Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Guti: Odnajdujemy spokój, będziemy piąć się w górę

- Jestem zadowolony i mam wiele wiary przed nowym etapem.

Mecz przeciwko Romie wywołał w zawodnikach Realu wielką mobilizację, i to zarówno przed spotkaniem jak i już po jego zakończeniu. Refleksje Gutiego z dzisiejszej konferencji nie pozostawiają ku temu żadnych wątpliwości: - Tamtego dnia zrobiliśmy wielki krok, aby zjednoczyć się z publicznością i by dalej robić postępy we wszystkich trzech rozgrywkach. Zastępca kapitana pochwalił Raúla: - Oglądanie go takiego motywuje nas, bo to sztandar tego Klubu. Sam osobiście także jest szczęśliwy: - Trener udowodnił mi swoje zaufanie. Złapaliśmy dzięki niemu dobrą dynamikę.

- Czy drużyna potrzebowała takiego zwycięstwa, jak to przeciwko Romie, by odzyskać morale?
- Tak. Drużyna zdobyła dzięki temu meczowi więcej zaufania, co było bardzo ważne po złym początku, zmianie trenera... Potrzebowaliśmy takiego meczu, żeby zobaczyć, że nie jesteśmy tacy źli, jak się mówiło, że jesteśmy tacy sami, jak wtedy, gdy w poprzednich latach dokonywaliśmy wielkich rzeczy i zdobywaliśmy tytuły.

- Czy Deportivo to odpowiedni rywal, by zakończyć tydzień?
- Tak, drużyna musi wyjść z takimi samymi chęciami jak przeciw Romie. To oczywiste, że takie mecze bardzo motywują zawodnika. Deportivo przyjeżdża ze złą passą, co nam już przeszło i będą chcieli zdobyć zaufanie. To moneta o podwójnej stronie. Nie idzie im dobrze, ale mają wielkich graczy i to jest zawsze dobry moment - grać na Bernabéu - by spróbować wyjść na prostą. Nie będzie to łatwy mecz, bo to drużyna, która zawsze sprawiała nam u nas problemy, ale bardzo wierzymy w zdobycie trzech punktów.

- A ty sam jak się czujesz?
- Jestem zadowolony i mam wiele wiary przed nowym etapem. Trener udowodnił mi swoje zaufanie, dał mi czas na boisku i sprawił, że grałem. Złapaliśmy dzięki niemu dobrą dynamikę i tylko czekamy, aż przyjdą rezultaty. Mamy bardzo dobrych zawodników na ławce i w podstawowej jedenastce.

- Czy fakt, że Morientes i Helguera nie zostaną powołani do reprezentacji jest spowodowany passą, która przytrafiła się drużynie?
- To znaczy, że będą mieli więcej czasu, aby dojść do siebie. Byli na Mistrzostwach Europy i to daje o sobie znać. Wszystko, co oznacza niepodróżowanie z reprezentacją, bardzo odpowiada drużynie. Oni chcieliby tam być, ale to jest powołanie i nic się nie stanie, jeżeli nie pojadą.

- Czy uważasz, że Raúl swoimi golami w Lidze Mistrzów położył kres dyskusjom, które powstały wokół niego?
- Nigdy nie było żadnej dyskusji. Miał złą passę, bo nie wychodziło mu nic na boisku i nie zdobywał bramek, do których się przyzwyczaił. Ale wszyscy wiemy, kim jest. To wiele lat w Madrycie, dokonując wielkich rzeczy i przez pięć złych miesięcy nie powinno się debatować, czy ma grać czy nie. Zamknął usta wielu krytykom i mam nadzieję, że to jest dla niego początek nowego cyklu.

- Więc patrzenie na to, że kapitan ma się dobrze, zaraża resztę drużyny?
- Oczywiście. Raúl jest sztandarem tego Klubu i tej drużyny. Jeśli jest zmotywowany i rzeczy mu wychodzą, wszystko funkcjonuje lepiej. Zawsze są liderzy w składzie i on jest pierwszym liderem.

- Teraz, kiedy minęło już trochę czasu, powiedz, jak przeżyłeś pożegnanie Camacho?
- Nie rozumieliśmy się z nim, ale nie jesteśmy powodem jego odejścia. Dobrowolnie wybrał opuszczenie Klubu. Ufaliśmy mu i wierzyliśmy, że będziemy mieli dobry okres, ale zdecydował, że nie będzie kontynuował. Nie był szczęśliwy, bo przegraliśmy dwa mecze. To był trudny moment, w którym powinniśmy być zjednoczeni; on nie był szczęśliwy, ale my także. Tak Camacho jak i my jesteśmy wielkimi madridistas i chcemy, żeby drużyna znalazła się na najwyższym szczycie.

- Rozumiesz, dlaczego ludzie winią was za jego odejście?
- Tak się dzieje zawsze. To normalne po deklaracji jaką oświadczył, ponieważ pozwolił zobaczyć, że relacja z nami nie była dobra, że nie rozumieliśmy jego formy pracy... To tworzy wątpliwości, ale to normalne. Jesteśmy profesjonalistami i bywają momenty, jak w jakimkolwiek przedsiębiorstwie, że szefowie są bardziej lub mniej zadowoleni. To, co chcę by było jasne, to to, że drużyna była całkowicie za nim.

- Czy zawodnika boli słuchanie, kiedy jego publiczność go wygwizduje?
- To trudne iść na twój stadion i widzieć, że ludzie mówią ci negatywne rzeczy. To ciężkie, ale trzeba to przyjmować, bo to oni płacą i mogą wydawać opinie tak samo dobre jak i złe. Słuchanie gwizdów cię nie zaskakuje, boli cię. Nie tylko Roberto Carlosa, lecz wszystkich. Szacunek graczy dla publiczności jest wielki, ale to oczywiste, że boli słuchanie tego. Jeśli jesteśmy szczęśliwi, możemy przekazywać kibicom ten pozytywny nastrój, dlatego przeciw Romie zrobiliśmy wielki krok, aby zjednoczyć się z publicznością i by dalej robić postępy we wszystkich trzech rozgrywkach.

- Czy mino rozegrania dobrego meczu przeciwko Włochom nie macie ochoty na to, by rozegrać dobre spotkanie od początku do końca?
- Jesteśmy zmartwieni tym, co się stało. Chcemy grać dobrze, zacząć wygrywać... To najlepszy sposób na to, by zadowolić kibiców. Ale wszystko zdobywa się krok po kroku. Odnajdujemy spokój, który sprawi, że będziemy piąć się w górę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!