Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

RealMadryt.pl w Monachium: Zweiter Tag

Relacja z Bawarii

Drugiego dnia pobytu w Monachium poza kolejnymi meczami w ramach Audi Cup w planie mieliśmy zwiedzanie największego bawarskiego miasta. Jeszcze wcześniej zrobiliśmy krótki przegląd tego, co nas ominęło w polskim Internecie. Ominęło nas bardzo dużo – w wirtualnej skrzynce pocztowej czekało ciepłe przywitanie na Allianz. Inaczej mówiąc, mogliśmy liczyć na akredytację na drugi dzień turnieju. Sugestia dla potomnych – zawsze sprawdzajcie folder ze spamem, kiedy czekacie na ważne wiadomości. Niby prosta i oczywista sprawa, ale nawet nam zdarza się o tym zapomnieć. Na szczęście zdążyliśmy na czas.

Po radosnej nowinie zwiedzanie mimo ogromnego upału nie było katorgą. Przebijanie się przez multum ludzi na głównych placach czy przy fontannach nie należało do najprostszych zadań, ale daliśmy radę. Tym, co może rzucać się w oczy, jest ogromna liczba remontów zarówno ulic, jak i kościołów czy wież – trudno było dostrzec, co ma zostać odrestaurowane, ponieważ wielkie elewacje i rusztowania skutecznie zasłaniały budynki. W samym centrum do zobaczenia pewnie było całkiem sporo, ale my zapamiętamy kilka kwestii: upał, tłumy i rusztowania. Kilka godzin przed meczem kibice Realu Madryt i Bayernu byli coraz bardziej widoczni. Tych drugich było oczywiście zdecydowanie więcej. Nie zwróciliśmy uwagi, czyje nazwisko na plecach występowało najczęściej, ale prawdopodobnie w klubowym sklepie najszybciej schodziły trykoty Müllera, Lahma czy Schweinsteigera, ale całkiem często widzieliśmy fanów z „dziewiątką”. I patrzenie na Niemców zafascynowanych grą Polaka na pewno nie wiąże się z nieprzyjemnym uczuciem.

Po szybkim zwiedzaniu, z którego zapamiętamy naprawdę niewiele, wreszcie nadszedł czas na transport pod stadion. Od centrum na Allianz Arena jest kilkanaście kilometrów, ale na szczęście komunikacja jest bezproblemowa. Cena za bilet na metro – astronomiczna. Dziesięć euro za wjazd do czwartej strefy. Pewnie coś pomyliliśmy przy automatach, ale udało nam się znaleźć korzystniejszą opcję dla grup. Uznaliśmy, że ani w Milanie, ani w Tottenhamie nie gra nikt, dla kogo naprawdę należało by zrezygnować z odświeżenia pod prysznicem, dlatego na stadion dotarliśmy już w drugiej połowie meczu o trzecią lokatę. Obsługa dziennikarzy – ekstraklasa, ewentualnie weltklasse. Szybki odbiór akredytacji, ciepły posiłek, woda mineralna z cytrynką, napoje gazowane, szybkie wi-fi, a to wszystko wśród poważnych VIP-ów.

W oczy, a właściwie uszy, rzuca się niezbyt dobra znajomość języka angielskiego wśród Niemców. Kiedy w Hiszpanii spytamy „Do you speak English?”, zwykle spotykamy się z negatywną odpowiedzią. Jeśli zaś od razu spytamy, dokąd się mamy udać albo kto wygrał mecz, odpowiedź uzyskamy raczej bez problemu. U naszych sąsiadów jest na odwrót. „Yes, of course” na dzień dobry, „please, slow down” na dobranoc. Oczywiście nie liczymy osób z obsługi hotelu, która nie miała podstaw do tego, by wstydzić się języka obcego.

Wracając do meczu, już sama obsługa stewardów na Allianz mogła zrobić wrażenie. Chętnie pytają, czy wszystko w porządku, dokąd chcemy się udać i ostatecznie bez problemu pomagają, mówiąc coś w swoim ojczystym języku (nie zawsze brzmi jak rozkaz). Cała otoczka wokół turnieju Audi Cup jest znacznie efektowniejsza niż przeciętny mecz ligowy na Santiago Bernabéu. Organizatorzy nie tylko witają wyjątkowych gości jak władców państw, ale wszystkim kibicom fundują ceremonię przed meczem czy imitację kartoniady lub flagi w czasie meczu.

Ze strefy dziennikarskiej można było podejść niemal pod samą murawę. Stamtąd bez problemu oglądaliśmy rozgrzewkę graczy Realu Madryt, zwłaszcza trójki najmłodszych – Martina Ødegaarda, Borjy Mayorala i Marco Asensio, którzy wspólnie ćwiczyli z piłką. Najwięcej owacji zebrał ten pierwszy, którego imię co chwilę wykrzykiwali miejscowi kibice Realu Madryt. Samo spotkanie poprzedziły krótkie występy artystyczne, które – jak to bywa przy takich okazjach – powstały prawdopodobnie tylko po to, by wydać pozostałe pieniądze z budżetu na organizację turnieju. Plus był taki, że w finale nie zgubiono żadnej flagi. Może dlatego, że Milan nie grał…

Mecz między Realem Madryt a Bayernem nie stał na wielkim poziomie. Królewscy nieźle zaczęli, zebrali trochę braw nawet od fanów Bawaryczków, ale od pewnego momentu było widać, że zabrakło energii i umiejętności z przodu. Sporą owację zgarnął Marcelo, który we własnym polu karnym – bo gdzie indziej? – kilka razy podbił piłkę głową. Podobno w Monachium palą się drzewa, kiedy przyjeżdża Real Madryt, ale tej wrogości nie widzieliśmy w ogóle – ani chodząc po centrum w koszulkach meczowych, ani w metrze, ani w czasie spotkania. Podczas meczu nieliczne akcje Królewskich mogły nawet spotkać się z brawami nie tylko od swoich sympatyków.

Doping fanów gospodarzy nie był szczególnie imponujący. Kilka razy się zerwali, od czasu do czasu oklaskiwali akcje swoich zawodników czy dobre interwencje obrońców, ale pamiętamy jedynie przyśpiewką SuperBayern, w której pierwszy człon wcale nie brzmi tak jednoznacznie, zwłaszcza dla kogoś, kto kojarzy madryckie przyśpiewki na temat Barcelony. Głośno klaskano przy różnych zagraniach Sergio Ramosa – najpierw kiedy uderzona przez niego piłka poleciała wysoko nad bramką Neuera i kiedy dostał żółtą kartkę.

Z kwestii czysto piłkarskich trudno było pochwalić zawodników Realu Madryt. Z perspektywy trybun nieźle zagrał Nacho, parady Keylora wyglądały pewnie jeszcze efektowniej niż na ekranach telewizorów, ale z przodu znów nie było różowo. Znów nie najlepiej spisywał się Jesé, który był bardzo pasywny, a do tego nie wygrał chyba żadnego pojedynku i ani razu nie błysnął.

Po powrocie do strefy dziennikarskiej stanęliśmy przed nie lada wyborem. Strefa mieszana czy konferencja? Uznaliśmy, że po takim meczu nie ma co liczyć na jakiekolwiek kontrowersje ze strony Guardioli czy tym bardziej Beniteza, więc ruszyliśmy tam, gdzie udawała się większość dziennikarzy. Tam wypowiedzi udzielali głownie piłkarze Bayernu – przy przedstawicielach mediów chętnie zatrzymali się między innymi Mario Götze, Manuel Neuer czy Philipp Lahm. Przy okazji zdążyliśmy wymienić słówko z Diego Lopezem, który chyba był spóźniony na autobus Milanu, który kończył przecież mecz ponad dwie godziny przed Realem Madryt i Bayernem. Domyślamy się, że Hiszpan chciał jeszcze wyściskać byłych kolegów z drużyny. Po nim wreszcie pojawiali się obecni zawodnicy Królewskich. Luka Modrić zatrzymał się tylko przy żurnalistach z Chorwacji, chwilę z dziennikarzami radiowymi porozmawiał Borja Mayoral, a potem pojawił się także Rafa Benítez. Cała reszta z madryckiej ekipy przeszła obok czekających reporterów prosto do autobusu i nie rozmawiała z mediami. Razem z największymi gwiazdami Blancos przechodził oficer prasowy, którego głównym zadaniem było odciąganie ich od kamer. Modrić i tak sobie poradził.

Mimo wszystko dziennikarscy przybysze z Hiszpanii mieli z kim i o czym rozmawiać. To wszystko dzięki Xabiemu Alonso, który z przedstawicielami Cadena COPE i Cadena SER rozmawiał około trzydziestu minut.

Kiedy fani Bayernu zgromadzeni wokół nas po drodze na metro dowiedzieli się, skąd jesteśmy, niemal natychmiast przyznali, że Robert Lewandowski to jeden z najlepszych zawodników ich ukochanego zespołu, a obecnie ustępuje tylko Arjenowi Robbenowi. W samym wagonie pędzącym w stronę centrum było głośno i wesoło – nie dziwimy się, w końcu po meczu kibice nie mieli prawa mieć zdartych gardeł. Teoretycznie my też nie, zwłaszcza że z trybuny prasowej nie wypada głośno krzyczeć, ale po powrocie do centrum musieliśmy się odświeżyć zimnym napojem prosto z Bawarii. SuperBayern.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!