Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Gdyby Bale grał tyle co Cristiano…

Gareth wystąpił tylko w 25 meczach w tym sezonie

W Vallecas Królewscy będą musieli radzić sobie bez Cristiano Ronaldo. Zdarza się to rzadko, ale gdy Portugalczyka nie ma na boisku, wzrok madridismo skupiony jest przede wszystkim na Garethcie Bale'u, o ile ten przebywa na placu gry. Walijczyk po krótkiej przerwie wraca do wyjściowej jedenastki i spróbuje poprowadzić białą maszynę do dziewiątego zwycięstwa z rzędu w lidze. Pytanie tylko, czy zostanie już w składzie do ewentualnego finału w Mediolanie, czy znów wydarzy się coś nieoczekiwanego?

Trudno jest pojąć i opisać sezon, który rozgrywa, a właściwie którego nie rozgrywa, Gareth Bale. Walijczyk znalazł się na sinusoidzie, która wije się od goli i asyst do kontuzji i niewyjaśnionych absencji. Już na dzień dobry, bo we wrześniu, Bale przegapił trzy ligowe mecze – skrzydłowy doznał czwartego urazu łydki, odkąd przybył do stolicy Hiszpanii. Ledwo wrócił i w połowie października przeżywaliśmy déjà vu – piąta kontuzja łydki. Znów kilka meczów w plecy i powrót w połowie listopada. W grudniu, a w szczególności w styczniu, wydawało się, że wskoczył na poziom, który po nocach śni się jeszcze Marcowi Bartrze. Grał kapitalnie, strzelał, asystował i ciągnął za uszy cały zespół. A wtedy – łydka po raz szósty. Początkowe komunikaty mówiły o trzech, maksymalnie czterech tygodniach przerwy… Bale wrócił po ośmiu, by później znów ominąć kilka pojedynczych spotkań.

Mecze w reprezentacji, pomoc trenera od fal mózgowych, ćwiczenia na piasku, złe diagnozy lekarzy, 36 dołków w golfa, sprzęgło w Lamborghini obciążające mięśnie i tak dalej… Na tym poziomie sportowym brzmi to jak jakiś żart, ale między innymi takie powody podawały walijskie i hiszpańskie media, przez które Bale przegapiał mecz za meczem. Trudno w to wszystko uwierzyć i nie uśmiechnąć się z politowaniem, ale fakty są takie, że Garetha zabrakło w tym sezonie aż w 14 spotkaniach Primera División i 5 w Lidze Mistrzów.

Nie licząc feralnego wspomnienia z Kadyksu, Bale wystąpił w 25 z 44 możliwych meczów. A jeśli rozłożymy na czynniki pierwsze spotkania, w których już zagrał, robi się jeszcze ciekawiej. Od pierwszej do ostatniej minuty mogliśmy oglądać go jedynie 13 razy. Nie, to nie pomyłka – kwiecień i cały sezon powoli dobiega końca, a zawodnik, za którego zapłacono blisko 100 milinów euro, ma za sobą trzynaście pełnych, 90-minutowych występów.

1828 – przez tyle minut na murawie przebywał w tym sezonie Bale. Nie daje to nawet 50% możliwego do rozegrania czasu. Dla porównania, Cristiano Ronaldo przegapił dotychczas jedną minutę (sic!) i łącznie spędził ich na boisku 3959 – o 2131 więcej niż jego Padawan. Można jedynie zastanawiać się, co by było, gdyby Walijczyka omijały kontuzje i wszystkie enigmatyczne absencje, ponieważ jego liczby i tak wyglądają imponująco. We wszystkich rozgrywkach Gareth zanotował 17 goli i 11 asyst, a oznacza to, że miał udział przy golu średnio co 65 minut. Jeśli znów zestawimy go z Portugalczykiem, okaże się, że największy gwiazdor Królewskich jest w tej statystyce lepszy raptem o 60 sekund, ponieważ asystuje lub trafia do siatki raz na 64 minuty.

Gdy przypomnimy sobie występy Asiera Illarramendiego, który wykręcał nieziemskie statystyki podań, wiemy, że matematyka zadaje czasem kłam boiskowym wydarzeniom. Tutaj trudno jednak nie uwierzyć królowej nauk, która sugeruje, że jeśli ktoś w końcu skutecznie postawi Bale'a na nogi, a te nie ugną się przez cały sezon, to Walijczyk będzie w stanie wykręcać liczby, które pozwolą mu walczyć o podium w plebiscycie Złotej Piłki. Na razie rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna, a Bale, jak rapował Magik – pojawia się i znika.

Warto zapytać, czy gdy Bale już znikał i oglądał mecze w kapciach przed telewizorem, to jego zespół nie przegrywał mistrzostwa? Garethito, jak nazywają go Hiszpanie po spektakularnych zagraniach, nie brał udziału w wygranych z Granadą, Bilbao, Celtą, Las Palmas, Espanyolem, ponownie Granadą i Bilbao, Levante, Eibarem i Villarrealem. Ale nie było go też na murawie w czterech meczach, w których Królewscy punkty tracili – w obu remisach z Málagą i jednym z Betisem, a także w przegranych Derbach Madrytu. I znów można tylko gdybać. Czy właśnie jego strzał z dystansu nie pomógłby rozbić andaluzyjskiego autobusu? Czy jego rajdy nie dałyby wygranej nad Atleti, które zostawia zawsze sporo wolnego miejsca na skrzydłach? Nie wiadomo. Ale wiadomo za to, że do końca sezonu zostało maksymalnie siedem spotkań, w których walijski ekspres nie może się już wykoleić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!