Advertisement
Menu

Chacho ratuje wieczór

Koszykarze rozpoczynają Top-16 od zwycięstwa

Zupełnie nie tak miała wyglądać końcówka jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego roku w historii sekcji koszykarskiej Realu Madryt. Drużyna przez ponad trzydzieści minut gry goniła koszykarzy Brose Baskets Bamberg i dopiero w ostatniej minucie, za sprawą fenomenalnego Sergio Rodrígueza, zapewniła sobie pierwsze zwycięstwo w fazie Top-16 Turkish Airlines Euroligi (82:79). Osłabiona brakiem Sergio Llulla i Rudy'ego Fernándeza drużyna zaprezentowała się poniżej oczekiwań.

Wiele mówiło się w madryckiej ekipie o utrzymaniu koncentracji i rozpoczęciu nowej rundy od mocnego uderzenia. Skończyło się na tym, że świetny początek zaliczyli koszykarze z Bambergu, potrafiący zdominować obecnego mistrza na ich własnym parkiecie. Wykorzystali oni niepewną postawę rywala w defensywie i narzucili swoje warunki gry. Madrytczycy sprawiali wrażenie zaskoczonych takim przebiegiem rywalizacji.

Żaden z zawodników nie był w stanie pociągnąć reszty. Pomijając braki w grze zespołowej, zwłaszcza na własnej połowie, brakowało indywidualności, gotowych do kilku szalonych akcji i poderwania ospałych kolegów. Nie obudził ich ani doping niezawodnych kibiców, ani czternaście punktów straty (20:34). Parkiet opuszczali w przerwie z zaledwie trzydziestoma zdobytymi punktami (30:40), co przez niektórych mogło zostać odebrane jako żart.

Wieczór uratował Sergio Rodríguez, odpowiedzialny za pierwsze osiem punktów zespołu po wznowieniu gry (38:44). Jego zaangażowana postawa pobudziła do działania także kolegów, którzy wreszcie zaczęli bronić. Real Madryt przeszkadzał przeciwnikom w wyprowadzaniu akcji na całym boisku i próbował wytrącić go z równowagi obroną strefową. Wyprzedził gości na nieco ponad siedem minut przed końcem (61:60), realizując ostatnią w tym roku remontadę.

Wspomniany już bohater meczu, Sergio Rodríguez, uzbierał dwadzieścia dwa punkty, osiem asyst i trzy przechwyty. Wszystkie punkty zdobył wtedy, kiedy drużyna potrzebowała tego najbardziej – po przerwie. Kapitalny występ udekorował świetną akcją na dwadzieścia sekund przed końcem, kiedy nie mógł znaleźć żadnego z kolegów, aż w końcu sam zdecydował się umieścić piłkę w koszu zza obwodu. Wyprowadził zespół na trzypunktowe prowadzenie i taką też różnicą zakończyło to emocjonujące spotkanie.


82 – Real Madryt (13+17+27+25): Rodríguez (22), Mačiulis (4), Taylor (5), Thompkins (2), Ayón (10) – Rivers (4), Ndour (-), Nocioni (9), Dončić (2), Reyes (11), Carroll (13).

79 – Brose Baskets Bamberg (19+21+20+19): Wanamaker (14), Zisis (13), Miller (6), Melli (2), Radosević (12) – Nikolić (-), Theis (6), Strelnieks (16), Heckmann (8), Idbihi (2).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!