Z piekła do nieba

Z piekła do nieba – to określenie najlepiej pasuje do wyczynów Realu Madryt w ostatnich 12 edycjach Ligi Mistrzów. Po 6 latach rozczarowań przyszły w końcu sukcesy. Po serii eliminacji w 1/8 finału i wypadnięciu z europejskiej czołówki Królewscy zostali wręcz najlepszą ekipą rozgrywek, notując dwa triumfy i cztery półfinały. W tym okresie nikomu nie szło lepiej.

Real mocno odbił się od serii 1/8 finału, z której początkowo nie wydobyli go nawet Cristiano, Benzema i Kaká, którzy przegrali z Lyonem. Wcześniej kolejne ekipy odpadały z Liverpoolem, Romą, Bayernem, Arsenalem czy Juventusem. W tamtym okresie Hiszpanie nie byli nawet losowani z pierwszego koszyka, co było sporym ciosem dla klubu, który zawsze uważał Ligę Mistrzów za swoje rozgrywki. Królewscy odbili się jednak w erze Mourinho, który nie wygrał rozgrywek, ale przywrócił drużynę do walki o najwyższe cele. Od tamtego momentu Real to już inny zespół. Ancelotti zdobył La Décimę i dołożył kolejny półfinał, a wszystko zamknął Zidane La Undécimą. Takiej serii nie ma nikt w ostatnich sześciu latach, nawet Barcelona czy Bayern.

MARCA zauważa, że obie te epoki w pełni przeżył Sergio Ramos, który najpierw jako młody zawodnik znosił upokorzenia, by w końcu dojść do momentu, w którym jako kapitan wznosi Puchar Europy. Hiszpan dołączył do Realu Madryt w 2005 roku i przez pięć kolejnych lat był boiskowym świadkiem eliminacji w 1/8 finału. Kilka rozczarowań na koncie mają też Marcelo czy Pepe. Wszystko odmieniło się w 2011 roku, gdy z Mou na ławce ekipa przełamała klątwę 1/8 finału. Ramos ciągle walczył z Ligą Mistrzów, bo tym razem zanotował serię trzech półfinałów z rzędu, ale w końcu podniósł to trofeum w Lizbonie. I do tego w jakim stylu, zdobywając jedną z najbardziej kluczowych bramek w historii klubu i rozgrywek.