Advertisement
Menu

Porażka w ostatniej sekundzie

Koszykarze przegrali pierwszy mecz z Barçą

Bardzo wyrównana walka, mnóstwo punktów i niepewność do ostatniej sekundy. Biorąc pod uwagę emocje, finałowa rywalizacja Ligi Endesa nie mogła rozpocząć się lepiej. FC Barcelona Lassa skorzystała z przewagi parkietu i pokonała Real Madryt różnicą zaledwie jednego punktu (100:99), po trafieniu Stratosa Perperoglou w ostatniej sekundzie meczu. Kolejny pojedynek serii zaplanowano na piątek, także w Barcelonie.

Madrytczycy już na wstępie musieli sobie poradzić z dziesięcioma punktami straty (14:4), nagromadzonymi wskutek bałaganu w obronie, zwłaszcza przy zamianie krycia. Co jednak ciekawe i godne pochwały, goście nie wpadli w panikę. Spokój zachowali zarówno zawodnicy, jak i trener. Pablo Laso nie zaprosił podopiecznych do rozmowy, a jedynie wydelegował do gry Rudy’ego Fernándeza. Ten bardzo szybko zamienił dwa rzuty na sześć punktów i utrzymał zespół w grze.

Miejscowy spiker najczęściej wykrzykiwał nazwisko Justina Doellmana, zabójczo skutecznego zza obwodu w pierwszej połowie meczu (pięć celnych rzutów na sześć prób). Znakomita dyspozycja Amerykanina nie stała się jednak dla mistrzów wymówką, nie na tym etapie rozgrywek. Zupełnie niewzruszeni dalej robili swoje. Sprawnym rozegraniem piłki dochodzili do wolnych pozycji rzutowych i z powodzeniem dotrzymywali rywalowi towarzystwa na tablicy wyników (47:48).

Zawodnicy stoczyli w pierwszej połowie pojedynek na umiejętności i celność, z małą liczbą przewinień, natomiast drugą rozpoczęli od częstego przerywania akcji niezgodnie z przepisami. Skoncentrowali się na obronie i wytrąceniu z równowagi rywala, przez co gra nie była już tak płynna i dynamiczna. Rywalizacja wciąż jednak była bardzo wyrównana i ponownie rozstrzygnęła się dopiero po ostatnim rzucie.

Świetna obrona i bardzo rozsądna gra w ataku zagwarantowała Realowi Madryt skromne, jednopunktowe prowadzenie tuż przed końcem starcia (98:99). Zabrakło naprawdę niewiele, by rozpocząć tę serię od wymarzonego zwycięstwa. Bohaterem wieczoru został Stratos Perperoglou, który wykorzystał piłkę meczową i na sekundę przed ostatnią syreną nieporadnym rzutem spod tablicy umieścił piłkę w obręczy.


100 – FC Barcelona Lassa (22+25+33+20): Satoranský (13), Navarro (10), Doellman (19), Perperoglou (18), Tomić (14) – Ribas (3), Abrines (7), Vezenkov (3), Samuels (7), Oleson (6).

99 – Real Madryt (22+26+27+24): Rodríguez (6), Mačiulis (8), Taylor (2), Thompkins (4), Ayón (11) – Fernández (9), Nocioni (7), Reyes (13), Carroll (21), Llull (14), Hernangómez (4).

Skrót spotkania | Statystyki | Drabinka

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!