. Problem polega jednak na tym, że zupełnie coś innego mogli usłyszeć zasiadający na stadionie przedstawiciele FARE (Football Against Racism in Europe, stowarzyszenia założonego w celu zwalczania rasizmu, ksenofobii i faszyzmu na piłkarskich stadionach). Wielu osobom na trybunach, w tym również niemieckim dziennikarzom, wydawało się, że fani skandują: „Jude, Jude, Borussia”, a UEFA kładzie ogromny nacisk, by wyeliminować ze stadionów objawy ksenofobii czy antysemityzmu. Legia w przeszłości była już karana za rasizm i musiała rozgrywać dwa mecze przy zamkniętych trybunach. Według regulaminu UEFA teraz grozi jej podobna kara i zamknięcie stadionu dla kibiców. To jednak nie koniec problemów warszawskiego klubu.

Pod koniec pierwszej połowy na sektor zajmowany przez kibiców Borussii Dortmund próbowała się dostać zamaskowana grupa osób w barwach Legii. Próba ataku na sektor gości zakończyła się niepowodzeniem, bo w porę zareagowała stadionowa ochrona i nie dopuściła do bezpośredniej konfrontacji z przyjezdnymi. Cały świat mógł jednak zobaczyć obrazki, na których chuligani przy użyciu gazu łzawiącego, pięści oraz nóg atakują stewardów UEFA. Wandale próbowali szybko opuścić stadion i skakali ze schodów trybuny zachodniej na dachy wozów transmisyjnych. Warszawski klub już wczoraj wydał oświadczenie, w którym odniósł się do obu zajść.

„W związku z incydentami, jakie miały miejsce podczas dzisiejszego meczu Ligi Mistrzów UEFA pomiędzy Legią Warszawa i Borussią Dortmund niniejszym oświadczamy, że:

1) Nie są prawdziwe medialne doniesienia, jakoby kibice Legii mieli skandować „Jude Jude BVB”. Ustalono, że kibice śpiewali „Nutte Nutte BVB”. Jest to obraźliwa dla Borussii Dortmund i jej kibiców przyśpiewka śpiewana przez kibiców innych niemieckich drużyn – nie ma ona jednak żadnego kontekstu rasistowskiego czy antysemickiego. Niemniej jednak z całego serca przepraszamy zarówno niemieckich, jak i polskich fanów Borussii Dortmund, którzy poczuli się dotknięci.

2) Wobec wszystkich osób uczestniczących w naruszeniu porządku publicznego na Trybunie Zachodniej oraz w sektorze gości zostaną wyciągnięte bezwzględne konsekwencje.

Władze Legii Warszawa”.

Włodarzom klubu pozostało jedynie czekać na raport UEFA i to, jak federacja zakwalifikuje wszystkie wczorajsze wydarzenia. Biorąc jednak pod uwagę wcześniejsze kary finansowe, tym razem Legia może ucierpieć znacznie dotkliwiej i pozostałe mecze Ligi Mistrzów rozgrywać bez kibiców, tym bardziej że wczorajsze wydarzenia były szeroko komentowane we wszystkich zagranicznych mediach.

W przypadku zamknięcia stadionu dla kibiców, spotkanie będzie mogło obejrzeć jedynie maksymalnie 200 najważniejszych osób związanych z Realem Madryt lub federacją (prezes klubu, przedstawiciele zarządu, prezes federacji, osoby wysoko postawione w strukturach klubu). A także maksymalnie 75-osobowa delegacja obu drużyn, wliczając w to zawodników, lekarzy czy trenerów, ponadto akredytowani dziennikarze, policja, ochrona, osoby zajmujące się stadionową infrastrukturą, maksymalnie 75 przedstawicieli UEFA oraz oficjalni partnerzy UEFA z vipowskimi wejściówkami.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!