Advertisement
Menu
/ Cadena SER

Pepe w SER: Zidane i Mourinho to przeciwieństwa – cz.1

Pierwsza część wywiadu w <i>El Larguero</i>

Pepe był przed północą gościem programu El Larguero w radiu SER. Rozmowę przeprowadził prowadzący Manu Carreńo. Przedstawiamy jej pełny zapis.

Pepe, dobry wieczór.
Witam.

Witamy w El Larguero.
Bardzo dziękuję. Bardzo chciałem tutaj przyjść i fajnie spędzić z wami czas.

Nigdy tutaj nie byłeś?
Nie, to pierwszy raz.

Dziesiąty sezon w Hiszpanii i Realu Madryt, a nigdy nie byłeś w studiu na Gran Víi?
Nie. Sądzę, że byłem tak zły, że przez 10 lat nie dostałem żadnego zaproszenia od was.

Tutaj zapraszamy tylko tych, którzy zaczynają grać przynajmniej średnio dobrze.
[śmiech] Taka jest prawda.

Witamy więc na Gran Víi 32. Ależ macie początek sezonu, nie dało się tego zrobić lepiej.
Tak. Jest naprawdę dobrze. Nie chodzi tylko o mnie, ale o wszystkich kolegów. Teraz Real ma wielką stabilizację. Mocno i ciężko pracowaliśmy. Reprezentanci na EURO także dobrze odpoczęli, co również jest ważne. Tyle… Podchodzimy do sezonu z ogromnymi nadziejami na podarowanie radości naszym fanom.

Mistrz Europy z Realem, zwycięzca EURO z Portugalią. Nie pomyślałeś, żeby po tym sukcesie pożegnać się z kadrą?
Nie, nie, nie. Ciągle czuję się na siłach, by bronić koszulki Portugalii. To też wynika z tego, na jakim poziomie muszę być tutaj w Madrycie, bo tutaj mamy odpowiedzialność każdego dnia – musimy pracować dobrze i być profesjonalistami. Takie właśnie mam nastawienie.

Jesteśmy w tygodniu startu Ligi Mistrzów. Porozmawiamy o lidze czy pucharze, ale kiedy startuje Champions League, to wszystko jest inne, prawda?
Coś wyjątkowego. Wraca Liga Mistrzów, wraca radość fanów i także nasza, piłkarzy, bo to piękne rozgrywki dla wszystkich. Pięknie będzie cieszyć się kolejnym sezonem tych rozgrywek.

Jesteś po prostu szczęśliwym gościem [Pepe na wszystkie pytania odpowiadał z szerokim uśmiechem].
Dosyć szczęśliwym [śmiech].

Gdybym miał cię opisać, mógłbym powiedzieć, że Pepe to szczęśliwy gość?
Tak, szczęśliwy. Tak. Nie skarżę się na nic. Uważam, że jesteśmy szczęśliwcami, a szczęścia trzeba szukać w każdej minucie czy sekundzie, każdej dziesiątej części sekundy. Musimy być szczęśliwi i myśleć pozytywnie, że jutro rano znowu przytrafi się coś dobrego.

Zostaje ci jeszcze ten sezon w Realu.
Tak, zostaje ten sezon i… [śmiech] Ale jestem bardzo szczęśliwy…

Mówisz, że został jeden rok i cieszysz się z tego. Ludzie w takiej sytuacji dramatyzują, a ty pozostajesz spokojny.
Tak, bo jak mówiłem, jestem bardzo pozytywnym człowiekiem. Staram się robić wszystko dobrze, żeby przychodziły do mnie kolejne dobre rzeczy. Dając z siebie wszystko w każdym meczu czy treningu, myślę, że klub to zauważy i któregoś dnia zadzwoni, żeby zamknąć ten temat.

Zaraz porozmawiamy z Pepe o kontrakcie, Realu, EURO, o wszystkim. Pytać będą ci obecni jurorzy: Antón Meana, Javier Herráez, Antonio Romero i Mario Torrejón. Zaczynamy dzisiejszy program z Képlerem Laveranem Limą Ferreirą znanym jako Pepe, który rozgrywa swój 10. sezon w Realu. Najpierw jednak kilka wiadomości z dzisiejszego dnia.

***

Swoją bramkę z soboty widziałeś już na powtórkach?
Tak, po meczu. Moja żona nagrała filmik na stadionie z powtórką z telewizji i wysłała mi go. Cieszę się, że mogłem pomóc ekipie, która osiągnęła cel, jakim było zwycięstwo. To był mecz, w którym trzeba było zmienić chip, bo wielu z nas wracało z reprezentacji. Graliśmy też o godzinie 16, kiedy w Madrycie jest dosyć gorąco. Mierzyliśmy się z ekipą, która awansowała do La Ligi. Myślę, że poradziliśmy sobie dosyć dobrze.

Często mówi się, że te ekipy, które awansowały, na początku sezonu czują dodatkową motywację, dodatkową siłę. Popatrzmy, jakie wyniki Alavés osiągnęło z Atlético czy Barceloną.
Tak, bo one przychodzą do ligi po trudnym roku w Segundzie, gdzie gra się dosyć twardy futbol. Rozgrywki są tam bardzo konkurencyjne. Wszyscy piłkarze przez to przeszli. Kiedy wchodzisz do pierwszej ligi, robisz to z ogromną radością i nadziejami. Do tego gdy grasz z Realem, to też dostajesz ten plusik do motywacji. Myślę, że to coś normalnego. Dlatego uważam, że podchodziliśmy do tego jak do kluczowego meczu, bo to było naprawdę dosyć trudne starcie.

Gdzieś czytałem, że po meczu Zidane miał przemowę.
Tak, tak.

Co powiedział? Chyba nie było jakiejś kłótni? Nie był wkurzony?
Nie. Kłótni nie było, to nie jest jego profil.

Zidane w ogóle kiedyś się na was wyładował?
On zawsze po prostu stara się wyeliminować sprawy, które nie podobały mu się w danym meczu.

A co mu się nie podobało?
Nam wszystkim nie podobała się utrata dwóch bramek. Powinniśmy byli ich uniknąć, bo na odprawach przed meczem mówił nam, że Osasuna jest mocna we wrzutkach i wejściach w pole karne. Zwracał uwagę wszystkich na te szczegóły. To nie może się zdarzyć w meczu Ligi Mistrzów, bo Sporting praktycznie gra ten sam futbol. W przyszłości nie możemy zostać zaskoczeni w taki sposób.

Więc to była normalna przemowa i analiza przed Ligą Mistrzów.
Tak, wszystko było normalne.

A co ma takiego Zidane, co wyróżnia go od reszty? Ty miałeś wielu trenerów.
Po pierwsze, był wielkim piłkarzem. Wiem, co myślą zawodnicy. Do tego grał w Realu, miał cudowną karierę, także w Realu. Zna presję w tym klubie. Stara się nam pomagać, bo przeżył takie doświadczenie. Mamy się cieszyć piłką, bo któregoś dnia to się skończy. Mamy szansę, żeby robić naprawdę wielkie rzeczy i przypomina nam o tym każdego dnia. Do tego dochodzi jego codzienna praca na murawie. Jest człowiekiem, który mocno analizuje rywali, cały jego sztab mocno nad tym pracuje. Świetnie przygotowuje mecze.

Mówi się, że szatnie mogą zwalniać trenerów, że szatnie wolą miękkich trenerów, że ci twardzi czy krzyczący są gorsi. Analizując ostatnie lata w Realu, widzimy, że Ligi Mistrzów wygrywali Del Bosque, Ancelotti czy Zidane, czyli tak zwane miękkie ręce. Wam lepiej podchodzi taki trener, który rozmawia, a nie krzyczy? Piłkarz to docenia?
Tak, oczywiście. On przydzielił każdemu rolę. Kiedy przyszedł, to pamiętam, że w pierwszym tygodniu wezwał do siebie czterech kapitanów, wśród nich mnie. Powiedział, co myśli i czego chce dla drużyny. Pytał, czy się z tym zgadzamy, bo to była nowa mentalność. Zmiana trenera to zawsze coś trudnego, do tego na takim etapie rozgrywek. My się z nim zgodziliśmy i on dodał, że bardzo liczy na nasze wsparcie.

Więc dokładnie powiedział wam od razu, czego oczekuje?
Tak, bo my, kapitanowie, musimy też ciągnąć resztę. On był na tyle inteligentny, żeby wykonać taki krok i naprawdę mieliśmy spektakularną końcówkę sezonu, te pięć miesięcy. Teraz utrzymujemy poziom w tym sezonie. Musimy pozostać na tej drodze.

Prosił cię o coś konkretnego? Że Pepe ma robić to i to?
Nie, nie był szczegółowy. Na przykład powiedział, że w ciągu tych najbliższych trzech tygodni, bo mieliśmy tyle wolnych tygodni przez odpadnięcie z Pucharu Króla, będziemy pracować. „Będziemy pracować, bo uważam, że nie jesteście w 100% formie fizycznej. Będzie ciężko, trochę dam wam wycisk. Zgadzacie się z tym?” My powiedzieliśmy, żeby robił, co uważa za słuszne. On dodał, że w porządku, ale „porozmawiajcie z kolegami, bo będziemy mieć długie i ciągłe przebieżki, do których nie jesteście przyzwyczajeni. Tego od was potrzebuję”.

To taki styl Mourinho.
[śmiech] Nie, nie. Każdy ma swój styl.

Zidane i Mourinho to jak dzień i noc?
Są inni, jasne. Każdy myśli inaczej.

A czy Zidane i Mourinho to największe przeciwieństwa, jakie widziałeś?
Tak. Być może tak, dla mnie tak.

Jeden to jedno ekstremum, a drugi drugie?
Tak, ale w ten sposób robimy z jednego tego dobrego, a z drugiego tego złego [śmiech wszystkich]. Zidane jest teraz moim trenerem, więc… Nie, Mourinho ma ogromne doświadczenie jako trener. Przeszedł przez wiele krajów, wiele przepracował, trenował wielkich zawodników. Zidane zaczął pracę z pierwszoligowym zespołem w poprzednim sezonie. Jeśli porównujemy doświadczenie, są mocno inni, ale uważam, że najważniejsze jest to, iż Zidane był zawodnikiem i doskonale wie, czego potrzebują tutaj zawodnicy w każdym momencie meczu, treningu czy życia. On grał i doskonale rozumie nasze myślenie, patrzenie na futbol czy radzenie sobie z trudnościami.

Więc jesteście zadowoleni z Zidane'a?
Ja tak [śmiech].

A reszta?
Myślę, że cała drużyna i widać to po tym głosie zaufania, jakim był brak transferów. Real w przeszłości w takim momencie zawsze kupował, a teraz było inaczej. Zidane powiedział, że chce tych zawodników, że oni będą rywalizować między sobą, żeby być na najlepszym poziomie. Jeśli będzie czegoś potrzebować na mecz, wybierze tego najlepszego zawodnika.

Masz wrażenie, że to sprawiedliwy trener?
Tak. Pokazuje to też stabilizacja w klubie. Ludzie mówili, że prezes kupuje i wystawia skład, jaki zechce. Ostatecznie widzimy, że każdy robi swoje. Prezes stara się dbać o klub, żeby był najlepszy na świecie. Udaje mu się to. A dalej profesjonaliści, czyli trenerzy i my, staramy się robić swoje, żeby godnie reprezentować koszulkę Realu.

Zamkniemy zaraz temat trenerów i pójdziemy dalej. Z Mourinho zamknęliście w pewien sposób stosunki i tak sobie myślałem, że gdyby on został selekcjonerem, to pewnie dla ciebie temat kadry byłby skończony.
Nie wiem.

Więc chciałbyś, żeby on został selekcjonerem kadry?
Nie wiem. Jestem zadowolony z Fernando Santosa. Świetny człowiek. Dobry trener. Ma ogromne doświadczenie, chociaż wielu ludzi go nie zna. Żyje piłką, świetnie się na niej zna. Dzięki Bogu, że prezes go wybrał, żeby nas prowadził.

Kto by pomyślał, kiedy przychodził Mourinho, że to skończy się w taki sposób, zerwaniem stosunków klanu Portugalczyków.
Tak. Sądzę, że wszyscy wiecie, co się stało. To już przeszłość. Byłem silny, pokonałem trudności i mogłem dzięki Bogu utrzymać poziom w Realu Madryt.

Więcej nigdy już nie rozmawialiście?
Nie.

Zobacz, że dzisiaj jesteś mocny, a on chciał ci kończyć karierę.
On mi tam dodał lat, gdy mówił, że mam 31 czy 32 lata [śmiech]. Miałem wtedy rok mniej!

Dobra, chcę zapytać o Cristiano. Znowu zaczął sezon na maksa. On jest nienasycony. Ten gość ma taki głód… Znałeś kogoś podobnego?
Tak naprawdę nie, bo Cristiano właśnie tym się żywi: rywalizacją, bramkami, byciem wśród najlepszych, byciem na szczycie. Wyleczył kontuzję, która moim zdaniem była bardzo poważna. Świetnie się zregenerował, zagrał 60–70 minut, dołożył gola. On szuka tych bramek, z tego żyje. Dla mnie to spektakularna osoba.

Cristiano to gwarancja tej bramki.
Jednej na pewno!

Santos mówił to na EURO przy jakimś meczu, że na pewno traficie do siatki, bo macie Cristiano.
Tak, trener po pierwszych meczach mówił, że musimy dobrze bronić i nie stracić gola, bo z przodu na pewno coś trafimy, gdy mamy tego najlepszego.

Wiesz, że kochamy debaty. Żyjesz tu 10 lat i doskonale znasz dziennikarzy w Hiszpanii. Niedawno był tutaj Xavi i zapytaliśmy właśnie, kto jest najlepszy. Powiedział, że dla niego Messi i dla każdego poza ludźmi Realu. Tak powiedział Xavi. Cristiano poczuł się źle i zaczął pytać, kim jest Xavi, gdzie on gra, że nie ma Złotej Piłki. Jak to widzisz? Gdy ciebie zapytamy, kto jest najlepszy, powiesz, że Cristiano. On powiedział, że Messi.
Tak, dla mnie Cristiano jest najlepszy, ale ja nie dodaję, że on jest najlepszy tylko dla tych z Realu. Nie mówię, że Messi jest najlepszy tylko w Barcelonie, rozumiesz? Nie powiem czegoś takiego. Cristiano jest najlepszy, bo go znam. To gość, który od wielu lat jest w Realu i zawsze bije rekordy, pomaga drużynie, pomaga reprezentacji. Dla mnie, zawodnika, który z nim pracuje, to całe jego poświęcenie sprawia, że jest najlepszy.

Wkurza się, gdy ktoś mówi przy nim o Messim?
Nie, nie. Cristiano ma wystarczające doświadczenie, żeby przejść obok tego obojętnie.

Ale odpowiedział Xaviemu, że kim on jest i gdzie on gra. Nie lepiej powiedzieć mu, żeby się tak nie grzał i czasami odpuścił?
Tak, ale są różne sposoby na mówienie różnych rzeczy. Uważam, że gdy Xavi powiedział, iż Cristiano jest najlepszy tylko dla ludzi Realu, to zapomniał, że Cristiano ma ludzi, którzy kochają go w Portugalii, Stanach Zjednoczonych czy Chinach. Moim zdaniem tutaj Xavi się myli. Cóż, trzeba uszanować jego opinię, że Messi dla niego jest najlepszy, ale jest wielu ludzi za Cristiano. Ma wielu fanów, jest ich naprawdę sporo.

Xavi się myli, mówi Pepe. Zaraz zapytamy go szczerze o jego przyszłość. Czekają już na to Antón Meana, Javier Herráez, Antonio Romero i Mario Torrejón. Ci żartownisie zapytali, czy będą potrzebować dzisiaj ochraniaczy. Powiedziałem, że to już nie ten Pepe.
Już zaczynają [śmiech].

Mała przerwa i wracamy do wywiadu z Pepe. Bez ochraniaczy, bez niczego, dzisiaj gramy bardzo czysto.

***

Jest to pierwsza część wywiadu dla radia SER. Drugą możecie znaleźć tutaj.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!