Jeszcze mniejsza rola Jamesa u Zidane'a

„To oczywiste, że zmiana szkoleniowca nie była dobra dla Jamesa” – tymi słowami we wczorajszym wywiadzie dla Marki sytuację swojego syna opisywał ojciec pomocnika Realu Madryt. Największa hiszpańska gazeta sportowa przyznaje mu rację, broniąc tej tezy liczbami, które nie pozostawiają wątpliwości. Tata Rodrígueza się nie myli.

O stosunkach między Jamesem a Benítezem dużo mówiono w hiszpańskich mediach, jednak liczby są jasne – za kadencji Hiszpana Kolumbijczyk był na murawie przez 718 minut w 14 meczach, w których był do dyspozycji szkoleniowca. Daje to 57% możliwego czasu gry. Wydawało się, że odejście byłego szkoleniowca Liverpoolu pomoże Jamesowi w powrocie na dobre tory i odzyskaniu statusu kluczowego zawodnika Królewskich.

Rzeczywistość była jednak dla Jamesa bardzo bolesna. Zinédine Zidane stawia na niego rzadziej, niż robił to jego poprzednik. Łączny wynik madryckiej „dziesiątki” nikomu nie imponuje – 707 minut w 15 spotkaniach, co daje łącznie 52% czasu. W ostatnich trzech meczach, przeciwko Sevilli, Barcelonie (nie zagrał ani minuty) i Wolfsburgowi Kolumbijczyk spędził na boisku 20 minut. To mniej niż 10% czasu gry.

Nie zapowiada się, by ta sytuacja miała zmienić się w najbliższych meczach. Być może Zidane zmieni podejście do Kolumbijczyka o 180 stopni, jednak najprawdopodobniej najbliższa próba remontady w Lidze Mistrzów rozpocznie się bez Jamesa, który w ciągu roku z idola publiki na Santiago Bernabéu stał się rezerwowym. I w świątyni madridismo niewiele osób może obwiniać za to trenerów.