Advertisement
Menu
/ COPE

Pepe: Nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę

Wywiad w radiu <i>COPE</i>

Pepe pojawił się w nocy ze środy na czwartek w radiu COPE w programie El Partido de las 12. Oto pełny zapis wywiadu, który rozpoczął prowadzący Joseba Larrańaga:

Witaj, Pepe, dobry wieczór.
Witam.

Jak się masz?
Dobrze, dobrze. Cóż, no dobrze [śmiech].

Dziękujemy za przyjście do naszego programu w tym delikatnym momencie. Czy to był najgorszy mecz odkąd grasz dla Realu Madryt?
Dla mnie nie. Myślę, że najgorszym meczem był ten przeciwko Barcelonie, ale to prawda, że wczoraj upadliśmy bardzo nisko. Jednak mamy ogromne chęci na wyjście z tej sytuacji, bo jesteśmy tymi samymi zawodnikami, co dwa miesiące temu, kiedy wszyscy myśleli, że Real jest niepokonany. Idziemy naszą drogą i musimy się poprawić, to jasne. Sami o tym wiemy. Startujemy z tego punktu, gdzie wiemy, że nie gramy dobrze, że jest źle. Chcemy jednak z tego wyjść.

Za chwilę porozmawiamy o przyczynach i tym, co dzieje się po świętach, ale najpierw tradycyjny mały test. Szybkie pytanie, szybka odpowiedź, ok?
[śmiech] Dawajcie.

Nazywasz się Képler Laveran Lima Ferreira, a mówimy na ciebie Pepe. Dlaczego?
[śmiech] Dlatego, że to trudne imię, w Brazylii ludzie mieli problem z wypowiadaniem tego w odpowiedni sposób, więc kiedy poszedłem grać do klubu, to przyjaciele i bliscy nazywali mnie Pepinho, bo byłem mały i grubiutki. Potem wyrosłem, byłem szczupły i chciałem przejść na Pepao, ale ojciec stwierdził, że Pepe będzie dużo lepsze.

Od 0 do 10, jaką ocenę wystawisz drużynie za wczoraj?
Ocenianie jest trudne, ale na pewno nie graliśmy na najwyższym poziomie, więc w skali do 10 wystawiłbym 5.

Problem jest fizyczny czy piłkarski?
Fizyczny nie, bo na przykład ja widziałem po swoich statystykach z meczu, że biegam więcej niż w poprzednim sezonie. Dlatego to nie ma nic wspólnego z kondycją fizyczną. Uważam, że to chodzi o to, że musimy rozwiązać pewne sprawy i zrozumieć, że musimy być bardziej zaangażowani w tegoroczne mecze. Na przykład, przez ten brak skupienia źle zaczynaliśmy mecze, nie potrafiliśmy rozgrywać spotkań w odpowiedni sposób, z powagą, z intensywnością, jaką mieliśmy na początku sezonu i dzięki której zostaliśmy mistrzami świata oraz liderami w Lidze, a do tego zanotowaliśmy rekord zwycięstw. Na ten poziom chcemy wrócić i dzisiaj nie potrafimy tego pokazać na boisku.

Czy jesteście zmęczenie, że BBC nie broni?
Nie, jesteśmy drużyną, wszyscy muszą bronić i pracować. Kiedy tracimy bramki, tracimy je wszyscy, a kiedy strzelamy, też strzelamy je wszyscy.

Czy BBC dalej nie powinno podlegać dyskusji?
Cóż, to trudny temat, ale który z klubów nie chciałby dzisiaj mieć trzech napastników, których mamy my, co? Do tego dochodzą atakujący z ławki, jak Chicharito czy Jesé, którzy kiedy wchodzą, to pracują dla drużyny, dają z siebie wszystko. Wszyscy chcieliby być na naszym miejscu, tak myślę.

Czy Ancelotti powinien zostać na stanowisku niezależnie od tego, co się wydarzy?
Tak, człowieku, nie ma wątpliwości. Trener dał nam wiele radości, na pewno jeszcze wiele podaruje i trzeba w to mocno wierzyć.

Ancelotti czy Mou?
[śmiech] To dwaj wielcy trenerzy, którzy doskonale rozumieją futbol, ale obecny trener dla mnie jest bardzo dobry, bo w tak krótkim czasie, jaki miał, dał nam wiele radości.

Tęsknisz za Mou?
Nie, to jedna z epok, które są za nami. Na pewno on jest szczęśliwy tam, gdzie jest teraz, a ja jestem zadowolony z tego, gdzie jestem dzisiaj, bo zawsze chciałem pozostać w Realu Madryt.

Cieszysz się, że Chelsea odpadła?
[śmiech] Nie, cieszę się, że my awansowaliśmy, z tego jestem zadowolony.

Real zagra w finale w Berlinie?
Mam nadzieję, że tak.

Jeśli Messi byłby Portugalczykiem, a Cristiano Argentyńczykiem, kto byłby lepszy?
To dwaj wielcy zawodnicy, nie chodzi o narodowości. Obaj robią wielkie rzeczy, ale ja znam Cristiano i widzę jego codzienny wysiłek, więc muszę być za swoimi. Cristiano dla mnie zawsze będzie najlepszy w historii, to moja opinia. Ktoś może uważać inaczej, ja uważam właśnie tak.

Kto jest faworytem w Klasyku?
To trudny temat, ale sądzę, że Barcelona. Grają w domu, przed swoimi kibicami, ale to Klasyk i wszystko może się zdarzyć. My nie gramy dobrze, jesteśmy w bardzo złym okresie, ale ciągle mamy swoją jakość i nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę.

Którego z gracz Barcelony kupiłbyś do Realu Madryt?
Wszyscy są świetni, ale ja jestem zadowolony z tych, których mamy w Realu Madryt.

Czy Busquets wtedy nadepnął na ciebie specjalnie?
Tego nie wiem. Trzeba zapytać Busquetsa, ale to sprawy z boiska i ja już o tym zapomniałem.

Kto jest najlepszym bramkarzem na świecie?
Na dzisiaj? Iker.

Co będzie sukcesem w tym sezonie?
Wygrać wszystkie możliwe tytuły i dać radość moim kibicom. O tym myślę, kiedy się budzę.

Co będzie porażką w tym sezonie?
Porażką? Na przykład skończenie Ligi na szóstym miejscu, to byłaby dla nas porażka. Do końca sezonu będziemy walczyć o Ligę i Ligę Mistrzów. Uważam, że mamy jakość, żeby walczyć o zwycięstwa, ale w futbolu szczegóły mają wielkie znaczenie.

Dwie żółte kartki w sezonie, to ty?
Tak [śmiech].

Uważasz się za brutalnie grającego piłkarza?
Nie, poważnie, nie.

Przedłużysz kontrakt z Realem?
Zostaje mi półtora roku, ale to nie jest moment, żeby o tym rozmawiać. Mamy wiele piłkarskich problemów, które trzeba teraz rozwiązać i ja pozostaję spokojny, bo w tym domu zawsze mnie dobrze przyjmowano, ludzie mnie kochają, a ja jestem zadowolony, że codziennie mogę nosić koszulkę Realu Madryt.

Może trochę ułatwimy sprawy: czy Florentino to najlepszy prezes?
Tak.

Czy to wystarczy do podpisania kontraktu?
[śmiech] To zależy do wielu spraw. Mam nadzieję, że podpiszę nowy kontrakt, ale wszystko zależy od prezesa. Jeśli dostanę szansę na dalszą grę w Realu, to oczywiście zostanę z dużą chęcią. Moja rodzina jest tutaj bardzo szczęśliwa, ja mam podobne odczucia.

Czy chciałbyś, żeby finał Pucharu Króla został rozegrany na Bernabéu?
Trudny temat. Uważam, że w futbolu ludzie powinni mieć trochę szacunku dla historii danych klubów. Niech odpowiedni ludzie podejmą decyzje, ja nie mam władzy, ale trzeba zachować szacunek.

Zatrudniłbyś Kevina Roldana na swoje urodziny?
[śmiech] Ja go nie znam!

Ale zaprosiłbyś go?
Nie wiem, nie wiem. Może tak, może nie.

Może tak, ale z klauzulą i zakazem publikowania fotek na Instagramie, co?
[śmiech] Ta sprawa z mediami społecznościowymi jest zawsze bardzo szybka. To sprawy tego rodzaju, że każdy człowiek ma prawo świętować urodziny. To prawda, że dzień nie był odpowiedni, ale jesteśmy ludźmi. Niezależnie od wydarzeń w życiu zawodowym mamy prawo do świętowania, ale zawsze z szacunkiem dla herbu. O to prosi klub i to staramy się robić.

Dzisiaj Neymar wyśmiewał się z waszego meczu. Martwią cię jego słowa? Może bolą?
Martwię się swoimi sprawami. To, co robią inni, to ich sprawy. Martwię się nami, mamy słabszy okres, ale obiecuję, że będziemy walczyć i pocić się, bo tego wymaga ta chwila.

[Paco González, dyrektor programu] Powiedziałeś, że trudne tematy to faworyt na Camp Nou, finał na Camp Nou i BBC. Co się z wami dzieje? Dlaczego nie macie pewności w grze? Dlaczego fizycznie wyglądacie źle, nawet pomimo twoich słów o statystykach? Dlaczego?
Postaram się powiedzieć o tym trochę jaśniej, bo może nie do końca to wytłumaczyłem. Kiedy wygrywaliśmy mecze, to szliśmy za mocno, moim zdaniem za mocno naciskaliśmy. Przez to wszystko, o czym się mówiło, że nie ma drużyny zdolnej do pokonania Realu. Na koniec roku, kiedy wszystko się kończyło, byliśmy na wysokim poziomie, także fizycznym czy psychologicznym. Kiedy wróciliśmy, myśleliśmy, że tak zostało, ale mieliśmy 8 czy 10 dni wakacji. Straciliśmy świeżość. Wykonaliśmy miniokres przygotowawczy i z mojego punktu pracowaliśmy w dobry sposób. Te stwierdzenia, że nie jesteśmy w dobrej formie fizycznej, nie są trafne, to nie jest problem. Chodzi o to, że nie potrafimy narzucić odpowiedniej intensywności, nie podchodzimy do meczów w odpowiedni sposób i sądzę, że aby lepiej atakować, musimy lepiej bronić.

Więc to problem z odpowiednim nastawieniem?
Z nastawieniem nie, bo wszyscy biegamy. Bale wczoraj był drugim, który przebiegł największy dystans. Tutaj nie brakuje nastawienia. Brakuje nam koncentracji i odpowiedniego podchodzenia do meczów. Nie zawsze będziemy atakować przez 90 minut. Trzeba też bronić dobrze przez 40 minut, żeby przez resztę atakować. Sądzę, że musimy wrócić do odpowiedniego angażowania się w mecze. Ja uważam, że ciągle mamy jakość, żeby wygrywać. Dlatego z mojego punktu widzenia, jestem tylko piłkarzem, ale myślę, że niektórzy piłkarze, nie tylko w Realu Madryt, mylą się, gdy nie podchodzą do każdego spotkania, jakby było ich ostatnim.

Na spotkaniu z prezesem powiedziałeś, że musicie odzyskać pokorę. Tego wam brakuje?
Wy to wiecie o wszystkim [śmiech]. Chodzi o to, że kiedy startujesz z pokorą i potrafisz ocenić swoje wady i zalety, to sprawy idą lepiej. Ja myślę, że w tym okresie uznaliśmy, że wygramy mecze samą jakością. Według mnie to było błędne myślenie. Musimy grać jako drużyna, pracować jako drużyna, atakować jako drużyna, bronić jako drużyna i jeśli mamy wygrać 1:0, to wygrajmy 1:0, ale cierpiąc jak drużyna. Uważam, że wczoraj ciężko pracowaliśmy, ale pracowaliśmy źle. Dlaczego? Tak bardzo chcieliśmy pokazać intensywność, że każdy pokazywał ją na swój sposób.

Myślę też, że graliście ze strachem. Ty mogłeś podać tylko do Arbeloi, bo Khedira się chował, a Kroos był kryty.
To normalna sprawa. Wiesz dlaczego? Ludzie przyjeżdżają grać przeciwko Realowi, jak przeciwko nikomu innemu. Ludzie uznają to za mecz swojego życia. To normalna sprawa. My wygraliśmy Ligę Mistrzów, mistrzostwo świata i ludzie chcą pokazać się przeciwko Realowi, najlepszym rywalem do pokazania się jest Real Madryt. Dlatego ludzie wjeżdżają w te spotkania nie 100 km/h, ale 200 km/h. To musimy zrozumieć. Jeśli wyrównamy intensywność i wysiłek drugiej ekipy, to szalę przeważy nasza jakość. Jeśli tak zrobimy, to innym będzie ciężko wygrać w naszym domu. Tak było na początku sezonu, pokazaliśmy taką samą lub większą intensywność, rywale byli mocno zaskoczeni. Rozegraliśmy wielkie mecze przeciwko Sevilli, Barcelonie, na mundialu. I to jest ten punkt, gdzie dzisiaj musimy mieć tę pokorę i przyznać, że możemy wygrywać tylko wtedy, gdy podchodzimy do meczu jak przeciwnik. Z taką samą intensywnością i agresywnością, jakie narzucają oni. Każda akcja musi być jak ta ostatnia. To musimy odzyskać, to napędzało nas na początku sezonu do stycznia.

[...]

[Manu Carreńo, Cuatro] Ancelotti ma miękką rękę?
Nie, absolutnie. Trener wiele od nas wymaga, ale chodzi o to, że przy tym nas słucha, chce naszych opinii. Zawsze tak było, od pierwszego dnia. Nie zmienił swojego sposobu bycia, nastawienia, sposobu przygotowania meczów czy pracy. Od tego trzeba zacząć, bo do tego ma świetne CV jako piłkarz i szkoleniowiec. A wygrywał będąc sobą, swoim sposobem pracy i czucia futbolu. On czuje i żyje futbolem.

[PG] A trenowaliście z większą intensywnością za Mourinho?
Nie. Uważam, że trenujemy z większą intensywnością za Ancelottiego. Od pierwszego dnia. Teraz wykonujemy ćwiczenia, których nie wykonywaliśmy za Mourinho. Teraz na przykład mamy w Valdebebas taki podbieg, którego za Mourinho nie było. Wbiegamy na niego z obciążeniem, żeby ćwiczyć nad siłą. Wcześniej tego nie było. Każdy ma swój sposób pracy, ale dla mnie na przykład jest dużo ciężej wbiegać z obciążeniem przez te 30-35 metrów niż ćwiczyć z piłką przez 20 minut.

[MC] A codzienna praca w sensie atmosfery? Z Ancelottim żyje się lepiej? Wygodniej?
Kiedy jedziemy na jakikolwiek stadion w Hiszpanii, to czujemy, że ludzie już nie nienawidzą nas tak, jak dawniej. Dzisiaj Real to wielki klub i nie wchodzę tu w temat Mourinho, tak po prostu czuję. Kiedyś wszędzie nas obrażano i dzisiaj to wygląda jakbyśmy oczyścili wizerunek, jaki mieliśmy. To dla klubu i zawodników jest bardzo ważne. Ostatnio Isco zszedł w Elche z owacją, co dwa lata temu było nie do pomyślenia.

[JL] Problem jest taki, że teraz gwiżdżą fani na Bernabéu.
To jest lepsze, bo to nasi kibice i mają całkowite prawo, żeby na nas gwizdać. Kibice widzą, kiedy gramy dobrze, a kiedy gramy źle. Kiedy gramy źle, sami musimy to przyznać. Ja nie wmawiam tutaj, że jest dobrze. Kibice nas wygwizdali, bo nie gramy dobrze. Razem z fanami musimy z tego wyjść, nie ma innego rozwiązania.

[PG] Jednak Casillas dostaje porcję gwizdów w każdym meczu.
Sprawa Casillasa jest dziwna, bo od czasu ostatniego trenera nigdy dobrze nie wyjaśniono pewnych spraw. Ja, szczególnie, drogo zapłaciłem za stwierdzenie, że trzeba szanować zawodnika, który tyle dał Hiszpanii. To, co mówili o Casillasie ludzie i dziennikarze, wszyscy dziennikarze, było niesprawiedliwe. Trudno jest wygrać trzy Puchary Europy z Realem, być w klubie chyba 24 lata, wygrać mistrzostwo świata, dwa mistrzostwa Europy i to wszystko w pierwszym składzie. Ludzie z dnia na dzień o tym zapomnieli. Mnie, jako jego kolegę, to bolało, bo on wiele dał futbolowi, nie tylko Realowi Madryt. Kiedy poprosiłem o szacunek dla niego, to nagle wydawało się, że jestem najlepszym przyjacielem Ikera i wrogiem reszty. Ludzie się mylili w jego sytuacji. Iker wytrzymał, co miał wytrzymać i wytrzymuje, bo myślę, że nikt nie ma takiego poczucia koszulki Realu jak Iker. Iker zawsze robi wszystko jak najlepiej dla klubu, nigdy nie będzie przeciwko klubowi. Prawda jest taka, że powiedziano o Ikerze wiele rzeczy i niektóre nie zostały wyjaśnione. Uważam, że on i inni ludzie powinni to wyjaśnić, żeby nie działo się coś takiego, jak wczoraj, żeby kibice czegoś takiego nie robili. Wczoraj był Iker, jutro mogę to być ja, a potem Cristiano, który strzelił dla nas wiele goli. Piłkarze muszą żyć z gwizdami, dobrymi i złymi sprawami. Wszyscy musimy być razem, wspierać siebie nawzajem. Kibice muszą wspierać zawodników, żeby zawodnicy wrócili do tego, czego oczekują fani. Ja przyszedłem do Realu i kibice prosili mnie tylko pracę. Miałem pracować, pocić koszulkę, z tego byli zadowoleni kibice. Jeśli zaczniemy od tego, to kibice będą z nas zadowoleni. W starciu z Levante kibice znowu będą z nami, bo wtedy zaczniemy odwracać tę sytuację.

Powinieneś być rzecznikiem klubu [śmiech wszystkich].
[Miguel Ángel Díaz] Latem o twój transfer prosił Mourinho. Mógłbyś znowu z nim pracować?

Myślę, że tak. Jestem piłkarzem, nie mam żadnego problemu. Jednak ciężko widzę odejście z Realu, bo bardzo kocham ten klub. Zdobyłem tu swoje miejsce, moja rodzina cieszy z życia w Madrycie, kibice mnie kochają, także pracownicy Realu Madryt. Oni są częścią mojej rodziny, bo jestem tutaj od 8 lat.

Mówiono, że jesteś jednym z największych mourinhistas, ale stanąłeś w obronie Casillasa, Varane doznał kontuzji, a w finale Pucharu zagrał Albiol, ty zostałeś na trybunach. Rozmawiałeś z Mourinho po jego odejściu z Realu Madryt?
Posłuchaj, powiem ci o co chodzi: w półfinale z Bayernem doznałem kontuzji. Przeciwko Barcelonie i na EURO przeciwko Hiszpanii grałem na blokadzie. Zaczęły się wakacje i po powrocie do treningów wszystko było dobrze, noga mnie nie bolała. Pewnego dnia ból wrócił, ale wykonaliśmy dwa rezonanse magnetyczne i nic nie wykazały. Jednak w czasie świątecznego urlopu wstałem w nocy do łazienki i nie mogłem ruszyć stopą. Próbowałem wszystkiego, ale była zablokowana. Następnego dnia pojechałem na własną rękę do szpitala i lekarze powiedział mi, że potrzebuję operacji albo stawiam resztę kariery pod znakiem zapytania. Wróciłem do Realu z badaniami i opinią lekarza, wtedy zaczęło się to wszystko.

[PG] Dobra, bo wy lubicie gadać o przyszłości, a obecnie Real ma większe problemy. Boicie się, że Barcelona strzeli wam pięć bramek?
Nie boimy się. Musimy dopasować pewne rzeczy i jeśli Bóg zechce, to rozegramy tam dobry mecz i osiągniemy pozytywny wynik. Jednak żeby się udało, musimy wyjść na boisko, jakby to był ostatni mecz w naszych życiach. Musimy się skupić i to spróbujemy zacząć robić od meczu z Levante.

Jako obrońcy lepiej czujecie się w 4-4-2, kiedy boczni pomocnicy mają obowiązek wracania się?
Nie, w obu ustawieniach rozegraliśmy wielkie mecze. 4-4-2 zastosowaliśmy w starciu z Bayernem, a 4-3-3 na przykład z Barceloną. Ciężko stwierdzić, która taktyka jest lepsza. Tutaj wchodzi temat, o którym mówiłem. W naszej sytuacji sprawy taktyczne nie są tak ważne, najważniejsze jest to, w jaki sposób wykonujemy zadania na boisku. Nie wiem czy rozumiecie?

[Tomás Guasch] Jasne, ale czy to jest takie trudne?
Nie, nie jest trudne. Trudny jest powrót i stwierdzenie, że trzeba pracować tak, jak trzy miesiące temu. Nie chodzi tu o napastników czy jedną formację, chodzi o drużynę. Jeśli atakujemy, to razem, jeśli bronimy, to jako drużyna. Mamy cierpieć przez 90 minut, jako zespół. Do tego musimy wrócić.

[JL] Chcę wrócić do wczoraj i efektów takiej porażki. Czy to wpływa na wasze stosunki? Widzieliśmy sposób, w jaki Casillas kazał Cristiano wrócić na środek i podziękować fanom.
To nie wpływa na nasze stosunki. Dla nas nie ma znaczenia, że Cristiano nie będzie rozmawiać czy takie coś. Nas to jednak boli. Boli to, że Schalke przyjeżdża do naszego domu, bije nas 4:3, musimy walczyć do końca o awans. To boli nas tak, jak naszych kibiców. Wczoraj Iker przywołał Cristiano, ale w Bilbao przywołał też Varane'a. Tak się dzieje. Uważam, że niezależnie od bólu i złości musimy przynajmniej pozdrowić kibiców, którzy przyszli nas oglądać. Musimy też udzielić wywiadów po meczu i przyznać jaka jest sytuacja, że nie gramy dobrze.

A co myśli się, gdy kibice po meczu gwiżdżą i każą się wynosić?
To boli. Boli, bo my zaczynamy mecz z dobrymi intencjami. Nie zawsze wychodzi, ale to był hałas w naszym domu. To boli, bo pracujemy codziennie, żeby szło nam lepiej, a wczorajsze spotkanie nie poszło tak, jak tego chcieliśmy.

[TG] Może z Levante lepiej zagrać przy zamkniętych trybunach?
[śmiech] Nie, nie, nie. Kibice ponieśli nas do wygrania La Décimy i jeśli będziemy razem, to razem wyjdziemy z tej sytuacji.

[PG] Co Real może wygrać w tym roku? Jak to widzisz?
Uważam, że Real jest kandydatem do wygrania obu rozgrywek. Jesteśmy punkt za Barceloną, jesteśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Teraz gramy u siebie z Levante, a Barcelona gra na wyjeździe. Teoretycznie oni mają trudniejszy terminarz od nas. Oni grają chyba 5 meczów u siebie i 7 na wyjeździe, my 7 u siebie i 5 na wyjeździe. Oczywiście dochodzi do tego nasza intensywność i koncentracja na boisku, ale wszystko jest możliwe. Możemy wygrać w Barcelonie i wtedy sytuacja się odwróci. To może się zdarzyć, bo mamy jakość, wiemy, że ją mamy i nie zapomnieliśmy jak się gra w piłkę.

Wczoraj odwiedził was prezes, co powiedział?
Cóż, wszystkich boli ta sytuacja. To normalne, że prezesowi nie spodobały się nasze dokonania w ostatnich dwóch miesiącach i doskonale rozumiemy smutek czy zdenerwowanie prezesa i zarządu. Doskonale to rozumiemy, ale powtarzam, że tylko razem możemy z tego wyjść.

[TG] Lepiej chyba, żeby do szatni wracał Modrić niż prezes, co?
[śmiech] Do gry wraca też Sergio, to dla nas ważna sprawa. Mieliśmy trochę kontuzji, ale ci zawodnicy już wracają. Uważam, że dotknęliśmy dna, ale teraz ze wszystkimi graczami do dyspozycji postaramy się z tego wyjść.

[JL] Jesteś przyjacielem Cristiano. Wczoraj świętował bramki z ogromną złością. Jak oceniasz jego 2015 rok? Co się dzieje? Jak on się czuje?
Cristiano to zwycięzca. W naszej sytuacji nikt nie byłby zadowolony i kiedy strzelił bramkę na remis, to świętował na swój sposób. On wie, że jego bramki i jego praca są dla nas ważne. Ja cieszę się z jego dwóch trafień, ale też boiskowej pracy. Dla mnie najlepsza była właśnie jego praca na boisku.

[...]

[PG] Wiemy, że Real Madryt zajmuje się kontraktami latem. Wtedy powinni zaoferować ci nowy kontrakt.
Nie wiem. Naprawdę, ale oby tak się stało.

Sądzę, że prezes jest z ciebie bardzo zadowolony, a spięcie sprzed dwóch lat w czasie przygotowań w Stanach Zjednoczonych poszło w zapomnienie.
[śmiech] Nie no, wy naprawdę wiecie za dużo! To niesamowite. Na poważnie, czasami tak się dzieje, ale nie było aż tak źle, co? Sami wiecie, nie było żadnego dramatu. Potem powiedziałem prezesowi, że w tym sezonie wygramy Ligę Mistrzów i po tym triumfie przekażę mu swoją koszulkę. Tak się stało, dzięki Bogu. Prezes był blisko nas, latał z nami na mecze, wspierał w trakcie spotkań, w hotelach, jadał z nami. Nie było żadnego problemu.

Wtedy, przed pierwszym sezonem Ancelottiego, w grze był Manchester City, prawda?
Dwa lata temu spekulowano o takiej opcji, ale to normalne, że inne kluby interesują się piłkarzami Realu Madryt, bo w naszej kadrze znajdują się uprzywilejowani zawodnicy.

[MAD] Do Realu Madryt dzwonił Ferrán Soriano z City, żeby złożyć ofertę. Czy City kontaktował się z tobą?
Ja nic nie wiem na ten temat, naprawdę. Jednak taka sytuacja pozostaje w rękach prezesa. Miałem wtedy kontrakt z klubem i jeśli wtedy klub uznałby, że nie mogę dać mu więcej, że chcą mnie sprzedać, to nie byłoby innego wyjścia. Musiałbym znaleźć sobie inne miejsce, żyć gdzieś indziej. Dzięki Bogu tak się nie stało. Pytałem prezesa i trenera czy są ze mnie zadowoleni. Prezes powiedział wtedy, że wszyscy zawodnicy z tej drużyny zasługują na grę. Trenerowi powiedziałem, że jeśli pozwoli mi na równą rywalizację z kolegami, to będę rywalizować na maksymalnym poziomie. Reszta to decyzja trenera.

[JL]Co zmieniło się w Pepe, że nagle w 26. kolejkach zobaczył tylko dwie żółte kartki? Jak nad tym pracowałeś?
Dużo się nauczyłem. Dzięki Bogu mam ludzi, którzy bardzo mi pomogli, jak żona czy córeczki. Kiedy urodziła mi się córka, to spróbowałem się zmienić... Nie zmieniać, a bardziej dostosować w jak najlepszy sposób, żeby pokazać niektórym, że nie jestem takim brutalem. Podchodzę do każdej akcji jakby była tą decydującą dla meczu. U mnie są dwie osoby: obrońca i napastnik. Napastnik zawsze ma przewagę, więc nie mogę być miękki. W meczu idę na piłkę, bo jeśli napastnik przejdzie, to ma przed sobą tylko napastnika.

[MC]Ale teraz robisz to inaczej, lepiej.
Ciągle jestem agresywny, ale staram się lepiej przewidywać akcje.

W Cuatro tworzyliśmy filmiki o twojej grze, gniewie i takich sprawach. Teraz grasz inaczej, nie poznaję Pepego.
Bardzo pomógł mi Ancelotti swoją formą pracy i codziennym wsparciem. Świetnie mnie przygotowuje i znam mój temperament. On wie, co mam w środku, jaką werwę przenoszę na boisko. Zawsze staram się pomóc swoimi warunkami fizycznymi drużynie i trener wiele razy powtarzał mi, że mam jakość i muszę przewidywać co się zdarzy, bo jestem szybki, silny i dobrze skaczę. Mówił mi, że mam odpowiednie cechy, ale muszę wychodzić na boisko skupiony na sobie, a nie na innych. Do tego doszło otoczenie w postaci rodziny. Chcę być wzorem dla moich córeczek, bo moi rodzice są wzorem dla mnie. Oni mocno męczyli się, żeby dać mi wszystko, co mogli. Teraz czas, żebym ja zajął się nimi i moją rodziną. Startuję z tego miejsca i podchodzę do meczów z większym spokojem, a także staram się przewidywać akcje.

[PG] Wiesz co? Szanuję cię, że przyszedłeś tutaj po takim meczu. Szanuję, że bronisz Ikera po prawdopodobnie jego najgorszym meczu w karierze. Szanuję, że bronisz Ancelottiego, kiedy ten przechodzi najgorszy okres w Realu Madryt. Jesteś najlepszym przykładem kolegi.
Wiecie... Najłatwiej jest zdeptać kogoś, kiedy mu nie idzie. Przechodzisz i depczesz. To jest łatwe. Trudno jest wyciągnąć wtedy rękę. Jestem nikim, żeby pomagać Ikerowi, bo nie wygrałem nawet ćwiartki trofeów Ikera czy trenera, ale widzę, że to dobrzy ludzie i to zapamiętam na zawsze. Za dwa lata kończy mi się kontrakt z Realem i niezależnie od przyszłości pozostanę przyjacielem Ikera i Ancelottiego. Może nawet Busquetsa, nigdy nie wiadomo. Popełniłem wiele błędów, ale przyznałem się do nich. Ludzie mi pomogli, także w dobrych chwilach.

[MAD] Mówisz o wsparciu trenera i rodziny, a czy rozmawiałeś o swojej grze z jakimś psychologiem czy specjalistą?
Nie.

[PG] Pokażemy ci teraz kilka zdjęć, powiesz co sądzisz o tych ludziach:
Cristiano Ronaldo: Świetny człowiek, dla mnie najlepszy i będzie dalej najlepszy.

Benzema: Karim! [śmiech] Ma swój sposób bycia, jest spokojny, przechodzi jak gdyby nigdy nic. Jednak to dobry chłopak, dobrze wychowany, ma swoje zasady. Dobry człowiek.

Bale: Gareth też jest bardzo spokojny, nie za wiele mówi, jest wstydliwy.

Zawsze podaje piłkę...
[śmiech] Napastnik żyje z bramek. Kiedy dochodzi do pola karnego, to ma strzelać.

A nie mówicie mu, że kupicie mu drugą piłkę, żeby grał sam?
[śmiech] Ja robiłbym to samo. Postawcie mnie pod bramką i będę strzelać.

[TG] A mówi po hiszpańsku?
Mówi. Jest bardzo wstydliwy, tym można go bronić.

[PG] Rozumie co znaczy wracać się do obrony?
[śmiech] Nie bądźcie złośliwi! [śmiech] To byk, ma imponujące warunki fizyczne. Chodzi o to, że mamy pewne problemy i musimy je rozwiązać. Trener stara się to teraz zrobić. Wczoraj nie zabrakło odpowiedniego nastawienia, bo biegali wszyscy i biegali dużo. Jednak nie biegaliśmy jako drużyny. Rozmawialiśmy, że musimy się poprawić, że musimy znowu wrócić do bycia drużyną i w tych dniach przygotowujemy się do meczu z Levante.

[PG] Kolejne zdjęcie:
Leo Messi: Świetny zawodnik. Miał słabszy okres, wielu w niego wątpiło, ale jego osiągnięcia mówią wszystko. Pozostaje zawodnikiem z ogromną klasą i w każdym momencie może rozstrzygnąć spotkanie.

Neymar: Po generacji Ronaldo i Ronaldinho właśnie Neymar przywrócił radość, którą ma brazylijski piłkarz. W Europie rozwija się jako piłkarz z każdym dniem i na pewno będzie świetnym zawodnikiem.

Luis Suárez: Mieliśmy z nim dziwną sytuację. Graliśmy w Holandii z Realem i on odwiedził nas z synem. Był z nami na stadionie. Znam go przelotnie.

[PG] Ale powiedział, że chciałby grać w Realu?
Nie, mi nic takiego nie mówił [śmiech]. Może telewizje coś wychwyciły, bo łapią wszystko. [śmiech]

[MC] Kiedyś cały czas ciebie pokazywaliśmy, teraz nic nam nie dajesz, jesteś święty.
[śmiech]

[TG] Pokazaliśmy ci trio Barcelony. Nie nabrałeś chęci jednak na grę w środku pola przeciwko Barcelonie?
Gram tam, gdzie chce trener. Ja jestem gotowy grać jak napastnik, ale decyduje trener.

Ale raczej wolicie nie eksperymentować?
Nie, lepiej grać pewniakami [śmiech].

[PG] Kolejne trzy zdjęcia, tym razem twoje, Opowiedz o swoim wizerunku:
Pepe bez włosów: Od 9. roku życia ojciec powtarzał mi, że muszę skrócić włosy, że tak robią mężczyźni. Kiedyś powiedziałem fryzjerowi, żeby mnie ogolił. Matka oszalała i krzyczała, że ojciec mnie zabije. Kiedy ojciec wrócił do domu, to faktycznie się bałem, ale on stwierdził, że w końcu jestem mężczyzną.

Pepe z afro: Kiedy miałem kontuzję kolana, to dla odcięcia się od problemów bawiłem się fryzurami. Zostawiałem, strzygłem, potem znowu zapuszczałem. Kiedy urodziła mi się córka, to miałem trochę włosów, a ona bardzo lubiła się nimi bawić, więc przez jakiś okres tak je zostawiłem.

Pepe z dredami: Moja żona ich nienawidziła. To trwało dzień, zrobiłem sobie to po południu, graliśmy następnego dnia i potem zgoliłem te dredy. To działo się na obozie w Stanach.

[MAD] Trudne pytanie: wiesz kto ma największy procent zwycięstw w Lidze w historii?
Cristiano?

Pepe, 144 wygrane w 185 meczach. 78%.
Nie wiedziałem, dobra statystyka. Pokażcie to teraz w Cuatro! [śmiech]

[TG] Te dwie kartki w sezonie... Przyzwyczailiśmy się, że stoperzy Realu grają na pewnym poziomie! Jak kasujesz rywala, to ma być to słyszalne po drugiej części stadionu! Jak to się zmienia.
Zmienia się. Ja jestem ze starej szkoły, wiele nauczyłem się od weteranów. Kiedy przychodziłem, to w czasie dwóch wywiadów poznałem Santamaríę i Hierro, który był moim idolem. Obaj mówili podobnie, że muszę tu biegać i na mojej pozycji rządzić. Twierdzili, że albo będę tak robić, albo zostanę pożarty.

[MAD] Czy zmieniły się twoje stosunki z sędziami?
Nigdy nie miałem z nimi złych stosunków, ale na początku ich nie szanowałem. Dużo gestykulowałem i to nie było za dobre, ale mieliśmy dobre stosunki. Teraz rozmawiam z nimi w spokojniejszy sposób. Szanuję to, że rządzą, że kiedy gwiżdżą, to nie ma powrotu.

[PG] Na koniec pytania z Twittera:
Na kim wzorowałeś się, kiedy byłeś mały?
Kiedy Real grał w Brazylii, to zwróciłem uwagę na Hierro. Prezentował ogromną klasę. Starałem się naśladować jego zagrania i podania.

Gdybyś nie był piłkarzem, byłbyś?
Pewnie motocyklistą, jak mój ojciec.

Co sądzisz o hiszpańskich dziennikarzach?
Będę bardzo szczery! Są bardzo dobrzy, ale są też ci bardzo źli.

[PG] Jacy są ci źli?
Na przykład Cuatro jest zabawne, mi się podoba, ale są takie dzienniki, które nastawiają się na sprawy osobiste. Futbol to futbol, ale niektórzy zajmują się sprawami osobistymi.

[JL] Pepe, dziękujemy za przyjście, to była przyjemność. Dziękujemy za analizę i wypowiedzi.
Dziękuję za zaproszenie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!