Advertisement
Menu
/ cadenaser.com

Valdano: Kiedy Zidane prosił o pressing, piłkarze go nie słuchali

„Filozof futbolu” analizuje wczorajszy mecz

Były dyrektor sportowy Realu Madryt, Jorge Valdano, jak co niedzielę był gościem wieczornej audycji audycji El Larguero na antenie radia Cadena SER, gdzie analizował rozegrany wczoraj mecz z Las Palmas.

Reakcja Zidane’a
– Wypowiedzi Zidane’a wydają mi się szczerze. Było trudno o to, by wyjść i w eufemistyczny sposób wyrazić tę apatię w grze zespołu. On poszedł w wariant środkowy, między przemilczeniem a całkowitym skrytykowaniem zespołu, co było chyba najinteligentniejszym rozwiązaniem. Drużyna potrzebuje, by wylać na nią kubeł zimnej wody i trener czasem jest zmuszony do poważniejszych ruchów, żeby nie dopuścić do eskalacji sytuacji. Nie znamy jeszcze dobrze Zidane’a, oceniać go możemy wyłącznie po wypowiedziach na konferencjach prasowych. Nie ma nas w szatni, nie wiemy czy jego przekaz dociera, czy nie dociera do drużyny. Tak czy inaczej, nie wszystko zależy od trenera. W tej drużynie są zawodnicy o ogromnym doświadczeniu, niektórzy z nich to jedni z najlepszych piłkarzy na świecie, nie możemy więc koncentrować wszystkiego na trenerze, bo tym sposobem trzeba będzie go zmieniać co trzy miesiące.

Brak odpowiedniego nastawienia
– Osobiście nie wierzę specjalnie w całą tę pretemporadę, uważam, że to co się liczy przede wszystkim to właściwe nastawienie do gry, którego w tym meczu ewidentnie zabrakło. Drużyna wydawała się apatyczna, jakby odłączona. Kiedy Zidane prosił piłkarzy o pressing, to najwyraźniej go nie słuchali. Wyzwania, które przed nimi, będą mieć jeszcze większy ciężar gatunkowy. Spotkanie z Sevillą na Bernabéu czy mecz na Camp Nou z Barceloną nie pozwolą na taką apatię, jaką widzieliśmy. To samo tyczy się ćwierćfinału, bez względu na przeciwnika.

Ligowe laboratorium
– Piłkarzom, którzy na początku sezonu wychodzą by walczyć o najważniejsze trofea, nie jest łatwo nagle przestawić się na rozgrywanie meczów, w których chodzi o uniknięcie katastrofy. Inną twarz pokazali w Lidze Mistrzów, gdzie owszem, widać było w grze nieład, były problemy z organizacją gry, z przekazywaniem sobie krycia w obronie, ale poziom zaangażowania i poświęcenia był znacznie wyższy. W Las Palmas brakowało im duszy, mecz nie wzbudził w nich żadnego większego entuzjazmu. Trudno jest, gdy koncentrujesz wszystkie swoje siły na Lidze Mistrzów, w której rozgrywasz mecz raz na dwadzieścia dni, i jednocześnie nie traktujesz ligowych spotkań jako swego rodzaju laboratorium, w którym wychodzą pewne sprawy i w którym napełniasz się pewnością siebie, by móc za chwilę stawić czoła większym wyzwaniom. Nie będąc w rytmie do rywalizacji, piłkarze wychodzą na boisko ze zrezygnowaniem i nie wiedzą, czy nogi pozwolą im na grę przez dziewięćdziesiąt minut, czy tylko godzinę. Dlatego mówię, że takie mecze muszą zmienić się w laboratorium, gdzie piłkarze sprawdzają siebie i swoje możliwości.

Gra ważniejsza niż wynik
– Brakuje tych choćby dwudziestu dobrych minut, które mogłyby popchnąć drużynę w stronę odczuwania prawdziwej przyjemności z gry. Prawda jest taka, że piłkarze nie są aż tak zależni od rezultatu. Kibicom czy dziennikarzom z trudem przychodzi komentowanie gry wbrew wynikowi, choć dziś tak w istocie jest, bo wynik jest korzystny, a opinie o grze zupełnie przeciwne. Dążę jednak do tego, że piłkarze schodząc do szatni są doskonale świadomi, czy zagrali dobrze czy źle, bez względu na wynik. Ta świadomość obecna jest również na boisku. Kiedy grają dobrze, odnajdują bodźce, które pomagają im chcieć biegać, chcieć walczyć. Kiedy piłka odskakuje, a podania nie są dokładne, wówczas wszystko się burzy i powoduje pęknięcia struktury zespołu. Dzieje się wtedy to, co widzieliśmy w drugiej połowie meczu – nie wiadomo, która spośród biegających po boisku drużyn to Las Palmas, a która Real Madryt.

Występ Bale’a
– To piłkarz, który lepiej dogaduje się z bramką przeciwnika, niż z grą własnego zespołu. Wiemy, że ma ogromny potencjał, ale chyba zrozumiał już, jak działa ten ogromny wpływ mediów. Kiedy strzela gola - jest bezpieczny. Kiedy nie strzela - zaczynają pojawiać się wątpliwości. Przez to bardziej skupia się na trafianiu do siatki, niż na samej grze.

Rotacje i casus Casemiro
– Rotacje i dawanie szansy wszystkim graczom możliwe jest, kiedy gra funkcjonuje. Kiedy sprawy na boisku mają się dobrze, wówczas możemy sobie pozwolić na dyplomację, by zapewnić dobry klimat w szatni. Wciąż jest jednak zbyt wiele do poprawy, a rotacje nie sprzyjają konsolidacji pomysłów na grę. Odnoszę wrażenie, że Zidane włączył już Casemiro w grupę piłkarzy wyjściowego składu. To ważne, bo mówimy o pozycji, która pozwala drużynie na zachowanie odpowiedniej struktury, poza tym zawodnicy jak Kroos poczują się wygodniej, bo będą mogli grać na swojej naturalnej pozycji. Nie sądzę, żeby wraz z powrotem do gry pozostałych piłkarzy, posadził teraz Brazylijczyka z powrotem na ławkę. W tej drużynie to jedyny specjalista od pozycji defensywnego pomocnika i nie jest to pozycja jak każda inna. Piłkarz o tej roli porządkuję strukturę obronną i rozpoczyna akcje ofensywne. Wariant z Kroosem to opcja wysokojakościowa, ale jednak improwizowana, bo nie jest to jego naturalne miejsce. Lucas Vázquez gra z kolei na pozycji, na której Real ma aż zbyt wielu piłkarzy. Ma jednak w sobie tę rozpierającą go energię, czym przypomina nam trochę Di Marię. Po rozegraniu dobrej akcji w ataku, potrafi jeszcze szybko wrócić i pomóc drużynie w grze bez piłki, choćby wesprzeć bocznego obrońcę podwajając krycie, tego brakuje pozostałym graczom ofensywnym.

Frustracja Isco
– Zachowanie Isco nie miało dobrego wpływu na klimat spokoju, którego potrzebuje teraz drużyna. Zdenerwował się i wydaje mi się to całkiem naturalne, bo gdy wychodzisz na mecz, w którym wiele się od ciebie oczekuje i nie spełniasz tych oczekiwań, pojawia się nerwowość. Forma jednak nie była dobra. Był zły sam na siebie i na swój występ, nie wydaje mi się, żeby było to wymierzone w trenera, byłoby to bardzo niedojrzałe.

Barcelona na przeciwnym biegunie
– Różnica w tabeli jest zbyt duża, żeby znaleźć w lidze jeszcze jakiś bodziec. Barcelona w tym momencie to zupełne przeciwieństwo Realu Madryt. To szczęśliwa grupa, w której nawet żony piłkarzy mają ze sobą świetne relacje. Wszystko co się tam dzieje, czy to podróż Neymara do Brazylii, czy ten ostatni Periscope Piqué, pokazuje, że wokół drużyny panuje szczęśliwa aura, bo na pierwszym miejscu stoi gra, a gra wychodzi im bardzo dobrze.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!