Advertisement
Menu
/ eltiempo.com

Daniela Ospina: Wyszłam za człowieka, nie za gwiazdora

Obszerny wywiad z żoną Jamesa

Daniela Ospina, żona Jamesa Rodrígueza, od kilku tygodni jest w Kolumbii. Bierze tam udział w programie rozrywkowym Taniec z Gwiazdami. Z tej okazji udzieliła wywiadu miejscowej gazecie El Tiempo. Poniżej prezentujemy pytania i odpowiedzi związane z Jamesem i ich wspólnym życiem w Madrycie.

Co popchnęło Danielę Ospinę, żonę jednego z najsławniejszych piłkarzy świata, do ryzyka, które powoduje rywalizacja w takim programie?
Zawsze chciałam spełniać swoje marzenia. Życie w czyimś cieniu mnie nie intereusje. Mam rodzinę, to jasne, ale od kiedy znamy się z Jamesem, on wie, że jestem wojowniczką, która ciągle idzie do przodu. Moje życie u jego boku nie musi wypierać mnie z charakteru. Kiedy dostałam zaproszenie do programu, taka opcja wydała mi się interesująca. Uważam, że podjęłam dobrą decyzję.

[...]

Kiedy powiedziałaś Jamesowi, że jedziesz do Kolumbii tańczyć, zrozumiał czy robił ci wyrzuty?
Oboje zastanawialiśmy się nad tym przez kilka tygodni. Powiedziałam mu, że jeżeli się nie zgodzi, żebyśmy się rozdzielili, zostanę. Ale on dobrze mnie zna. Wie, że jestem niezależna, chociaż to nigdy nie oznaczało, że zaniedbuję swoją rodzinę.

Ostatnie dni nie są dla was najłatwiejsze, ostatnio wiele się mówi na wasz temat. Nie będę pytać o Real Madryt i Zinédine'a Zidane'a, bo wiem, że nie możesz opowiadać o trenerach czy drużynach, ale ostatnio media wiele piszą o życiu prywatnym Jamesa. O tym, co robi wieczorami, czy wychodzi do restauracji i pije wino… A do ciebie to wszystko dociera na parkiet w Kolumbii. Jest trudno?
Wszystkie te plotki to zbieg okoliczności. Chodzi tylko o zranienie kogoś tak profesjonalnego jak James. Jego zdyscyplinowanie to jedna z cech, które najbardziej w nim podziwiam. Wiele pogłosek wychodzi od ludzi, którzy chcą zniszczyć jego wizerunek. Powiem tylko jedno: tylko żona tak naprawdę wie, co robi jej mąż, choćby nawet była w Chinach.

Dokładnie wiesz, co robi twój mąż?
Oczywiście, że tak.

Wyglądasz na spokojną. W Hiszpanii niektóre bardzo znane media skupiają się tylko na życiu prywatnym piłkarzy niemal wyłącznie trzech ekip: Realu, Atlético i Barcelony. Za Jamesem, jak za wielu innymi, chodzą krok w krok.
Rzeczywiście to trochę skomplikowane, ale ja nie wychodziłam za gwiazdę. Wzięłam ślub z kimś wyjątkowym, ale to normalna osoba, która popełnia błędy, ma wady i wspaniałe zalety. Jednak to przede wszystkim zwykły człowiek i wydaje mi się, że prasa tego nie rozumie.

Wobec takiego zamieszania z plotkami rozmawiacie codziennie?
Codziennie, cały czas.

Dobrze się rozumiecie czy to po prostu obowiązek do odbębnienia? (śmiech)
Nie. Jesteśmy młodzi, mamy córeczkę, którą kochamy, ale nie uważam, że moje miejsce jest za plecami męża. Oczywiście wspieram go przez cały czas, lecz chcę realizować własne marzenia i spełniać określone cele. Nigdy nie czułam się tłumiona u boku Jamesa. Niedługo kończę internetowy kurs administracji i chociaż zawsze byłam przy nim, nigdy nie zrezygnowałam ze swoich marzeń.

James ciągle jest proszony o autografy i zdjęcia. Gdy wraca do domu, marzy o odpoczynku od tego zamieszania. To prawda, że on jest introwertykiem a ty wręcz przeciwnie?
Tak, jestem dość radosną osobą. Uwielbiam się śmiać. W domu ciągle się droczę, robię żarty i wygłupiam się. W ten sposób staram się zdjąć presję, którą odczuwamy na zewnątrz. W moim domu jest inaczej, nie istnieje James gwiazda, ale zwykły człowiek.

Do Jamesa lgną kobiety. Pokusa czeka za każdym rogiem…
Nie mam wątpliwości co do tego, jaki on jest. Zawsze był taki sam: skupiony na swoich sprawach i zachowawczy. Nie mam wpływu na to, co się o nim mówi. Z czasem wszystko się ułoży.

Nie trzeba się obawiać, że Zidane zostawi go na ławce?
Ja zawsze widzę go w świetnej formie. Tutaj chodzi o sprawy, które dzieją się wszystkim piłkarzom w każdej drużynie. Nie da się zawsze grać.

Wrócisz do Hiszpanii, żeby obejrzeć mecz Realu z Atlético?
Taki mam zamiar, ale jeżeli mi się nie uda, James wie, że sercem zawsze będę przy nim.

Twój mąż to skromny człowiek, który szybko zrobił ogromną karierę. Kiedy komuś tak wiele się udaje, staje się międzynarodową gwiazdą, a jego życie się zmienia. Przede wszystkim odziera się go z życia prywatnego…
Dla mnie sukces i sława Jamesa nie były niczym nadzwyczajnym. Od zawsze staraliśmy się patrzeć na siebie i żyć tak jak na początku. Życie zmieni się dopiero wtedy, gdy któregoś dnia sami uznamy się za gwiazdy. Żyję u boku kogoś, kogo dobrze znam. To pracowity człowiek, który walczy o swoje marzenia, tyle. Oczywiście jako żona uważam go za wspaniałego piłkarza i podziwiam każdego dnia, ale w domowym zaciszu, w gronie rodzinnym to dla mnie zwykły człowiek. Inne sprawy to tylko dodatki, za które możemy dziękować Bogu.

Jak wygląda wasz dzień?
Zazwyczaj wstajemy o ósmej trzydzieści. Jemy zdrowe śniadanie, bardzo o to dbamy. On jedzie na treningi, przyjeżdża pierwszy i wychodzi ostatni. Ja zabieram córkę do szkoły, ćwiczę i zajmuję się swoimi sprawami. Później odbieram małą i do domu wracamy koło czwartej. Jeżeli James może, to do nas dołącza i resztę dnia spędzamy razem.

W minionym tygodniu ABC zamieściło bardzo kąśliwy artykuł. Który z tych zarzutów wobec twojego męża wydaje ci się najbardziej niesprawiedliwy: niewierność, nadwaga, brak skromności, nieroztropność czy wywyższanie się?
Wszystkie są bardzo przykre. To niewyobrażalne, że ktoś może w ten sposób napisać o drugim człowieku. Prawda jest jednak taka, że to nas nie dotyka. James sam doskonale wie, jaki jest, i dlatego jest dla siebie najostrzejszym krytykiem.

Ale to prawda, że James waży za dużo? Mnie się nie wydaje…
Nic z tych rzeczy. Bardzo o siebie dba. Chodzi o to, że ma większą klatkę piersiową niż nogi, dlatego niektórym wydaje się, że jest za gruby.

Pomagasz mu w dbaniu o linię? Mówi się, że zatrudniliście kucharza, który codziennie przygotowuje wam zdrowe posiłki.
James świetnie o siebie dba. Jeżeli ktoś chce zepsuć czyjś wizerunek albo uderzyć tam, gdzie boli, znajdzie sposób.

Czy James przejmuje się takimi komentarzami?
Jest bardzo spokojny, takie rzeczy na niego nie wpływają. On chce tylko dobrze grać w piłkę.

Jak się od tego odciąć?
Nie będę ukrywać, że mnie to trochę irytuje. Oni wykonują swoją pracę, ale nie wiem, czy to dobrze, gdy mówią o innych takie rzeczy. Jednak bardzo szanuję pracę dziennikarzy.

Sprawa z przekroczeniem prędkości jest już za wami?
Tak. Jechali za nim, ale w nieoznakowanym samochodzie. Rzeczywiście jechał za szybko, koło 170 kilometrów na godzinę. Jednak kiedy trąbi na ciebie samochód bez żadnych oznakowań, jesteś trochę oszołomiony. Piłkarzy często samochodami gonią kibice, potrafią śledzić ich nawet pod sam dom, dlatego James trochę się zdenerwował. Nic więcej się nie stało i ta sprawa jest już zamknięta.

Jakie masz stosunki z bratem, sławnym bramkarzem Davidem Ospiną? To on poznał cię z Jamesem?
Nie, poznaliśmy się przez wspólną znajomą. Mój brat nie miał z tym nic wspólnego. Mam z Davidem świetne stosunki, rozmawiamy codziennie. Staramy się często spotykać, żeby nasze dzieci utrzymywały ciepłe, rodzinne relacje.

Za kim będziesz w meczu, w którym James w barwach Realu Madryt zmierzy się z Davidem w barwach Arsenalu?
Zawsze w domu są o to walki, bo jeden i drugi mnie o to pytają. Wybieram remis. Tak będzie najzdrowiej. (śmiech)

W wolnych chwilach James ogląda mecze i gra na PlayStation. Ty jesteś fanką piłkarską z serca czy z powodu małżeństwa?
Przez całe życie uwielbiałam futbol. Na boisko chodzę od urodzenia, bo mój brat zaczął grać w wieku czterech lat, a między nami są cztery lata różnicy. Piłkę pokochałam jeszcze w łonie matki. Co więcej, myślę, że z naszej dwójki to ja częściej oglądam mecze w domu. Uwielbiam to.

[...]

Masz jakiś tatuaż poświęcony Jamesowi?
No pewnie! Mam na szyi napis „James” po arabsku.

A James ma gdzieś „Danielę”?
James ma portrety swojej mamy, siostry i mój. Od niedawna także Salomé, najlepszej tancerki w rodzinie.

Po programie będziecie z Jamesem tańczyć jakoś inaczej?
(śmiech) Pewnie tak, bo będę chciała robić różne figury i rzucać się na ziemię.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!