Advertisement
Menu

Koszykarze z trzecim Pucharem Króla z rzędu!

Realu Madryt wraca do wygrywania

Grający słabo i bez polotu, osłabiony licznymi kontuzjami, zawodzący oczekiwania kibiców, ale… wciąż mistrzowski. Real Madryt puścił w niepamięć nieudany początek sezonu i wrócił do kolekcjonowania trofeów. Podopieczni Pabla Lasa pokonali w finale zawodników Herbalife Gran Canaria (81:85) i sięgnęli po trzeci Puchar Króla z rzędu. Dotychczas żadna drużyna nie mogła pochwalić się takim osiągnięciem. Najlepszym zawodnikiem tegorocznego turnieju został Gustavo Ayón.

Madrycka ekipa już na starcie odgrodziła się od przeciwnika dziesięcioma punktami (8:18) i była na doskonałej drodze do przejęcia kontroli nad meczem. Wyspiarze dość szybko uświadomili sobie, że grają w finale istotnych rozgrywek, a taki mecz jest dla ich klubu wyjątkowym wydarzeniem. Tylko od nich zależało, czy tę ogromną szansę wykorzystają. Podkręcili więc tempo gry, zaczęli zbierać piłki po niecelnych rzutach i nie pozwolili, by finałowa rywalizacja zakończyła się jeszcze przed przerwą.

Okoliczności do powiększenia przewagi były wyborne, nawet po wspomnianej poprawie gry rywala, lecz madrytczycy nie potrafili uszanować piłki. Decydowali się na rzuty z marnych pozycji, szukali skomplikowanych rozwiązań i sami utrudniali sobie rozgrywanie akcji. Słabiej zaczęli prezentować się również pod własnym koszem, przez co różnica dzieląca oba kluby powoli topniała. Trójka Eulisa Báeza, zdobyta równo z syreną zapraszającą graczy na przerwę, zmniejszyła ją do zaledwie dwóch punktów (38:40).

Trafienie tego samego zawodnika na samym początku drugiej połowy, również z dystansu, przesunęło prowadzenie na stronę Herbalife Gran Canaria (41:40). Pojedynek wreszcie stał się ciekawy. Koszykarze nie oszczędzali sił, starali się szybko atakować i twardo bronić. Warunki zaczęła stawiać Granca, co tylko podrażniło mistrzów i zmusiło ich do natychmiastowej reakcji. Kilka ważnych trafień i skuteczna obrona przywróciły na tablicę dziesięciopunktową przewagę na korzyść madryckiego zespołu, znacznie zbliżając go do tytułu.

Pomimo solidnej zaliczki, gracze Realu Madryt nie zaznali spokoju do samego końca meczu. Popełnili mnóstwo błędów w ostatnich dwóch minutach, czym sprowokowali bardzo zaciętą i nerwową końcówkę. Właśnie wtedy przydały się doświadczenie i wszechstronność, które uchroniły ich przed dogrywką bądź nawet utratą tytułu. Pomogli również przeciwnicy, bo choć walczyli zaciekli i do ostatnich sekund, decydujące rzuty spudłowali.


81 – Herbalife Gran Canaria (18+20+21+22): Pangos (3), Salin (3), Newley (8), Báez (8), Pasecniks (2) – Oliver (13), Savané (4), Seeley (9), Rabaseda (14), Omić (8), Aguilar (6).

85 – Real Madryt (24+16+22+23): Llull (2), Carroll (13), Mačiulis (11), Reyes (12), Ayón (15) – Rivers (10), Nocioni (7), Dončić (-), Rodríguez (11), Lima (4).

Skrót spotkania | Statystyki | Drabinka

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!