Advertisement
Menu
/ Four Four Two

Bale: Status „galaktycznego” jest trochę surrealistyczny

Walijczyk dla <i>Four Four Two</i>

– Czy odbija się na mnie to z kim trenuję? Nie za bardzo… To jest po prostu normalne. Przyzwyczajasz się do tego, że gwiazdy są wokół ciebie cały czas. Pierwszego dnia chcesz wszystkim zaimponować, ale kiedy dostosowujesz się do klubu, to powiem szczerze, że nie jest inaczej niż było w Southampton, Tottenhamie czy reprezentacji Walii – powiedział Gareth Bale w materiale, jaki opublikował w kwietniowym wydaniu brytyjski magazyn Four Four Two.

– Mój dzień? Po prostu wstaję i jadę na trening. W czasie jazdy lubię przygotować się mentalnie do zajęć. Czasami zostaję na jakichś zabiegach po sesji, trochę ćwiczę na siłowni lub idę na basen. Do tego dochodzi regeneracja, na przykład lodowe kąpiele. Lunch jem w domu z rodziną i jeśli jest ładna pogoda, to wychodzimy gdzieś razem. Albo po prostu odpoczywamy w domu. Wieczorem jem kolację, relaksuję się i przygotowuję się do następnego dnia, treningu czy meczu.

– Trening? Nie chcesz tylko jednego: mieć założonej siatki. Szczególnie chodzi tu o dni, gdy obserwuje nas rząd kamer. Cały czas się tam zabijamy i po prostu staram się, żeby nie trafiło na mnie. Kiedy piłka przechodzi komuś między nogami, wszyscy skaczemy i żartujemy. Jeśli ktoś zakłada ci siatkę albo koledzy w kółeczku podadzą piłkę 20 razy, to zostajesz w środku na kolejną rundę. Wszyscy robią wszystko, żeby zatrzymać innych w środku. Nawet jeśli przy zakładaniu siatki zdołasz odbić piłkę nogą, to wszyscy kłócą się, że to się liczy. A przecież to nie jest prawdziwy tunel, prawda?

– Status? To jest trochę surrealistyczne. Kiedy patrzysz kto przychodził do tego klubu z łatką „galaktycznego”, jak Zidane, to czujesz się trochę dziwnie będąc w tym samym koszyku. Mimo wszystko mnie to nie dotyka. Po prostu staram się prowadzić normalne życie. To jest absolutnie poza moją kontrolą.

– Bramka w finale Pucharu Króla? Będę szczery, nie za bardzo mnie to zmieniło. Oczywiście trafienie w finale przeciwko Barcelonie było spełnieniem marzenia, ale nie czuję, że jakoś mocno to na mnie wpłynęło. Po prostu wygrałem kolejne trofeum. Wyprzedzenie Bartry? Nie zdawałem sobie sprawy jak daleko poza boisko wybiegłem, bo byłem całkowicie skupiony na poradzeniu sobie z atakiem Bartry w stylu rugby. Myślałem tylko o dojściu do piłki i strzeleniu bramki. Tamte emocje i tamta okazja były niesamowite, tak samo świętowanie tytułu.

– Bramka w finale Ligi Mistrzów? Wow, to było niesamowite doświadczenie. Pamiętam, że w 2011 roku byłem na Wembley na finale United z Barceloną i myślałem sobie, że bardzo chciałbym zagrać w takim spotkaniu. Doświadczenie tego już na boisku kilka lat później, a do tego oprócz wygranej zdobycie też ważnej bramek to coś, czego nigdy nie zapomnę. Kiedy wróciliśmy z Lizbony, ilość ludzi na Cibeles była przerażająca. To było niesamowite. Następnego dnia świętowaliśmy na stadionie. Nie „zrobiłem Sergio Ramosa” i nie upuściłem trofeum. To zawsze jakiś bonus!

Zdjęcie z letnich przygotowań? Obiecuję wam, że spędziłem nad tym zero godzin na siłowni. Może wzięło się to od gry w golfa. Na pewno Real Madryt jest zawsze pod mikroskopem. W gazetach omawia się szczegółowo wszystkie sprawy. Niezależnie co zrobisz, następnego dnia wszystko jest w gazetach, dobre i złe sprawy. To coś o wiele innego od tego, do czego jestem przyzwyczajony, ale możesz się do tego przyzwyczaić, bo wiesz, że to Real Madryt.

– Hiszpański? Nauczenie się trzech zdań na prezentację zajęło mi tydzień, powiedziałem to wtedy w stylu papugi [śmiech]. Nie do końca pamiętałem co powiedziałem, dopiero później ktoś mi to wytłumaczył. Po prostu pomyślałem, że miło byłoby powiedzieć coś po hiszpańsku. Trochę nad tym siedziałem.

– Obelgi rywali? Naprawdę nie mam pojęcia czego oni ode mnie chcą, szczerze. Po prostu przechodzę obok nich, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Zazwyczaj śmieję się takim rywalom w twarz. Kiedy w październiku z reprezentacją graliśmy z Cyprem i wygrywaliśmy 2:1, ale graliśmy w dziesiątkę, to jeden z rywali coś do mnie mówił. Ja po prostu roześmiałem się przed nim, a on uciekł. Dla mnie to dosyć zabawne zachowanie.

– Hiszpańskie tradycje? Najbardziej widzę to przy wyjściach do restauracji. Ciągle funkcjonuję trochę na czasie brytyjskim. Pamiętam kiedy po raz pierwszy próbowałem zarezerwować stolik. Powiedziałem, że poproszę o rezerwację na 19, a oni do mnie, że nie ma szans. Nie mogłem uwierzyć, 19 to godzina na jedzenie. Oni odpowiedzieli, że najwcześniej mogą otworzyć o 20:30. O tej godzinie w mieście nie było nikogo. Kiedy skończyliśmy, wtedy połowa Madrytu zaczęła wychodzić z domów. Teraz regularnie wychodzimy wcześniej, wtedy masz praktycznie całą restaurację dla siebie. Ulubione danie? Hiszpańska szynka, mógłbym jeść ją talerz po talerzu.

– Mocno mnie bawi, kiedy ludzie podchodzą zrobić sobie zdjęcie i układają dłonie w serce, jak ja często przy świętowaniu bramek. Tutaj trudno jest dosyć często pojawiać się publicznie, szczególnie chodzi o wyjście na zakupy czy coś takiego, ale robię wiele normalnych rzeczy z rodziną. Po prostu przyzwyczajasz się do tego i próbujesz żyć normalnie.

– W supermarkecie obok nas znaleźliśmy sekcję z brytyjskim jedzeniem. Mieli kilka rzeczy, za którymi tęskniłem. Przygotowują tam nawet fasolkę po bretońsku. Tęsknisz za tymi malutkimi rzeczami. Zawsze prosimy znajomych, żeby przywieźli nam sporo herbaty i czekolady Cadbury. Kiedy wracamy do Hiszpanii, to sami pakujemy mnóstwo herbaty PG Tips. To absolutna podstawa.

– Problemy? Pająki… coś strasznego. Jeśli się pojawia, to po kogoś dzwonię, żebym sam nie musiał tego robić. Nie ma szans! Jest tu też mnóstwo jaszczurek. Wyglądają dosyć groźnie, ale chyba nie są niebezpieczne. Moja córeczka cały czas łapie je w ogrodzie i pyta co to jest. Muszę krzyczeć, żeby je odłożyła i nie wnosiła do domu.

– Kocham życie w Madrycie, to spełnione marzenie. Kiedy dorastałem, kochałem oglądać grę Realu Madryt, szczególnie kiedy grali tutaj Beckham, Owen i Woodgate. Wybierałem ich zawsze na PlayStation. Czasami jeszcze to robię, kiedy gramy z kolegami.

– Zawsze przyjeżdżaliśmy do Hiszpanii na wakacje i w którymś roku mama kupiła mi ten strój. Stąd wzięło się to zdjęcie w białej koszulce na mojej prezentacji. Miała je mama jednego z moich przyjaciół i kiedy transfer był dopinany, nagle to zdjęcie wróciło. Nagle doszło do pokazania go na prezentacji. Niewiarygodne.

– Gareth, dlaczego długie włosy? Po prostu pomyślałem, że to będzie fajna zmiana, naprawdę [śmiech]. Nigdy ich nie zapuszczałem, więc pomyślałem ”dlaczego nie?”. Jestem w połowie, to zajmuje trochę czasu. Koniec? Będziecie wiedzieć, celuję trochę w takiego Raúla.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!