Advertisement
Menu
/ vavel.com

Toril: Marcos Llorente ma wszystko, żeby grać w pierwszej drużynie

Wywiad z byłym szkoleniowcem Castilli

Alberto Toril, były trener Castilli, udzielił wywiadu portalowi Vavel.com. Mówił w nim zarówno o obecnej sytuacji drużyny rezerw Realu Madryt, jak i o zespole, który sam prowadził.

Chcielibyśmy zacząć od twojej Castilli. Jak przygotowuje się sezon, wiedząc, że głównym celem jest wywalczenie awansu w tak trudnej lidze jak Segunda División B?
Z pozytywnym nastawieniem. Castilla minimalnie musi być w wśród czterech najlepszych i aspirować do mistrzostwa. Kluczowy jest dobry start, żeby drużyna nabrała od razu pewności siebie i wpadła w pozytywną dynamikę. Jeśli to się uda, to następnie trzeba krok po kroku zbroić zespół i nadawać mu solidności, by był gotowy w najważniejszych meczach, jak na przykład w play-offach. My osiągnęliśmy szczyt formy właśnie wtedy. Aby awansować, trzeba dotrzeć w jak najlepszej dyspozycji do końcowej fazy sezonu.

Trenowanie drużyny rezerw nie jest łatwe. Z pewnością prowadzenie zespołu złożonego z samych młodych zawodników jest inne niż posiadanie doświadczonych graczy w kadrze.
Jeśli przeanalizujesz naszą grupę, mieliśmy skomplikowanych rywali, takich jak Real Oviedo, Lugo, Tenerife, Albacete… To była inna droga niż w obecnym sezonie, gdzie Castilla w teorii miała dużo łatwiejszych przeciwników. Później trafiliśmy na Cádiz w play-offach o awans. Dobrze, że mieliśmy już doświadczenie ze starcia z Alcoyano rok wcześniej. Bardzo dobrze spisywaliśmy się w pojedynkach ze skomplikowanymi drużynami. Mieliśmy doświadczenie z play-offów z wcześniejszego sezonu i podeszliśmy do starcia z Cádizem w bardzo dobrej dyspozycji zarówno mentalnej, jak i fizycznej.

Doświadczenie zdobyte w pojedynkach z Alcoyano pomogło wam w play-offach rok później i było impulsem, który pozwolił zakończyć sezon zasadniczy na pierwszym miejscu.
To skomplikowane, bo dwumecz trwa nie 90, a 180 minut. W ich trakcie przydarza ci się mnóstwo niedogodności, w końcu mierzysz się z bardzo silnym rywalem, który ma ogromne umiejętności i możliwości, żeby ci zaszkodzić. Musisz być solidną drużyną, gotową do walki, nie wygrywasz tylko dzięki umiejętnościom indywidualnym. Są takie momenty zagrożenia, gdy przeciwnicy stwarzają okazje, naciskają, sprawiają, że czujesz się niekomfortowo… Jeśli tego wcześniej nie przeżyłeś, jest ci trudno to znieść. Prawda jest też taka, że dotarliśmy do najważniejszego momentu sezonu, gdy chłopcy grali na wyjątkowo wysokim poziomie, dlatego potrafiliśmy stworzyć taką różnicę.

Tamta Castilla miała niesamowity potencjał. Wielu jej zawodników obecnie gra na wysokim poziomie – Czeryszew, Morata, Jesé… Jak to było ich trenować i kształtować?
Zawsze powtarzam jedną rzecz, Castilla zawsze miała świetnych zawodników, przez całą swoją historię. Sukcesem jest sprawienie, by ci piłkarze grali jako drużyna, żeby zrozumieli, że w pojedynkę nic nie wygrają. Wszyscy muszą zmierzać w jednym kierunku. Muszą pojąć, że drużyna jest ponad nimi, a to w połączeniu z talentem pomaga rozstrzygać mecze. Jeśli każdy idzie w swoim kierunku, nie ma szans na sukces drużynowy. W tamtym sezonie udało nam się sprawić, że wszyscy ci znakomici piłkarze, którzy teraz grają na wysokim poziomie, zdali sobie sprawę, ze razem mogą osiągnąć wielkie rzeczy.

Miałeś pod swoją wodzą trzech wspaniałych napastników i każdy z nich grał.
Morata, Jesé i Joselu byli problemem, ale takim w cudzysłowie. Byli trzema znakomitymi napastnikami, ale różnymi od siebie, a każdy z nich musiał grać, bo byli bardzo dobrzy. Ostatecznie przesunęliśmy Moratę na lewą stronę i on to zaakceptował. Dzięki temu teraz, po upływie tych lat, ma do zaoferowania więcej wariantów w grze. Udowodniliśmy, że może grać na środku i z boku, a i tak będzie pomagał drużynie.

To jest kluczowe dla trenera, zaadaptowanie się do drużyny i jej potrzeb.
Ostatecznie ważni są zawodnicy. Musisz przystosować się do warunków, jakie mają twoi piłkarze, docenić możliwości drużyny, chociaż oczywiście musisz mieć swój sposób trenowania. Tylko w tym wszystkim powinieneś dostrzec najlepszą metodę, która pozwoli zespołowi rozwijać się i wspiąć się na wysoki poziom. Błędem jest przedkładanie twoich pomysłów nad możliwości zawodników. Lepiej przystosować się do umiejętności piłkarzy, a później wprowadzać swoje poprawki.

Teraz łatwo jest powiedzieć, że Morata gra na wysokim poziomie, ale czy w tamtym momencie myślałeś, że zajdzie tak daleko?
Bez wątpienia oni mają wielki talent, ale to idzie w parze z tym, co osiągasz jako drużyna. Jeśli wypełniasz cele, czyli na przykład wywalczasz awans, twój poziom i prestiż wzrastają. Być może gdyby nie udało się awansować, co przytrafiało się w poprzednich latach, mimo że też grali utalentowani zawodnicy, niektórzy piłkarze nie rozwinęliby się w taki sposób. Awans miał bardzo wielkie znaczenie, a do tego Real Madryt potrzebował wychowanków, którzy mogą trafić do pierwszej drużyny.

Czy to oznacza, że tacy zawodnicy jak Marcos Llorente, Mariano, Mayoral czy Ødegaard, mogą wstrzymać swój rozwój, jeśli nie osiągną celu?
Bez wątpienia. Zawsze w takich przypadkach podaję przykład reprezentacji Hiszpanii. Do momentu, gdy udało się zdobyć mistrzostwo Europy w 2008 roku, Hiszpania miała generacje wspaniałych piłkarzy, którzy nie byli tak rozpoznawalni na arenie międzynarodowej. Po zdobyciu tytułu, ranga takich graczy jak Ramos, Xavi czy Iniesta wskoczyła na wyższy poziom. Jeśli do umiejętności dołożysz sukcesy, to pomaga ci się rozwinąć i zwiększyć swoje szanse.

Wróćmy do obecnej Castilli, sytuacja Ramisa jest bardzo podobna do twojej, przejął drużynę w środku sezonu.
Jest pewna różnica. On przejął drużynę, która znajdowała się na drugim miejscu, a my wzięliśmy ekipę z 14. czy 15. pozycji. Jednak zadanie Ramisa i tak było skomplikowane, musiał utrzymać odpowiedni poziom, a zdołał go nawet poprawić i wywalczyć mistrzostwo. Dzięki dobrym wynikom jest teraz o krok od awansu.

Przejęcie drużyny w połowie sezonu zawsze jest trudniejsze, niż posiadanie jej od początku i możliwość budowania według własnej woli.
Oczywiście, ponieważ przychodzisz do zespołu z innymi pomysłami i musisz go dostosować do siebie. Trzeba wprowadzać z marszu pewne modyfikacje. Kiedy zaczynałem pracę w Castilli, trafiliśmy na drużynę w złej kondycji mentalnej, mającej za sobą negatywną passę. Już na starcie musieliśmy zmienić wiele rzeczy.

Castilla przegrała pierwszy mecz z UCAM Murcia. Co sądzisz o tym spotkaniu?
Drużyna ma wystarczająco dużo umiejętności, żeby odwrócić losy dwumeczu. Mają odpowiednią jakość i talent, jednak w takich pojedynkach potrzebujesz solidności i odpowiedniego podejścia do trudnych chwil. Jeśli Castilla będzie dobrze bronić, dzięki talentowi z przodu może zdobyć bramkę. Trafili na trudnego rywala, który potrafi grać twardo.

Wiele się właśnie mówiło o ostrej grze piłkarzy z Murcji. Być może chłopcy z Castilli nie potrafili zareagować na taką grę?
Rywale chcą skierować grę na określone przez siebie tory, chociaż to prawda, że posunęli się do ostrych wejść. Mają zarówno młodych, jak i doświadczonych zawodników, którzy potrafią się zachować w takich sytuacjach. Wiedzieli, że dzięki ostrej grze mogą przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednak Castilla potrafiła zdobyć gola na 1:0. Jeśli twój rywal odwrócił wynik, to oznacza, że nie byłeś solidny i źle broniłeś. Nie można skupiać się tylko na ostrej grze rywali, analiza musi być głębsza.

Drużyna powinna skupić się na swojej grze czy na próbie przeciwstawienia się grze rywali?
UCAM Murcia zagra w rewanżu tak samo, ale Castilla nie powinna wchodzić w taką grę. Kiedy graliśmy z Cádizem, na stadion przyszło 25 tysięcy osób. Wcześniej, gdy podjeżdżaliśmy autobusem, obrażali nas, obrzucali jajkami, mówili wszystko… Jednak my nie wdawaliśmy się w takie wojenki, tylko zrobiliśmy swoje, co przyniosło nam wygraną. Castilla powinna zapomnieć o pierwszym meczu i skupić się na kreowaniu okazji. Jeśli przyjmą warunki przeciwników, mają wiele do stracenia, ponieważ rywale dominują w tym aspekcie.

Porażka 1:2 jest zdradliwa, ponieważ wydaje się, że strata nie jest duża i można grać spokojnie. W takich sytuacjach lepiej rzucić się na rywala czy mieć cierpliwość?
Trzeba mocno zacząć i zobaczyć, czy uda się zaskoczyć rywala, a później zarządzać spotkaniem bez zbędnego szaleństwa. Bramka UCAM skomplikuje i utrudni rywalizację. Musisz myśleć o zwycięstwie, na zdobycie gola masz 90 minut, więc nie trzeba wpadać w panikę. Piłkarze muszą być skoncentrowani, gdy nie będą mieli piłki, a także agresywni, by ją łatwo odbierać.

Co myślisz o Marcosie Llorente?
Uważam, że to jest wspaniały zawodnik, który bardzo nam się podoba. Już my go zauważyliśmy, zapraszaliśmy go na treningi Castilli. Później się rozwinął i stał się lepszym piłkarzem. Jest typowym środkowym pomocnikiem ze stemplem Realu Madryt. Ma wszystko, żeby grać w pierwszej drużynie. Operuje na dużej przestrzeni boiska, potrafi dobrze podać, być agresywny… Musi tylko dostać szansę, a ja sądzę, że ją dostanie.

Już był z pierwszą drużyną na przygotowaniach do sezonu i ma za sobą debiut, ale potrzebuje większej szansy. To jest problem Realu Madryt, że szuka okazji na zewnątrz, mimo że ma je u siebie?
W Realu Madryt trudno się przebić na pozycji środkowego pomocnika. Klub zawsze ściąga najlepszych na świecie i awans do pierwszej drużyny jest bardziej skomplikowany, jednak nie można tracić nadziei. Marcos był już na pretemporadzie, więc wszystko jest kwestią zaufania. Zawsze powtarzam, że najlepszym trenerem szkółki jest szkoleniowiec pierwszego zespołu, który może dać zawodnikom szansę i postawić na nich. Llorente ma odpowiednie umiejętności, żeby sprostać oczekiwaniom.

Jest także Martin Ødegaard.
Na niego trzeba patrzeć w dalszej perspektywie, nie można przecież zapominać, że ma siedemnaście lat. Przyszedł tutaj w młodym wieku, opuszczając swoje otoczenie, jednak ma niesamowite umiejętności indywidualne. Wydaje mi się, że z upływem czasu będzie grał coraz lepiej, ponieważ ma talent. Jest na razie na etapie adaptacji, dlatego awans Castilli byłby bardzo cenny, bo w Segunda División gra się bardziej piłką.

Czyli są zawodnicy, którzy prezentują się lepiej w wyższych ligach, ze względu na styl gry i stan boisk.
Grupa Castilli nie była na najwyższym poziomie, do tego musisz grać na niewielkich boiskach, gdy przychodzą wyjazdy. Na północy duży wpływ ma także pogoda, stan boisk jest gorszy i gra w piłkę kosztuje o wiele więcej. W Valdebebas Martin pokazywał o wiele więcej, chociaż ciągle mu brakuje skuteczności pod bramką. Powinien nad tym popracować, ale już zaprezentował wiele udanych zagrań.

Czego można się spodziewać od tej Castilli w play-offach?
U siebie, na dużym boisku, ze wsparciem kibiców, może odrobić straty. To będzie mecz, który trzeba również rozegrać w głowach. Zawodnicy muszą zrozumieć, że wygrają po 90 minutach, a nie w pierwszej, nawet jeśli szybko zdobędą gola. Mecz składa się z wielu małych części i wszystko zależy od tego, jak sobie z nimi poradzisz. Castilla ma wszystko, żeby awansować. A nawet jeśli teraz przegra, to będzie miała jeszcze jedną szansę.

W drużynie rezerw trzeba pełnić rolę trenera, ale także nauczyciela.
Najważniejsze jest dbanie o rozwój piłkarzy. Oni mają swoje niepokoje, emocje i pomysły… Ty starasz się znaleźć w tym wszystkim odpowiednią równowagę i sprawić, by ci chłopcy potrafili rywalizować, również na poziomie osobistym. Niech mają pełną świadomość tego, co mają.

Moment wywalczenia awansu przynosi ulgę, czy od razu zaczyna się myśleć o następnym sezonie?
Każdy poziom rozgrywkowy ma swoje cechy. W Segundzie poziom jest wyższy, błędy więcej kosztują. Jeśli jakiś popełniasz, rywale mają odpowiednie umiejętności, by z tego skorzystać. W Segundzie B te błędy nie mają aż takiego wpływu. Przeważnie udaje ci się je nadrobić dzięki umiejętnościom. Również pretemporada nie ma tak wielkiego znaczenia w Segundzie B, chociaż mieliśmy trochę problemów, bo niektórzy piłkarze pracowali z pierwszą drużyną, a nie z nami. Dlatego pierwsze mecze trzeba rozstrzygać indywidualnymi umiejętnościami. Później krok po kroku rozwijaliśmy się jako drużyna. W Segundzie jeśli nie zaczniesz dobrze, musisz za to zapłacić, różnica jest ogromna. Właśnie to nam się przytrafiło w drugim sezonie. Przygotowywaliśmy się bez wielu zawodników.

Drugi sezon był przeciwieństwem pierwszego, w którym Jesé ustanowił strzelecki rekord i udało się zająć ósmą pozycję. Co się zmieniło?
Przed drugim sezonem odeszło od nas piętnastu zawodników, a pretemporadę zaczynaliśmy z dziesięcioma piłkarzami. Później musieliśmy rywalizować z drużynami, które od pierwszego dnia przygotowywały się do osiągnięcia celu. Mieliśmy stratę już na starcie. Przez pierwsze pięć czy sześć kolejek nie byliśmy gotowi na rywalizację w Segunda División.

Co od tamtej pory robi Alberto Toril?
Przed rok odciąłem się od futbolu, chociaż oglądałem mecze. Wyjechałem do Anglii, a teraz szukamy możliwości powrotu do trenowania. Pojawiały się jakieś opcje, ale nie było jeszcze żadnych konkretów. Pojawiła się też szansa komentowania meczów w Movistar+, co otworzyło mi nowe możliwości.

Jeśli jutro otrzymałbyś telefon, byłbyś skłonny wykonać ten krok?
Tak, to jest to, co mi się podoba. Jest wielu trenerów, a drużyn niewiele. Wszyscy chcą wspiąć się jak najwyżej w jak najkrótszym czasie, a to jest trudne. Ja jestem gotowy, mam wielką ochotę do pracy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!