Advertisement
Menu
/ fourfourtwo.com

Benzema jest ważniejszy, niż się sądzi

Felieton z <i>FourFourTwo</i>

Autorem tekstu jest Kiyan Sobhani, dziennikarz FourFourTwo.

W sierpniu 2015 roku pojawiła się fala plotek o potencjalnym przejściu Benzemy do Arsenalu. Karim zamieścił wtedy na Twitterze wpis, który zapewniał fanów, że nie opuści Bernabéu – łamał przy okazji serca kibiców Kanonierów. Transfer Francuza do Arsenalu nigdy się nie zdarzył. Wielka szkoda dla klubu z północnego Londynu, bo jest to piłkarz potrafiący przytrzymać piłkę, łączyć linię ataku z linią pomocy i dogrywać wysublimowane podania do graczy, którzy są blisko niego. To z pewnością sprawdziłoby się w zespole Wengera.

Jednak również dla Realu Madryt Benzema jest doskonałym elementem układanki. Do takiego stopnia, że gdy jest nieobecny, gorzko się za nim tęskni. Blancos zdając sobie z tego sprawę, zawsze są niechętni do sprzedawania go latem, szczególnie wtedy, kiedy opcji na tej pozycji nie ma w klubie wielu.

To mogło zaboleć fanów Arsenalu, ale Benzema powiedział prawdę. Madryt był dla niego domem, a Real nie byłby nawet blisko obecnej efektywności bez niego. Luka Modric to kolejny z absolutnie kluczowych piłkarzy dla Realu, jednak Benzema – wysunięty najdalej i pozwalający atakowi „kliknąć” – jest prawdopodobnie ważniejszy niż ktokolwiek inny.

Forma życia
Po przejściu z Lyonu w 2009 roku reprezentantowi Francji kilka lat zajęło dojście do pozycji napastnika pierwszego wyboru w Realu. Teraz jest ona dobrze ugruntowana, a ten sezon jak do tej pory jest dla niego najlepszy. Strzela bramkę średnio w każdym meczu ligowym, ma lepszy bilans niż Gareth Bale, Cristiano Ronaldo, Lionel Messi i Neymar. Jedyny napastnik, który strzela z większą częstotliwością, to Luis Suárez (1,04 bramki na mecz), wyprzedza Benzemę jednak tylko o włos.

Podczas gdy ratio strzeleckie Benzemy utrzymuje się na najlepszym w karierze poziomie, krytykuje się go za brak asyst, w tym sezonie zaliczył tylko dwie. Ta liczba nie oddaje dobrze jego wkładu. Karim często jest zaangażowany w akcje, które ostatecznie kończą się skierowaniem piłki do siatki w bramce rywali, a sam napastnik wykonuje przedostatnie podanie.

Być może to jest najbardziej imponujące w Karimie Benzemie – choć jest płodny jako napastnik, kreuje także dla zespołu. Nie jest typową „dziewiątką”, bo zawsze chętnie wraca się do tyłu, aby tam poszukać miejsca, gdy w tym samym czasie inni są już przed nim.


Spoiwo zespołu
Benzema jest spoiwem, które trzyma w ryzach atak Realu Madryt. Trener, Zinédine Zidane, przekonuje się teraz, jak trudno jest zespołowi radzić sobie bez swojego talizmanu na szpicy. Real nie ma zwyczajnie odpowiedniego napastnika, który mógłby zachowywać się jak Benzema i robić to co on każdego tygodnia. W rezultacie w zależności od tego, czy jest lub nie jest kontuzjowany, musi być dokonywana gama zmian taktycznych.

Zeszłej niedzieli w meczu przeciw Máladze było to kluczowe. Zidane wystawił Jesé Rodrígueza i Isco obok Ronaldo w linii ataku. Napad był zmieszany, brakowało mu jego centralnej postaci. Jesé jest najbliższy Benzemie, kiedy mówimy tylko o pozycji, ale nie jest nawet porównywalny w przetrzymywaniu piłki i tworzeniu okazji dla innych. Isco ustawiony na pozycji fałszywej „dziewiątki” to utalentowany technik, ale nigdy nie czuł się komfortowo jako lider formacji, znacznie lepiej radząc sobie w pomocy.

Kluczowa nieobecność
Realowi brakowało ważnej postaci przeciw Máladze. Zespół z Andaluzji zmusił Królewskich do gry przez skrzydła. Co więcej, kiedy piłka była już dostarczona do środka, nie było nikogo, kto mógłby o nią powalczyć w powietrzu lub zgrać do innego piłkarza. W tym meczu Isco większość czasu spędził na skrzydle, czyli dokładnie tam, gdzie chciał Javi Gracia.

Istotność Benzemy dla Realu naprawdę nie powinna być umniejsza. Od czasu, w którym Florentino Pérez ściągnął go na Bernabéu za trzydzieści pięć milionów euro, stał się on również dla napastnika kimś w rodzaju ojca. Hiszpan trzymał się tego wyboru od początku. Z trzech Gálacticos, którzy trafili do Królewskich w 2009 roku, to jemu prezes sprzyjał najbardziej – Kaká okazał się być porażką, a Ronaldo był transferem Ramóna Calderóna. Benzema jako człowiek Péreza musiał sobie poradzić dla dobra Hiszpana.

Człowiek prezesa
To był burzliwy czas. W 2011 roku Benzema został publicznie zawstydzony przez Kakę, który stwierdził, że jego kolega z zespołu „może robić raczej więcej”, ten komentarz poparł także José Mourinho. W tamtym czasie Benzema był zagubiony w szatni, był ukochanym dzieckiem Péreza, które wałęsało się po boisku bez celu.

Benzema był również niekonsekwentny i dzielił czas gry z Gonzalo Higuaínem i Emmanuelem Adebayorem. Aż do czasu przyjścia tego ostatniego na wypożyczenie, Francuz nie brał swojej roli na poważnie, dopiero potem stał się najważniejszym napastnikiem dla klubu. Z pewnością wymagało to czasu, ale niezaprzeczalnie udowodnił swą wartość dla Realu Madryt.

Pytaniem pozostaje, jak dokładnie Blancos mogą się uzdrowić z przesadnego polegania na nim. Atak się rozpada, kiedy go nie ma, a Zidane będzie w trudnej sytuacji, jeśli Benzema dozna kontuzji przed kluczowym spotkaniem w Lidze Mistrzów. Patrząc realistycznie, to jedyne trofeum, które Królewscy mogą w tym sezonie zdobyć. Zamiast ściągać kolejnego sławnego, ale nie do końca pasującego supergwiazdora latem, Pérez powinien pochylić się nad problemem w ataku Realu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!