Advertisement
Menu
/ własne

Jest źle!

Wydawało się, że wszystko wróciło na właściwy tor. Wspaniały pojedynek...

Wydawało się, że wszystko wróciło na właściwy tor. Wspaniały pojedynek z Romą w Lidze Mistrzów miał być przełomem. Niestety okazało się, że to Rzymianie byli tak tragicznie słabi, a nie Real potężny...
Depor miało być łatwym rywalem. W sam raz na podtrzymanie dobrej passy. Zespół z Galicji jest w ogromnym kryzysie, zatem Królewscy mieli sobie z nimi łatwo poradzić. Niestety okazało się, że z Realem wciąż jest po prostu źle!
W pierwszym składzie zobaczyliśmy dziś po raz pierwszy Owena. Anglik zastąpił kontuzjowanego Ronaldo. Grał tylko 50 minut i raczej nie przekonał do siebie trenera. Jego zmiennik Morientes zaprezentował się dużo korzystniej.
Na samym początku, bo już w 2. minucie Raul upadł w polu karnym po starciu z Jorge Andrade. Powtórki wykazały jednoznacznie ruch nogą Portugalczyka, ale trudno orzec czy nastąpiło zetknięcie nóg piłkarzy. Gdyby w tym momencie arbiter podyktował rzut karny mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej... Zamiast tego mieliśmy bardzo wyrówną pierwszą połowę. Pod koniec połowy Królewscy mieli nawet dosyć znaczną przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Zdecydowana większość strzałów mijała bramkę Moliny. Gdy wszyscy myśleli juz o przerwie Luque otrzymał podanie na środku boisku. Sytuacja była z pozoru niegroźna, ale skrzydłowy Depor poszedł sam na przebój. Prezentując fantastyczne przyśpieszenie minął Salgado, przebiegł z piłką 40 metrów i ostatecznie przerzucił futbolówkę nad interweniującym Casillasem. Gol do szatni. 0:1
Druga połowa zaczęła się od zmiany Owena. W jego miejsce pojawił się Morientes. Fernando robił zdecydowanie więcej zagrożenia pod bramką Moliny, ale wszystkie jego strzały (przeważnie głową) nie trafiały w bramkę, bądź padały łupem Moliny. Królewscy przez całe 45 minut mieli zdecydowaną przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Akcje były strasznie schematyczne. Albo rozegranie do boku i wrzutka w pole karnego, albo strzał z dystansu - najczęściej niecelny.
Najepsza okazja do wyrównania nadarzyła się w 94 minucie. Zizou opanował piłkę na 11 metrze i uderzył z półwoleja. Piłka odbita od obrońcy wyleciała przed pole karne. Tam juz czyhał na nią Luis Figo, którzy z pierwszej piłki potężnie uderzył na bramkę. W 9 na 10 takich przypadkach padłby gol, ale niestety nie tym razem. Molina fantastyczną interwencją zapobiegł stracie bramki. Zamiast wyrównania chwilę później mogło być 0:2 po złej pułapce ofsajdowej obrony Realu. Na szczęście Scaloni po minięciu już Casillasa nie potrafił skierować piłki do pustej bramki.
W 95 minucie usłyszeliśmy dwa razy gwizdy. Najpierw arbiter zakończył spotkanie, a chwilę po tym kibice pożegnali w ten sposób swoich piłkarzy... Kryzys wciąż trwa, na szczęście mamy teraz 2-tygodnią przerwę i może przez ten czas coś się zmieni. Tak na prawdę to jednak trudno o optymizm.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!